Czy kiedykolwiek czytaliście z własnej woli poezję? Samej zdarza mi się to wyjątkowo rzadko. A gdy postanowiłam to zmienić, okazało się, że nawet nie wiem, gdzie zacząć.
Nikt dwa razy się nie zdarza
Chyba każdemu zdarzyło się słyszeć Nic dwa razy się nie zdarza… co najmniej, o ironio, dwa razy. Lekcje polskiego, uroczyste apele, ciasteczka z wróżbą, tatuaże, epitafia… Wiersze Noblistki są idealnym mottem na każdą okazję. Sanah śpiewa Szymborską. Na rozpoczęciu roku szkolnego ktoś recytuje Szymborską. W Off Radiu Kraków dla odmiany przeprowadzono rzekomy wywiad z Szymborską.
Można odnieść wrażenie, że mamy jedną polską poetkę, która napisała co najwyżej dwa wiersze.
Ale skoro już te kilka wersów płynie w naszych patriotycznych żyłach najwyraźniej czasami potrzebujemy poetyckiej narracji. Paru strof, które skłonią nas do głębszych refleksji. W takim razie, gdzie zacząć poszerzać swoje poetyckie horyzonty?
Nagroda Nike 2024
Urszula Kozioł, wybitna 93-letnia poetka, została w tym roku wyróżniona nagrodą Nike właśnie za tomik poezji. Jak sama pisze, „Raptularz” to tom o miłości i śmierci. O starości. O potrzebie rozmowy z samą sobą (od ja do ja), ale też z imaginacyjnym kochankiem. Z kimś, kogo nie znam, ale próbuję do niego trafić, wierszem w butelce. Jest tu mowa o dzieleniu się słowem i o zmaganiu się z wierszem.
Urszula Kozioł ubiera chwilami proste prawdy w osobisty, wrażliwy język. Pozwala się czytelnikom zgubić w jej własnych wspomnieniach i myślach. Przeplata wiersze sprzed pół wieku z dotychczas niepublikowanymi tekstami:
czas mieć czas
zanim
strąci nas w bezczasbo poniewczasie
będzie za późno na cokolwiek.
Poetka z ogromną czułością wspomina zmarłego męża, Feliksa Przybylaka. Pisze o pustce po stracie najbliższych i rozrywającej samotności. Przede wszystkim przygotowuje się jednak do własnej śmierci. Godzi się z tym, co ostateczne, żegna się ze światem, słowami i samą sobą.
Przyznanie nagrody Urszuli Kozioł spotkało się z entuzjastyczną reakcją opinii publicznej. Zachęcona pozytywnymi komentarzami, sama sięgnęłam po „Raptularz”. Niektóre wiersze wyjątkowo mnie poruszyły, inne nie wywarły na mnie żadnego wrażenie.
oni mówią
że mnie się trzęsą ręce
ale to trzęsą się myśli
Finalnie doszłam do wniosku, że nie wiem za bardzo w jakich kryteriach powinnam oceniać poezję. Gdzie przebiega granica między dobrym a złym wierszem skoro chwilami nawet nie rozumiem jego treści? Ale chyba tak już jest z poezją – nie jest prosta w odbiorze dla każdego. A jak próbujemy ją w taką zmienić powstaje…
Instapoezja
Już za czasów Tumblra na popularności zyskiwały krótkie formy, mniej lub bardziej udane aforyzmy, złote myśli. Potem przeniosły się na Instagrama, gdzie ich naczelną reprezentantką została Rupi Kaur, i jej słynny tomik „Mleko i miód”.
https://x.com/ambertreybig/status/1078747849934995456
Styl jej wierszy jest esencją tzw. Instapoezji. Zdania rozbite na wersy, brak interpunkcji i dużych liter, a obok delikatne liniowe ilustracje. Wiersze poruszają zazwyczaj tematykę miłości, samoakceptacji i traumatycznych doświadczeń. Poprzez uniwersalny podmiot liryczny, jak ty, ona czy on starają się docierać do szerokiego grona odbiorców. Zmuszają czytelnika do poszukiwania konkretnej osoby w swoim własnym życiu. Dzięki temu wielu może się utożsamić z przekazem wierszy. Jednych to porusza, a innych co najwyżej śmieszy.
Instapoezje często są krytykowane za płytkość i banalność przekazu. Jedynie udają prawdziwą poezję przez podział tekstu na wersy, użycie kursywy i dramatyczne spacje. W recenzjach na Goodreads przeważają krytyczne opinie:
To nie poezja. To było takie wtórne. Nie wykorzystano żadnych środków poetyckich, poza najbardziej banalnymi. Losowy podział wersów i fragmentaryczność zdań zostały użyte, jak w wierszu. Ale autorka najwyraźniej nie rozumie, że w poezji służą one jakiemuś celowi i muszą przyczyniać się do szerszego znaczenia wiersza.
Nie rozumiem
sensu
dzielenia zdań
w ten sposób
żeby
marnować papier
i mój czas
Ale przynajmniej tytułowa poezja jeszcze istnieje i poniekąd działa. Choć według tegorocznego raportu lubimyczytać po poezję sięga niecały jeden procent czytelników.
Może koniec końców tak musi być. Poezja pozostaje w pewnej niszy. Kwitnie na slamach i festiwalach, ewoluuje na Instagramie albo umiera w szufladzie. Jest uosabiana z Szymborską, która ponownie już nam się nie zdarzy. A biorąc pod uwagę postęp technologiczny, może to i lepiej.
Fot. nagłówka Unsplash
O autorze
Gazeta Kongresy to młodzieżowe media o ogólnopolskim zasięgu. Jesteśmy blisko spraw ważnych dla młodego pokolenia – naszych spraw.