Przejdź do treści

Bez presji daleko nie zajedziemy

Fot. Krystian Maj/KPRM

(Roch Zygmunt – R.Z.) Byłaś na COP26, prawda?

(Morgan Janowicz – M.J.) Tak, i niespecjalnie jestem zadowolona z tego, co tam widziałam i czego doświadczyłam. Pominięto jedną z kluczowych spraw, czyli rolnictwo zwierzęce. Rozmawia się o nim w bardzo ograniczony sposób, a przecież bez tego nie da się przeprowadzić kompleksowej transformacji.

(R.Z.) To po co był ten szczyt?

(M.J.) To jest dobre pytanie. Burmistrz Londynu potwierdził mi, że jest świadomy tego, że trzeba obniżyć produkcję i konsumpcję produktów odzwierzęcych, ale nie znał odpowiedzi na pytanie, co w takim razie należałoby zrobić. Muszę przyznać, że rozmawiając z decydentkami i decydentami podczas COP26, zderzyłam się z murem „niepolityczności”. Zasada jest taka, że jeśli dany temat jest społecznie niepopularny i mógłby wystawić polityków i polityczki na krytykę, to lepiej go nie poruszać.

(R.Z.) Jest w ogóle jakaś siła polityczna, która w pełni reprezentowałaby twoje ideały?

(M.J.) Na ten moment jest tylko jedna taka polityczka – dr Sylwia Spurek, posłanka do Parlamentu Europejskiego. Nie byłoby mnie zresztą w Green REV Institute, gdyby nie wartości podzielane właśnie z nią. Wiadomo, że w PE jest frakcja Greens/EFA, ale ja utożsamiam się tylko z dr. Sylwią Spurek – przede wszystkim ze względu na jej bezkompromisowość i odwagę. Ona nie boi się zderzenia, konfrontacji. Gdyby spojrzeć na ogół klasy politycznej, to większość z jej reprezentantów i reprezentantek to mili, sympatyczni i uprzejmi ludzie, ale nieumiejący jednocześnie wyjść poza własne schematy. A przecież tylko tak dokonują się zmiany.

Nie da się oczywiście ukryć, że na posłankę Spurek wylewa się niesłychany hejt – tak jak ostatnio, po prezentacji nowej Piątki dla Zwierząt i Piątki dla Branży Roślinnej. Niemniej dzięki temu przesuwamy granicę debaty w Polsce na temat praw zwierząt i to właśnie nazywam progresem.

(R.Z.) A wyłączając hejt – czy ktoś merytorycznie polemizuje z propozycjami posłanki Spurek?

(M.J.) W mojej opinii nie, ponieważ jeśli ma się wiedzę na temat wpływu rolnictwa zwierzęcego na kryzys klimatyczny, to wie się, że sytuacja jest klarowna i potrzebna jest zmiana. Ludzie wolą jednak pozostać w swojej strefie komfortu. Dla przykładu: kiedy REV pracował nad wspomnianą Piątką dla Branży Roślinnej, to wiele osób w różny sposób z nas szydziło, ale patrząc na to, co dzieje się wokół nas, czyli w Europie, to dziś w Helsinkach wprowadza się wegańskie menu na publiczne eventy. Francja wprowadza swoje przepisy, a Wielka Brytania uznaje, że kraby i krewetki również odczuwają ból. Widać więc, że to, co proponuje nasza Fundatorka, nie jest aż tak radykalne. Szkoda tylko, że w Polsce jest ona osamotniona.

(R.Z.) A nie uważasz, że ta bezkompromisowość Sylwii Spurek sprawia, że jest ona tak mało popularna i często hejtowana z różnych stron?

(M.J.) Jak na razie nie widzę innego polityka albo decydentki, który w taki sposób jak ona przesuwałby granicę debaty. Zdaję sobie sprawę, że tematy, które posłanka Spurek porusza, nie są wdzięczne i przepracowane w naszym życiu publicznym, bo jeszcze wiele w tej sprawie przed Polską, ale jestem dumna z tego, że mogę ją w tym wspierać. Zresztą zauważam, że ludzie coraz częściej są zainteresowani i dopytują, o co chodzi z tymi wszystkimi „piątkami”…

(R.Z.) Budzicie ich ciekawość?

