Przejdź do treści

Czy kolejny serial Netflixa obali kapitalizm?

a television with the netflix logo lit up in the dark

Stwierdzenie, że korporacje „lubią” kapitalizm, wydaje się mało kontrowersyjne. Dlaczego więc coraz częściej tematyką, jaką w swoich produkcjach podejmują wytwórnie filmowe czy platformy streamingowe jest walka klas, krytyka elit, zmiany klimatyczne, które ten powoduje? To wyraz artystycznej swobody, faktycznej troski, a może strategia marketingowa? I najważniejsze – czy twoja subskrypcja Netflixa zniesie wyzysk pracowników lub nierówności społeczne?

W salonie samochodowym próżno szukać broszur nawołujących do zrezygnowania z aut i przerzucenia się na tramwaj lub autobus. Tak samo jak pani z mięsnego, gdy poprosisz ją o kilogram karkówki, raczej nie zaproponuje w zamian mielonego tofu. Netflix produkuje zaś Black Mirror, które w ostatnim sezonie niemal z nazwy krytykowało i wyśmiewało w swoich odcinkach platformę za komercjalizację zbrodni czy uzależnianie odbiorców od swoich produktów.

Podobna tematyka pojawia się w innych często popularnych produkcjach. Zwycięzca Oscara w 2019 – Parasite – przedstawia świat, w którym ważny jest jedynie sukces, możliwy tylko przez porzucenie wszelkiej moralności. Tak samo Squid Game w centrum uwagi stawia ludzi zmagających się z ubóstwem, niesprawiedliwie cierpiących przez błędy systemu. Systemu, do którego przemysł filmowy przecież należy, nie różniąc się od innych uczestniczących w nim firm (o czym zapomnieć nie pozwalają strajki np. reżyserów). Dlaczego więc nie gryzie nas, gdy stara się ukazać jako przyjaciel tych, których sam uciska?

Tylko Disney cię rozgrzeszy

Konsumując produkty lub usługi, często nie zauważamy, że równie zależy nam na posiadaniu ich, jak i chcemy, by to one posiadały nas. Koszulka z logiem twojego ulubionego zespołu, poza samym przedmiotem, to także narzędzie do autoidentyfikacji, określenia się jako należącego do danej grupy społecznej. Słuchanie muzyki alternatywnej to nie tylko czerpanie przyjemności z niej, ale także poczucie wyjątkowości. Każdy produkt przychodzi z uczuciem, jakim nas napawa. Nie jest to także coś, z czym powinniśmy czuć się źle. Powinniśmy jedynie zwrócić uwagę, jak niektóre firmy wykorzystują to w sposób, który powinien nas zaniepokoić.

Przykładem tego jest Starbucks i jego współpraca z fundacją Mermaids wspierającą transpłciową młodzież i ich rodziny. Część dochodu ze specjalnie na tę okazję wyprodukowanego ciastka była przekazywana, by wspomóc infolinię wspomnianej organizacji. W tym momencie kupujemy superprodukt, bowiem nie tylko ciastko, ale także poczucie pomocy. Nie jest ono dodatkiem, jak w innych przypadkach, a elementem sprzedaży. Służy jako usprawiedliwienie za nasz zakup – myślimy: „nie chcę jeść niczego słodkiego, ale jeśli to ma pomóc”. Spełnia potrzeby charytatywności – otrzymujemy poczucie, że pomagamy, co zwalnia nas z wewnętrznego obowiązku świadczenia pomocy w inny sposób.

Pomagając wspierasz, ale głównie korporacje

Taka pomoc (chociaż lepsza niż żadna) często jest iluzoryczna, minimalna – popularne akcje zbierania zakrętek przynoszą marginalne zyski, gdyż ich jeden kilogram kosztuje od 20 do 40 groszy. Podana współpraca Starbucksa miała zebrać 100 tysięcy funtów na cel charytatywny, z każdego zakupionego ciastka (kosztowało 1,89 funta), firma pozyskiwała około 74%, czyli znacząco ponad połowę. Charytatywność zostaje odczłowieczona i zmonetyzowana, a samo ciastko przestaje być po prostu przyjemnością, jaką powinno. Poczucie często złudnej pomocy (w najlepszym wypadku będącej dodatkiem do zarobku firmy) spełnia nasze wewnętrzne wymagania przez swoją nieokreśloność.

