O gazociągu Nord Stream 2 zrobiło się w ostatnim czasie ponownie głośno kiedy to rozpoczęła się debata nad możliwością wprowadzania sankcji dotyczących jego budowy, po zatrzymaniu rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Do ukończenia projektu brakuje już tylko kilkudziesięciu kilometrów rur.
Czym jest Nord Stream 2?
Należy najpierw rozróżnić czym jest kolektywna nazwa Nord Stream, a czym jest sam Nord Stream i Nord Stream 2. Otóż Nord Stream to zbiorowa nazwa na gazociąg do przesyłu gazu ziemnego, który łączy Rosję bezpośrednio z Niemcami i przebiega po dnie Morza Bałtyckiego. W ten sposób omija on Polskę oraz republiki Bałtyckie, czyli Litwę, Łotwę i Estonię. Nord Stream był pierwszą fazą budowy opisanego wyżej gazociągu. Prace rozpoczęto w 2010 roku, już w 2011 pierwszą nitką popłynął gaz ziemny, a w 2012 do użytku oddano drugą nitkę. Projekt Nord Stream 2 zakłada podwojenie przepustowości do nominalnej wartości 110 miliardów metrów sześciennych rocznie. Taka idea narodziła się już w 2011 roku, jednak wtedy uznano iż nie ma zapotrzebowania na taką inwestycję, tym bardziej iż przepustowość ówczesnej infrastruktury wykorzystywana była w około 50 procentach. Późniejsze sankcje nałożone na Rosję w związku z aneksją Krymu stawiły Nord Stream 2 pod znakiem zapytania. Mimo wszystko w 2018 roku Niemcy udzieliły zgody na rozpoczęcie konstrukcji.
Kontrowersje wokół Nord Stream 2
17 stycznia 2021 rosyjski opozycjonista i krytyk Władimira Putina – Aleksiej Nawalny został zatrzymany zaraz po wylądowaniu w Moskwie. Wracał on z Niemiec gdzie od sierpnia 2020 roku leczony był w związku z zatruciem wysokotoksycznym środkiem typu Nowiczok, opracowanym jeszcze w czasach ZSRR. Na arenie międzynarodowej temat traktowany jest jako śliski, ale na podstawie zebranych dowódów oraz historii podobnych działań można stwierdzić iż to Rosja ponosi odpowiedzialność. Nasuwa się wiec pytanie czy zachodnie demokracje powinny współpracować z państwami, które są w stanie posunąć się do takich środków by uciszyć krytyków władzy.
Zdecydowanie nie jest to pierwszy raz kiedy projekt Nord Stream wywołał kontrowersje. Te towarzyszą mu właściwie od początku, czyli od 2005 roku. Silnymi obrońcami idei gazociągu kiedy ten był jeszcze w fazie negocjacji byli ówczesny kanclerz Niemiec Gerhard Schröder oraz prezydent Rosji Władimir Putin. Umowa dotycząca budowy Gazociągu Północnego została podpisana 2 tygodnie przed wyborami parlamentarnymi w Niemczech. Wybory z 2005 roku zakończyły się przegraną dla Schrödera a na miejscu kanclerza Niemiec zastąpiła go Angela Merkel. Kilka tygodni później Gerhard Schröder objął stanowisko przewodniczącego rady nadzorczej konsorcjum Nord Stream powołanego do budowy gazociągu. Obecnie zasiada on w konsorcjum Nord Stream 2 oraz pełni funkcję szefa dyrektorów Rosnieftu, największego rosyjskiego producenta ropy naftowej. Około 75% udziałów w spółce należy do Federacji Rosyjskiej, nie trudno więc zauważyć potencjalny konflikt interesów. W ramach doprowadzenia do zaakceptowania umowy polityk zostaję nagrodzony posadą dyrektorską w spółce, której zależało na negocjowanym kontrakcie. Media niemieckie oraz międzynarodowe uznały to za skandal oraz jawny konflikt interesów. Podniesiono zarzut, że decyzja o podpisaniu kontraktu z Rosją mogła być motywowana korzyściami osobistymi, nie zaś interesem Niemiec. Sam Gerhard Schröder bronił się, iż tylko chce doprowadzić projekt, który popiera do końca. Bardzo podobna sytuacja miała miejsce odnośnie fińskiego polityka Paavo Lipponena. Będąc premierem był on zwolennikiem projektu Gazociągu Północnego, a po zakończeniu swojej politycznej działalności został zatrudniony przez konsorcjum Nord Stream.