(M.J.) Tak i uważam, że takie społeczne poruszenie jest niezwykle ważne.

(R.Z.) W komentarzu dla „Liberte!” napisałaś, że marzy ci się „inkluzywny, wegański, roślinny, etyczny i sprawiedliwy COP27”. Wierzysz w to?

(M.J.) Do tego wydarzenia, które odbędzie się w Egipcie, mamy jeszcze rok. Szczerze mówiąc, bardzo liczę na to, że poprzez współdziałanie w koalicjach, z organizacjami pozarządowymi i aktywizm uda nam się wprowadzić temat rolnictwa na COP27. Jestem świadoma, że jest to zaskoczenie, jeśli postuluje się dyskusję nad tematem dotąd nieporuszanym, ale skoro nie teraz, to kiedy?

(R.Z.) Nieporuszanym w ogóle?

(M.J.) Może nie tyle nieporuszanym, ile poruszanym w bardzo okrojony, niekompleksowy sposób. Poza tym negocjacje na COP wyglądały tak, że jeśli choć jeden kraj sprzeciwi się danej propozycji, to właściwie ona z miejsca przepada. Wyobraź sobie więc, jakie to musi być ciężkie, by wprowadzić tam temat rolnictwa. Naprawdę chciałabym powiedzieć, że był on chociaż po części poruszony tak, jak powinien, ale nie był. I moja opinia nie jest odosobniona, bo w podobnym tonie wypowiadało się i środowisko naukowe, i aktywistyczne.

(R.Z.) Czyli lobbing jest tak silny?

(M.J.) Bezsprzecznie. Big Meat, Big Milk ma ogromne wsparcie finansowe na całym świecie. I właśnie dlatego my, jako strona obywatelska, musimy stworzyć masę krytyczną.

(R.Z.) Jaką rolę w tym wszystkim odgrywa polski komisarz UE ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski?

(M.J.) Ostatnio w Parlamencie Europejskim przyjmowano program Wspólnej Polityki Rolnej. Komisarz Janusz Wojciechowski bardzo cieszył się z akceptacji tego projektu, a ja – podobnie jak nasza Fundatorka dr Sylwia Spurek, jedna z pięciorga europosłów i europosłanek z Polski, która sprzeciwiła się temu pomysłowi – uważam go za absolutnie niewystarczający, nieetyczny i niezapewniający przyszłości. To powinno wiele mówić o tym, jaką drogę obrał Komisarz Wojciechowski. Jest to droga kompromisu. A my w REV ich nie chcemy.

(R.Z.) Jaka jest największa obawa w społeczeństwach, gdy mowa o dyskusji nad zieloną transformacją? Bo myślę, że jest w Polsce strach przed tym, że będzie ona dla nas drugim planem Balcerowicza.

(M.J.) Wyjście poza dobrze znaną strefę komfortu, lęk przed przebranżowieniem się – doskonale to rozumiem. Dlatego kluczem do sprawiedliwej – podkreślam, sprawiedliwej – transformacji jest to, by żadnej z grup nie wykluczono. To normalne, że zawsze za taką zmianą idą również obawy przed utratą środków do życia, ale trzeba pamiętać, że tu chodzi o naszą przyszłość i jej wymiar nie tylko ekologiczny czy klimatyczny, ale również etyczny. Znaleźliśmy się w takim miejscu, że wprowadzanie radykalnych nawet zmian jest po prostu koniecznością – margines błędu i pole manewru są znikome. Inaczej nie mamy co myśleć o przyszłości. Pytanie, czy szanse już nie przepadły…

(R.Z.) Przepadły?

(M.J.) Ja jestem optymistką, więc myślę, że wciąż jeszcze nie. Aczkolwiek ostatnio na przykład miałam przyjemność rozmawiać z jednym z aktywistów z Młodzieżowego Strajku Klimatycznego i on był bardziej sceptyczny; mówił, że nadziei dla nas już nie ma. Mnie do działania motywuje moje otoczenia – czy to zarząd Green REV Institute, czyli prezes dr Marcin Anaszewicz i wiceprezeska Anna Spurek, czy nasza Fundatorka. Dzięki nim dostaję wiedzę, jak skutecznie działać. I to pozwala mi wierzyć, że nic jeszcze nie jest stracone.

