Przejdź do treści

Czego młodzi oczekują od nowego rządu?

We wtorek, 17 października, Państwowa Komisja Wyborcza podała oficjalne wyniki wyborów 2023. Polacy wybrali 560 parlamentarzystów na nową, czteroletnią kadencję. Kadencję wyjątkową, ponieważ po raz pierwszy w historii polskiej demokracji po 1989 roku zwycięska partia, czyli Prawo i Sprawiedliwość, może nie utworzyć rządu. W nowym Sejmie większość mają bowiem ugrupowania, które przez ostatnie osiem lat zasiadały w opozycji.

Emocjonujący finisz wyczerpującej kampanii

Walka przedwyborcza była pełna emocji, odważnych zapowiedzi, ale nie brakowało w niej także pochopnych ruchów. W przeciwieństwie do poprzednich lat, w których poszczególne partie startujące w wyborach rywalizowały ze sobą, tym razem głównym celem stało się odsunięcie od władzy Prawa i Sprawiedliwości.

Partia rządząca od kilku miesięcy podejmowała ryzyko. Strategią prezesa Kaczyńskiego, świadomego błędów popełnionych przez Prawo i Sprawiedliwość w ostatnich ośmiu latach, było przede wszystkim zmobilizowanie stałego elektoratu. Większość społeczeństwa od dawna buntowała się bowiem przeciwko działaniom Nowogrodzkiej. Polakom nie podobało się zwłaszcza to, że rządzący podporządkowali sobie niemal każdą sferę życia społecznego: edukację, media, sądownictwo, służbę zdrowia; wkroczyli nawet w życie prywatne obywateli, zakazując aborcji i wywierając presję na osobach ze społeczności LGBT.

Fot. Facebook.com/PlatformaObywatelska

Mimo to, do momentu ogłoszenia przez Donalda Tuska inicjatywy marszu 4 czerwca przeciwnicy rządu bali się protestować. Zasadniczym powodem bierności była obawa o postawę policji, która w miarę kolejnych lat kadencji PiSu stawała się coraz bardziej brutalna wobec obywateli. Pomysł byłego premiera zakończony sukcesem i demonstracją pół miliona osób w Warszawie ujawnił jednak kolejne słabości aparatu państwowego. Wieści o proteście rozniosły się po całym świecie, budząc gdzieniegdzie zdumienie i podziw.


Prawo i Sprawiedliwość założyło po tej wpadce, że jedynym wyjściem będzie podkreślanie ważności postulatów, z którymi ugrupowanie to szło do wyborów. Koncepcja okazała się całkowicie nietrafna. Hasło „Bezpieczna przyszłość Polaków” upadło ostatecznie w momencie, gdy odkryto aferę wizową. Wykazano, że od rozpoczęcia inwazji za wschodnią granicą Polski Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało Rosjanom niemal dwa tysiące zezwoleń na pobyt w strefie Schengen. Wcześniej, przy okazji zamieszania wokół unijnego embarga na ukraińskie zboże, prezydencki minister Marcin Przydacz przyznał, że Ukraina niewystarczająco docenia polskie wsparcie. Deklaracja ta wywołała niepokój nie tylko w Kijowie, ale także w Polsce. Groźba całkowitego znacjonalizowania Polski w niedalekiej przyszłości była realna. Hasło rządzących, wcześniej już podkreślających antyunijność, stało się zupełnie puste.

Rekordowa frekwencja w wyborach

Kolejne nadużycia rządu spowodowały, że Donald Tusk, świadomy coraz większej frustracji Polaków, zwołał kolejny marsz, a jego termin wyznaczył na 1 października, na dwa tygodnie przed datą wyborów. W trakcie wydarzenia pojawiło się sporo flag unijnych, które były manifestacją przywiązania jego uczestników do Wspólnoty. Lider opozycji wielokrotnie zaznaczał na marszu, że wybory będą kluczowe, a olbrzymi tłum napawa go nadzieją, że podobna mobilizacja będzie podczas głosowania.

