Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych liczy 62 strony. Rdzeń „autor-” pojawia się w niej 148 razy, a najdłuższy artykuł to aż 20 ustępów. Temat jest w ostatnim czasie o tyle ważny i ciekawy, ponieważ nagminnie obserwujemy łamanie praw autorskich za co, jak niewielu wie, można odpowiedzieć karnie. W Internecie nietrudno przekroczyć granicę praw autorskich, dlatego warto wiedzieć, gdzie kończą się nasze wolności i swobody, bo w tym samym miejscu, zaczynają się wolności innych.
Prawo autorskie to ochrona naszej twórczości. Przejawem takiego działania może być nasz własny wiersz, film z rodzinnych wakacji czy bardziej lub mniej merytoryczny vlog. Przedmiot prawa autorskiego to coś, gdzie objawia się nasza własna działalność o indywidualnym charakterze, której poświęciliśmy jakąś część siebie (choć to nie jest wymagany aspekt). Ważne, by zrozumieć, że prawu autorskiemu podlegają wyłącznie sposoby wyrażenia, a nie idee czy odkrycia.
Prawa autorskie uznajmy sobie za nabyte od momentu „narodzin” naszego dzieła. Ochrona w naszym kraju przysługuje twórcy niezależnie od spełnienia jakichkolwiek formalności, a czuwają nad nią Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Urząd Patentowy Rzeczypospolitej Polskiej.
Najczęściej ze sprawą praw autorskich spotykamy się w serwisie YouTube, który sam niezwykle rozbudował się w tej kwestii, tworząc filmy czy publikując informacje w fundamentalnych zagadnieniach związanych z tymi prawami.
Istnieją metody, by w pewien sposób wykorzystać czyjś twór w swojej pracy, jednak w Internecie krąży wiele mitów związanych z tą kwestią. Niezwykle mnie cieszy, że trafiliście właśnie tutaj, gdzie część z nich zostanie obalonych.
Jeszcze zanim to nastąpi, musicie wiedzieć o czymś takim, że w różnych krajach różnie definiuje się okoliczności, w jakich materiał może być wykorzystany bez zgody właściciela praw autorskich. W Polsce przyjmuje się na przykład, według rozdziału 3 oddziału 3 wspomnianej ustawy, że dozwolonym użytkiem są już rozpowszechnione sprawozdania o aktualnych wydarzeniach, krótkie streszczenia rozpowszechnionych utworów czy również rozpowszechnione prace plastyczne i fotografie.
Prawo autorskie w art. 8 ust. 2 mówi, że autorem pracy jest osoba, której nazwisko czy autorstwo podano publicznie w związku z rozpowszechnianiem utworu. „Eksperci” w dziedzinie internetowych filmików często błędnie mówią, że „przecież jak podałem, kto jest autorem, to nie może on mi nic zrobić”. A no może, może nawet więcej, bo taka informacja nie sprawia, że udostępnione przez nas materiały stają się automatycznie objęte zasadą dozwolonego użytku. Wyrażenia takie jak „wszystkie prawa należą do autora” lub „nie jestem właścicielem” nie oznaczają, że wykorzystujesz materiał zgodnie z zasadą dozwolonego użytku i nie równają się z tym, że masz pozwolenie właściciela praw autorskich na użycie tego materiału. Tak samo jest w przypadku „magicznych” zwrotów „naruszenie praw autorskich nie jest moim zamiarem” czy „użyte do celów rozrywkowych”. To i tak nie ma znaczenia!
To tylko fragment artykułu Całość znajduje się w II numerze „Kongresów”, który można przeczytać, klikając poniżej.
Pobierz drugi numer!
Źródło obrazka wyróżniającego: Geralt, Pixabay.
O autorze
Gazeta Kongresy to młodzieżowe media o ogólnopolskim zasięgu. Jesteśmy blisko spraw ważnych dla młodego pokolenia – naszych spraw.