Przejdź do treści

Jak po wyborach zjednoczyć społeczeństwo?

Od poniedziałkowego poranka wiadomo już oficjalnie, że nowym polskim prezydentem zostanie Karol Nawrocki. W głosowaniu dotychczasowy prezes Instytutu Pamięci Narodowej uzyskał 50,89% poparcia, a na Rafała Trzaskowskiego, prezydenta Warszawy, postawiło 49,11% wyborców. Wygrana Nawrockiego oznacza, że zarówno jedna, jak i druga strona sceny politycznej musi poważnie przemyśleć przyszłość.

Czy na pewno Trzaskowski?

W Koalicji Obywatelskiej długo szukano odpowiedniego polityka, by wyznaczyć go jako kandydata na najwyższy urząd w państwie. Ostatecznie lider frakcji, premier Donald Tusk, na początku listopada ogłosił, że nominata wyłonią prawybory. Do walki stanęli wówczas Rafał Trzaskowski i Radosław Sikorski. Ani jeden, ani drugi działacz nie był idealnym trafem na kandydata. Nie było wielu powodów, które określiłyby Trzaskowskiego jako skutecznego przywódcę. Sikorski zaś, mimo że postrzegany jako rozważny minister spraw zagranicznych, za sobą miał przecież zmianę barw partyjnych i udział w podsłuchach, jednej z najgłośniejszych afer ostatnich lat. Po trzytygodniowej kampanii wewnętrznej, pod koniec miesiąca, wśród wszystkich członków ugrupowania odbyło się głosowanie, którego zdecydowanym tryumfatorem został włodarz stolicy. Rozpoczęło się kompletowanie sztabu i planowanie kampanii, było jednak niezwykle trudno ustalić jej priorytety.

Ostatecznie za osiągnięcia, które miały przedstawić Trzaskowskiego szerszemu gronu wyborców uznano, poza jego obyciem międzynarodowym, rozwiązania, które wprowadził w odpowiedzi na problemy w Warszawie, czyli reformę systemu kolejek w samorządowych szpitalach oraz rozbudowę sieci komunikacji miejskiej. Kandydat omawiał w kółko te pomysły, niemal na każdym wiecu. Słaba to reklama, zważywszy na fakt, że zapisywanie pacjentów do specjalistów w zależności od miejsca ich zamieszkania tylko wydłużyło oczekiwanie na wizyty, a plan rozbudowy transportu publicznego Trzaskowski kontynuuje po poprzedniczce, Hannie Gronkiewicz-Waltz.

Kto mógł wystartować?

Istniały dwie strategie poszukiwania właściwego kandydata. Gdyby największa partia w rządzie, czyli Koalicja Obywatelska, rzeczywiście chciała pokazać, że nowy prezydent ma współpracować z gabinetem, powinna, moim zdaniem, poszukać osoby, która zjednoczyłaby wokół siebie całą większość sejmową. Nie należałoby zatem wybierać spośród czołowych postaci obozu władzy. Każdy z tych polityków ma bowiem silną rozpoznawalność i liczny negatywny elektorat. Wszystkie ugrupowania mogłyby poprzeć człowieka z osiągnięciami, ale niekojarzonego z żadnym przywódcą, przede wszystkim zaś z Donaldem Tuskiem. Najmniej chętna popieraniu wspólnej kandydatury byłaby zapewne Trzecia Droga, trzymający się na włosku sojusz partii dość od siebie już oddalonych. Gdyby jednak KO zaproponowała kobietę, zapewne sprzyjałaby jej Lewica. Wtedy chyba ani wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz, ani marszałek Szymon Hołownia nie odważyliby się na wystartowanie. A skoro premier prosił, by nie zabierać mu najbliższych współpracowników z rządu, taką polityczką mogłaby być na przykład Aleksandra Dulkiewicz, odważna prezydentka Gdańska lub Katarzyna Lubnauer, aktywna medialnie wiceministra edukacji.

Jeśli jednak koalicjanci uparcie dążyli do wystawienia swoich kandydatów, środowisko premiera Tuska powinno szukać kogoś doświadczonego, ale mniej obciążonego nieprzejrzystą przeszłością. Tu także znalazłoby się kilku polityków, ale największe szanse na wygraną miałby były dyplomata, obecnie poseł Marcin Bosacki albo senator Krzysztof Kwiatkowski, niegdyś prezes Najwyższej Izby Kontroli.

Podzielona koalicja

W trakcie kampanii uwidoczniły się zresztą podziały wśród ugrupowań tworzących koalicję rządzącą. Magdalena Biejat i Szymon Hołownia uparcie uderzający w Rafała Trzaskowskiego to tylko jeden z obrazków, jaki zostanie nam z ostatnich miesięcy. Liderzy nie potrafili przekonać siebie nawzajem do kluczowych projektów, czego efektem były na przykład spory o składkę zdrowotną czy blokowanie ustawy o asystencji osobistej. W tej drugiej sprawie Marszałek Sejmu zagroził nawet wyjściem z koalicji, lecz po wyborach lekko stonował nastroje.

