Rafał Lemkin stworzył pojęcie ludobójstwo i całe swoje życie poświęcił na walkę o uznanie go za zbrodnię. Ten polski prawnik żydowskiego pochodzenia znany jest głównie w środowiskach historycznych i prawniczych, a na Zachodzie uznawany jest za amerykańskiego uczonego. Jego zasługi są jednak nie do przecenienia – to dzięki niemu masowy mord dokonywany przez władze polityczne stał się zbrodnią.
Zbrodnia w Quo vadis
Lemkin urodził się w 1900 roku. Dorastał w Ozierzysku, gdzie jego rodzice zarządzali wydzierżawionym gospodarstwem rolnym. O miejscu tym pisał we wspomnieniach jako o raju, w którym niezależnie od narodowości czy wyznania, mieszkańcy żyli w zgodzie. Już w młodości zainteresował się tematyką masowych mordów na poszczególnych grupach ludzi. Zaczytywał się w Quo vadis Sienkiewicza, traktującej o prześladowaniach chrześcijan pod rządami cesarza Nerona. Studiował także inne zbrodnie tego typu na przestrzeni historii. Dostrzegał podobieństwa między nimi, a szczególnie bezkarność ich sprawców. Z racji dużego zainteresowania tą tematyką, nie mógł nie usłyszeć o zabójstwie, które miało miejsce 15 marca 1921 roku.
Zemsta Tehliriana
Tego dnia pewien obcokrajowiec, Ali Salih Bey, wybrał się na samotny spacer po ulicach Berlina. Wyjątkowo darował sobie towarzystwo pięknej żony i dwóch ochroniarzy, poruszających się za nim jak cienie. W pewnym momencie ktoś popukał go w ramię. Odwrócił się i zdołał tylko dostrzec młodą twarz swojego zabójcy, gdy ten strzelił. Bey padł na ziemię bez życia, a morderca rzucił się do ucieczki. Pewnemu przechodniowi udało się go schwytać i unieszkodliwić, do czasu aż na miejsce zdarzenia przybyła policja.
Soghomon Tehlirian, fot. The Armenian Genocide Museum-Institute Foundation
Soghomon Tehlirian, 24-letni student, stanął przed sądem, a zapytany o motywy zbrodni, wytłumaczył ochoczo: ten człowiek zabił mi całą rodzinę. Mężczyzna, do którego strzelił tamtego dnia, tak naprawdę nazywał się Talaat Pasza i był niegdyś ministrem spraw wewnętrznych Turcji oraz de facto jej liderem. Był odpowiedzialny za ludobójstwo Ormian, jedną z największych i najstraszniejszych zbrodni tego typu. Tehlirian został uniewinniony z racji uznania za niepoczytalnego w momencie popełnienia morderstwa. Mimo to, sytuacja była dla Lemkina bulwersująca – ten człowiek został postawiony przed sądem, tymczasem odpowiedzialny za śmierć półtora miliona ludzi Talaat Pasza nigdy nie poniósł odpowiedzialności prawnej. Sytuacja ta nurtowała Lemkina, który zwrócił się z tym do swojego profesora. Spytał, dlaczego morderstwo tureckiego ministra było zbrodnią, a masakra Ormian – oficjalnie nie. Nauczyciel, odwzorowując ówczesną logikę, miał mu wtedy odpowiedzieć: wyobraź sobie farmera posiadającego stado kur. Zabija je i to jego sprawa. Jeśli się do tego mieszasz, naruszasz prawo.
Byłem przerażony częstością występowania zła, a nade wszystko bezkarnością̨, na którą̨ liczyć mógł winny – pisał później Lemkin.
Reprezentant Polski w Międzynarodowym Biurze Unifikacji Kodeksu Karnego
Lemkin studiował prawo na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. Dużo podróżował i gościł na uczelniach w Sorbonie, Berlinie i Heidelbergu. W lipcu 1926 r. uzyskał stopień doktora prawa. Pracował w Komisji Kodyfikacyjnej RP jako referendarz Sekretariatu Generalnego, a w 1930 roku został podprokuratorem w Sądzie Okręgowym w Brzeżanach. Później przeniósł się do Warszawy. Udzielał się na łamach gazet i napisał kilka książek w tematyce prawa kryminalnego. Wciąż interesował się tematem masowego zabijania. Śledził wydarzenia polityczne i nagłaśniał problem w mediach.
Dużym awansem w jego karierze było objęcie stanowiska reprezentanta Polski w Międzynarodowym Biurze Unifikacji Prawa Karnego Ligii Narodów. Zawarł tam trwałe znajomości.
Zbrodnia barbarzyństwa, wandalizmu i zasada uniwersalnej represji
Masakra Ormian wciąż była świeżym i palącym problemem. Dyplomaci, tacy jak Sekretarz Generalny International Law Association Hugh Bellot czy rumuński prawnik Vespasian Pella, proponowali powołanie organu mającego sądzić zbrodnie z lat 1915–1917. Ich apele nie skutkowały jednak działaniem. Aby podłożyć grunt pod sądzenie zbrodniarzy, którzy dopuściliby się masowej eksterminacji, Lemkin zaproponował przyjęcie dwóch nowych praw międzynarodowych. Nazwał je zbrodnią barbarzyństwa i zbrodnią wandalizmu. Pierwsza dotyczyła zaplanowanego niszczenia grup społecznych, kulturowych i etnicznych, a druga ich dziedzictwa: sztuki, literatury i osiągnięć naukowych. Poza tym, Lemkin ułożył także zasadę, którą nazwał uniwersalną represją. Zakładała ona, że sprawca może zostać ujęty na terytorium jakiegokolwiek państwa i tam sądzony. Wskazywał na to, że proponowane przez niego rozwiązanie było już stosowane w przypadku niektórych zbrodni, takich jak piractwo, handel ludźmi czy narkotykami. Liczył na przychylne głosy, ze względu na krwawą masakrę chrześcijan w irackim mieście Simel w sierpniu tamtego roku. W dodatku do władzy właśnie doszedł Hitler. Lemkin śledził jego poczynania i zapoznał się z manifestem politycznym Mein Kampf. Obawiał się, do czego niemiecka polityka może doprowadzić.
Flaga Ligii Narodów, fot. League of Nations Archives
Niemieccy przyjaciele obrażeni
Zbliżało się spotkanie Ligi Narodów w Madrycie (1933 rok), na którym Lemkin przedstawić miał swoje argumenty. Jednak kilka tygodni przed nim otrzymał nieprzyjemną wiadomość. Udział w zjeździe został mu zabroniony. Polski minister spraw wewnętrznych nie chciał urazić Hitlera, który właśnie objął władzę w Niemczech. Lemkin nie poddał się jednak i znalazł sobie reprezentanta, by ten przedstawił w czasie obrad jego pomysły.
Gdy deputowany skończył czytać jego argumentację i uniósł wzrok na słuchaczy, spostrzegł, że przedstawiciel Niemiec opuścił salę obrad w ramach protestu. Pomysły Lemkina zostały odrzucone, przedtem nie unikając ostrej krytyki. Według Ligi Narodów mieszanie się w sprawy wewnętrzne państw było niedopuszczalne. Sam Lemkin natomiast, pracujący wtedy jako oskarżyciel publiczny, stracił pracę. Musiał zmienić stronę i 1934 roku został adwokatem. Sam jednak dalej orędował:
Zabicie jednostki jest zbrodnią wewnętrzną̨. Każdy naród radzi sobie z nią̨ poprzez własne sądy i z własnej inicjatywy. Ale zamordowanie całego ludu musi być́ postrzegane jako zbrodnia międzynarodowa, którą powinna być potępiana nie przez jeden naród, ale przez cały świat. Narody muszą współpracować w celu ukarania takich zbrodniarzy, aby zapobiec przyszłym masowym mordom.
Ucieczka przed zagładą
1 września nazistowskie Niemcy napadły na Polskę, a pięć dni potem, chwilę przed północą, rozległ się w radiu apel Romana Umiastowskiego, wzywający pod broń. Wywołało to panikę i tysiące osób zaczęło uciekać na Wschód przed zagrożeniem. Jedną z nich był Rafał Lemkin. Nie udało mu się namówić na ucieczkę rodziców. Przez cztery tygodnie, głównie piechotą, podróżował, by dostać się na Litwę. Przekroczył granicę i w październiku dotarł do Wilna. Tam, dzięki znajomościom zawartym jeszcze przed wojną, uzyskał szwedzką wizę.
Tak wspominał wybuch drugiej wojny światowej:
Kiedy pierwsze bomby spadły na Warszawę̨, miasto, w którym mieszkałem, wiedziałem, że to więcej niż wojna, że to był początek ludobójstwa na wielką skalę.
Fot. powiat-legnicki.eu
Praca w Szwecji i Stanach Zjednoczonych
W Szwecji Lemkin wykładał na Uniwersytecie Sztokholmskim i zbierał informacje do książki o rządach państw Osi w okupowanych krajach. Obserwował, jak nazistowski reżim przygotowuje bazę pod eksterminację ludności żydowskiej, wydając dekrety i ustanawiając prawa. Było to dla niego zatrważające, jak oczywiste stają się działania nazistów.
Sam siedząc w spokojnej sztokholmskiej bibliotece widziałem, jak cała rasa zostaje uwięziona i skazana na śmierć́ – wspominał później.
Na początku 1941 roku przyjaciel ze Stanów Zjednoczonych załatwił Lemkinowi rozmowę o pracę na Uniwersytecie Duke w Północnej Karolinie. Była to dla niego nie tylko bardzo dobra propozycja zawodowa – taka posada umożliwiłaby mu podjęcie działań na rzecz uznania eksterminacji za zbrodnię międzynarodową. Wiosną otrzymał tę pracę i zamieszkał w Stanach Zjednoczonych. W Duke wykładał rok. Ukończył kursy prawa amerykańskiego. Przeniósł się później do Waszyngtonu i został głównym konsultantem w Board of Economic Warfare – gabinecie wojennym prezydenta Roosevelta.
W tym czasie dostał też list od rodziców – pisany na skrawku papieru. Odniósł wrażenie, że to pożegnanie i nie był w błędzie.
Tragedia rodziny Lemkina i bierność amerykańskich władz
Prawie cała rodzina Lemkina zniknęła z powierzchni ziemi. Przeżył tylko jego brat. Oboje rodzice zginęli w Treblince, zagłady nie ominęło także 49 innych jego krewnych. Holocaust przeżyło mniej niż 10% polskich Żydów. W takiej sytuacji Lemkin stał się jeszcze bardziej zdeterminowany, by położyć kres bezkarności sprawców. Spotkał się z wiceprezydentem Henrym Wallacem, ale nie zdobył jego poparcia. Ameryka była wtedy pochłonięta trwającą wojną. Lemkin nie poddawał się jednak. Napisał list do Roosevelta, wzywając go do wydania traktatu uznającego masową eksterminację za zbrodnię nad zbrodniami. Odpowiedź nie była negatywna, jednak prezydent kazał mu uzbroić się w cierpliwość. Nie była to jednak opcja, w czasie, gdy w Europie ludzie trafiali do obozów zagłady.
Stało się dla mnie jasne, że muszę zaapelować́ bezpośrednio do narodu amerykańskiego… W całej Europie naziści pisali księgę śmierci krwią moich braci. Opowiem tę historię Amerykanom, ludziom na ulicy, w kościele, na tarasach ich domów. Byłem pewien, że mnie zrozumieją̨.
Destrukcja Narodów zyskuje nazwę
W 1944 r. wydane zostało najważniejsze dzieło Lemkina – The Axis Rule in Occupied Europe. Rozdział dziewiąty nosił tytuł Genocide – A New Term and New Conception for Destruction of Nations (Ludobójstwo – nowy termin i nowe pojęcie destrukcji narodów).
Jeszcze w sierpniu 1941 roku brytyjski premier Winston Churchill stwierdził w przemówieniu:
Eksterminowane są całe dzielnice. Dokonuje się dziesiątków tysięcy egzekucji z zimną krwią̨… Jesteśmy świadkami zbrodni, która nie ma nazwy.
Dlatego, gdy książka Lemkina pojawiła się na rynku, słowo Genocide szybko weszło do obiegu. Pierwszy raz w mediach masowego przekazu pojawiło się w gazecie The Washington Post jako tytuł artykułu. Wkrótce praca Lemkina doczekała się uznania na łamach New York Timesa, a zbrodnia masowej zagłady zyskała zdefiniowaną, oryginalną nazwę – ludobójstwo.