Geopolityczne znaczenie projektu
Gdyby Nord Stream nie powstał to i tak sieć wcześniej wybudowanych gazociągów wystarczyłby, aby zapewnić Europie większość niezbędnego gazu. Warto wytłumaczyć po co krajom europejskim paliwa kopalne, takie właśnie jak gaz ziemny, skoro zobowiązały się one do redukcji emisji dwutlenku węgla o minimum 55% procent względem poziomów z 1990 roku. Otóż gaz ziemny jest dużo czystszym źródłem energii niż węgiel kamienny, wydziela aż o 60% mniej CO2 oraz nawet do 99% mniej szkodliwych pyłów i mikrocząsteczek podczas spalania. Może być także wykorzystywany do ogrzewania budynków w bardziej ekologicznych piecach niż te węglowe. Niemcy zużywają najwięcej gazu ziemnego ze wszystkich państw Unii Europejskiej. 12% energii elektrycznej pochodzi w tym kraju bezpośrednio ze spalenia tego surowca. W związku z planem modernizacji niemieckiego sektora energetycznego nazywanym Energiewende większość elektrowni węglowych oraz atomowych ma zostać wygaszonych w ciągu następnej dekady. Z tego powodu w najbliższych latach zużycie gazu ziemnego będzie wzrastać, ponieważ odnawialne źródła energii nie będą w stanie natychmiastowo wyrównać deficytu w produkcji energii elektrycznej.
Około 40% gazu ziemnego importowanego do Europy pochodzi z Rosji. Daje to Kremlowi bardzo proste, ale i zarazem skuteczne narzędzie do wywierania presji politycznej. Rosjanie wykorzystywali już swoją dominująca pozycję na rynku europejskim. W 2006 roku Gazprom, rosyjski koncern państwowy, a jednocześnie największy światowy wydobywca gazu ziemnego, zawiesił wszystkie dostawy do Ukrainy, kiedy to okazało się że kraj pobierał więcej surowca z gazociągu niż powinien. Czemu było to możliwe? W 2006 roku zdecydowana większość gazu ziemnego skierowanego na rynek europejski musiała zostać przesłana przez rurociągi znajdujące się na terytorium Ukrainy. Krajowi wysyłającemu, w tym przypadku Rosji, trudno jest zmierzyć ile surowca dociera do każdego z krajów, odpowiedzialność ciąży tu w dużej mierze na państwach importujących. Dodatkowo nie da się skutecznie zapobiec sytuacji, kiedy kraj taki jak Ukraina pobiera więcej gazu niż powinien. Kolejny poważny spór pomiędzy Ukrainą a Gazpromem pojawił się w styczniu 2009 roku, w związku brakiem zapłat za import gazu ziemnego. Zmniejszenie przesyłu poskutkowało niedoborem dostaw do państw Unii Europejskiej. Dla Rosji zmniejszenie dostaw do państw zachodnich wiąże się z utrata potencjalnych korzyści finansowych z tego tytułu. Gaz ziemny oraz ropa naftowa działa jako swego rodzaju spoiwo państw zachodnich z Rosją. Gospodarki państw europejskich potrzebują surowców energetycznych a Kreml wpływów z ich sprzedaży. Na przykładzie Niemiec wskazać na rozbieżności w celach politycznych i ekonomicznych. Na płaszczyźnie gospodarczej państwu temu zależy na integracji z Kremlem między innymi poprzez budowę Nord Stream 2. Politycznie jest to jednak sytuacja niewygodna, ponieważ Rosji daleko jest do przykładnej demokracji przestrzegającej praw człowieka.