Taka postawa polityków większości sejmowej jest także niestety wzorem dla ich wyborców. Podczas marszu obozu rządowego, zorganizowanego w Warszawie na tydzień przed drugą turą wyborów prezydenckich, ze sceny padło niewiele jednoczących haseł. Uczestnicy wydarzenia nie wyjechali z niego przekonani, że najważniejsi przedstawiciele państwa mówią jednym głosem. Przede wszystkim zawiódł Rafał Trzaskowski, który nie odniósł się do apeli wygłoszonych na scenie przez politycznych partnerów. Zlekceważył tym samym postulaty kilku grup obywateli, którzy, usłyszawszy o pomyśle na ich problemy, prawdopodobnie zwiększyliby wyborczą frekwencję.

Fot. Unsplash

Jaki jest prezydent-elekt?

Po wyborze Karola Nawrockiego na najwyższy urząd w państwie możemy spodziewać się dalszych podziałów w społeczeństwie. Zwycięzca podczas wieczoru wyborczego podkreślał, że udało mu się „zjednoczyć patriotów” tak, jakby wyborcy jego konkurenta nie byli zainteresowani losem Polski. Historyk otwarcie przyznaje, że jego celem jest walka z rządem Donalda Tuska. Dodatkowo w swoim programie ma m.in. założenie zapobieżenia ideologizacji kraju.

Profesor Antoni Dudek w niedawnej rozmowie z portalem Onet zauważył, że prezydentura gdańszczanina otwiera także drogę do wzmocnienia podziałów na prawicy. Według eksperta największym przegranym wyborów jest Jarosław Kaczyński. Jego zdaniem Karol Nawrocki będzie chciał jak najszybciej uniezależnić się od prezesa Prawa i Sprawiedliwości, a jego postawa może pomóc ustępującemu prezydentowi, Andrzejowi Dudzie, w dalszych sukcesach. Mimo, iż chętnych do fotela premiera wśród konserwatystów jest więcej, a w tym gronie najczęściej wymieniani są Przemysław Wipler, Przemysław Czarnek i Mariusz Błaszczak, co zapowiada ostrą rywalizację, nad którą będzie trzeba zapanować, kariera polityczna Kaczyńskiego może wkrótce się zakończyć.

Fot. Sąd Najwyższy

Zwycięzców się nie sądzi…

Premier Donald Tusk w dniu ogłoszenia wyników zapowiedział w telewizyjnym orędziu, że jego rząd będzie wytrwale pracował, niezależnie od okoliczności. Jednak wiele środowisk społecznych i politycznych apeluje o pociągnięcie Karola Nawrockiego do odpowiedzialności karnej, co uniemożliwiłoby mu sprawowanie urzędu. Nowo wybranemu prezydentowi zarzuca się bowiem wyłudzenie kawalerki od schorowanego mężczyzny, udział w bójkach pseudokibiców i sutenerstwo. Według doktora Łukasza Chojniaka, który rozmawiał z Wirtualną Polską, Nawrocki powinien odpowiedzieć za swoją przeszłość. Prawnik zaznacza jednak, że musiałby się zgodzić na to Sejm, w którym rządzący nie mają wystarczającej większości. Być może zatem, zamiast występować o wotum zaufania, Donald Tusk powinien ustąpić, wnieść o szybsze wybory i przekonać obywateli do potrzeby większości konstytucyjnej? Albo oddać stanowisko Rafałowi Trzaskowskiemu, któremu zaufało przeszło dziesięć milionów wyborców? Potencjalne premierostwo Trzaskowskiego oznaczałoby interesującą relację Kancelarii Premiera z Pałacem Prezydenckim, wszak polityk KO doskonale zna nowego prezydenta z telewizyjnych debat.

Od dawna na polskiej scenie obserwowana jest dominująca rola wielkich partii, na czele których stoją Donald Tusk i Jarosław Kaczyński. Choć mniejsze ugrupowania starają się ją przełamać, ich wysiłki nie przynoszą znaczących rezultatów. Alternatywą dla pozostałych polityków może być skupienie się wokół dwóch obozów. Ostateczna decyzja należy do liderów, aczkolwiek obywatelom zapewne spodobałaby się jakościowa, przesadnie nierozdrobniona partyjnie debata polityczna, znana choćby z Wielkiej Brytanii. Stawką powinno być wszakże dobro Polski, a nie walka o stanowiska…

Fot. nagłówka: Marcin Białek | Openverse

O autorze

Absolwent stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Warszawskim. Od podstawówki zaangażowany w działalność dziennikarską. Najchętniej pisze o polityce krajowej i międzynarodowej oraz sprawach społecznych.
W wolnych chwilach wolontariusz niosący pomoc potrzebującym.
Miłośnik komunikacji miejskiej, dobrej książki i gier planszowych.