Przejdź do treści

Dziopa: Negacja mainstreamowych definicji patriotyzmu

Żadna z definicji patriotyzmu, które do tej pory usłyszałem mi nie pasuje. Nie, to nie jest tak, że patriotą nie jestem – wprost przeciwnie. Jedni podchodzą do tego w zbyt emocjonalny, przepełniony martyrologicznymi, oklepanymi frazesami sposób. Jak coś staje się przeekpresjonowane, trochę traci autentyczności. Druga, liberalna szkoła mówi, patriotyzm to płacenie podatków i sprzątania po swoim psie. Kurde, to też do mnie nie przemawia. Zresztą wydaje mi się, że nawet osoby, które tak definiują patriotyzm nie do końca to czują.

Patriotyzm. Miłość do bodźców, które mogą w pełni odczuć tylko Polacy

Racja, płacenie podatków i sprzątanie po psie to nasze obowiązki, wynikają one z obowiązku dbania o ten nasz kawałek ziemi, ale jednak gdy człowiek spojrzy wstecz, na historię Polski, wszystko to, co się działo, było tego niemało, a następnie powie, że miłość do Ojczyzny w czasach niepodległości to dbanie o trawnik i rozliczanie się ze skarbówką to jakby machnąć ręką na wszystko, co było, tradycje, historie, ludzi. Patriotyzm to zdolność do odbierania i kochania bodźców, które będziemy w stanie odczuć tylko my, Polacy.

Nie tylko tragedie

Te bodźce dużo znaczą. Oczywiście, mamy na swoich barkach wór doświadczeń pod którego ciężarem trochę w krzyżu łupie. Są pewne narodowe traumy, które staramy się przeżyć i wspólnie przepracować. To często zadanie, które trzeba rozłożyć na wiele pokoleń. Ale dużo się nasłuchaliśmy o tych traumach. Zaczynamy dość wcześnie, bo już od 1 klasy podstawówki słyszymy, że nie zawsze w tej Polsce było tak zawsze fajnie. Że naszym dziedzictwem było co najwyżej lizanie podeszwy.

Bunty? Cyk, myk, szybkie konsekwencje, wracamy do biedy i poczucia krzywdy. Ktoś zginął w imię idei? Znakomicie. Dodatkowe miriady łez, większy ładunek emocjonalny, mamy narrację na kilka pokoleń do przodu. Zamiast historii wpaja nam się narodowe kompleksy. To utrudnia przepracowanie tych traum. Dlatego to wszystko już chwilę trwa.

Rynek w małym, polskim miasteczku

Ale są też fajne rzeczy. Gdy słucham ludzi albo słyszę o ich doświadczeniach, anegdotach z dzieciństwa, gdy ktoś słowem maluje pewien pejzaż to czasami miewam go przed oczami. O nie, to zdecydowanie nie kwestia tego, że może z moim rozmówcą kiedyś się przeciąłem. To też nie jakiś zbieg okoliczności. Pozwolę sobie rzucić hasłem: akcja dzieje się na rynku w małym, polskim miasteczku. Zauważcie, nie wiemy o jakie miasteczko chodzi, Polska to duży kraj, jest ich naprawdę dużo, ale każdy z nas ma przed oczami dość podobny obraz.

Broń Boże, nie zarzucam tutaj polskich miejscowościom niskiej różnorodności, bo tak nie jest, ale jako naród bazujemy na kanwie pewnych schematów – to wcale nie wyklucza istnienia w Polsce rzeczy oryginalnych, nieszablonowych, zróżnicowanych. Sprawia jednak, że rzeczywiście polskość, to coś więcej niż jarzmo, na które włożyliśmy na siebie rodząc się na danej szerokości geograficznej, a zbiór wspólnych cech, także skojarzeń.

Jeżeli czyta to ktoś złośliwy, może sobie pomyśleć wow, Dziopa, odkryłeś Amerykę, polskie małe miejscowości wyglądają podobnie, bo mają jeden wspólny mianownik – są polskie. To słuszna uwaga, więc pójdziemy krok dalej – zobaczmy, jak wygląda percepcja polskości pokolenia Z. Bo oczywiście, nawet jeżeli my, nasi rodzice, nasi dziadkowie urodziliśmy się w tym samym kraju, nasze doświadczenia różnią, bo każdy z nas dorastał w zupełnie innych warunkach.

