Ostatnimi czasy głośno zrobiło się o zapowiedzi nowej ministry edukacji Barbary Nowackiej o ograniczeniu finansowania religii w szkołach do jednej godziny (w niektórych miastach tak już się stało) i w miarę możliwości przeniesienia ich na pierwsze lub ostatnie godziny lekcyjne. Niektórzy postulują nawet całkowite wycofanie lekcji religii ze szkół, choć aktualnie nie jest to możliwe ze względu na artykuł 12 Konkordatu z 1993. Uczniowie mają więc wybór: uczęszczać na religię, lekcje etyki (które w wielu szkołach w praktyce nie istnieją) lub nie uczęszczać na nic. Nie brakuje głosów, że jest to najgorsze z możliwych rozwiązań, ponieważ istnieje wyraźna potrzeba kształtowania etycznego, moralnego wśród młodych ludzi, humanitaryzmu i tolerancji wobec inności (w tym innych religii). A tymczasem spadek uczęszczających na religię (szczególnie w dużych miastach) jest wyraźny. Należy się zastanowić czy forma religia/etyka sprawdza się, czy może lepiej zastąpić to czymś innym, np. obowiązkową religią połączoną z bezwyznaniowym religioznawstwem.
Religia w szkole nie jest już dobrym pomysłem w 2023 roku
Konfesyjne (tj. powiązane z jednym wyznaniem) lekcje religii były standardem w przedwojennej Polsce, jak i całej Europie. Obowiązek prowadzenia takich lekcji we wszystkich szkołach zapisany w Konstytucji marcowej z 1921 realizowali tzw. księża prefekci.
W okresie komunizmu w Polsce obowiązywała ideologia ateizmu państwowego, dlatego katechezę wyprowadzono ze szkół. Przy parafiach tworzono jednak lekcje religii dla młodzieży, zgodnie z wiekiem, od podstawówki do końca liceum. Najczęściej odbywały się one na probostwie, w salkach katechetycznych. W okresie PRL, w związku z tym, że Kościół był jedyną legalną niekomunistyczną organizacją w państwie, jednoczył Polaków, w tym też młodzież, dlatego frekwencja była bardzo wysoka.
Powrót katechezy do szkół był udziałem solidarnościowego ministra edukacji narodowej w rządzie Tadeusza Mazowieckiego – profesora Henryka Samsonowicza. Argumentowano wówczas, że frekwencja na religii jest bardzo wysoka, więc nie powinno być problemu żeby takie lekcje odbywały się w szkole. Powoływano się też na lekcje religii w Europie Zachodniej i na znaczenie jakie dla Polaków ma katolicyzm i Kościół.
Co ważne, prawo organizowania katechezy w szkole ma nie tylko Kościół katolicki, ale też inne wyznania chrześcijańskie i religie. Aby takie zajęcia były prowadzone i opłacane przez szkołę musi zebrać się grupa 7 uczennic lub uczniów. W związku z tym, że w Polsce nie mamy zwartego osadnictwa wyznawców islamu, judaizmu czy innych religii, przepisy te w praktyce dotyczą jedynie Kościoła katolickiego, Cerkwi prawosławnej (na Podlasiu) i Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego (Śląsk Cieszyński, szczególnie w samym Cieszynie).
Co nam nakazuje konkordat?
Organizowanie lekcje religii dla wszystkich wyznań w Polsce jest zagwarantowane konstytucyjne – artykuł 53, ustęp 3 głosi, że Rodzice mają prawo do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami. Państwo jest dodatkowo do tego zobowiązane w umowach z poszczególnymi związkami wyznaniowymi, jak z Muzułmańskim Związkiem Religijnym w RP, Związkiem Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP, Kościołem Ewangelicko-Augsburskim, Polskim Autokefalicznym Kościołem Prawosławnym i Kościoła Katolickim.
Stosunki z tym ostatnim są regulowane przez Konkordat – umowę międzynarodową między Rzecząpospolitą Polską a Stolicą Apostolską z 1993 (ratyfikacja nastąpiła w 1998). Kwestię katechezy w szkołach konkretyzuje jedynie artykuł 12.
Artykuł 12
- Uznając prawo rodziców do religijnego wychowania dzieci oraz zasadę tolerancji, Państwo gwarantuje, że szkoły publiczne podstawowe i ponadpodstawowe oraz przedszkola prowadzone przez organy administracji państwowej i samorządowej, organizują zgodnie z wolą zainteresowanych naukę religii w ramach planu zajęć szkolnych i przedszkolnych.
- Program nauczania religii katolickiej oraz podręczniki opracowuje władza kościelna i podaje je do wiadomości kompetentnej władzy państwowej.
