Przejdź do treści

Macierzyńskie – przerwa lub urlop. Czy język ma kluczowe znaczenie?

Organizacja Sukces Pisany Szminką zbiera podpisy pod petycją o zmianę nazewnictwa urlopu macierzyńskiego. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej skomentowało już sprawę, podkreśliwszy legislacyjną złożoność postulowanej kwestii. Mimo że dla wielu rewolucja językowa może mieć duże znaczenie, wydaje się ona niczym w porównaniu z innymi problemami, z jakimi muszą się zmagać osoby najbardziej zainteresowane.

white and pink flat shoes on blue textilebiałe buciki dziecięce, brzuch kobiety w ciąży
Fot. Arto Suraj / Unsplash

Rozpoczęło się zbieranie głosów pod petycją o zmianę nazw urlopu oraz zasiłku macierzyńskiego. Inicjatorem akcji jest Fundacja Sukcesu Pisanego Szminką – której misją od 2017 roku jest promowanie przedsiębiorczych postaw wśród kobiet, dostarczanie im fachowej wiedzy niezbędnej do rozwoju osobistego oraz motywowanie do podejmowania odważnych decyzji. Rozpoczęcie określania urlopu macierzyńskiego przerwą ma lepiej odzwierciedlać charakter obowiązków i wyzwań, z jakimi spotykają się rodzice w trakcie tego okresu.

Co istotne, w inicjatywie nie skupiono się wyłącznie na paniach. Postulaty tyczą się też ojców – tego, aby ich czas odpoczynku od pracy zarobkowej nie był nazywany przerwą tacierzyńską, a ojcowską. Znany nam do tej pory zasiłek macierzyński ma natomiast awansować do rangi rodzicielskiego, co może podkreślić rolę obojga stron przy kształtowaniu środowiska przyjaznego nowo narodzonemu członkowi rodziny. „Zmiana nomenklatury to mały krok, który może się przyczynić do dużej zmiany” – przekonuje organizacja.

Kłopotliwy urlop macierzyński

Aby petycja osiągnęła zakładane poparcie, najistotniejsze są nastroje całego społeczeństwa, natomiast los kobiet przebywających na urlopie macierzyńskim nie jest niczym, co zajmuje nas na co dzień. Według wyników badania przeprowadzonego przez twórczynie inicjatywy Socjolożki.pl 88% Polek i Polaków przyznaje, że opieki nad dzieckiem w ciągu pierwszych miesięcy jego życia nie można nazwać urlopem. Zaś 75% badanych kobiet stwierdziło, że określenie siedzenie w domu sprawia, że to, co się na takim – jeszcze – urlopie robi, postrzegane jest jako coś nieważnego. Ich zdanie podziela jednak mniej niż połowa badanych mężczyzn. Ostatecznie jednak opinie Polaków na temat tego, czy termin urlop macierzyński jest odpowiednim określeniem na przysługujący kobietom okres zwolnienia od pracy zarobkowej, są podzielone.

wyniki badania na temat zmiany nazwy urlopu macierzyńskiego - Socjolożki.pl
Fot. Dorota Peretiatkowicz & Kasia Krzywicka-Zdunek – Socjolożki.pl / Instagram

Mimo wykazanej w badaniu skłonności Polaków do zauważania potrzeby korekty nazewnictwa znanego wszystkim okresu odpoczynku od pracy zarobkowej, jej wejście w życie może nie być takie oczywiste. „Wprowadzenie zmiany w nazewnictwie urlopu macierzyńskiego, urlopu rodzicielskiego, urlopu ojcowskiego czy urlopu wychowawczego wymagałoby bardzo dużych zmian legislacyjnych” – stwierdził resort pracy, odpowiadając na pytania Interii Biznes. Takie przedstawienie sprawy pokazuje, że nie możemy wyczekiwać rychłej rewolucji w sposobie określania urlopu macierzyńskiego – prawdopodobnie przez długi czas nadal będziemy nazywać go tak, jak dotychczas, choć refleksja pozostanie.

