Przejdź do treści

Ofiary traktować Pegasusem, molestowanie przemilczeć

Kapral Karolina Marchlewska i podporucznik Joanna Jałocha, które zgłosiły molestowanie seksualne przez przełożonych w Żandarmerii Wojskowej, były inwigilowane za pomocą systemu Pegasus. Przypomnijmy, że zgodnie z pomysłem Prawa i Sprawiedliwości miało to być oprogramowanie służące do walki z przestępczością oraz terroryzmem. Patrząc na liczne afery związane z systemem Pegasus, których ciąg rozpoczęło nagłośnienie przypadku Krzysztofa Brejzy – państwo polskie czasami nie ma pojęcia, co znaczy bycie agresorem, a co ofiarą.

Ćwiczenia doskonalące umiejętności strzeleckie żołnierzy Żandarmerii Wojskowej / Fot. Serwis Rzeczypospolitej Polskiej

Molestowanie – oprawcy w mundurach nie ponoszą konsekwencji

O skali inwigilacji izraelskim systemem na łamach TVN24 w kwietniu bieżącego roku opowiadał koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak. Twierdził on wówczas, że liczba podsłuchiwanych osób wynosi „nieco ponad 500”. W kręgu tym miały znaleźć się zarówno ludzie realnie podejrzani o przestępczość lub terroryzm, jak i niewygodni politycy czy adwokaci. Okazuje się jednak, że za czasów PiS w obszarze zainteresowań służb znajdowali się nie tylko kryminaliści czy przeciwnicy polityczni, ale też zwykłe ofiary. Zwykłe lub właśnie niezwykłe, ponieważ pracę podjęły w środowisku odpowiadającym za ochronę państwa, wówczas gdy ich przed przełożonymi nie chronił nikt.

„Nazywam się Karolina Marchlewska. Rok temu powiedziałam głośno o molestowaniu i mobbingu, których doświadczyłam w Żandarmerii Wojskowej. Wtedy wystąpiłam anonimowo, jako kapral Anna. Bałam się społecznego napiętnowania. Teraz nie mam już nic do stracenia. Dlatego, w imieniu swoim i wszystkich kobiet żołnierzy opowiem, co działo się potem i jak wygląda schemat niszczenia mnie przez wojskowy wymiar sprawiedliwości” – w taki sposób jedna z ofiar rozpoczęła opowiadanie swojej historii na łamach Onetu w 2019 roku, kiedy postanowiła wyjść z cienia i zacząć opisywać krzywdę, jakiej doznała, pod własnym imieniem i nazwiskiem. Karolina Marchlewska przydział do ŻW dostała w 2017 roku. Niedługo potem padła ofiarą napaści seksualnej ze strony swojego dowódcy. Molestowanie miało zacząć się od wulgarnych SMSów – dość dosadnych w swojej treści, jak na przykład ten: „Błagam uwierz mi, pragnę jedynie Ci służyć w charakterze niewolnika. Jestem żonaty, ale mieszkam z dala od domu, w którym jestem tylko gościem”. Reakcją ze strony przełożonych, zamiast natychmiastowego przeprowadzenia dochodzenia, miały być jednak tylko śmiech i lekceważenie. Z czasem doszły też kontakt fizyczny, naciski werbalne, a ostatecznie – usunięcie z jednostki.

domestic violence, oppression, woman
Fot. RosZie / Pixabay

Koszmar Joanny Jałochy rozegrał się natomiast w krakowskim oddziale ŻW. W jej przypadku pod wpływem nacisku ze strony mediów komendant został usunięty ze stanowiska, lecz kobieta, ze względu na bycie szykanowaną przez pozostałych pracowników, odeszła z wojska. Dla obu kobiet krzywda, jakiej doznały, wiązała się więc nie tylko z oczywistym cierpieniem na poziomie psychicznym czy cielesnym, ale i ze zmuszeniem do rezygnacji z wymarzonej pracy – która przecież powinna być ostoją i miejscem, w którym można realizować swoje ambicje, a nie zagrożeniem.

