Przejdź do treści

Wrażliwy narrator

black and white wall mounted paper

Wbrew pozorom ten artykuł nie będzie pomnikiem dla żadnego znanego lub mniej znanego Wam artysty czy dzieła. Nazwałabym go raczej rozważaniami na temat twórców obecnej i przyszłej rzeczywistości, czyli młodych zaangażowanych ludzi.

Wciąż siedzi we mnie ogromna wiara albo i nawet przekonanie, że ‘’świat da się zmienić”, a pokolenie Z uczyni go lepszym miejscem dla nas wszystkich. Może to wychodzić z pewnej naiwności i nie będę temu zaprzeczać, ale raczej tej słodkiej, a nie gorzkiej. Słodką naiwność kojarzy się zwykle z dziećmi, bo to one patrzą na życie bajkowo, a ich wyobraźnia wychodzi czasami poza granice (nawet) nieskończoności. I gdyby spojrzeć na świat, na ludzi, na nas oczami dziecka, to czy nie byłby on wręcz idealny? W tej dziecięcej naiwności mieści się wizja świata, którego istnienie z góry skazywane było na porażkę, a przecież kluczem w tworzeniu rzeczywistości jest na początku myśl, wizja, wyobrażenie. Przekucie swoich myśli na działanie jest tym praktycznym początkiem ‘’czegoś”. Początkiem ciężkiej pracy, może zmiany, ale też niepewności, czy się uda.

Pewne jest natomiast to, że nie mamy przed sobą czystej książki, którą możemy od nowa zapisać. Przeszłość przecież wpływa na teraźniejszość i przyszłość. Historia jest kluczowym elementem w budowaniu naszej tożsamości. Tak samo jak nasze matki emancypantki zapoczątkowały długą drogę kobiet do uzyskania pełni praw, tak samo my możemy być początkiem czegoś zupełnie nowego i tego się trzymajmy.

Tytułowa wrażliwość

W dzisiejszych czasach wrażliwość to raczej cecha problematyczna, nie wpisuje się w kanon typowego człowieka sukcesu, a czasami jest wręcz uznawana za wadę. Dlaczego? Ta jawna wrażliwość wystawia nas przecież na niepożądane opinie i sprawia, że nagle z metalu możemy stać się delikatną porcelaną.  

Ja swoją wrażliwość zaakceptowałam stosunkowo niedawno i teraz pojmuję ją jako dar, ale i swoją siłę, bo otwieranie się na świat w każdym możliwym tego słowa znaczeniu jest ekscytujące, czasami też bolesne i męczące, ale wszystkie te doświadczenia są przede wszystkim kształtujące. Wrażliwość jest nie tylko siłą, a też empatią oraz współczuciem. Pomaga lepiej rozumieć to co jest wokół nas, pozwala żyć bardziej harmonijnie ze sobą i otwiera nas na siebie nawzajem: na ludzi, po prostu.

Rzeczywistość

Odchodząc od idealizmu i wzniosłych stwierdzeń, skonfrontujmy się z tym, co jest rzeczywistością. 2020 rok jest niezaprzeczalnie dla wielu osób okresem walki, walki: o bezpieczeństwo, o naszą wspólność przyszłość, o sprawiedliwość i prawa. Od BLM, przez strajki klimatyczne, solidarnościówki z Margot z kolektywu Stop Bzdurom, aż po ostatnie 3 miesiące, czyli Strajki Kobiet. W większości manifestacjom towarzyszyła brutalność policji: połamane ręce, wyciąganie z tłumu za szyje, gaz pieprzowy. Nie mówi się o tym, że uczestnicy tych wydarzeń często doświadczają później objawów zespołu stresu pourazowego (PTSD). Nie mówi się o tym, że bycie zaangażowanym społecznie czy też politycznie jest ogromnym stresem, ale też odpowiedzialnością, bo czasami czujemy jakbyśmy mieli część świata na ręku i musieli coś z nią zrobić. Nie mówi się o tym, bo tego nie widać. Nie mówi się o napięciu w związku z planowaniem jakichś działań, o niepewności i strachu: „Czy jeśli wyjdę na ulice, to wrócę dziś do domu?”

 Musimy odpocząć, ale ostatnio nie mieliśmy czasu, bo te 3 miesiące to ciągła walka, mimo że panuje stwierdzenie, że strajki ucichły po miesiącu. I kiedy już myślimy, że święta spędzimy spokojnie, to przy wigilijnym stole zaraz może pojawić się temat aborcji i w tym momencie na naszej pozornie spokojnej wyspie pojawia się tornado, kolejne. Wiemy, że nikt za nas tego nie zrobi. Nasze wyobrażenia, marzenia i wartości nie zostaną magicznie wprowadzone w życie, tylko musimy poświęcić czas na próby, te udane i te mniej. Nie wiemy, kiedy to się skończy ani co będzie dalej. W powietrzu oprócz smogu znowu wisi niepewność.

Myślałam o tym, żeby tę część nazwać Demonami, ale to po prostu zwykła, szara rzeczywistość.

To warto czy nie?

Czy warto być twórcą teraźniejszości i przyszłości? Czy warto pisać swoje rozdziały?

W dzisiejszym świecie zmiany progresywne nie są czymś trwałym i stałym. Wszystko w każdej chwili może się zmienić, a prawa, które mieliśmy mogą zostać nam odebrane, dlatego warto być czujnym i walczyć, kiedy ktoś próbuje nam je odebrać. Nikt za nas tego nie zrobi, a jeśli tylko mamy taką możliwość, to czemu nie?

Można zarzucać mi wielki idealizm, po czym ostre spotkanie z ziemią, ale to od idealizmu mogą zaczynać się działania, prawda?

I na końcu słowo pocieszenia na 2021 rok. Timothy Snyder w swojej książce ,,O tyranii: dwadzieścia lekcji z dwudziestego wieku” pisze: „Robiąc lub mówiąc coś innego, możesz czuć się dziwnie, ale to uczucie niepokoju jest warunkiem wolności”

O autorze

Gosia Lach

Aktywistka klimatyczna, feministka i tegoroczna maturzystka. Kiedy akurat nie zajmuje sie aktywizmem klimatycznym, pisze i czyta poezje.