W nocy z 22 na 23 sierpnia czasu polskiego zakończyła się konwencja Partii Demokratycznej w Chicago. W jej trakcie Kamala Harris przyjęła nominację do walki o urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. Zaprezentowany został także kandydat na wiceprezydenta, gubernator stanu Minnesota, Tim Walz. Komplementów pod ich adresem nie żałowali przemawiający ze sceny znani politycy, między innymi Bill Clinton i Barack Obama. Co jednak najistotniejsze, Harris ogłosiła swój program wyborczy i oficjalnie rozpoczęła kampanię.
Pomysł na Amerykę
Hasło wyborcze Kamali Harris brzmi „Wybieramy wolność”. Kandydatka zagwarantowała, że Stany Zjednoczone będą wspierać Ukrainę do momentu, aż zwycięży ona z agresorem. Do najważniejszych wyzwań na kadencję 2025-2029 Harris zaliczyła ponadto przywrócenie porozumienia aborcyjnego, zakwestionowanego w 2022 roku przez Sąd Najwyższy. Zaproponowała również reformę podatkową, która spowoduje obniżenie kosztów życia. Obiecała, że jej misją będzie stanie na straży praw każdego Amerykanina, niezależnie od jego płci, pochodzenia, wyznania czy orientacji seksualnej. Zapewniła, że zależy jej na tym, by wpływ na losy kraju mieli wszyscy, a nie tylko polityczne elity – to dlatego nominację wiceprezydencką otrzymał polityk, który wychował się w małym miasteczku, a doświadczenie zawodowe zbierał jako żołnierz i nauczyciel.
Jakie są szanse Demokratki na zwycięstwo?
Założeniem sztabu Demokratów jest, by kampania ukazała Kamalę Harris jako kandydatkę wsłuchującą się w głos społeczeństwa amerykańskiego. Ona sama zapowiada, że postara się rozwiązać najpoważniejsze problemy, takie jak niewystarczająca dostępność do mieszkań czy też kryzys systemu opieki zdrowotnej. Według ostatnich sondaży Harris ma spore szanse na pokonanie Republikanina Donalda Trumpa. Demokratka cieszy się poparciem 50% obywateli, podczas gdy na jej rywala zagłosowałoby 45% badanych. Harris musi jednak wytrwale pracować – po rezygnacji z udziału w debacie z kandydującym ponownie na urząd byłym prezydentem będzie bardziej narażona na jego krytykę.
Do sukcesu wyborczego Kamalę Harris powinna zaprowadzić stanowcza narracja, ale połączona z ostrożnością. Jeśli do listopada rzetelnie przedstawi swój obraz Ameryki, jej zwycięstwo będzie dowodem na to, że przy decyzjach wyborczych priorytetowe są fakty, a dopiero później liczą się emocje.
Fot. nagłówka: Facebook | Democratic Party
O autorze
Student stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Warszawskim. Od podstawówki zaangażowany w działalność dziennikarską. Najchętniej pisze o polityce krajowej i międzynarodowej oraz sprawach społecznych.
W wolnych chwilach wolontariusz niosący pomoc potrzebującym.
Miłośnik komunikacji miejskiej, dobrej książki i gier planszowych.