Miał służyć dobru państwa

O Pegasusie zrobiło się głośno za czasów rządu Prawa i Sprawiedliwości. Nazwa tego oprogramowania szpiegującego stała się synonimem inwigilacji ze strony państwa. Do dzisiaj jednak w sprawie pozostaje wiele pytań – o powody szpiegowania, koszty z nim związane, a także o to, kto znajduje się na liście osób inwigilowanych i jakie osoby decydowały o jej kształcie. Aby rozwiać choć część wątpliwości związanych z wykorzystaniem Pegasusa na przestrzeni lat 2017-2022, 19 lutego 2024 roku nowa władza powołała komisję śledczą.

a computer screen with a bunch of text on it
Fot. Bernd 📷 Dittrich / Unsplash

Prace instytucji nie należą jednak do najłatwiejszych ze względu na wymijające relacje świadków czy próby uchylania się od składania zeznań. Mariusz Kamiński, choć niechętnie, stanął niedawno przed komisją śledczą, zeznając, że w roku 2021, który miał być szczytowym, ofiarą Pegasusa padło blisko 200 osób – 60% przypadków inwigilowania miało mieć miejsce na wniosek kontrwywiadu cywilnego ABW lub wojskowego. Kategoriami spraw, jakie obejmowały te wnioski, miały być szpiegostwo, terroryzm, zabójstwa, porwania, zorganizowane grupy przestępcze, handel narkotykami, korupcja, wyłudzenia VAT i ustawianie przetargów. Grupa Citizen Lab, działająca przy Uniwersytecie w Toronto, ustaliła jednak, że w Polsce Pegasusem inwigilowano nie tylko groźnych bandytów – podsłuchiwani mieli być m.in. Roman Giertych, Ewa Wrzosek, Michał Kołodziejczak czy Krzysztof Brejza. W ostatnim czasie pojawiły się informacje, że wśród wybranych znaleźli się również prominentni politycy PiS.

Sprawa przemocy seksualnej powinna zajmować nas wszystkich

Wracając jednak do sprawy groźnych przestępczyń, jakimi są najwyraźniej ofiary molestowania – rzetelnych informacji na temat skali tego problemu w polskich jednostkach wojskowych nadal brakuje. Do 1 lipca 2023 roku statystyk na ten temat próbowała dostarczać Fundacja #SayStop. Tworzyły ją byłe pracowniczki służb mundurowych – policjantki, żołnierka czy funkcjonariuszka służby cywilnej, które dzięki rozeznaniu w branży były w stanie rzetelnie badać nadużycia wobec kobiet. Mimo że fundacja ta już nie funkcjonuje, na jej stronie nadal można znaleźć wiele informacji, które dają do myślenia. „Służby mundurowe w Polsce nie są objęte Kodeksem Pracy, który definiuje pojęcia mobbingu i dyskryminacji. Ustawa o stosunkach pracy w służbach nie obejmuje mobbingu, dyskryminacji, ani molestowania. Dziś to zachowania legalne w polskich służbach mundurowych” – przekonują działaczki.

Poradnik dla służb mundurowych. Jak pomóc sobie i innym / Fot. Fundacja #SayStop

Służby mundurowe nie są jednak jedyną branżą, która nadużycia seksualne próbuje zamieść pod dywan. W 2022 roku temat przemocy seksualnej w Polskim Związku Tenisa podniosła Katarzyna Kotula, obecna Ministra do spraw Równości. Oskarżyła ona byłego prezesa tej organizacji Mirosława Skrzypczyńskiego o molestowanie – którego miał się dopuścić w stosunku do niej co najmniej kilkanaście razy w ciągu trzech lat, gdy była jeszcze nastolatką. W rozmowie z Polsatem opisywała go jako człowieka, który wyznaje zasadę, że „jak kobieta mówi »nie«, to myśli »tak«”. Rok później o nadużycia seksualne oskarżyła go również kelnerka Ewa Ciszek, która pracowała przy obsłudze Memoriału Kaczyńskich w Kozerkach. O ewentualnych konsekwencjach, które w przypadku tak poważnych zarzutów powinny być wyciągnięte, słuch jednak zaginął, kiedy Skrzypczyński złożył oświadczenie o rezygnacji z pełnienia funkcji prezesa PZT ze skutkiem natychmiastowym.