Nie zawiódł się. Ostateczna frekwencja podana przez PKW wyniosła 74,37%, co tylko udowodniło, jak bardzo Polacy chcieli i potrzebowali zmiany. Istotnym jest również, że w wyborach głosowało aż 68% młodych. To głównie dzięki temu, że partie opozycyjne przedstawiały im w kampanii konkretne propozycje zamiast ogólników. Młodzi mogli wreszcie poczuć, że politycy zainteresowali się ich największymi problemami. Niemały udział w promowaniu wartości wyborów miały także akcje profrekwencyjne, organizowane przez całe wakacje. Wiele z nich było wspieranych przez znane osobistości, w tym artystów, prawników, społeczników czy samorządowców.

Na ostatniej prostej ważnym czynnikiem była również debata zorganizowana w TVP. Choć główni jej aktorzy – Morawiecki i Tusk – przez cały czas wzajemnie się atakowali, to przedstawiciele pozostałych komitetów pokazali, że o Polsce można mieć odmienne opinie, a mimo to rozmawiać rzeczowo i kulturalnie. Przebieg dyskusji mocno zaważył na ostatecznych wynikach – widzowie mieli bowiem okazję do wysłuchania pomysłów poszczególnych ugrupowań i zdecydowania, który z nich jest im najbliższy.

Fot. Maciej Zieliński | PAP

Nowa większość sejmowa – kto zostanie premierem, a kto wejdzie do rządu?

Według najnowszych ustaleń prezydent Andrzej Duda zamierza po raz kolejny desygnować na premiera Mateusza Morawieckiego. Głowa państwa planuje jak najbardziej wydłużyć proces tworzenia rządu, by zwiększyć dotychczasowemu premierowi szansę na utworzenie koalicyjnego gabinetu. Prezydent odbył już konsultacje z przedstawicielami wszystkich ugrupowań parlamentarnych. Wydaje się, że Andrzej Duda nie osiągnie szybkiego porozumienia z liderami nowej większości. Z tego powodu najprawdopodobniej dopiero podczas pierwszego posiedzenia Sejmu, wstępnie planowanego na połowę listopada, okaże się, że Morawieckiemu nie uda się zyskać odpowiednio wysokiego poparcia. Wtedy większą inicjatywę przejmą zapewne Koalicja Obywatelska, Lewica i Trzecia Droga, które doprecyzują umowę koalicyjną i dadzą prezydentowi konkretną propozycję. Wtedy już prezydent nie powinien blokować ustaleń, jeśli chce zapobiec chaosowi w państwie. Wskazuje się, że nowy rząd zostanie powołany dopiero w grudniu.


Mimo braku jednej listy opozycja pokazała wyborcom w kampanii, że zamierza grać do jednej bramki. Przedstawiła sporo istotnych planów i atrakcyjnych rozwiązań na przyszłość. Zapowiadane zmiany w polityce społecznej, chęć jak najszybszego odblokowania środków z Krajowego Planu Odbudowy, a tym samym jasna deklaracja o pozostaniu Polski w Unii Europejskiej, czy poprawa jakości edukacji to tylko najważniejsze kwestie, na których zależy młodemu pokoleniu. Choć tak zwaną „demokratyczną” opozycję tworzą ugrupowania o niekiedy skrajnie różniących się wizjach, po wygranych wyborach dążą one do tego, by zawrzeć kompromis i współpracować dla dobra Polski. Jeśli nowy rząd będzie prowadził odpowiedzialną politykę i skupi się przede wszystkim na służbie obywatelkom i obywatelom, a nie walce z przeciwnikami politycznymi, młodzi doczekają się upragnionej zmiany.

Na nową jakość polityki czeka szczególnie „pokolenie Z”, które doświadczyło do tej pory tylko jednego – wojenki między Platformą Obywatelską a Prawem i Sprawiedliwością.  W następnych miesiącach okaże się, czy nowy rząd doceni silną legitymację społeczną, którą otrzymał w głosowaniu 15 października i udowodni, że debatę można prowadzić merytorycznie. Na władzę, której nie będziemy musieli się wstydzić, jako Polki i Polacy zasługujemy wszyscy.

Fot. nagłówka: Simon Maage | Unsplash

O autorze

Absolwent stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Warszawskim. Od podstawówki zaangażowany w działalność dziennikarską. Najchętniej pisze o polityce krajowej i międzynarodowej oraz sprawach społecznych.
W wolnych chwilach wolontariusz niosący pomoc potrzebującym.
Miłośnik komunikacji miejskiej, dobrej książki i gier planszowych.