Źródło: Alexas_Fotos, Pixabay.com.
Obecna sytuacja jest dla wielu osób bardzo stresująca i wzbudza niewiele pozytywnych emocji. W związku z zagrożeniem epidemicznym wzrasta presja społeczna. Sytuacja jest szczególnie ciężka dla osób mieszkających w blokach, na niewielkiej przestrzeni, w dodatku dzielących ją na wiele osób. Irytują nas kolejki do sklepu, zakładanie masek i rękawiczek, praca zdalna, a, przede wszystkim, niepewność względem tego, co będzie później. Niestety – jak podają najnowsze statystyki – złość, smutek i zdenerwowanie są coraz częściej wyładowywane na pozostałych domownikach. Media podają, iż na Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży liczba połączeń wzrosła o 50%. Natomiast połączenia do Centrum Praw Kobiet są wykonywane dwa razy częściej niż przed pandemią. Te dane pokazują, co tak naprawdę dzieje się w polskich domach. Gdy dzieci chodziły do szkół, miały szansę porozmawiania z kimkolwiek o swojej sytuacji – kontakt z psychologiem czy pedagogiem był nieograniczony. Kobiety, które były ofiarami przemocy domowej, miały możliwość porozmawiania choćby z koleżanką z pracy. Oczywiście, na pewno nie było to łatwe, ale teraz wołanie o pomoc jest trudniejsze niż kiedykolwiek – możliwość uzyskania pomocy jest maksymalnie ograniczona. Wykonanie choćby najprostszego telefonu na niebieską linię jest niemal niemożliwe, gdy sprawca siedzi w pokoju obok.
Całkiem niedawno prezydent Andrzej Duda podpisał tzw. ustawę antyprzemocową (tj. Ustawa z dnia 30 kwietnia 2020 r. o zmianie ustawy – Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw). Jej celem jest m.in. natychmiastowe izolowanie sprawców przemocy domowej od osób pokrzywdzonych. Niestety, nowe przepisy wejdą w życie dopiero po upływie sześciu miesięcy od dnia ich ogłoszenia. Oznacza to, że ustawa jeszcze nie ma mocy prawnej i niestety możemy spodziewać się jej egzekwowania dopiero za pół roku.
Na szczęście 17-letnia Krystyna Paszko wpadła na pomysł, który może wielu osobom uratować nie tylko skórę, ale także zdrowie psychiczne – a nawet życie. Licealistka utworzyła facebookowy sklep z kosmetykami „Bratki i Rumianki”. Wiele osób zastanawia się pewnie, w jaki sposób firma kosmetyczna ma pomóc ofiarom przemocy domowej. Otóż, zamiast kremów i maseczek, możemy otrzymać tam pomoc psychologiczną lub poprosić o wezwanie policji. Jeżeli ofiara skontaktuje się ze sklepem, pod pretekstem uzyskania informacji o kosmetykach, może porozmawiać przez czat z psychologiem. W momencie, gdy dana osoba złoży zamówienie i poda swój adres, pod wskazane miejsce zostaną wezwane odpowiednie służby. Jak podaje inicjatorka akcji, pomysł został zainspirowany działaniami hiszpańskiego i francuskiego rządu. W wymienionych krajach, gdy pójdziemy do apteki i poprosimy o „maseczkę 19”, zostanie wezwana policja. Owe zamówienie oznacza bowiem, że dana osoba znajduje się w niebezpieczeństwie. Inicjatywa polskiej licealistki wspomaga osoby przebywające 24 godziny na dobę z dręczycielem. Dzięki kodom wykorzystywanym w sklepie, nawet sprawcy przeglądający urządzenia pokrzywdzonych nie są w stanie zorientować się, że ofiara prosiła o pomoc lub wezwała policję.
Smuci fakt, że, wraz z nakazem izolacji społecznej, nie zostały wprowadzone działania prewencyjne, których celem byłoby zapobieganie przemocy. Cieszy natomiast, że ludzie nie pozostają obojętni na krzywdę innych, nie zapominają o ofiarach przemocy i organizują pomysłową, a przede wszystkim skuteczną pomoc. Jak informuje w jednym z wywiadów założycielka fundacji Centrum Praw Kobiet współpracującej ze sklepem, codziennie jest rejestrowane 20 nowych zgłoszeń. To pokazuje, jak bardzo ten problem jest istotny i jak ważna jest pomoc ofiarom przemocy domowej.
Maria Bajorek
Stowarzyszenie Demokracja w Praktyce
O autorze
Gazeta Kongresy to młodzieżowe media o ogólnopolskim zasięgu. Jesteśmy blisko spraw ważnych dla młodego pokolenia – naszych spraw.