(R.Z.) Dyskutujesz czasem jeszcze z denialistami klimatycznymi?

(M.J.) Teraz już nie, bo doszło do mnie, że to jest walka z wiatrakami. Kiedyś, gdy jeszcze się w takie polemiki angażowałam, dostrzegłam, że ci ludzie nie byli w stanie podać żadnego źródła swojej „wiedzy”.

(R.Z.) Czyli tzw. chłopski rozum.

(M.J.) Tak, aczkolwiek takie myślenie jest jedną wielką ułudą.

(R.Z.) Gdyby jednak zastanowić się, kto w Polsce tworzy ruch denialistów, to przecież ta grupa ma znaczący wpływ na opinię publiczną.

(M.J.) I właśnie to jest kłopot. Musimy zmierzyć się z polaryzacją, bo ona również ma wpływ na to, jak dyskutuje się o kwestiach klimatycznych i jakie podejmuje się działania. Bo przecież decydenci i decydentki również są tu problemem.

(R.Z.) A wierzysz w pozapolityczne kroki w tym zakresie?

(M.J.) Dobrze, że to poruszyłeś. Absolutnie nie. Uważam, że kryzys klimatyczny jest w jakimś sensie polityczny, jak wszystko, o czym w przestrzeni publicznej się dyskutuje. Tym, że jestem w REV, też ujawniam swoje polityczne zapatrywania.

(R.Z.) Rozmawiamy przy okazji cyklu debat, które jako think-tank zorganizowaliście. Jaki był ich cel?

(M.J.) Przede wszystkim zwiększenie świadomości w społeczeństwie na temat implementacji Europejskiego Zielonego Ładu i Wspólnej Polityki Rolnej. Bo aby zbudować przyszłość opartą o nowe wartości, potrzebna jest edukacja. A obecny system szkolnictwa nie oferuje nam w tej sprawie nic. Muszę przyznać, że udało nam się zainteresować sprawą całkiem szerokie grono odbiorców i odbiorczyń. Dostałyśmy feedback, że o tyle spisała się formuła debat, że w polskich mediach mało się o tym rozmawia w tak przystępny dla zwykłych ludzi sposób.

(R.Z.) Coś cię zaskoczyło w trakcie organizacji?

(M.J.) Myślę, że właśnie ta skala pozytywnych komentarzy. Jednocześnie uświadomiłam sobie, jak wiele nas wszystkich łączy. Że gdybyśmy złączyli siły, naprawdę jesteśmy w stanie ochronić się przed zagładą klimatu.

(R.Z.) Jak widzisz przyszłość Green REV Institiute?

(M.J.) Na pewno będziemy dalej poszerzać nasze partnerstwo, bo jako koordynatorka ds. partnerstwa przykładam do tego dużą wagę. Już teraz reprezentuje fundację w czterech koalicjach międzynarodowych. Mamy też już plany na drugą część tych spotkań, która włączy w dialog także stronę polityczną. Bo bez presji daleko nie zajedziemy.

(R.Z.) Ostatnie zdanie?

(M.J.) Bardzo zachęcam do oddania głosu na Posłankę w Plebiscycie 100 najbardziej wpływowych Polek i Polaków tygodnika „Newsweek Polska”. Dr Spurek została nominowana i jest jedyną weganką na liście i jedyną osobą, która w tak bezkompromisowy sposób walczy o naszą przyszłość. Głosowanie trwa do 27 grudnia. Głos można oddawać co 24 godziny.

O autorze

Licealista. W przyszłości marzy o pracy dziennikarza. Pisze również do "Gazety Młodych", lokalnego dodatku do "Gazety Wyborczej". Wstaje codziennie o szóstej rano. Nawet jak nie musi. Czyta gazety. Wyczulony na punkcie homofobii i antysemityzmu.