Przejdź do treści

Kongresy na Wakacje – muzyczne klimaty na gorące lato

Lato w pełni, a jak lato, to i wolny czas na rozmaite aktywności, zarówno na świeżym powietrzu, jak i w przytulnych czterech ścianach. Niezależnie od miejsca, warto umilić sobie wakacyjny odpoczynek porządnym soundtrackiem. Cięższe brzmienia, słoneczny pop, psychodelia, alternatywa czy klasyka – to wszystko i więcej znajdziecie w poniższej liście stworzonej przez redaktorów działu kultury Gazety Kongresy. Zapraszamy do czytania i odsłuchu!

Red Hot Chili Peppers Californication

Na wakacje mogę polecić album „Californication” (1999) z repertuaru Red Hot Chili Peppers. Zespół pochodzi z Los Angeles, zatem letni nastrój narzuca się siłą rzeczy. Prywatnie, za najlepszy song uważam „Scar Tissue”. Jakby tęskniąca za utraconym dawno pięknem gitara Johna Frusciante dopełnia pełen wspomnień wokal Kiedisa, a odbiorcę nastraja na chwilę refleksji nad własnym życiem. Nawiasem mówiąc, teledysk do „Scar Tissue” nakręcono właśnie na upalnym, kalifornijskim pustkowiu – przywołując skojarzenia chociażby z kontrkulturowym filmem „Zabriskie Point” Antonioniego. (Mikołaj Godyń)

Fot. Haotian Zheng

Dua Lipa Radical Optimism 

Kto może zapewnić lepszy soundtrack na wakacje niż Dua Lipa, którą media okrzyknęły mianem „Vacanza Queen”? Jeśli szukacie muzycznej ścieżki dźwiękowej do wakacyjnych flirtów, spontanicznych wypadów nad jezioro i imprez nad basenem, sięgnijcie po jej trzeci album – „Radical Optimism”. Brytyjsko-albańska gwiazda pop daje nam w nim zbiór chwytliwych i pełnych letniego luzu hitów. „Radical Optimism” to pop dla tych, którzy chcą śnić na jawie i tańczyć bez końca. Letni must-listen. (Maria Kolos)

Fot. Wikimedia Commons

Ewa Farna – Znak 

Piosenka, którą mogę polecić na wakacje nie należy do najnowszych hitów, ale jej magia i dynamiczne brzmienie sprawiają, że jest ponadczasowa. Wciąż pamiętam, jak w 2013 roku niemal wszyscy słuchali utworu „Znak” pochodzącego z albumu „W(Inna)” Ewy Farnej. Zawsze z sentymentem wracam do tego przeboju, zwłaszcza w okresie letnich miesięcy. To doskonały, pełen energii singiel, idealny do słuchania podczas jazdy samochodem przy zachodzie słońca. Piosenki nie może zabraknąć także w trakcie ciepłych, wieczornych spacerów. Utwór Ewy zawsze sprawia, że przechadzki nabierają wyjątkowego klimatu. (Sabina Duda)

Fot. Pixabay

BaronessYellow & Green

Trzeci studyjny album raczej anonimowych dla szerszej publiki „Baronessów” jest idealnym wyborem wakacyjnego albumu. Chociaż jest to przedstawiciel metalu, nie jest osadzony w kojarzonej z tym gatunkiem mrocznej atmosferze, a przesterowane gitary często ustępują miejsca spokojniejszemu brzmieniu. Całość posiada jednak wyjątkową – i osobiście najlepiej kojarzącą mi się właśnie z latem – energię. To idealne tło dla szerokiego zestawu aktywności: od tanecznych imprez po upalne spacery, ale sprawdzi się także dla tych, którzy wolą wygodnie się rozsiąść na fotelu i bez żadnych rozpraszaczy zanurzyć się w tym dziele. (Szymon Walas)

Fot. Wikimedia Commons

Beck – Midnite Vultures 

Płyta na imprezę z głupimi dźwiękami, głupimi piosenkami i głupimi tekstami”. Tak „Midnite Vultures” opisywał Beck tuż przed jej wydaniem; do tego opisu bynajmniej daleko. Pełen groteski, podtekstów i nonsensownych wersów album stanowi idealny soundtrack do posiadówek na balkonach. Jako temat do rozmowy na wygasającej domówce? Strzał w dziesiątkę. Ponadto, zachowana w klimacie funku, R&B i disco płyta zaskoczy niejednego fana gatunków nietypowymi połączeniami. Zaproponujcie taniec do tego krążka swoim znajomym – gwarantuję niezły ubaw. (Dominika Miziołek)

Fot. Spectrum Culture

Lorde – Pure Heroine

Album „Pure Heroine” wydany został, gdy Lorde miała zaledwie 17 lat, a utwory znajdujące się na nim utrzymane zostały w klimacie indie-popu. Charakteryzuje je m.in. minimalizm oraz senne i nieco mroczne brzmienie. W piosenkach takich jak „Buzzcut Season”, „Ribs” czy „A World Alone” poruszane są tematy dorastania, życiowych rozterek i lęku przed dorosłością. Przesłuchiwanie ich jest niczym przysłuchiwanie się opowieściom snutym przez niezwykle spostrzegawczą i emocjonalną nastolatkę, która szczerze dzieli się swoimi uczuciami i obawami. Skoro mowa o samej Lorde, zachęcam do przesłuchania również pozostałych jej albumów. Należą do nich „Melodrama”, na której można znaleźć „Supercut” i „Green Light”, ale też najnowszy album, „Virgin”, który miał premierę w te wakacje. Spośród utworów, które się na niego składają, wyróżniłabym „Shapeshifter” oraz „David”. (Karolina Sobotko)

Fot. Oficjalne konto Lorde na Facebooku

Jeśli wasza wakacyjna playlista wieje nudą, warto odświeżyć ją o te polecenia. Z pewnością wzbogacą one pozostałe letnie tygodnie – deszczowe popołudnia, imprezy do świtu czy bezchmurne poranki. Każda z tych produkcji to swoista mieszanka wyjątkowych brzmień, nierzadko przywołująca wspomnienia. Życzymy miłego odsłuchu!

Fot. nagłówka: Zdjęcia w opracowaniu własnym, Dominika Miziołek/Gazeta Kongresy

O autorze

Studentka dziennikarstwa na Uniwersytecie Łódzkim. W wolnym czasie pochłania wszystko, co związane z muzyką. Jej ulubione miejsce na świecie - poza rodzinnym miastem, Islandią i halami koncertowymi - to własne łóżko, gdzie ogląda filmy i odpoczywa od szukania guza.

Pomorzanin, urodzony w Warszawie, mieszkający w Krakowie. Student kulturoznawstwa, pasjonat poezji, miłośnik talentu Larsa von Triera i Stanleya Kubricka.

Studentka dziennikarstwa i medioznawstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Kocha literaturę i herbatę cytrynową, a każdą wolną chwilę najchętniej spędzałaby w podróży.

Pochodzę z Poznania i aktualnie uczę się w liceum. Pasjonuje się filozofią, szczególnie ukierunkowaną na zrozumienie współczesnej kultury, społeczeństwa i ich problemów. Prywatnie uczę się języka japońskiego, gram na gitarze i uwielbiam horrory. Jestem finalistą XXXV Olimpiady Filozoficznej.

Jestem studentką twórczego pisania i edytorstwa. Uwielbiam podróżować do miejsc magicznych i mglistych znajdujących się na mapach, ale także tych istniejących jedynie na stronach powieści. Uważam, że wszystko, co nas spotyka w życiu, dzieje się z jakiegoś powodu.

Sabina Duda