Przejdź do treści

Godyń: Kandydat PiS na prezydenta nie ma szans [OPINIA]

fot. Pixabay

Prawo i Sprawiedliwość kończy się na naszych oczach.

JUŻ NIEDŁUGO, CORAZ BLIŻEJ

Wybory w roku 2025 oznaczają niechybny koniec formacji Jarosława Kaczyńskiego. W mojej opinii niewiele może tu wskórać nawet oddany prezydent Nawrocki, ponieważ… PiS nie ma szans. Pamiętajmy, że w wyborczym wyścigu zabrakło Marka Magierowskiego i stosunkowo popularnej Beaty Szydło, o których głośno było jeszcze nie tak dawno temu.

fot. Prawo i Sprawiedliwość/Twitter

PRAWEM I SPRAWIEDLIWOŚCIĄ

Rok 2015 oznaczał wielki sukces prawicy. Prawicy, która poszukując elektoratu, zwróciła się w kierunku wsi. Model ten wydawał się być gwarantem następnych sukcesów. Wszystko jednak ma swój koniec. Liczne afery i oderwanie od rzeczywistych potrzeb Polaków (takich jak poczucie bezpieczeństwa i godności dla każdego) oraz dziwne alianse z prorosyjskim skandalistą Viktorem Orbanem zmęczyły w końcu wyborców. Oczywiście, Donald Tusk wyprowadzał ludzi na ulicę, a co więcej, robi to nadal. Ale to nie jego zasługą jest fakt, że większość Polaków klasy średniej, z którymi rozmawiam o polityce, ocenia wpływ Kościoła Katolickiego na życie społeczne mocno negatywnie.

Czy Karol Nawrocki, kandydat dotąd nieznany i niezamieszany w żadną poważniejszą aferę, będzie oznaczał nowe otwarcie?

Jak pisał w 2022 roku Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, Nawrocki uczestniczył w kibicowsko-klerykalnym zjeździe na Jasnej Górze w Częstochowie. Głośne kontrowersje wokół supernarodowca Nawrockiego pojawiały się, jednak gdy dwa lata później jego nazwisko znalazło się na pierwszych stronach polskich gazet, wydawał się wyjęty z głębokiej szafy. Równocześnie, jak już zaznaczyłem, nie ma podstaw, by twierdzić, że jest to kandydat w równym stopniu przeźroczysty, co na początku swojej prezydenckiej kariery Andrzej Duda. Nawrocki to zupełnie inny typ człowieka. Jest buńczuczny i znacznie bardziej zradykalizowany. Jako taki, nie budzi chyba wielkiego zaufania wśród przeciętnego odbiorcy. Wzrastają tym samym szanse Trzaskowskiego i Hołowni.

Raport, w którym uwypuklono szemrane znajomości Nawrockiego (a domniemanym zleceniodawcą raportu była osoba ze środowiska PiS), nie stał się podstawą do odsunięcia kandydatury gdańszczanina. Mało tego, wciąż podkreślane są walory kandydata „obywatelskiego”, dążącego do zakończenia „wojny polsko-polskiej” i prześladowanego przez Rosję, a zatem – wiarygodnego.

Jednakowoż z sondażu przeprowadzonego przez United Surveys dla wp.pl wynika niska skuteczność tych zabiegów. Rafał Trzaskowski, mniej wysportowany rywal Nawrockiego, zdobywa w nim 40,4% głosów, podczas gdy szef IPN – 24,5%. W tej sytuacji nie można wykluczyć odsunięcia kandydatury Nawrockiego. W końcu sam Trzaskowski w prezydenckim wyścigu w 2020 zastąpił, jako kandydat Platformy Obywatelskiej, swoją koleżankę Małgorzatę Kidawę-Błońską.

big ben under gray sky during daytime
fot. Glib Albovsky

KTO NA PREZYDENTA?

Nawrocki jest daleki od ideału, ale inni rozważani nie byli wcale wiele lepsi.

Przemysław Czarnek ma niechlubną przeszłość jako wojewoda lubelski i niesławny minister edukacji. Zagłosowałby twardy elektorat.

Mariusz Błaszczak, mimo swojej wysokiej pozycji w PiS, pozostanie w zbiorowej świadomości niekompetentnym szefem MON.

Dominik Tarczyński, ze swoją prezencją i politycznymi sympatiami, miałby szansę uczynić wynik prawicy skrajnie niskim.

Patryk Jaki jest obecnie skupiony na swojej nowej roli dziedzica Zbigniewa Ziobry. Wydaje się to być bardziej kuszące niż rola prezydenta in spe. Czy miałby jednak szansę stać się nowym, bardziej wodzowskim Andrzejem Dudą? Być może.

Mateusz Morawiecki, to postać, która po żadnej stronie barykady nie wzbudza szczególnego zaufania.

Gdyby PiS zdecydowało się na kandydata znacznie mniej oczywistego, jak Siewiera czy Bogucki, być może skończyłoby się to inaczej. Nie mają na koncie większych grzechów, a tym samym ich kandydatura nie wzbudziłaby takich emocji, jak na przykład kandydatura Przemysława Czarnka. Tym samym Konfederacja nadal pozostawałaby gdzieś w tyle, nowy prezydent mógłby wetować ustawy, rządzący obóz liberalny zgrzytałby zębami. W takiej sytuacji pozycja Jarosława Kaczyńskiego w partii pozostałaby niepodważalna. Podjęto jednakże inną decyzję, z przyczyn mi nieznanych. Tym samym jednak, w mojej ocenie, los prawicy został przypieczętowany. Tym bardziej w sytuacji, gdy coraz więcej niepochlebnych informacji na temat Karola Nawrockiego wychodzi na światło dzienne.

Jeśli jednak pomyliłem się i wybory prezydenckie w maju wygra Nawrocki, winien jestem przeprosinową czekoladę.

Fot. nagłówka: Pixabay

O autorze

Pomorzanin, urodzony w Warszawie, mieszkający w Krakowie. Student kulturoznawstwa, pasjonat poezji, miłośnik talentu Larsa von Triera i Stanleya Kubricka.