W słynnych blokach z wielkiej płyty mieszka około jedna trzecia Polaków. Klatki schodowe i nieduże mieszkania na wielkopłytowych osiedlach wychowały miliony mieszkańców Polski. Widok blokowisk każdego poranka witał lokatorów i niekoniecznie dostarczał motywacji do działania. Lata temu pośród blokowych osiedli na próżno szukać można było kolorów i przyjemnych dla oka widoków. Sytuacja blokowisk zmienia się na pierwszy rzut oka. Wielkopłytowe budynki ocieplane są sukcesywnie za pomocą styropianu, co pozwala na nadanie im nowej jakości i żywych kolorów. Przyglądając się sytuacji z bliska, oprócz, powierzchownych zmian wizualnych, życie toczy się podobnie jak kiedyś. Pomimo wszystkich negatywnych aspektów życia i wychowywania się w blokach, przy odrobinie wysiłku udaje się znaleźć jakieś pozytywy.
Plany i założenia
Aby zrozumieć sens budowania osiedli z wielkiej płyty trzeba przyjrzeć się historii tego typu budownictwa, sytuacji demograficznej Polski okresu lat 60. i 70. oraz założeniom architektów odpowiedzialnych za budowanie blokowisk. W podsumowującym zniszczenia wojenne roczniku Głównego Urzędu Statystycznego można przeczytać – „Na podstawie rejestracji strat wojennych przeprowadzonych przez wojewódzkie wydziały odbudowy ustalono, że zniszczeniu lub uszkodzeniu uległo 295,4 tysięcy nieruchomości miejskich (…), o kubaturze odpowiednio: 526,9 milionów m3.”
Nie ma więc wątpliwości, że istniała potrzeba zbudowania jak największej ilości mieszkań, na jak najmniejszej powierzchni, przy zachowaniu podstawowych zasad planowania przestrzennego. W dodatku ważnym aspektem były finanse. W założeniu koniecznym było wybudowanie dużych osiedli możliwie najmniejszymi kosztami. Budownictwo wielkiej płyty miało stanowić lekarstwo na coraz trudniejszą sytuację mieszkaniową Polaków. W latach 1950-1970 liczba Polaków zwiększyła się z 24,6 do 32 milionów. Logicznym następstwem tak gwałtownego wzrostu liczby ludności był problem niewystarczającej liczby mieszkań i domów, niezbędnych do godnego życia. Założenia architektów były odmienne od tego co ostatecznie powstało w polskich miastach. Plany zostały szybko zweryfikowane przez sytuację polityczną i stałe cięcia kosztów. W końcu o wyglądzie domów decydował wykonawca czyli producent materiałów budowlanych, a nie architekci.
Wady budowlane
Budownictwo z wielkiej płyty posiada szereg wad. Zaczynając od samego wykonania, kończąc na aspektach społecznych. Podstawowym błędem są rozmiary gotowych prefabrykantów, z których budowane były bloki. Widocznie dla ówczesnych producentów zbyt dużym wyzwaniem było utrzymanie stałych rozmiarów płyt. Skutkiem takich niedoskonałości w gotowych elementach budowlanych były koślawe konstrukcje z nieszczelnymi oknami. W opisie niedoskonałości bloków, nie sposób ominąć kłopoty z planowaniem przestrzeni mieszkalnej. Nieduże pokoje, zaplanowane tak, że nie lada wyczynem było wykończenie ich w jak najbardziej praktyczny sposób. Tak jak wspomniałem, prócz problemów czysto budowlanych, mieszkańcom bloków towarzyszą problemy społeczne. W mojej opinii, te drugie właśnie mają potężny wpływ na życie Polaków. Śledząc plany i założenia budowli wielotysięcznych osiedli z rodzinami ulokowanymi w małych mieszkaniach, możemy zrozumieć jak duże są problemy społeczne mieszkańców. Właśnie dlatego, że już założenia były po prostu słabe.
Problemy społeczne
Mieszkańcy bloków, żyją pozorami prywatności. Niejednokrotnie usłyszeć można rozmowy, płacz dzieci czy wiadomości telewizyjne. Problemem jest, iż te dźwięki często pochodzą z sąsiednich mieszkań. Taki stan rzeczy powoduje pewien dyskomfort i odbiera poczucie prywatności i samotności we własnym zaciszu domowym. Dopuszczę się ostrej oceny życia w bloku. W mojej opinii, mieszkanie w „wielkiej płycie” wygląda jak życie kury w klatce. Faktem jest, iż dzielenie niedużej przestrzeni z dziesiątkami mieszkańców może prowadzić do różnych uciążliwości. Trudnym jest znalezienie porozumienia z tak wieloma ludźmi jednocześnie, a omijanie ich w warunkach wspólnej windy czy klatki schodowej jest praktycznie niemożliwe.
Różnica pokoleniowa osób zamieszkujących bloki z cienkimi ścianami, również może stanowić problem. Mieszkanie z trójką małych dzieci nad starszą panią, której przeszkadza najmniejszy hałas, powoduje ograniczanie tych najmłodszych. Dzieci muszą uważać na każdy krok i krzyk by nie narazić się sąsiadce. Na podstawie własnego życia, doszedłem do wniosku iż mieszkanie w bloku jest niczym innym jak ograniczeniem swobody. Warto zwrócić uwagę, iż często osiedla blokowe są źródłem wszelkich patologii, z których trudno jest się wyrwać. Po roku 1989 blokowiska stały się synonimem braku perspektyw i wykluczenia. Określenie “blokersi” nie wzięło się przecież znikąd. Paradoksalnie, życiu na wielotysięcznych osiedlach towarzyszy alienacja i wykluczenie.
Szymon Turek
O autorze
Gazeta Kongresy to młodzieżowe media o ogólnopolskim zasięgu. Jesteśmy blisko spraw ważnych dla młodego pokolenia – naszych spraw.