Przejdź do treści

„Szon Patrol”, czyli nastoletnia zabawa w seksizm i cyberprzemoc

Grupy nastoletnich chłopców, czasem nawet młodszych, chodzą po parkach, galeriach handlowych, jeżdżą na wakacje w odblaskowych kamizelkach opatrzonych napisem Szon Patrol”. Zazwyczaj napis ten jest wykonany słabej jakości flamastrem, choć już teraz różne sklepy internetowe mają w swojej ofercie ubrania z takim nadrukiem. Jaki jest cel tej zabawy? W dużym skrócie, seksizm i cyberprzemoc. To jej dwa fundamenty. „Szon” to wulgarne, młodzieżowe określenie na prostytutkę. Kilkunastoletni chłopcy chodzą po ulicach w dziwnych kamizelkach, robią zdjęcia zazwyczaj skromnie ubranym rówieśniczkom, a następnie wrzucają je do internetu, by tam inni „redpillowcy” rozpoczęli masowy lincz.  

Rozwinięci, ale tylko na niby. Szon patrol przykrym przejawem społecznego regresu

Przerażający paradoks. Tak naprawdę rozwój przesyłu informacji doprowadza nas do przestarzałych praktyk, według których kobieta mogła ubierać się w ramach ciasno wytyczonych przez mężczyzn. W przypadku buntu spotykała się z oceną, publicznym linczem, spadał na nią ogrom domysłów i obelg.

Wydawało się, że jako społeczeństwo rozwinęliśmy się. Jesteśmy bardziej empatyczni, wiemy, że wygląd czy ubiór nie definiuje w stu procentach tego kim jesteśmy, co robimy. Jednak nie. Praktyki sprzed naprawdę wielu lat, które drogą społecznego kompromisu uznaliśmy za uprzedmiotawiające, skrajnie krzywdzące i dyskryminujące dzisiaj znowu są atrakcyjne. Przez rozwój. Źródłem zabawy jest niewątpliwie platforma TikTok, to tam ten trend trzyma się najlepiej.

Zresztą pod krótkimi filmikami dziewczyn, które malują się, noszą krótsze sukienki pojawiają się komentarze o treści „szon” bądź inne, sugerujące autorkom materiałów prostytucje, posiadanie konta na OnlyFans, jest też sporo wyzwisk.

Szon Patrole pierwotnie polegały na wakacyjnych spacerach po różnych miejscach i wyłapywaniu nastolatek ubranych i zachowujących się w wyzywający sposób nazywanych w młodzieżowym slangu szonami”. Niestety zabawa” na przestrzeni ostatnich kilku dni z TikToka przeniosła się do Mety (Facebook/ Instagram) i aktualnie obserwujemy zatrzęsienie codziennie powstających profili szon patrol (tutaj miejscowość)”.

‼️ Co się dzieje na tych profilach? Dzieci krzywdzą inne dzieci publikując ich konta znalezione w social mediach opisując je w wulgarny sposób oraz głosując które z nich jest gorszym szoniskiem”. Pojawiają się również analogiczne dla płci konta babiarzami lub cw*lami” na których krzywdzi się również chłopców. Dochodzą nas słuchy o pierwszym samobójstwie dziewczynki umieszczonej na takiej stronie, natomiast potwierdzamy na ten moment te doniesienia”.

Aktualnie nie wiemy jak zatrzymać proceder, bo Meta ma w głębokim poważaniu zgłoszenia i nie usuwa powstających jak grzyby pod deszczu kolejnych shonowych profili. Może dyżurnet zaradzi problemowi temat jest na stole”… 

 czytamy na Linkedinie Kingi Szostko, ekspertki ds. ochrony dzieci w internecie.