Niewygodnie być antykapitalistą

Żyjemy w duszącej kulturze – z jednej strony ideałem jest odnoszenie sukcesów, ciągła praca i poświęcanie swojego życia. Z drugiej jednak, jesteśmy otoczeni przez produkty mające odciągnąć nas od tego i zamienić w wiecznie konsumującą maszynę. Łatwiej połączyć oba pragnienia, gdy korzystając z rozrywki, uzyskujemy także nobilitacje, poczucie sprawczości i rozwoju intelektualnego.

Seans Platformy w reżyserii Galdera Gaztelu-Urrutii, brutalnego filmu ukazującego pod prostymi metaforami walkę klas, nabywa, dzięki tej wyższej” tematyce, wartości. Usprawiedliwia nas za obejrzenie go. „Prymitywna” rozrywka z oglądania przemocy na ekranie zmienia się w rozwijające doświadczenie, za które łatwiej wybaczyć sobie przeniesienie naszych obowiązków na jutro.

a couple of women sitting on top of a couch
Fot. Unsplash

Antykapitalistyczne poglądy są trudne w zderzeniu z rzeczywistością. Jak cieszyć się serialem, gdy oglądamy go na telefonie wyprodukowanym dzięki wyzyskowi dzieci z państw globalnego południa? Można wykorzystać interpasywność – termin użyty przez brytyjskiego filozofia Marka Fishera. Naszą potrzebę zmiany systemu pozwalamy pozornie zaspokoić produkcją kultury. Wychodząc z kina po obejrzeniu Wall-E, czujemy w sobie sprawczość, oto wzięliśmy udział w namacalnej krytyce niesprawiedliwości systemu. To uczucie wynika z godnych pochwały pobudek, troski i chęci zmieniania świata na lepsze. Gdy jednak nie wiadomo, jak to zrobić, pojawić się może napięcie, które produkt pozwala wyładować.

Walka z kapitalizmem przez firmy wydaje mi się czymś więcej niż wyrachowanym poprawianiem PR-u. Ukazuje ona nasze potrzeby i stwarza mit, w którym te mogą zostać spełnione dzięki produktowi. Charytatywność staje się kolejnym, który warto wykorzystać, tylko gdy przyniesie on zyski. Gdyby firmom pozostanie w Rosji miałoby się opłacać, to by to zrobiły (co zresztą pokazuje przykład Coca-Cola Company czy PepsiCo, które chociaż oficjalnie się z niej wycofały, nadal zarabiają w tym kraju, jak zresztą wiele innych marek).

Celem tego tekstu nie jest przekonanie kogoś do życia ascety stroniącego od wszelkich ziemskich przyjemności, a o pozbycie się obłudy, jaką wytwarzają firmy. Rozrywka jest potrzebna sama w sobie, a nie jako ruch społecznej przemiany. Nie zmienia to jednak jej często wątpliwej natury moralnej. Sami powinniśmy podejmować decyzje. Przyjemności są nam potrzebne, ale należy uważać na to, gdzie nasza granica moralna została przekroczona. A potem brać za to odpowiedzialność.

Fot. nagłówka: Unsplash

Źródła:

Napiórkowski M., Dlaczego dzicy są dzicy, a my – racjonalni, [w:] Mitologia współczesna. Relacje o poczynaniach i przygodach krajowców zamieszkałych w globalnej wiosce, Warszawa, 2013

Starbucks new limited-edition Mermaids Cookie is making a splash!, „Starbucks Stories & News Emea”, 2020, https://stories.starbucks.com/emea/stories/2020/whatsyourname-starbucks-mermaids- cookie/ [dostęp: 04.10.2024]

Fisher M., Capitalist Realism: Is There No Alternative?, Winchester, 2009

https://newsukraine.rbc.ua/news/coca-cola-and-pepsi-continue-to-operate-in-1718693774.html

O autorze

Pochodzę z Poznania i aktualnie uczę się w liceum. Pasjonuje się filozofią, szczególnie ukierunkowaną na zrozumienie współczesnej kultury, społeczeństwa i ich problemów. Prywatnie uczę się języka japońskiego, gram na gitarze i uwielbiam horrory. Jestem finalistą XXXV Olimpiady Filozoficznej, i uczestnikiem LV (aktualnie trwającej) Olimpiady Literatury i Języka Polskiego.