Przejdź do treści

Sojusze klimatyczne

Wraz z postępującą katastrofą klimatyczną obserwujemy wzrost znaczenia kształtujących się sojuszy klimatycznych. Było to doskonale widoczne na zakończonym niedawno szczycie klimatycznym COP27 w Egipcie.

Mechanizm strat i szkód

Na tegorocznym szczycie klimatycznym w Egipcie po raz pierwszy poruszono kwestię stworzenia systemu rekompensat za szkody wywołane katastrofami klimatycznymi. Pomysł ten znalazł się również w ostatecznej wersji dokumentu podsumowującego obrady. Choć taki projekt napawa nadzieją, to jego obecna forma pozostawia bardzo wiele pytań.

Na razie nie jest wiadome, jak ten system ma działać. W zależności od strony wypowiadającej się, charakterystyka systemu się zmienia. Kluczowym pytaniem jest, czy środki będą wypłacane zawsze, gdy jakikolwiek kraj zostanie dotknięty katastrofą wywołaną zmianami klimatu, czy będą one przeznaczane tylko na określoną grupę krajów, generalnie najbardziej dotkniętych. Nie ustalono również systemu finansowania tego budżetu.

Projekt ten jest o tyle ciekawy, że pobudza dyskusję o kształcie obecnych sojuszy politycznych w kontekście zmian klimatu. Wraz ze wzrostem zniszczeń wywołanych katastrofą klimatyczną rosnąć będzie również wpływ polityki klimatycznej na relacje pomiędzy państwami.

Na obecnym szczycie były już widoczne nowe linie rozłamu. Odpowiedzialność klimatyczna podzieliła chociażby Europę ze Stanami Zjednoczonymi. Podczas trwania konferencji kolejne państwa europejskie zapowiadały wpłaty na rzecz mechanizmu strat i szkód.

Proces ten zapoczątkowała Szkocja w zeszłym roku, będąc gospodarzem szczytu klimatycznego w Glasgow. Jej przedstawiciele obiecali wtedy przeznaczyć na ten cel 22 miliony dolarów. W Egipcie natomiast podobne oświadczenia złożyli chociażby przedstawiciele Niemiec, Austrii, Belgii czy Danii. Amerykanie przez cały czas nie zabierali głosu w sprawie.

Ofiara, czy truciciel?

Problem pojawi się również pomiędzy potencjalnymi beneficjentami. Już teraz widać, że Chiny, będące naturalnym liderem politycznym krajów rozwijających się, próbują przewodzić również w kwestii pokrzywdzenia zmianami klimatu. Jest to o tyle nieadekwatne, że są obecnie największymi światowymi emiterami dwutlenku węgla. Również pomimo tegorocznych, rekordowych upałów, daleko im do doświadczania tak potężnych strat klimatycznych jak chociażby Pakistan. W tym roku powodzie zabiły tam ponad 1700 osób i spowodowały zniszczenia rzędu prawie 10% PKB.

To właśnie kraje G77, będącej luźną organizacją mającą na celu wsparcie szeroko pojętego biednego Południa, stworzyły draft rezolucji odnośnie systemu strat i szkód.

Sojusze klimatyczne

Poza niezgodą wynikającą z różnic zdań w kwestii mechanizmu strat i szkód, wpływ polityki klimatycznej na relacje pomiędzy krajami widać również gdzie indziej.

Brazylia, Demokratyczna Republika Konga i Indonezja podpisały pakt o ochronie lasów deszczowych, których ponad połowa znajduje się na ich terenie. Pomimo dotychczasowego braku konkretów, można odebrać to jako zapowiedź nowego zjawiska – sojuszy klimatycznych. Po raz pierwszy w historii kraje byłego „trzeciego świata” mają tak silny łącznik.

Decyzja ta zyskuje dodatkową wagę polityczną ze względu na fakt, że wspomniany pakt został podpisany niespełna miesiąc po tym, jak wybory w Brazylii wygrał Lula. Ochrona Amazonki była jednym z głównych punktów w jego programie i jednocześnie kością niezgody pomiędzy nim, a urzędującym prezydentem, Jairem Bolsonaro.

Znaki zapytania

Możliwość tworzenia relacji opartych o wspólną politykę klimatyczną wciąż jednak niesie ze sobą więcej znaków zapytania niż odpowiedzi.

Jedną z głównych niewiadomych, jeśli chodzi o wspólną politykę klimatyczną, są Stany Zjednoczone. Będąc jednoznacznie największym historycznym trucicielem środowiska naturalnego, nie są widziane jako dobry partner w kwestiach odpowiedzialności klimatycznej. Ich słowność i odpowiedzialność została zdecydowanie podważona przez decyzję Donalda Trumpa o wycofaniu kraju z porozumienia paryskiego. Do dzisiaj wywołuje to w wielu państwach obawę, że na Waszyngtonie nie można w tej kwestii polegać. Tego argumentu użył chociażby przedstawiciel Chin, sceptycznie komentując powstanie mechanizmu „strat i szkód”.

Niechęć do przyznania się do własnej winy u części krajów aspirujących do grupy pokrzywdzonych również skutkuje niezrozumieniem. Nie wiadomo, czy ważniejszy jest głos Tuvalu, który za kilka lat może kompletnie zatonąć, czy Chin, które nie ponoszą aż tak wielkich strat, ale ich PKB jest 200 tysięcy razy większe (nie, to nie błąd).

Przyszłość (i jej potencjalny brak)

Sojusze klimatyczne mogą stopniowo stawać się najważniejszym czynnikiem kształtującym relacje międzynarodowe. Katastrofa klimatyczna, im większą skalę będzie osiągać, tym bardziej będzie wpływać na tworzenie się nowych sojuszy, motywowanych nowymi priorytetami.

Temat wpływu polityki klimatycznej na ogólną politykę zagraniczną jest szczególnie ciekawy w tym roku. 2022 jest kolejnym już rekordowym rokiem, jeśli chodzi o zniszczenia wywołane katastrofą klimatyczną. Huragan Ian na Florydzie, powodzie w Pakistanie, fale upałów w Chinach i Europie.

Te wydarzenia zmuszają nawet najbardziej krótkowzrocznych przywódców do działań w tej kwestii. Jeżeli nie mroczna wizja przyszłości, to koszty powinny przekonać do działania – choć ciężkie do wyliczenia, straty spowodowane katastrofą klimatyczną wyniosły w tym roku ponad 250 miliardów dolarów. To mniej więcej tyle samo, ile wynosi PKB Kataru organizującego właśnie igrzyska i znanego ze swojej rozrzutności. A to tylko podsumowanie tych najbardziej widocznych.

Fot. nagłówka: Mauro Pimentel/Getty Images

O autorze

Zafascynowany tym, jak właściwie działa świat, piszę (i mówię) o polityce międzynarodowej. Kierowany tym poczuciem zacząłem pisać artykuły do Kongresów już w lutym 2022 roku, a obecnie tworzę mój autorski podcast - Sprawy Uparcie Międzynarodowe.