Analogicznie, pojawia się strona odwetowa. Dużo słabsza, ale o jej istnieniu również trzeba wspomnieć. Dziewczyny tworzą konta „cw*el patrol” bądź „babiarz patrol” i w analogiczny sposób krzywdzą chłopców. Tak, bazując wyłącznie na domysłach związanych z wyglądem. Ślepa nienawiść odpowiedzią na ślepą nienawiść. A gdy ślepy trzyma w ręku broń, ofiarą zawsze będzie niewinny.

Czym jest redpill?

Redpillowcy to osoby przekonane o wyzwoleniu się z opresji, w której tkwią mężczyźni zdominowani przez kobiety. Mężczyźni według ich teorii mają być marginalizowani i systematycznie poddani manipulacjom, które leżą w kobiecej naturze. Odrzucają oni wszelkie przekonania o równości płci, która ma być niemożliwa ze względu na naturalne, niemożliwe do zmiany różnice między kobietą a mężczyzną. Właśnie z tej „ideologii” biorą się zachowania seksistowskie, wyzwiska, agresja i stygmatyzacja kobiet.

Fot. Unsplash

Ujściem takich zachowań jest rzecz jasna desperacja, brak powodzenia bądź doświadczenie krzywdy w relacjach romantycznych. Czy zawsze? Oczywiście, że nie. Czasami ideologia, nawet oparta na emocjonalnych, a nie naukowych fundamentach zamienia się w trend. W epoce TikToka nie jest o to bardzo trudno. Redpill dotarł do młodych chłopców. Ci niekoniecznie rozumieją jego założenia, nie są w stanie samodzielnie zidentyfikować na ile ma to sens, traktują to bardziej jako styl życia niż ideologię i bawią się w tworzenie takich tworów jak „szon patrol”. Chodzą po mieście, robią zdjęcia młodym dziewczynom, wrzucają je do internetu. Post zdobywa popularność, w komentarzach ich rówieśnicy zrównują dziewczyny z ziemią. To, że ofiara może zobaczyć post? Cóż, dodatkowa motywacja do działania. Wraz za nią jej rodzina, przyjaciele. Niby zabawa, a jednak trochę polowanie na czarownice. Skutek może być opłakany.

Wojtek Kardyś (@WojtekKardys) August 28, 2025

Fakt wypaczania obrazu relacji damsko-męskich u nastolatków to skutek zaniedbania edukacji seksualnej i cyfrowej. Dzieciaki nie są w stanie w krytyczny sposób podchodzić do tego, co widzą w Internecie, wszelkich trendów, monologów internetowych guru pokroju Jordana Pettersona albo Andrew Tate’a. Trudy w relacjach romantycznych to generalnie chleb powszedni nastolatków, wynika to z faktu, że będąc nastolatkiem dopiero kształtujemy się jako ludzie, poznajemy pewne emocje, czasem walczymy z własnym organizmem, także jesteśmy bardziej emocjonalni. Internet każe nam szukać źródła problemu w grupie społecznej, która po prostu jest zła. Redpillowcy również bardzo często stawiają założenie, że rozwiązłość leży w kobiecej naturze.

Algorytmy generatory wojen kulturowych. Ofiarami najmłodsi i niewinni 

Algorytmy TikToka działają tak, że 15-latek, ciekawy świata, poszukujący o nim informacji trafi na odpowiedź, która nie jest najbardziej precyzyjna i zgodna z aktualnym stanem wiedzy, a taką, po którą najczęściej sięgają zdesperowani rówieśnicy. Skutkiem jest ta spirala nienawiści, która sama się nakręca. Zatrzymanie jej, nie oszukujmy się, będzie bardzo karkołomnym zadaniem. System zgłaszania treści w mediach społecznościowych jest śmiesznie nieskuteczny.