O przemocy seksualnej było też głośno w branży medialnej, kiedy Instytut Zamenhofa opublikował raport „Off the record: Molestowanie seksualne dziennikarek w Polsce” w którym ujawnił skalę niezbadanego wcześniej problemu. Jak twierdzą badacze, z molestowaniem w pracy zetknęło się 59% dziennikarek, z tym że „82% przypadków (…) pozostaje nieujawnionych i nie jest zgłaszana przełożonym/pracodawcy”. Za brakiem zgłoszeń stoi najczęściej poczucie wstydu, ale też brak wiary w to, że sprawca zostanie ukarany. W 65% przypadków molestowania miała podejmować się osoba na wyższym stanowisku niż ofiara lub jej szef, natomiast co czwarta pracowniczka mediów miała doświadczać przemocy seksualnej ze strony innych osób biorących udział w realizacji materiałów, chociażby rozmówców czy bohaterów tworzonych materiałów. Do 2023 roku mało który wydawca miał mieć natomiast wdrożone wewnętrzne kodeksy oraz odpowiednie procedury na wypadek zgłoszenia molestowania seksualnego.

„Off the record: Molestowanie seksualne dziennikarek w Polsce” / Instytut Zamenhofa

Czy zajmuje jednak?

Molestowanie seksualne jest zjawiskiem powszechnym. Doświadczają go przede wszystkim kobiety, w różnych sferach życia zawodowego czy edukacyjnego. Jak wynika z publikacji „Molestowanie seksualne w obszarach kształcenia zawodowego, zatrudnienia i usług – raport z badań ilościowych i jakościowych” przygotowanego w ramach projektu „Wsparcie dla kobiet doświadczających molestowania seksualnego”, prowadzonego przez Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego, ponad 90% ankietowanych doświadczyło molestowania w miejscu pracy przynajmniej raz, a aż 19,9% więcej niż 10 razy. Sprawcami mają być przeważnie mężczyźni (97,2%) – współpracownicy, szefowie lub osoby, względem których świadczy się usługi. I choć nie są to dane ogólnopolskie, a przeprowadzane jedynie na wycinku populacji, problem przemocy seksualnej w pracy z pewnością istnieje.

W Polsce nie znamy prawdziwej skali tego zjawiska w miejscu zatrudnienia. Samo molestowanie podciąga się często pod kategorię mobbingu – a ten przez kodeks pracy definiowany jest jako „działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu pracownika, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników”. Dyskryminowaniem ze względu na płeć ma być natomiast „każde niepożądane zachowanie o charakterze seksualnym lub odnoszące się do płci pracownika, którego celem lub skutkiem jest naruszenie godności pracownika, w szczególności stworzenie wobec niego zastraszającej, wrogiej, poniżającej, upokarzającej lub uwłaczającej atmosfery; na zachowanie to mogą się składać fizyczne, werbalne lub pozawerbalne elementy (molestowanie seksualne)”. Przepisy te skonstruowane są zupełnie tak, jak gdyby w Polsce nadal bano się powiedzieć na głos słowa „seks” i stwierdzić, że nadużycia o takim charakterze mają miejsce wśród mieszkanek i mieszkańców naszego kraju.

Fot. Anete Lusina / Pexels

Jeżeli doświadczasz molestowania w pracy lub jesteś świadkiem takiego zachowania, koniecznie zgłoś tę kwestię. O ile oprawcą nie jest pracodawca, pierwszym krokiem może być odezwanie się właśnie do niego. Warto także sprawdzić, czy w Twojej firmie istnieje oficjalna procedura zgłaszania nadużyć o charakterze seksualnym. W przypadku braku podjęcia stosownych działań, mających na celu rozwiązanie problemu, kolejnym Twoim krokiem powinno być zawiadomienie Państwowej Inspekcji Pracy lub sądu pracy. Pracownik, który wskutek mobbingu rozwiązał umowę o pracę, może dochodzić od pracodawcy odszkodowania w wysokości nie niższej niż minimalne wynagrodzenie przewidywane przez prawo.

Fot. nagłówka: włodi / Flickr

O autorze

Studentka dziennikarstwa na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Interesuje się kinem, polityką i bieżącymi problemami społecznymi. W czasie wolnym amatorka grafiki komputerowej, kawy oraz powieści kryminalnych.