Przejdź do treści

Niezrozumiane gry książkowe

Na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie średnio ambitnego pomysłu. Ot, książkowa kalka gry komputerowej. Powierzchowna ocena gier książkowych faktycznie może prowadzić do mało entuzjastycznych wniosków, jednak stanowią one zupełnie odrębną gałąź kreatywnej rozgrywki.

Trochę gry, trochę książki

Gry książkowe (gry paragrafowe, paragrafówki) przybierają najczęściej postać eksperymentalnie opowiedzianej historii.  Charakteryzują się mnogością paragrafów, które są wybieralne. Czytelnik na każdym kroku staje w obliczu alternatywy i wybiera sposób prowadzenia danego wątku.

Język w tego rodzaju publikacjach silnie wspomaga immersję gracza. Jest zwykle nieskomplikowany oraz posiada w swoim zasobie popularne neologizmy. Do niepisanych zasad należy używanie narracji pierwszoosobowej, która ma za zadanie wzmagać zaangażowanie odbiorcy.

Efekt zabiegów jest zwykle znaczny. Nieprzezroczystość tych chwytów uderza tym silniej, im mocniej dany świat przedstawiony istniał już w świadomości czytelnika. Prowadzi to do dwojakich konsekwencji. Z jednej strony uwaga odbiorcy, wytrąconego ze znanego obszaru skojarzeń, zwiększa się i wyostrza. Drugą stroną medalu jest jednak ogromne ryzyko stylistyczne. Jaskrawe niespójności, nawet zamierzone, na dłuższą metę mogą zniechęcać czytelnika. Co ciekawe, taką potencjalną frustrację również można śmiało powiązać ze wspomnianym obszarem skojarzeń.

Gry książkowe… uprzedziły RPG?

Początki gier paragrafowych wiążą się z działalnością francuskiej grupy OuLiPo, która funkcjonowała w latach 60. Kojarzeni z nią twórcy wdrażali do swoich prac m.in. prawa matematyczne. To jednak „Gra w klasy”, interaktywna powieść Julio Cortázara, który nie był związany z grupą, stała się kamieniem milowym dla paragrafówek. 

Koniec lat 70. był przełomowy dla gier książkowych. To właśnie wtedy powstała wielka seria Choose Your Own Adventure, w ramach której w niespełna trzy dekady sprzedano 250 milionów kopii książek, a światło dzienne ujrzało dzieło „Buffalo Castle”, które zapowiadało mariaż gier paragrafowych i raczkujących RPG. Gry paragrafowe podzielą się odtąd na fabularne i labiryntowe, z których pierwsze priorytetowo potraktują wielowątkowość i swobodę historii, a drugie – matematycznie ujęte statystyki i często występujące starcia. 

Paragrafówki zawitały do Polski kilka lat później. Pionierski „Dreszcz” był jednak przedstawiany jako „fantasolo”. Swojsko brzmiący termin niestety się nie przyjął. Rynek w tamtym okresie nie był szczególnie żywotny ze względu na nieliczność autorów i swobodnie traktowane prawo autorskie. Zaowocowało to wysypem gier, które radzieckimi wydaniami w najlepszym razie tylko się inspirowały.

Polscy miłośnicy gier książkowych mogli ponownie mieć powody do zadowolenia dopiero na początku wieku. Przede wszystkim, powstawały liczne strony miłośników paragrafówek, którym często przypisuje się przełamanie rynkowego impasu. W Polsce nagrano też pierwszy na świecie interaktywny audiobook. Projekt okazał się jednak nieco przedwczesny, w konsekwencji czego nie zapoczątkował silnego trendu. Pojawili się także liczni autorzy paragrafówek, którzy mogą podejmować współpracę ze specjalistycznymi wydawnictwami.

Edukacja przez rozrywkę

Gry paragrafowe mają znaczny potencjał dydaktyczny. Zaletą szczególnie istotną jest aktywizacja czytelnika, który czynnie współtworzy fabułę. Wielowątkowość i wielokierunkowość wpływa na rozwój wyobraźni przestrzennej i hipertekstualnej.

Twórcy paragrafówek chętnie czerpią z kanonu literatury. Na rynku polskim dostępne są między innymi gry inspirowane twórczością Mickiewicza i Lovecrafta. Popularyzacja wchodzi więc na nowe tory. Świat ukazany przez wspomnianego wieszcza, staje się w „Dziadach, które nie spieprzają” bardziej przyziemny, prawie swojski. Spośród bohaterów możemy wybrać na przykład Konrado-Gustawa. Jego perypetie mogą być o tyle ciekawe, że w zamierzeniu stanowią naturalne oddziaływanie natury bohatera „Dziadów” na życie codzienne. 

Gry książkowe stanowią pełnoprawną formę rozrywki, a ich zależność od gier komputerowych nie stanowi konieczności. Wykorzystanie pełnego potencjału drzemiącego w paragrafówkach wiąże się z przyznaniem im pełnej niezależności.  

O autorze

Student Uniwersytetu Jagiellońskiego, członek SSUJ. Zainteresowania: muzyka (ostatnio Idles, Khruangbin), książki (Pilcha i Kundery), antroposprawy.