Można poczekać, aż zabawa się znudzi, bo każdy trend ma swój czas i w pewnym momencie mija, ale tym samym wykażemy, iż przewidujemy przestrzeń i cierpliwość do nienawistnych zachowań, które mogą doprowadzić do tragedii. Więc trzeba mówić, działać i kontrolować to co dzieje się w Internecie. Uczyć dzieci empatii, odpowiadać im na pytania, nie zastępować siebie Internetem. Fakt, jest tam dużo wiedzy, ale w czasach naczelnej zwierzchności algorytmu nad porządkiem świata nie jest takie pewne, że dziecko w pierwszej kolejności trafi na tę wiedzę. Oczywiście, jeżeli dysponuje jakimiś zasobami ułatwiającymi krytyczne myślenie – łatwiej będzie odrzucić kuszącą, acz prymitywną i krzywdzącą drugiego człowieka propagandę.

Przypudrowany seksizm

Fakt, że dzieciaki odkryły seksizm, ale taki w ładnym opakowaniu, przejęły to i przekształciły na zabawę jest druzgocący. Pokazuje, że dzisiejszy świat jest tylko pozornie bezpieczny. Fakt, że natkniemy się na mafię, albo ktoś nas zadźga nożem dla zasady jest znacznie mniejszy niż 20-30 lat temu, dzisiaj narzędzia robienia krzywdy drugiej osobie są  bardziej wyrafinowane, romantyzowane i przedstawione jako odpowiedź na nurtujące pytania.

Zabawa w „szon patrol” nie jest zabawna, a prymitywna. Fakt, że te kamizelki w dużej części ubierają naprawdę młode dzieciaki nie sprawia, że ten trend nie jest groźny. Jest, bo jego główną platformą jest internet. Z założenia, zabawa w „rycerza” polującego na przypadkowe dziewczyny, które z automatu stają się ofiarami bardzo rozległego problemu, który dotknął wcześniej ich oprawców jest skrajnie niebezpieczna i nieuchronnie prowadzi do jakiejś tragedii

Ktoś może pomyśleć, że hiperbolizuję. Że mój overthinking kazał mi dokonać analizy głupiej zabawy dla dzieci, trendu, którego głównym założeniem są wzajemne, niewinne przepychanki

Patrole polujące na różne grupy społeczne? Historia nauczyła, by tępić to w zarodku

Może tak, może nie. Lubię słuchać o historii. I parę razy słyszałem o oddolnych grupach – także młodzieżowych, które w czasach mniej lub bardziej dawnych szukały po ulicach różnych mniejszości etnicznych, narodowych, wszelkich „inności”, których – podobnie jak kobiety według redpillowców – oskarżano o wszelkie zło tego świata. Pewnie część z uczestników takich spędów traktowała to na początku jako zabawę, by później przerodzić ją w nagonkę, a na końcu patrzeć na powolną agonię swoich ofiar.

Fot. Spotted: Ostrowiec Świętokrzyski I Facebook

Dzisiaj czasy są trochę inne, chłopcy w kamizelkach „szon patrol” może nie chodzą z nożami, ale mają chętkę na skompromitowanie swojej ofiary. To też może być narzędziem zbrodni. Bo wiecie, jak fala młodych osób zacznie masowo nazywać kogoś k***ą, ta osoba może nie wytrzymać. Tak, „zabawa” w „szon patrol” ma potencjał, by na wielu ciałach pojawiło się wiele ran, by parę istnień samodzielnie się zakończyło.

Nie lekceważmy żadnego trendu, którego podstawą jest skompromitowanie, zniszczenie i dokonanie odgórnego, brutalnego osądu na drugiej osobie. Jeżeli to dla kogoś zabawa – serdecznie zapraszam do poszukiwania dobrego terapeuty.

Fot. nagłówka: Ceneo

O autorze

Piszę o polityce, sporcie, sprawach społecznych, kebabach, młodych ludziach i Polsce moich marzeń. Próbuję być publicystą. Lubię historię, od czasu do czasu coś pogotuję. Moje kibicowskie serce jest podzielone między Lecha Poznań a Liverpool FC. Torunianin z urodzenia, Poznaniak z wyboru.