Po sześciu latach rządów Zjednoczonej Prawicy, do polskiej polityki powraca największy wróg wicepremiera ds. bezpieczeństwa Jarosława Kaczyńskiego, jakim jest Donald Tusk. Wojna pomiędzy Tuskiem a Kaczyńskim przez długi czas była kołem zamachowym polskiej polityki oraz polskiego życia publicznego. Wojna ta zakończyła się w momencie wygrania przez PiS wyborów parlamentarnych w 2015 roku. Dzisiaj jednak uświadamiamy sobie, że ta wojna tak naprawdę nigdy się nie zakończyła i prawdopodobnie nigdy nie zakończy. Te sześć lat rządów Jarosława Kaczyńskiego i nieobecności w życiu publicznym Donalda Tuska było zawieszeniem broni, wstrzymaniem ognia na froncie w bitwie o władzę w Polsce. Teraz po obu stronach żołnierze wychodzą z okopów, sięgają po zakurzone mundury, zardzewiałe karabiny i czekają na pierwszy wystrzał na tym samym polu bitwy w wojnie pomiędzy Tuskiem a Kaczyńskim, która będzie się toczyć nie tylko o władzę, lecz także o przyszłość i przeszłość. Wojna ta ma na celu wyrównać rachunki. A takie konflikty zwykle są najtragiczniejsze w skutkach. Kto wygra? Trudno powiedzieć. Dziś wiemy, że strzał w niebo oddał Donald Tusk, przejmując stery w Platformie Obywatelskiej. Był to strzał ostrzegawczy, informujący przeciwnika, że kolejny strzał zostanie wykonany w jego stronę. Jednak jakie szanse ma Platforma Obywatelska na pokonanie Prawa i Sprawiedliwości? Czy Donald Tusk udźwignie krzyż, który sam zdecydował się nieść?
Donald Tusk jest bezdyskusyjnie najbardziej doświadczonym politykiem, jakiego zna najnowsza historia polityczna Polski. Sprawował on najdłużej w historii III RP urząd Prezesa Rady Ministrów, przez przeszło siedem lat. W 2014 roku został wybrany na Przewodniczącego Rady Europejskiej, w związku z czym musiał opuścić polską politykę i zacząć działać w strukturach unijnych. W roku 2015 roku Platforma Obywatelska, pod rządami Ewy Kopacz, przegrała wybory z Prawem i Sprawiedliwością. Z każdym rokiem Platforma Obywatelska traciła poparcie w społeczeństwie. Nie odmieniło się to w roku 2019, kiedy drugi raz z rzędu przegrała wybory z PiSem. Teraz ma się to zmienić. Donald Tusk ma być tym czynnikiem, który sprawi, że Platforma Obywatelska odrodzi się niczym feniks z popiołów. Jednak należy sobie zadać pytanie, czy tak właśnie się stanie. Czy może jednak powrót Tuska okaże się płonną nadzieją na uratowanie starego, wysłużonego okrętu, jakim jest Platforma Obywatelska?
Dzielenie skóry na niedźwiedziu?