Bez względu jednak na to, czy okres spędzony w domu przez świeżo upieczone matki określimy mianem przerwy, czy też urlopu, w mentalności społeczeństwa wcale nie musi się zmienić wiele – kobiety wychowujące noworodka nadal można będzie postrzegać z niezasłużoną pogardą, jako te, które nic nie robią. Zastanawiając się nad tym, czy korekta nazewnictwa jest kwestią pierwszej potrzeby, warto zauważyć, że sama zmiana w języku rzadko rozwiązuje problemy, z jakimi na co dzień zmagają się poszczególne grupy społeczne – choć zwraca uwagę na przysługujący im szacunek. Mimo przejrzystych zaleceń, w jaki sposób powinno się mówić chociażby o osobach niebinarnych, niepełnosprawnych czy pochodzących z zagranicy, w ich kierunku nadal padają przykre określenia – a to, w jaki sposób czasami się o nich myśli, może okazać się jeszcze gorsze.

Czy to w nazwie macierzyńskiego tkwi problem?

Refleksja nad losem kobiet korzystających z prawa do odpoczynku od pracy zarobkowej nie powinna się kończyć wyłącznie na języku. Jedną z kwestii świadomościowych, którą należaoby poruszać, mówiąc o urlopie macierzyńskim, jest samo nastawienie do kobiet planujących powiększenie rodziny. Pomijając przykre komentarze związane z rzekomym łapaniem facetów na dziecko, czy traktowaniem macierzyństwa jako jedynego osiągnięcia danej jednostki, na wielu grupach poświęconych tematyce okołoporodowej natknąć się można na niepochlebne opinie na temat samego wydania dziecka na świat. Kobiety, które nie rodziły siłami natury, mogą usłyszeć, że są gorsze, samolubne i dbają tylko o własną wygodę. O tym, że tego typu słowa padają nawet z ust osób pracujących z ciężarnymi, przekonali się odbiorcy TVN Style. Podobne komentarze na swój temat przeczytać mogą wszystkie te, które nie zdecydowały się na karmienie piersią. Ważne jest, aby osoby przechodzące na urlop macierzyński traktować z należytym szacunkiem, lecz czy korekta nazwy tego okresu zmieni dużo, jeżeli jesteśmy źle nastawieni do kobiet w ogóle?

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez TVN STYLE (@tvnstyle_official)

Wątpliwości budzi również możliwość płynnego powrotu matek z urlopu macierzyńskiego na rynek pracy. Jak wynika z przeprowadzonego w 2018 roku badania GUS-u, 46% mam, które chciałyby posłać swoje dziecko do placówki opiekuńczej, nie może tego zrobić z powodu braku dostępności odpowiednich usług. Z tych samych danych wynika, że aż 55% kobiet, które kiedykolwiek były aktywne zawodowo, w związku z wychowaniem potomka odbyło w życiu przerwę dłuższą niż pół roku. Z kolei to, jak wiele czasu spędzimy, przebywając najpierw na urlopie – czy też przerwie – przysługującym z tytułu porodu, a następnie jak bardzo ten okres przedłużymy lub będziemy zmuszone przedłużyć, wpłynąć może na zdolność do szybkiego powrotu do aktywności zawodowej. Natomiast opowieści kobiet na temat zwolnień, do jakich miało dojść po poinformowaniu przełożonych o ciąży, nie mają końca.

To, w jakim stopniu czasowo poświęcimy się wychowaniu potomka oraz czy skorzystamy z przysługującego nam dwudziestotygodniowego okresu odpoczynku od pracy zarobkowej, jest decyzją często nie tyle indywidualną, ile uzależnioną od naszej sytuacji zdrowotnej oraz ekonomicznej. Jasnym jest, że korzystając z należnego udogodnienia, nie zamykamy się w domu, aby leżeć i pachnieć, lecz żeby godnie sprawować opiekę nad nowym członkiem naszej rodziny. Zastąpienie określenia urlop być może zgrabniejszym i przyjemniej brzmiącym mianem przerwy może, choć nie musi tej kwestii podkreślić. Zawsze znajdą się przecież tacy, dla których właśnie przerwa brzmieć będzie bardziej „chillersko” – natomiast to, żeby nagle zmienić sposób mówienia, jest tylko kroplą w morzu potrzeb odnoszących się do tego, ile wyzwań stoi przed znanym nam obecnie urlopem macierzyńskim.

Fot. nagłówka: Hollie Santos / Unsplash

O autorze

Studentka dziennikarstwa na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Interesuje się kinem, polityką i bieżącymi problemami społecznymi. W czasie wolnym amatorka grafiki komputerowej, kawy oraz powieści kryminalnych.