- Nauczyciele religii muszą posiadać upoważnienie (missio canonica) od biskupa diecezjalnego. Cofnięcie tego upoważnienia oznacza utratę prawa do nauczania religii. Kryteria wykształcenia pedagogicznego oraz forma i tryb uzupełniania tego wykształcenia będą przedmiot uzgodnień kompetentnych władz państwowych z Konferencją Episkopatu Polski
- W sprawach treści nauczania i wychowania religijnego nauczyciele religii podlegają przepisom i zarządzeniom kościelnym, a w innych sprawach przepisom państwowym.
- Kościół Katolicki korzysta ze swobody prowadzenia katechezy dla dorosłych, łącznie z duszpasterstwem akademickim.
To wszystko, jeśli chodzi o zobowiązanie Rzeczypospolitej Polski podjęte w Konkordacie. Reszta zależy już od ministerstwa i samorządów. Konkordat nie reguluje ile powinno być godzin tygodniowo – praktyką były często dwie godziny. Dużo jednak zależy od samorządów, które mogą zmniejszyć liczbę finansowanych godzin religii do jednej. Ministra Nowacka zapowiedziała ostatnio wprowadzenie tego rozwiązania na poziomie ogólnokrajowym. To jest jedyne co może zrobić teraz rząd, bez renegocjacji Konkordatu.
Zmniejszenie liczby finansowanych godzin do jednej (który zapewne spowoduje po prostu redukcję nauczania religii do jednej lekcji tygodniowo) jest jednak dobrym punktem wyjścia do wprowadzenia czegoś, co mogłoby tę religię zastąpić i przy udanej realizacji, może przekonać Kościół do zmiany nastawienia w tej kwestii. Mowa o obowiązkowej, bezwyznaniowej i neutralnej światopoglądowo etyce połączonej z elementami religioznawstwa i filozofii.
Czarnek miał częściowo rację – albo religia albo etyka.
Swego czasu (były już) minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek rzucił pomysł wprowadzenia wymogu uczęszczania na etykę lub religię. Pomysł w sam sobie jest bardzo dobry – lekcje etyki są niezbędne dla prawidłowego rozwoju postaw u młodego człowieka. Problem z etyką jest taki, że nikt na nią nie chodzi. W wielu szkołach podstawowych i ponadpodstawowych takiej możliwości po prostu nie ma. I jest to duży błąd. Zapowiedź Przemysława Czarnka wywołała jednak obawy, że w związku z tym, że nauczycieli etyki jest bardzo mało, to przed wprowadzeniem tego przepisu (który w końcu nie wszedł w życie, ale miał obowiązywać od 1 września 2023), uprawnienia do nauczania tego przedmiotu będą uzyskiwać katecheci. Budziło to uzasadnione obawy o bezstronność nauczania takiej etyki.
Etyka powinna być obowiązkowym przedmiotem dla wszystkich
Moją propozycją jest wprowadzenie takiej obowiązkowej dla wszystkich (w tym uczniów uczęszczających na religię) etyki z elementami świeckiego religioznawstwa i filozofii. Można by to wprowadzić niejako „w zastępstwie” tej jednej godziny religii, która zapewne teraz w związku z ograniczeniem finansowania z wielu szkół wypadnie. Taka etyka zapewne też wiązałaby się problemami kadrowymi w polskiej szkole. Trzeba by uruchomić specjalne kursy dla nauczycieli innych przedmiotów, bowiem absolwentów etyki lub filozofii jest bardzo mało, a szczególnie tych, którzy chcieliby uczyć w szkole.
Oczywiste, że zapewne takie uprawnienia uzyskaliby nauczyciele innych przedmiotów, ale powinien być wprowadzony przepis żeby nie mogli być to katecheci.
Taki przedmiot mogłaby zatem dotyczyć na początku jedynie szkół ponadpodstawowych – tam gdzie uczniowie w większości rezygnują z lekcji religii. Według badań CBOS-u z 2022 w grupie wiekowej 17-19 lat tylko 54% uczęszcza na religię. W technikach, liceach i szkołach branżowych w dużych miastach ten poziom jest jeszcze niższy. A bez względu na to, jakie mamy przekonania, chyba zgodzimy się, że każdy młody człowiek powinien mieć ukształtowane sumienie i moralność.
Gdyby taki przedmiot sprawdził się i powstałaby wykształcona kadra nauczycieli etyki, myślę, że Kościół zgodziłby się wycofać religię ze szkół i tym samym renegocjować Konkordat. Pozwoliłoby to zwiększyć liczbę godzin takiej etyki np. do dwóch godzin w tygodniu, tak jak zwykle jest to z religią.
Szkoła jest miejscem przekazywania obiektywnej wiedzy, a nie ewangelizacji.