Sprzeciw USA oraz państw UE
Rosja pokazała jednak iż jest w stanie znieść mniejsze wpływy z tytułu eksportu swoich surowców energetycznych jeżeli przyniesie jej to korzyści. Ukraina nie mając innych potencjalnych źródeł dostaw gazu ziemnego niż Rosja musiała przystać na warunki Gazpromu. Tak długo jak dostawy gazu ziemnego do państw Unii Europejskiej musiały przebiegać przez jej terytorium dłuższe niż kilkudniowe odcięcie dostaw byłoby niemożliwe. Ukończenie Nord Stream 2 umożliwi zmniejszenie ilości gazu przepływającego przez terytorium Ukrainy do 15% przepustowości. Oznacza to dostawy do tego państwa będą mogły być ograniczone i nie będzie miało w wpływ na ilość gazu dostarczającego do państw Europy. W ten sposób Rosji uda się odizolować Ukrainę oraz wzmocnić swój wpływ na ten kraj.
Jednym z głównych argumentów przemawiających za budową Nord Stream jest tańsza cena gazu spowodowana brakiem opłat przesyłowych. Te płacone są państwom, przez których terytorium przebiega gazociąg, a jako że Gazociąg Północy ułożony jest na dnia morza Bałtyckiego opłaty nie będą przez nikogo pobierane. Tracą na tym Polska oraz republiki bałtyckie, czyli Litw, Łotwa, Estonia. Dla Rzeczpospolitej oznacza to brak opłat przesyłowych, które do tej pory wspierały budżet kwotami liczonymi w miliardach złotych. Dodatkowo kraje te znajdą się w sytuacji częściowo podobnej do tej Ukrainy. Rosja będzie mogła zmniejszyć dostawy gazu ziemnego do Litwy, Łotwy, Estonii jednocześnie nie ograniczając dostaw do innych państw UE. Polska poczyniły starania, by w przypadku takiej sytuacji móc sprowadzać surowiec z innych źródeł, na przykład poprzez terminal portowy LNG w Świnoujściu.
Stany Zjednoczone widząc potencjalne ryzyko dla powiększenia wpływów Rosji uważają Nord Stream 2 za niebezpieczeństwo. W 2019 Stany Zjednoczone wprowadziły sankcję dla wszystkich osób oraz podmiotów zaangażowanych w ten projekt. Nowa administracja Joe Bidena zdecydowała się je podtrzymać. Nie zdołały one jednak zatrzymać konstrukcji, która obecnie jest już w końcowej fazie, a do ukończenia projektu potrzeba tylko kilkudziesięciu kilometrów rurociągu.
Jakie losy czekają Nord Stream 2?
Projekt kosztował około 9,6 miliarda euro i jest w końcowej fazie konstrukcji. Niemcy w praktyce nie mają możliwości zawieszenia projektu bez narażenia się na duże straty finansowe spowodowane koniecznością wypłaty odszkodowań inwestorom. Dla Niemiec jest to tak naprawdę projekt korzystny, a tracą na nim głównie państwa bloku wschodniego. W obecnym momencie wszystko wskazuje na to iż pomimo presji ze strony sojuszników, w tym USA, Niemcy nie wstrzymają prac nad Nord Stream 2 a sam projekt zostanie dokończony. Jest to jeden z elementów rosyjskiej polityki „dziel i rządź” odnośnie państw Unii Europejskiej.
O autorze
Jesteśmy grupą licealistów poszerzających wśród młodzieży wiedzę z zakresu polityki międzynarodowej. Publikujemy w internecie nasze analizy i artykuły oraz organizujemy wywiady z ekspertami w dziedzinie.