Po swoim powrocie Donald Tusk zaczął cykl spotkań z wyborcami. Przekonuje, że wspólnymi siłami uda im się odsunąć PiS od władzy. Ale jak były premier zamierza tego dokonać? To może być jednak niewłaściwe pytanie. Należy się zastanowić, nie jak, ale jako kto? Jakie ma aspiracje, jakie stanowisko zajmie po ewentualnej wygranej? Politycy opozycji przekonują, że to nie ma teraz znaczenia, że nie czas na dzielenie skóry na niedźwiedziu. Uważają, że podziału stanowisk należy dokonać po przejęciu władzy. No właśnie, ale kto miałby ewentualnie tę władzę przejąć? Partia, która wygra wybory, to jedno. Kogo ta sama partia wyznaczy jako kandydata na premiera to druga, być może o wiele ważniejsza kwestia. Opcji jest sporo. W ekipie Platformy mamy na obecną chwilę dwóch silnych kandydatów na urząd premiera. Są nimi Donald Tusk oraz Rafał Trzaskowski. Powrót Tuska pokrzyżował szyki prezydentowi Warszawy. Trzaskowski wybijał się na przewodniczącego Platformy. Inicjował wiele obywatelskich projektów, jak np. Campus Polska Przyszłości. Na jego korzyść działało to, że jest on pewnego rodzaju nowością w polskiej polityce. Zdobył sympatię w gronie młodych ludzi przez swoje nowoczesne podejście do polityki. Można by uznać, że dla pokolenia, które nie pamięta czasów PRL-u, jest on utopijnym politykiem. Rafał Trzaskowski ma swoje grono wiernych zwolenników, którzy i tak z nim będą. Można być prawie pewnym, że nie opuści on szeregów Platformy, ponieważ prawie od zawsze jest z nią związany. Gdyby zdecydował się na tak radykalny ruch, jakim byłoby porzucenie sztandaru PO, prawdopodobnie straciłby on cały swój polityczny dorobek. Rafał Trzaskowski ma tego pełną świadomość, dlatego będzie działał dla dobra Platformy, jednocześnie starając się utrzymać swoją dotychczasową pozycję w szeregach partii. Jednak Donald Tusk ma jeszcze drugiego rywala w walce o fotel premiera po opozycyjnej stronie. Jest nim Szymon Hołownia. Ostatnimi czasy jego ugrupowanie Polska 2050 spadło w sondażach z drugiego na trzecie miejsce. Stało się tak po przejęciu steru w Platformie Obywatelskiej przez byłego premiera. Zarówno Platforma Obywatelska, stojąca teraz wspólnie z innymi partami pod sztandarem Koalicji Obywatelskiej, jak i Polska 2050 nie mają wystarczającego poparcia na wygranie wyborów. Gdyby wybory odbyły się dziś, prawdopodobnie te dwie partie zawiązałyby koalicję, która przejęłaby władzę w kraju. Jednak nie wiemy, jak rozwinie się sytuacja polityczna przez najbliższe miesiące bądź lata. Szymon Hołownia wielokrotnie podkreślał, że czas na zmiany w polskiej polityce. Zarówno w sprawach światopoglądowych, jak i personalnych. Jednocześnie często podkreślał gotowość współpracy z każdym, kto będzie chciał zmieniać Polskę na lepsze. Nie wiemy, jakie obecnie toczą się zakulisowe rozmowy między KO a PL2050. Jednak koalicja tych dwóch ugrupowań stanowiłaby realne zagrożenie dla Zjednoczonej Prawicy.
Jednak Donald Tusk wcale nie musi aspirować do powrotu na stanowisko Prezesa Rady Ministrów. Być może poprze kandydaturę Rafała Trzaskowskiego na to stanowisko, a sam będzie szykował się do wyborów prezydenckich w 2025 roku. Prawo i Sprawiedliwość na obecną chwilę nie ma silnego kandydata na urząd głowy państwa. W tej kwestii PiS przegrywa z opozycją. Andrzej Duda uzyskał już reelekcję. Zgodnie z obowiązującą Konstytucją nie może on startować w kolejnych wyborach na ten urząd. Mateusz Morawiecki na stanowisku premiera sprawdza się doskonale. Oczywiście z punktu widzenia Jarosława Kaczyńskiego i jego ugrupowania. Można podawać w wątpliwość jego chęć do zrezygnowania ze sprawowania prawdziwej władzy, jaką daje urząd Prezesa Rady Ministrów. Prawdopodobnie, gdyby prezydentem był Mateusz Morawiecki, pełniłby on taką samą rolę jak obecny prezydent. Byłby małym trybikiem w maszynie, jaką stworzył Jarosław Kaczyński.
Nie wiemy, jak będą wyglądać najbliższe miesiące w polskiej polityce. Jednak możemy mieć pewność, że będzie to emocjonujący czas.
O autorze
Uczeń klasy maturalnej o profilu prawniczym w LXV Liceum Ogólnokształcącym z Oddziałami Integracyjnymi im. gen. Józefa Bema w Warszawie, działacz w Polskim Stowarzyszeniu Paliw Alternatywnych, pracownik jednego z warszawskich antykwariatów. Interesuję się prawem konstytucyjnym, polityką oraz najnowszą historią Polski.