Właśnie zbliża się koniec najdłuższych wakacji w Twoim życiu. Czy nadal nie czujesz się przygotowany lub przygotowana na rozpoczęcie pierwszych zajęć na uczelni? Czy obsługa USOS-a przyprawia Cię o ból głowy? A może czujesz lęk przed poznaniem nowych osób? Jeśli tak, to weź parę głębokich wdechów, napij się wody i przeczytaj ten krótki poradnik. Przede wszystkim – nie panikuj!
Z perspektywy czasu licealne korytarze wydają się zaskakująco przytulne w porównaniu do uniwersyteckich gmachów… A może to tylko strach przed nieznanym? Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że studia to nie taki diabeł straszny, jak go malują. Studiowanie na pewno wymaga więcej samodzielności i wewnętrznej motywacji niż nauka w szkole średniej. Setting uniwersytetu jest także różny od szkolnego. Z tego powodu mogą narastać w Tobie rozmaite wątpliwości w związku z rozpoczęciem edukacji wyższej. Postaram się dać Ci parę wskazówek na sam początek, aby było łatwiej przejść przez ten trudny okres.
Protip 1. – Boże, błogosław USOS…
USOS – czyli Uniwersytecki System Obsługi Studiów – na większości polskich uczelni wprowadzony jest jako domyślny serwis nawigujący studentki i studentów w zakresie spraw administracyjnych. Przez USOS-a zapisujemy się na zajęcia, składamy podania, wysyłamy program do rozliczenia. System ten jest również znany z częstych awarii w przypadku przeciążeń serwera. Te zdarzają się najczęściej podczas rejestracji na zajęcia; każdy chce się oczywiście zapisać na wykłady czy WF o najkorzystniejszych godzinach, z najsympatyczniejszym prowadzącym, z najłatwiejszym zaliczeniem… Po kilku latach studiowania wypracowałam sobie procedurę, która zwiększa szanse na powodzenie. Przede wszystkim, w dniu rejestracji upewnij się, że masz dostęp do dobrego łącza internetowego. Około pięciu minut przed rejestracją zaloguj się do systemu i otwórz strony z zapisami na przedmioty w oddzielnych kartach – jeden przedmiot w jednej karcie. Pamiętaj o częstym odświeżaniu stron. W witrynie znajduje się licznik, który odlicza sekundy. Kiedy zobaczysz, że mija ostatnia sekunda… klikaj w przyciski rejestracji w każdej karcie tak szybko, jak się da!
Czasami niestety nie da się uniknąć porażki. Może się zdarzyć tak, że wyrzuci Cię z serwera lub nie zdążysz się zapisać na upatrzone zajęcia. Czy to oznacza, że trzeba zacisnąć zęby i chodzić na ten WF o ósmej rano? Niekoniecznie – pozostaje jeszcze opcja ręcznego dopisywania się do grup. Tutaj procedura różni się w zależności od kierunku i uczelni. Na niektórych z nich trzeba wysłać w tej sprawie wniosek do dziekana, a z kolei na innych wystarczy mail do prowadzącego. Nie bój się pytać!
Protip 2. – Pierwsza sesja
Janusz Korczak kiedyś napisał, iż „jest mistrzem ekonomii wysiłku”. Bądź jak Korczak. Mówię serio. Tak to już się dzieje na uczelni, że w programie zawsze jest kilka mniej przydatnych w przyszłym życiu zawodowym przedmiotów. Sesja, zwłaszcza ta pierwsza, będzie pewnie dla Ciebie dużym stresem. Spróbuj uprościć sobie życie i poświęcaj mniej energii na łatwe zajęcia. Jeśli możesz z czegoś zrobić prezentację, zamiast pisać rozbudowane kolokwium – strzelaj śmiało w to pierwsze. Rejestracja na OGUN? Wybierz taki, który nie kończy się egzaminem.
Musisz się przygotować na to, że będą tak zwane przedmioty-kobyły: wejściówka na każdych zajęciach, pisemne prace cząstkowe, a na koniec egzamin z puli dwustu pytań. Niestety w tym przypadku nie ma innej rady niż usiąść i się nauczyć. Warto jednak odezwać się do starszych koleżanek i kolegów. Może mają notatki, pamiętają pytania z egzaminu? Niejeden raz materiały od starszych roczników uratowały mnie przed dwóją.
Jeśli z jakiegoś powodu nie zaliczysz przedmiotu, nie przejmuj się – nie będziesz sam lub sama. Najprawdopodobniej przydarzy się to nie tylko Tobie. Co więcej, uczelnia zawsze wyznacza drugi termin zaliczenia podczas sesji poprawkowej.
Protip 3. – Nie witaj wykładowcy!