Wypowiem się tu może pierwszy tak bardzo osobiście na łamach Gazety Kongresy. Na lekcje religii chodzę, jestem katolikiem. Nigdy nie miałem żadnych negatywnych doświadczeń z lekcjami religii. W moim liceum religii uczy mnie proboszcz jednej z poznańskich parafii. Jest bardzo otwarty na dyskusje, które niejednokrotnie się na naszej religii odbywały (a chodzi aż 18 osób!). Ostatnio poprosił nas, aby na kartkach napisać, co podoba się nam w Kościele, a co nie, a później z nami to przedyskutował. Nie zgodził się z tym, że w Polsce nie ma rozdziału Kościoła od państwa. Ale wszelkie zdania odmienne bardzo szanuje.
Tak samo mam pozytywne doświadczenia z dorocznymi rekolekcjami szkolnymi podczas Wielkiego Postu. Powiem szczerze, że bardzo je sobie cenię, ostatnie były dla mnie czasem wzmocnienia mojej wiary.
Jednak zastanówmy się obiektywnie – czy szkoła powinna być miejscem ewangelizacji? W edukacji publicznej chodzi przede wszystkim o przekazywanie obiektywnej wiedzy (tak jak się dzieje na większości przedmiotów). Czasami (szczególnie w naukach humanistycznych) wyrażenie pewnej oceny, interpretacji jest niezbędne. Nie dałoby się również uniknąć tego na neutralnej światopoglądowo etyce. Jednak lekcji religii w formule konfesyjnej (tzn. wyznaniowej) realizują pewną ustaloną wizję świata. Dlatego nie każdy musi na taką religię (ani na rekolekcje) uczęszczać.
Jednak czasami, obserwując debatę publiczną, dochodzę do wniosku, że niektórym przydałoby się przyjść na taką lekcję religii z naszym księdzem katechetą. Nie po to, aby się nawrócić, lecz poznać rzeczywiste nauczanie Kościoła, wierzenia katolików. Niestety, coraz częściej można spotkać się z stwierdzeniami, że rzekomo Kościół jest przeciwko ludziom LGBT. Jest wręcz przeciwnie – Kościół jedynie ma pewną etykę seksualną, która jest niezbędnym dopełnieniem chrześcijańskiej doktryny, lecz bynajmniej nie zamyka się na osoby innej orientacji czy osoby transpłciowe (najlepiej tego dowodzi ostatnia deklaracja papieża Franciszka Fiducia supplicans, która zezwala na błogosławienie par jednopłciowych i nieregularnych, jednocześnie nie zaprzestając nauczania moralnego).

Ludzie żyjących w bańce ateistycznej często mogą dojść do przekonania, że Kościół katolicki to jakiś prawicowy ciemnogród. Jest wręcz odwrotnie. Ale takie wrażenie mogą sprawiać wypowiedzi niektórych duchownych, albo też używanie Kościoła do walki politycznej przez polityków prawicy, niestety coraz częstsze. Niesie to ze sobą ryzyko np. utożsamienia nielubianego przez nas polityka (np. byłego ministra edukacji) z nauczaniem Kościoła. Kościół, a tym bardziej katolicyzm nie jest prawicowy i jest w samym swoim sednie bardzo tolerancyjną i humanitarną religią.
Niestety niektóre osoby (w tym mające spore grono odbiorców) tego nie rozumieją. Po części wynika to z braku rzetelnej, neutralnej światopoglądowo wiedzy religioznawczej. To samo dotyczy nie tylko doktryny katolickiej, ale również innych religii np. islamu czy judaizmu.
W obecnym wielokulturowym świecie potrzebna jest nam nauka tolerancji, wzajemnego zrozumienia, przede wszystkim innych religii, światopoglądów
Islam (oprócz chrześcijaństwa) jest drugą z religii, tak często atakowaną za swoją doktrynę przez niewyedukowanych dostatecznie ludzi. Lider skrajnie prawicowej partii, która właśnie zajęła pierwsze miejsce w wyborach w Holandii, Geert Wilders uważa, że islam jest ideologią totalitarną, a Koran zestawia z Mein Kampf. Takie poglądy mogą się też pojawiać w Polsce i jeśli nie wprowadzimy rzetelnej edukacji etyczno-religioznawczej, może być ich coraz więcej. Szczególnie, że Polska podobnie jak cała Europa staje się coraz bardziej wielokulturowa. Lekcje tolerancji religijnej są potrzebne nie tylko dla rdzennych Europejczyków, coraz bardziej zlaicyzowanych, ale również przybyszów. We francuskich szkołach nie ma żadnej formy edukacji religioznawczej, bowiem państwo kieruje się rzekomą laickością państwa. W praktyce objawia się to tym, że Francuzki wyznania muzułmańskiego nie mogą w szkole nosić abai, a w miejscach publicznych kobiety nie mogą nosić hidżabów.
