Przejdź do treści

Relacja z II Kongresu Nowej Nadziei

25 września we Wrocławskim Centrum Kongresowym Hali Stulecia odbył się II Kongres Stowarzyszenia Nowa Nadzieja. Miał on formę hybrydową, do czego zdążyliśmy się już przyzwyczaić w pandemicznych czasach.

Wydarzenie zostało podzielone na dwie części. Pierwsza to w zasadzie „wielkie otwarcie”, na które składały się przemówienia członków stowarzyszenia i zaproszonych gości oraz występy artystyczne. Dobór repertuaru nie był zaskoczeniem, mieliśmy możliwość wysłuchania m.in. „Arahja” i „Dziwny jest ten świat”. Ogłoszono także nowego Przewodniczącego Zarządu Stowarzyszenia Tadeusza Grabarka, który zastąpił na tym stanowisku Rafała Dutkiewicza. Poznaliśmy również Przewodniczącą Rady Programowej Stowarzyszenia prorektorkę Uniwersytetu Wrocławskiego, dr hab. prof. Uniwersytetu Wrocławskiego Patrycję Matusz.

Drugą część wydarzenia tworzyły panele dyskusyjne, prowadzone w formule dwóch tur, po trzy dyskusje odbywające się symultanicznie:

Czy w relacjach z ZBiRem jest miejsce na prawa człowieka?

Prelegentami byli: Rafał Dutkiewicz, Magdalena el-Ghamari, Tatiana Iwanow, Zbigniew Parafianowicz, Franek Sterczewski oraz gen. Jarosław Stróżyk.

Nagranie z panelu: https://www.facebook.com/events/701416717899824/?ref=newsfeed

Prawa mniejszości w czasach poszukiwania wroga.

Prelegentami byli: Laura Kwoczała, Marta Lempart, Krzysztof Mieszkowski, Monika Rosa, Alina Szeptycka oraz Krzysztof Śmiszek.

Nagranie z panelu: https://www.facebook.com/events/593763498321534/?ref=newsfeed

Gospodarowanie zasobami. Jaki model ekonomiczny na dziś i jutro?   

Prelegentami byli: Edwin Bendyk, Mirosław Kępa, Ryszard Petru, Barbara Popielarz oraz Jan J. Zygmuntowski.

Nagranie z panelu: https://www.facebook.com/events/594420545274320/?ref=newsfeed

Katastrofa klimatyczna – ignorowane wyzwanie?

Prelegentami byli: Radosław Gawlik, Marcin Popkiewicz, Prof. Bożena Ryszawska, Andrzej Sobolak, Małgorzata Tracz oraz Kamil Wyszkowski.

Nagranie z panelu: https://www.facebook.com/events/1003298913574696/?ref=newsfeed

Zmierzch samorządności? Polityka Polskiego (rozk)Ładu. 

Prelegentami byli: Robert Adach, Paweł Gancarz, Marek Materek, Magdalena Piasecka, Wadim Tyszkiewicz oraz Aldona Wiktorska-Święcka.

Nagranie z panelu: https://www.facebook.com/events/380310543572129/?ref=newsfeed

Czy istnieje granica, w której kończy się jawność w samorządzie? – gościnny panel Stowarzyszenia Akcja Miasto.

Prelegentami byli: Alina Czyżewska, Wioletta Susmanek, Jan Śpiewak oraz Piotr Uhle.

Nagranie z panelu: https://www.facebook.com/events/151381110450886/?ref=newsfeed

Szymon Połeć: Miałem okazję wysłuchać paneli „Czy w relacjach z ZBiRem jest miejsce na prawa człowieka?” (ZBiR, czyli Związek Białorusi i Rosji) oraz części „Czy istnieje granica, w której kończy się jawność w samorządzie?”. Pierwsza dyskusja skupiła się na obecnej sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Mimo wspólnej negatywnej oceny działań obecnego rządu, na szczęście rozmówcy nie byli jednoznaczni co do sposobu zarządzania tym kryzysem. Najwyraźniej w tej kwestii różnili się redaktor Dziennika Gazety Prawnej Zbigniew Parafianowicz i Poseł KO Franek Sterczewski. Jednak 45 min nie wystarczyło, by zakończyć dyskusję wspólną konkluzją jakie działania polski rząd powinien podjąć.

Niestety, ale podobnie ożywionej dyskusji nie doczekałem się na drugim panelu. Wszyscy prelegenci byli zgodni co do potrzeby zmian w ustawie o dostępie do informacji publicznej, by dostosować ją do współczesnych europejskich standardów. Na ważną kwestię uwagę zwracał Jan Śpiewak – za przepisami powinna iść zawsze konkretna instytucja, która będzie odpowiedzialna za ich przestrzeganie. Oczywiście, instytucja ta musi spełniać standardy niezależności od polityków. Inaczej jej funkcjonowanie jest bez sensu (padł tu przykład obecnej prokuratury).

Na kongresie podkreślano, iż działalność stowarzyszenia to „inicjatywa obywatelska”, pojawiło się także stwierdzenie o „ozdrowieńczym ruchu społecznym”. Na wielkim telebimie na scenie wyświetlało się zdanie: „Ludzi dobrej woli jest więcej”, a Poseł Krzysztof Śmiszek w swoim przemówieniu pochwalił „[…] ludzi, którzy mają otwarte umysły, są po jasnej stronie mocy”. Jednocześnie powołanie i istnienie stowarzyszenia argumentowano „głodem dyskusji”. Jednak jak mamy zacząć dyskutować skoro jedni ludzie są po „jasnej stronie”, a drudzy „po ciemnej”? Ogólnie od początku czuło się, że jest to forum dyskusji, ale dla określonych ludzi, o określonych poglądach. Nazwałbym to szukaniem porozumienia liberalno-lewicowego. Dodatkowo cały anturaż kojarzył mi się z przebywaniem na zjeździe „dobrze wykształconej elity, która żyje w bańce ekonomicznego dostatku” niżeli atmosferze  ruchu społecznego.

Czy to źle? Oczywiście, że nie. Jednak warto zaznaczyć, że ruch ten nie dąży do bycia „platformą porozumienia dla wszystkich Polaków ponad podziałami”. Dlatego dziwię się, że zamiast kreować się na bliski współczesnym demokracją think-tank, skupiono się na podkreślaniu obywatelskiego, oddolnego charakteru Nowej Nadziei.

Takie organizacje są w Polsce bardzo potrzebne i cieszę się, widząc kolejne raporty z naukowymi analizami i propozycjami rozwiązań systemowych, czy to Klubu Jagiellońskiego, czy to wkrótce Nowej Nadziei. Jednak oprócz tworzenia takich dokumentów, równie ważne jest ich rozpowszechnianie. I tu widzę mankament Nowej Nadziei- jest niszowa, delikatnie mówiąc. Zresztą podobnie jak inne think-tanki. Rozwiązanie widzę w postaci projektu sieciujące te organizacje i ich opracowania. Jednak to już naprawdę wymagające przedsięwzięcie.

Słowem podsumowania, Nowa Nadzieja to ciekawy projekt i myślę, że wart jest śledzenia i zaangażowania się dla osób, którym bliskie są wartości liberalne.

Piotr Tomaszewski: Mam mieszane uczucia odnośnie niedzielnej konwencji Nowej Nadziei.

Z jednej strony, doceniam tak silne i zdecydowane obranie przyszłościowe kierunku inicjatywy. Żyjemy w państwie, w którym rządzą ludzie zapatrzeni raczej w księgi sprzed dwóch tysięcy lat niż w osiągnięcia współczesnej nauki. Nasz minister edukacji uznaje homoseksualizm za zaraźliwy a śmierć ludzi na granicy usprawiedliwia się przedstawiając ich jako zoofilów. Jeszcze parę lat temu główni przedstawiciele PiSu prezentowali stanowiska denialistyczne wobec zmian klimatu. W tej sytuacji obywatelski sprzeciw podparty rzetelną debatą ekspertów jest potrzebny jak nigdy.

Z drugiej strony, moje czerwone, lewicowe serduszko krwawiło, gdy na gali otwarcia mówiono o problemach wszelakich, jednak ani słowem nie wspomniano o problemie najpoważniejszym – o rozwarstwieniu klasowym. O nierównościach społecznych. O tym, że słabi w naszym kraju są przede wszystkim ludzie ubodzy we wszelakie kapitały, czy to pieniężne czy kulturowe. I, że to właśnie im należy w pierwszej kolejności pomóc. Na gali  wypowiadali się przedstawiciele .Nowoczesnej, były Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz oraz przedstawiciele innych progresywnych inicjatyw. Zabrakło jednak wyraźnie lewicowego głosu – choć swoje kilka minut dostał także poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek. Dopiero w debacie ekonomicznej swoje racje mogli wyłożyć reprezentujący lewicę ekonomiści – Jan Zygmuntowski oraz Bożena Ryszawska. Był to pierwszy panel, w jakim wziąłem udział. Drugi – o możliwych rozwiązaniach kryzysu klimatycznego z udziałem takich prelegentów jak Marcin Popkiewicz czy Małgorzata Tracz – trwał znacznie dłużej niż przewidziano, jednak dzięki temu była szansa na rozwinięcie takich ciekawych tematów jak konflikt energii atomowej z OZE oraz zielonego wzrostu z postwzrostem.

Wracając do tematu – spore niebezpieczeństwo widzę w forsowaniu iluzji, zgodnie z którą neoliberałowie i lewicowcy mają w przeważającej mierze wspólne interesy. To śmiertelni wrogowie, wyprowadzający swe postulaty z zupełnie odmiennych wartości.  Konferencje w stylu Nowej Nadziei tę iluzję chcąc nie chcąc forsują. Kurtyna z pewnością opadnie, gdy tylko kleptokraci z PiSu przegrają wybory. Na lepszej pozycji znajdzie się jednak wówczas drużyna Ryszarda Petru, który w ekonomicznej debacie reprezentował interesy biznesu, a nie zwykłych ludzi i w swoim stylu straszył „Rewolucją Bolszewicką”.

W związku z tym – tak, ale. Tak, jestem za organizacją podobnych konferencji. Tak, summa summarum, Nową Nadzieję można uznać za sukces. Tak, doceniam i aprobuję progresywny pluralizm, bo w epoce quasi – feudalnego PiSu jest on jedynym możliwym krokiem naprzód. Ale olbrzymi niedosyt odczuwam, gdy widzę jak wielki problem mają realnie lewicowe głosy, kiedy chcą przebić się do mainstreamu i jak długa droga jeszcze przed nami.

O autorze

Absolwent Zarządzania projektami społecznymi i obecnie student Politologii na Uniwersytecie Wrocławskim. Pasjonat historii Wrocławia, fan opery (szczególnie „Borysa Godunowa”) i turysta górski miłujący Sudety i Pieniny. Chętnie inicjuje i przeprowadza projekty społeczne.