Okładka polskiego wydania The Axis Rule in Occupied Europe fot. Wydawnictwo Naukowe Scholar
Procesy norymberskie
W listopadzie 1945 roku Rafał Lemkin wszedł w skład zespołu prokuratorów Roberta Jacksona, sędziego Sądu Najwyższego i głównego oskarżyciela USA. Słowo „ludobójstwo” po raz pierwszy użyte zostało podczas procesu. Co prawda nie pojawiło się w wyrokach, ale było obecne w aktach oskarżenia. Mimo to, było to dla pojęcia dużą legitymizacją. Lemkin był jednak rozczarowany. Trybunał Norymberski nie dokonał tego, o co walczył. Termin ludobójstwa został ograniczony tylko do zbrodni popełnionych w okresie wojny i to na przedstawicielach narodu innego niż własny. Oznaczało to, że gdyby eksterminacja popełniona została przed wypowiedzeniem wojny lub tylko na niemieckich Żydach, w ogóle nie byłaby sądzona.
Działania w ONZ
Dla Lemkina nie był to koniec walki. Wierzył, że zbrodnie należy zwalczać poprzez środki zapobiegawcze. Prawo umożliwiające ściganie za ludobójstwo odstraszałoby potencjalnych sprawców. Postanowił przekonać do swoich racji nowopowstałe ONZ.
W 1946 roku w Nowym Jorku odbywały się pierwsze spotkania organizacji. Lemkin udał się tam nieoficjalnie, z misją ułatwienia delegatom podjęcia właściwej decyzji:
Napisałem projekt rezolucji na miękkiej sofie w Pokoju Delegatów. Prosiłem w nim Organizację Narodów Zjednoczonych, by zbadała możliwość ustanowienia ludobójstwa zbrodnią międzynarodową, taką jaką są piractwo, handel dziećmi czy niewolnictwo. Podkreślałem, że ludobójstwo wielokrotnie zdarzało się na przestrzeni dziejów i spowodowało wielkie straty w ludziach i wytworach kultury.
11 grudnia 1946 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło rezolucję potępiającą ludobójstwo jako zaprzeczenie prawa do istnienia całych grup ludzkich. Jednak potępienie wciąż nie było działającym w praktyce prawem.
Komitet ONZ
W marcu 1947 roku Lemkin zaproszony został do komitetu, mającego za zadanie napisać szkic rezolucji przeciwko ludobójstwu. Zgodził się natychmiast. Lemkin miał odmienne od pozostałych członków zdanie w dwóch kwestiach. Chciał, by w konwencji zakazane zostało niszczenie kultury danego ludu, świątyni duszy narodu. Dwaj pozostali członkowie woleli jednak, by ludobójstwo ograniczało się do niszczenia grup ludzkich. Lemkin musiał odpuścić. Druga kwestia dotyczyła włączenia grup politycznych do definicji. Lemkin był temu przeciwny, zdając sobie sprawę z panujących warunków. Obawiał się, że może to skutkować odrzuceniem konwencji. Został w tej kwestii przegłosowany i końcowy projekt włączył do definicji grupy polityczne.
Sprzeciw ZSRR i Wielkiej Brytanii
Zgodnie z przewidywaniami Lemkina, Związek Sowiecki zaprotestował przeciw objęciu konwencją grup politycznych. Natomiast brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych stwierdziło, że… to strata czasu. Uzasadniło to tym, że jeśli gdzieś dochodzi do ludobójstwa to w kraju, który w poważaniu ma prawa międzynarodowe. Argument ten spotkał się z emocjonalnym przemówieniem delegata Pakistanu, który przypomniał, że setki tysięcy ludzi zamordowano w Indiach z powodu ich przekonań religijnych, przy pobłażliwości autorytetów.
Latem 1948 roku Komitet Prawny ONZ zjechał się w Paryżu, by zadecydować o przyjęciu konwencji. Lemkin pracował w tym czasie nad poparciem dla niej. Pomógł zorganizować Amerykański Komitet na rzecz Konwencji ONZ w sprawie Ludobójstwa i przyczynił się do stworzenia petycji. Podpisało ją 166 organizacji z 28 krajów. Praca nie poszła na marne i media zainteresowały się jego sprawą. Udzielał wywiadów i wypowiadał się w programach radiowych. To wszystko odbywało się jednak kosztem jego zdrowia i warunków życia. Borykał się z ubóstwem, zdarzało mu się zasłabnąć z głodu.
Konwencja Lemkina
Najbardziej sporną kwestią okazało się włączenie grup politycznych do konwencji. Ostatecznie wniesiono poprawki, wyłączając z niej tę grupę. 9 grudnia 1948 roku 55 głosami do 0 ONZ przyjęła Konwencję w sprawie Zapobiegania i Karania Zbrodni Ludobójstwa. Dokument został przez media okrzyknięty Konwencją Lemkina, a sam Lemkin otoczony blaskiem fleszy. Jednak już następnego dnia wylądował w paryskim szpitalu. Zanim lekarze zdążyli postawić mu diagnozę, sam stwierdził u siebie: Genociditis: wyczerpanie z powodu pracy nad Konwencją w sprawie ludobójstwa.
Członkowie ONZ oraz stojący po prawej dr. Rafał Lemkin, fot. Audiovisual Library of International Law
Ratyfikacja konwencji
Zanim konwencja uznana mogła zostać za prawo, musiała zostać ratyfikowana przez co najmniej 20 państw. Lemkin rozpoczął serię podróży, podczas których osobiście przekonywał do tego głowy państw. Rozczarowała go postawa USA. Pomimo początkowego wsparcia przy tworzeniu konwencji, nie ratyfikowały jej. Oponowały przeciwko temu południowe stany, obawiające się użyciu jej przeciw złemu traktowaniu czarnoskórej ludności. Była to poważna przeszkoda. Groziło to tym, że kraje Ameryki Południowej, idąc w ślady USA, również tego nie zrobią. Dlatego Lemkin postanowił skupić się na nich. Pisał listy, podróżował i przekonywał. Dzień, w którym dwudziesty kraj przyjął konwencję, Lemkin opisywał jako najszczęśliwszy w swoim życiu. Nowe prawo stało się faktem. Polska ratyfikowała konwencję 8 lipca 1950 roku jako dwudziesty trzeci kraj na świecie. Lemkin działał aktywnie, by jeszcze więcej państw ją przyjęło. Mieszkał sam w jednopokojowym mieszkaniu, zadłużony, cały swój wysiłek wkładając w promowanie penalizacji ludobójstwa. Światowym potęgom ratyfikacja zajęła trochę czasu. Przed śmiercią Lemkina zrobiło to 59 stanów USA, a całe dokonało tego w 1988 roku. ZSRR zrobiło to w 1954, gdy stery w partii komunistycznej objął Chruszczow. Wielka Brytania uczyniła to w 1970, a Chiny w 1983.
Międzynarodowy Trybunał Karny
Konwencja nie stworzyła organu zdolnego sądzić zbrodnie ludobójstwa. Dlatego w ONZ pojawiły się ku temu sugestie. Negocjacje trwały długo. W końcu w 2002 roku, powstał Międzynarodowy Trybunał Karny, kompetentny, by wydawać wyroki w takich sprawach.
Śmierć Lemkina i uznanie za życia
Lemkin zmarł 28 sierpnia 1959 roku na zawał serca. Pracował wtedy nad publikacją swojej autobiografii. Jej fragmenty pojawiły się dopiero w 2002 roku, a pełne wydanie jedenaście lat później. Jeszcze za życia nominowany był do Pokojowej Nagrody Nobla. Zmarł jednak bez medali. Na jego nagrobku widnieje jedynie krótki podpis: Dr. Raphael Lemkin (1900–1959), Father of the Genocide Convention.
Dr. Rafał Lemkin, fot. twitter.com/ Poland in the UN
Znaczenie wysiłków Lemkina
Słowo ludobójstwo zna dziś prawie każdy. Wprowadzone do języka przez Lemkina funkcjonuje współcześnie na porządku dziennym. Obecnie stronami konwencji są 152 państwa świata – cała Europa, prawie całe obydwie Ameryki, duża część Azji oraz niektóre kraje Afryki. W związku z agresją Rosji na Ukrainę Instytut Pileckiego powołał do życia Centrum Dokumentowania Zbrodni Rosyjskich w Ukrainie im. Rafała Lemkina. Organizacja ma dokumentować rosyjskie zbrodnie wojenne, by mogły one potem zostać rozliczone. Wkład dr. Rafała Lemkina w tworzenie prawa międzynarodowego jest nieprzeceniony. Dzisiaj ciężko sobie wyobrazić, żeby ludobójstwa nie uznawać za zbrodnię. Konwencja jest dziś znana i stosowana na świecie. Wszystko to zawdzięczamy temu polskiemu prawnikowi.
Fot. nagłówka: Instytut Pileckiego
Świetny artykuł! Nie wiedziałem, że mamy tak zasłużonego Polaka :O