Przejdź do treści

Tajemniczy debiutant czy znany autor pod pseudonimem?

Zimowe wieczory z książką są czymś, na co wielu czeka przez cały rok. Ciepły koc, aromatyczna herbata i dobra literatura skutecznie wynagradzają brak promieni słonecznych i wszechogarniające zimno. Po powrocie do domu z pracy lub szkoły stajemy przed wyborem tekstu, w który się zanurzymy. Niektórzy wybierają literaturę piękną, aby wsiąknąć w życie i rozedrgane emocje bohatera. Inni stawiają na przyprawiające o gęsią skórkę kryminały. Jeszcze inni sięgają po horrory, których zadaniem jest utrudnianie snu w nocy (sic!). Gusta są najróżniejsze, a co za tym idzie – dokonywane wybory również.

Na rynku czytelniczym dużą popularnością cieszą się wspomniane wcześniej kryminały. Nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ pogoda panująca w Polsce przez większość roku jest wspaniałym tłem do pochłaniania historii o mordercach. Większość pisarzy specjalizujących się w tym gatunku trzyma się go kurczowo, nie wychodząc poza jego granice. Czy jest jednak możliwa inna sytuacja? Czy twórca kryminałów może napisać coś skupiającego się na wnętrzu człowieka poza krwią i narządami?

Znany nie od dziś

Nikt nie lubi, a każdy zna – tego typu prześmiewcze zdania często padają na temat muzyki disco polo. To samo zjawisko można odnaleźć w świecie polskiej literatury. Remigiusz Mróz jest obecnie jednym z najbardziej znanych polskich pisarzy. Jego książki można kupić niemal wszędzie, a wywiady przez niego udzielane znaleźć w telewizji oraz Internecie. Teksty autora sprzedają się w zawrotnych liczbach. Faktem potwierdzającym popularność tego twórcy jest serial wyprodukowany na podstawie jednej z jego serii. Jak wiadomo jednak im większa sława, tym większa krytyka. Nie brakuje negatywnych opinii na temat twórczości mężczyzny. Podważają one wartość literacką jego dzieł. Ze względu na wielość publikacji Mroza, krążą nawet teorie spiskowe o rzekomym ghostwriterze, który to miałby pisać niektóre z jego dzieł. Można uznać, że te kontrowersje są niczym w porównaniu z tym, co stało się niedawno.

Wydawnictwo Literackie jest jedną z najważniejszych firm rozprowadzających książki na polskim rynku. Publikują w nim takie postaci jak Olga Tokarczuk, Jacek Dukaj czy Szczepan Twardoch. Współpracowało ono z nieżyjącymi, lecz dobrze wszystkim znanymi Wisławą Szymborską, Stanisławem Lemem oraz Czesławem Miłoszem. Do grona wspomnianych osobistości dołączył niejaki Jakub Jarno. Debiutant, o którym nic nie wiadomo, nie chce dzielić się swoją prywatnością. Stroni od udzielania wywiadów i jakichkolwiek interakcji z czytelnikami. „Światłoczułość” odniosła duży sukces, stając się popularnym wyborem wśród pasjonatów literatury pięknej. Czy jednak możliwe jest to, aby tak znane wydawnictwo wydało powieść debiutanta? Czy Wydawnictwo Literackie poznało się na wartościowym tekście, czy jednak stoi za tym coś więcej?

Fot. Kamil Lubczyński
Fot. Kamil Lubczyński

A może…

Teorie na temat tego, jakoby za Jakubem Jarno miał stać w rzeczywistości Remigiusz Mróz, pojawiły się niemalże od razu. Spekulanci zaczęli doszukiwać się różnych znaków świadczących o tym, że ktoś taki jak Jarno w ogóle nie istnieje. Byli też tacy, którzy nie chcieli wierzyć w to, że z pisania o mordercach Mróz przeniósł się na dużo spokojniejszy (choć nie zawsze) grunt uczuć i emocji.

Wspomniany autor kryminałów zaczął w pewnym momencie promować „Światłoczułość” na swoich mediach społecznościowych, co rozwiało niektórym wszelkie wątpliwości. Obecnie bawi się ze swoimi fanami, udostępniając na swoim koncie na Instagramie relacje czytelników, w których ci zastanawiają się, kto jest prawdziwym twórcą książki. Jak na razie nic nie zostało powiedziane wprost, ale wszyscy zdają się wiedzieć swoje.

Jeśli rzeczywiście domysły są prawdziwe, to pozostało nam jedynie pogratulować pisarzowi odważnego kroku. Świat literatury potrzebuje głośnych wydarzeń, aby nie sprawiać wrażenia nudnego i pozbawionego kolorytu. To, co się stało, jest kolejnym przykładem na to, że artyści lubią nas zaskakiwać. W końcu tak naprawdę od tego właśnie są!

Istnieją na świecie sprawy niejasne, które prawdopodobnie nigdy nie zostaną rozwiązane. Można na ich temat spekulować i doszukiwać się punktów wspólnych w celu odnalezienia prawideł nimi rządzących. Są również sprawy pewne i klarowne, jak na przykład to, że po zimie i Mrozach przychodzi czas na zasiew zbóż Jar(n)ych.

Fot. nagłówka: Kamil Lubczyński

O autorze

Pochodzący z Ciechanowa student lingwistyki stosowanej Uniwersytetu Warszawskiego. Początkujący pisarz pracujący ze słowem, już od pewnego czasu, jako twórca opowiadań. Publikuje na łamach wielu pism literackich, m.in. w „Akancie”. Interesuje się literaturą, a mówiąc szerzej kulturą, bez której, tak samo jak bez muzyki, nie wyobraża sobie życia. Ciekawią go rzeczy często wychodzące poza granice mainstreamu.

1 komentarz do “Tajemniczy debiutant czy znany autor pod pseudonimem?”

  1. RzetelneRecenzje

    Świetny artykuł Pana Kamila. Widać, iż mamy do czynienia z prawdziwym talentem polskiej sceny pisarskiej.

Możliwość komentowania została wyłączona.