„Witam” na początku maila jest zmorą zarówno wykładowców, jak i studentów. Znam profesorów, którzy nie odpisują na wiadomości rozpoczynające się od nieszczęsnego „witam”. Takie sformułowanie uważa się za niekulturalne. Wszak to gospodarz wita gości na przyjęciu, a nie student nauczyciela. W oficjalnej korespondencji lepiej użyć formułki „Szanowna Pani Profesor (Doktor) /Szanowny Panie Profesorze (Doktorze)”. Radzę również zrezygnować z „pozdrawiam” na rzecz „łączę wyrazy szacunku/z poważaniem”.
Prócz formy mailowej, z wykładowcą możesz skontaktować się na dyżurze. Każdy pracownik akademicki wyznacza cotygodniowy termin na konsultacje. Na takim spotkaniu możesz zaliczyć nieobecność, nadrobić zaległości z zajęć, załatwić dowolną sprawę formalną. Twoim prawem jest kontakt z wykładowcą, więc nie bój się z niego korzystać. Lepiej zapytać dwa razy o to samo, niż się potem zastanawiać.
Protip 4. – Piekło introwertyka
Jeśli jesteś nieśmiały lub nieśmiała, trudno Ci się otworzyć, zachęcam do zapoznania się z tą wskazówką. Nie musisz lubić wszystkich studentów z grupy, ani chodzić na imprezy. Warto jednak zdobyć nawet malutkie grono znajomych ze względów czysto praktycznych. W przypadku Twojej nieobecności na zajęciach, zaufana osoba podzieli się notatkami. Razem łatwiej pilnować terminów egzaminów i rejestracji. Na niezapowiedzianym kolokwium zawsze się też przyda dodatkowa pomoc. Oprócz tego warto dołączyć do internetowej grupy twojego rocznika, na przykład na Messengerze. W mojej opinii jest to nieocenione źródło wymiany informacji formalnych (a biurokracja na uczelni niestety potrafi dać w kość).
Pamiętaj również, że czeka Cię kilka lat nauki. Na pewno będzie Ci raźniej w towarzystwie podczas przerw, wykładów i okienek między zajęciami. Co więcej, życie studenckie to nie tylko nauka. Spróbuj się od czasu do czasu rozerwać. Jeśli nie lubisz imprezować, wyjdź na kawę. Osobie nieśmiałej może się to wydawać przerażające, ale warto się przełamać. Kto wie, czy studencka znajomość nie przerodzi się w dłuższą przyjaźń?
Protip 5. – Studia nie są dla mnie!
Chwile zwątpienia na studiach są naturalne. „Nie nadaję się na ten kierunek”, „Do niczego się nie nadaję”, „Nie chcę zawieść rodziców”… Znam te natrętne myśli na pamięć. Wiedz, że to tylko myśli, a nie rzeczywistość. Zwłaszcza na pierwszym roku program jest nierzadko przeładowany niekoniecznie fascynującymi zajęciami. Ogrom materiału do nauki również potrafi zdemotywować. Nie oznacza to, że jesteś głupi czy głupia. Jeśli wybrałeś lub wybrałaś kierunek z przekonania i własnej woli, nie zniechęcaj się.
Sytuacja wygląda inaczej, w przypadku gdy rodzic za Ciebie zadecydował. Z mojego doświadczenia wynika, że młodzież, która poszła na jakiś kierunek ze względu na rodzinę, zazwyczaj tych studiów nie kończy. Ważne, aby posłuchać swojego wewnętrznego głosu i wybrać to, czego ty pragniesz. Jeżeli trudno Ci zdecydować, rozważ tak zwany gap year, czyli rok przerwy poświęcony podróżom, rozwojowi osobistemu.
Kierunek studiów zawsze możesz zmienić. Kiedy poczujesz, że obrana przez Ciebie ścieżka naukowa okazała się drogą na manowce, zastanów się, czy nie warto wybrać innej. Prawem młodości jest eksplorowanie. Eksperymentuj, sprawdzaj, w czym się dobrze czujesz. Zmiana kierunku to nie porażka, lecz doświadczanie.
Złe dobrego początki…
Wyobrażam sobie, jak przytłaczający musi być dla Ciebie najbliższy okres. Potraktuj go, jako początek nowej przygody. Twoi nowi znajomi z roku są dokładnie w tej samej sytuacji! Przystosowanie się wymaga czasu. Pozwól sobie na odkrywanie. Weź sobie do serca ten krótki poradnik jako prezent od starszej koleżanki. Trzymam za Ciebie kciuki!
Fot. nagłówka: Pixaby
O autorze
Studentka V roku dziennikarstwa. Absolwentka studiów artes liberales. Wierzy, że rzetelne dziennikarstwo ma potencjał zmiany społecznej. Prywatnie mól książkowy i gamerka.