Takie podejście do religii – czyli narzucanie laickości – na pewno nie wpływa dobrze na integrację niektórych muzułmańskich przybyszów. To z kolei wpływa na wzrost poparcia dla ksenofobicznej skrajnej prawicy. Inaczej jest w Wielkiej Brytanii – tam nikt nie zakazuje uczennicom ekspresji swojej wiary, istnieje obowiązkowe dla wszystkich religioznawstwo promujące tolerancję i akceptację różnorodności. Potomkowie imigrantów stają się coraz częściej prawdziwymi Brytyjczykami. A premierem z Partii Konserwatywnej (!) jest hinduista – Rishi Sunak.

Program etyki obudzi wrażliwość zarówno u katolików, jak i niewierzących
Pisząc ten artykuł zainteresowałem się jaka problematyka jest podejmowana na lekcjach etyki. Niestety nie rozmawiałem z żadną osobą, która na takie lekcje etyki by uczęszczała, ponieważ ani w szkole podstawowej ani w liceum nie było takiej opcji. Sprawdziłem, więc program nauczania z etyki. Nie udało mi się znaleźć aktualnego całościowego programu, jedynie fragmenty podręcznika z jednego z wydawnictw, lecz znalazłem podstawę programową z etyki na wszystkie etapy edukacyjne (od klasy IV podstawówki do szkół pogimnazjalnych) sprzed dekady.
W klasach IV-VI uczniowie mieli zastanawiać się nad elementarnymi wartościami, uczyć się empatii, tolerancji wobec innych kultur i religii, szacunku wobec środowiska przyrodniczego, a także uczyć się też dyskusji i formułowania swoich poglądów, osądów, nie wykluczania innych ze względu na inne opinie. Uczniowie podejmowaliby problematykę społeczną, np. etyki w sporcie, praw dziecka, praw człowieka. Poznawaliby takie osoby jak Gandhi, Marthin Luther King czy Lech Wałęsa. Taka etyka byłaby uzupełnieniem, np. lekcji języka polskiego. Nauczyciel powinien też omawiać z uczniami różne dzieła kultury popularnej jak filmy. Ponadto pojawiały się w niej treści ekologiczne, szacunku wobec przyrody. Współcześnie, kiedy problem zmian klimatu jest bardzo palący, ale niektórym niestety brak wiedzy na ten temat, przydałyby się lekcje edukacji klimatycznej. Można by je realizować w ramach takich lekcji etyki, na wszystkich etapach kształcenia.
W gimnazjum uczniowie mieliby zacząć poznawać podstawy filozofii (np. Artystotelesa, Sokratesa, Buddę, świętego Augustyna, Davida Hume’a, Kanta itd.), ale też tematy, które na dobrą sprawę pojawiają się na WOS lub HiT, jak prawa człowieka, wielokulturowość. Na te tematy w powyższych przedmiotach – na refleksję i ewentualną dyskusję – nie ma często czasu.
Na poziomie licealnym jest już miejsce przede wszystkim na człowieka – jego rolę w społeczeństwie, w rodzinie, jego duchowość i religijność, normy moralne w różnych światopoglądach i religiach. Dobór filozofów jest bardzo pluralistyczny – pojawili się wśród nich Huxley, Kant czy Wojtyła.

Etyka – nauka tolerancji i szacunku, lekiem na polaryzację społeczeństwa
Dobrze prowadzone lekcje etyki na pewno przyczyniłyby się do wzrostu wzajemnego zrozumienia, nie tylko wśród ludzi innych religii i światopoglądów. Osłabiłaby też błędne mniemanie o religii, zarówno niewierzących jak i katolików. Zmniejszono by też zjawisko „baniek”, np. antyklerykałów, czy nietolerancyjnych, źle pojmujących nauczanie Kościoła, katolików.
Mój pomysł, wprowadzenia na razie jednej lekcji obowiązkowej etyki tygodniowy, jest możliwy do zrealizowania, lecz niestety byłby problem z kadrą nauczycielską. Jednak, według mnie, powinno podjąć się ten wysiłek, aby jak najszybciej usunąć złe konsekwencje tworzenia się baniek światopoglądowych w polskich społeczeństwie.
Źródła:
https://www.ekai.pl/lekcje-religii-w-szkole-prawo-wszystkich-wyznan/
https://oko.press/episkopat-odpowiada-nowackiej-religia-w-szkole
Fot. nagłówka: Ivan Aleksic, Unsplash
O autorze
Uczeń trzeciej klasy liceum w Poznaniu. Wielkopolanin, choć urodzony w Kłodzku. Interesuje się historią, polityką i społeczeństwem. Zwolennik nowej, ekologicznej i wrażliwej społecznie chadecji.