Tożsame doświadczenie z dzieciństwa a polskość i patriotyzm

Wyobraźcie sobie może dziesięcioletnich siebie. Taka sytuacja – przychodzi do was mama, wręcza wam dychę, mówi „kup coś sobie”. Albo jeszcze lepiej, wysyła was na misje do spożywczaka, wręcza wam większy nominał, prosi o zakup śmietany, natki koperku i jakiejś herbaty i mówi – jak coś z reszty zostanie to sobie kup”.

Wchodzicie do tego osiedlowego sklepu, bierzecie to, o co was poprosiła mama, a za resztę kasy dokonujecie zakupów wszechczasu. Oczywiście, prowadzicie dogłębną analizę cen czipsów, do nich dokupujecie najtańszym napój o smaku coli, coś słodkiego i wasz świat staje się piękniejszym miejscem. Kurcze, chciałby się człowiek raz jeszcze tak uśmiechnąć co do dopiero kupionej paczki czipsów-duszków. Bo to przecież autentyczny uśmiech, przepełniony dziecięcą radością, wdzięcznością i ekscytacją. Zaraz przyjdzie czas konsumpcji i przez tę parę chwil, bo zazwyczaj taka paczka szybko znika, świat po prostu będzie lepszy. Tylko tyle i aż tyle.

Opowiedziałem wam historię, jeżeli sobie ją zwizualizowaliście, myślę, że każdy z was namalował przy pomocy swojej głowy relatywnie podobny obraz. I co jakiś czas pod nosem powiedzieliście sobie rel.

Nie konserwatywny, nie liberalny. Nasz.

To jest moi drodzy właśnie patriotyzm. Głębia doświadczeń. Nie musimy romantyzować cierpienia, żeby wydawało nam się fajnie, jak krzyczą konserwatyści. Nie musimy też pozbawiać patriotyzmu całego emocjonalnego ładunku, jak proponują liberałowie.

Fot. Wikimedia Commons

Zaakceptujmy patriotyzm jako umiłowanie kodu kulturowego, którym na co dzień się posługujemy – ciężko go zrozumieć, trzeba przebić się przez naprawdę wiele interpretacyjno-narodowo-historycznych warstw. Nawet takie głupie wspomnienie wyjścia do sklepu z dychą od mamy wywołuje nostalgię, uśmiech – a myślę, że dla wielu narodów to doświadczenie dość odległe i pojmowane w kompletnie inny sposób.

Duma, wzajemne zrozumienie i pewna satysfakcja z odczuwania wspólnych doświadczeń, niedostępnych dla innych narodów, to jest patriotyzm. To nie muszą być tragiczne historie, choć bez wątpienia, odciskają one wielopokoleniowe piętno na narodzie.

Pamiętajcie, żeby odbierać Polskę tak, jak wam się podoba. Kochajcie ten kraj, ale po swojemu. Nie dajcie się wciągnąć w mainstreamowe, polaryzujące i oderwane od rzeczywistości definicje patriotyzmu. Miejcie na uwadze, że od wymachiwania racą będąc ubranym w patriotyczną odzież nie staje się z automatu patriotą. Nie, wymachiwanie, tudzież płakanie nad konstytucją też nie sprawia, że nasz patriotyzm jest najlepszy.

O polskości jeszcze jakiś felieton napiszę, bo to bardzo wdzięczny temat. Jeżeli chcecie przeczytać trochę o percepcji polskości na kanwie osiedlowej, odsyłam do jednego z wcześniejszych tekstów.

Fot. nagłówka: Wikimedia Commons

O autorze

Piszę o polityce, sporcie, sprawach społecznych, kebabach, młodych ludziach i Polsce moich marzeń. Próbuję być publicystą. Lubię historię, od czasu do czasu coś pogotuję. Moje kibicowskie serce jest podzielone między Lecha Poznań a Liverpool FC. Torunianin z urodzenia, Poznaniak z wyboru.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *