Wywiad ze Stanisławem Żółkiem
Kandydatem na Prezydenta RP
Myślę, że jednym z zadań prezydenta powinno być prowadzenie dialogu z młodym pokoleniem oraz próby rozwiązywania ich problemów. Zacznijmy od tego tematu. Czy przewiduje pan, jako prezydent, wejście w dialog z młodymi ludźmi? Chociażby poprzez korzystanie z inicjatyw młodzieżowych rad, żeby pokazać młodym ludziom, że ich głos też ma znaczenie.
(Stanisław Żółtek – S.Ż.) Pewnie, że tak. Przy czym wcale to nie ja muszę wymyślać, jak to ma wyglądać, bo od tego będą inni, również młodzi, żeby mi doradzić, jak to organizować, jak to zrobić.
Czyli przewiduje pan zatrudnienie w swojej kancelarii młodych ludzi, którzy mogliby pana w tej sprawie wspierać?
(S.Ż.) Nawet nie da się inaczej! Jeśli mam mieć łączność z całą Polską, a mentalność ludzi młodych jest całkiem inna niż ludzi starszych, to będę potrzebował również młodych ludzi, którzy będą mi doradzali.
Obecnie możemy, chociażby za sprawą trwającego kryzysu klimatycznego, zauważyć różne ruchy młodzieżowe, które skupiają zwolenników odejścia od energetyki węglowej i przejścia na bardziej ekologiczny tryb życia. Jakie pan, jako prezydent, podjąłby działania, by walczyć z kryzysem klimatycznym?
(S.Ż.) Powiem tak, nie zamierzam walczyć z kryzysem klimatycznym. Zamierzam walczyć w kwestii ochrony powietrza i środowiska. Niespecjalnie interesuje mnie ideologia i wiara związana z klimatem. Czy on się ociepla czy nie – nie wiem. Widzę, że ci którzy wierzą i zarabiają na tym pieniądze, rozpowszechniają wiele kłamstw. Ci, którzy są przeciwnikami, mówiący, że to nieprawda, że się ociepla klimat, itd. posługują się podobnymi działaniami. Dla przykładu: chociażby ci, którzy wierzą w ocieplenie klimatu i mówią, że zwiększa się temperatura w miastach czy na świecie, to oni to wiedzą. Jest napisane, że od 150 lat mierniki były na obrzeżach miast, a teraz są w centrum, czyli 2 stopnie cieplej i niespecjalnie się o tym mówi. Albo jak mówimy, że zaleje nas woda, bo podnosi się poziom wody milimetr rocznie, to nagle się okazuje, że robi się z tego 70 metrów. Widać brak logiki, matematyki, brak wiedzy ogólnie się ujawnia. Dlatego lekceważę tego typu opinie. Zdaję sobie sprawę jednak, że zużywamy coraz więcej energii i coraz więcej węgla się spala; powietrze jest rzeczywiście zanieczyszczone. Chciałbym odejść od spalania paliw kopalnych, jak najbardziej. Sam chcę, by moje dzieci żyły w czystym powietrzu. Ale nie chcę robić tego z powodu zmian klimatu, żeby nagle zaprzestać wydobycia, nawet gdyby gospodarka miała upaść. To można zrobić na spokojnie, technologia idzie do przodu! Proszę zwrócić uwagę na hipokryzję Rządu i Unii Europejskiej, i wszystkich ludzi, którzy o zmianie klimatu mówią. Sprawa gazu… Mówi się, że można zamiast węgla spalać gaz, zdecydowanie czystszy, mniejsza emisja dwutlenku węgla. Ale akcyzę się walnie na gaz, potężną akcyzę. Głupie działanie? Może głupie, ale celowe. Z jednej strony się mówi: „nakazy, zakazy”. Mnie w Krakowie nie wolno w kominku palić nawet, ludziom nakazuje się likwidację również nowych i czystych pieców węglowych, przez co muszą używać droższego gazu. Ale wystarczyłoby zmniejszyć akcyzę na gaz i nie byłoby potrzeby nakazów i zakazów, ludzie sami z siebie paliliby gazem. Ale dali akcyzę na gaz i mówią, że gazem nie palą. Czuć świństwo, które się dzieje.
Zmieńmy nieco temat i porozmawiajmy o innym problemie, który mocno dotyka osoby młode. Edukacja… Jesteśmy już kilka lat po wprowadzeniu reformy edukacji przez rząd PiS. Czy pana zdaniem ta reforma jest udana, czy jednak należy iść w nieco innym kierunku?
(S.Ż.) Nie to, że nieudana. Powiem szerzej; przed reformą też rewelacyjnie nie było. Dwie rzeczy zostały zrobione: wprowadzono dopłatę za każdego studenta i namnożyło się setki nowych uczelni, bez żadnego poziomu, które przyjmują każdego człowieka, byle tylko był. I o ile nie wszędzie poziom edukacji spadł, chociażby na takich kierunkach jak medycyna, nauki ścisłe, to w rzeczywistości można dostać papierek o tytule magistra, nie chodząc nawet na uczelnię. Natomiast ludzie, którzy pracują, muszą płacić za tych studentów, którzy potem, jeśli byli na jakimś sensownym kierunku, wyjeżdżają na Zachód i kształcimy ich za nasze pieniądze, a reszcie płacimy za fajne kilkuletnie wakacje studenckie. Trzeba to zakończyć. Po prostu należy sprywatyzować uczelnie. Możemy wprowadzić odpowiednie prawo, które pomoże studentom opłacić naukę. Można wziąć pożyczkę, którą trzeba będzie później spłacić. Czemu mamy fundować komuś naukę? To naturalna rzecz, która występuje i działa na całym świecie. Więc czemu nie w Polsce? Jeśli chodzi o szkołę podstawową i średnią, to one też powinny zostać sprywatyzowane, ale tego nie można zrobić z dnia na dzień. Ludzie, płacąc podatki, utrzymują szkoły. Więc najpierw należałoby zwrócić im pieniądze, by było ich stać na prywatne uczelnie. Znakomitym sposobem jest bon edukacyjny wprowadzony do szkół. Wtedy rodzice zobaczą, że mają władzę w szkole i mogą decydować, czego ich dzieci mają się uczyć. Te dwie rzeczy znacznie podniosłyby poziom edukacji w Polsce. Obecnie poziom jest makabryczny, za komuny było lepiej. Bardziej cenię sobie człowieka, który zdawał maturę dawniej, aniżeli dzisiejszego magistra.
Zostając jeszcze w temacie edukacji, chciałbym zapytać o edukację seksualną. Czy szkoły same decydowałyby, czy jest u nich taka edukacja?
(S.Ż.) Nie, nie szkoły. Rodzice. Jeśli szkoły byłyby prywatne lub pojawiłyby się bony edukacyjne, to rodzic mógłby przyjść do dyrekcji i powiedzieć: „Moje dziecko tutaj będzie się uczyć, a ja wam płacę”. W chwili, gdy rodzice będą przekazywali pieniądze, nie państwo, poziom znacznie wzrośnie, będą mieli kontrolę, a państwo nie będzie potrzebowało milionów urzędników, kontrolujących tematykę lekcji. Państwo może być tańsze, ale sensowne.
Czyli zostawiłby pan ten temat w całości rodzicom?
(S.Ż.) Dokładnie, bo jeśli rodzice chcą edukować seksualnie swoje dziecko, to niech je sobie edukują. Czemu, jako prezydent, mam wtrącać się rodzicom w edukację dzieci? Państwu wara od tego!
A czy w kwestii religii w szkole ma pan takie samo zdanie?
(S.Ż.) Oczywiście, że w szkołach prywatnych mogłyby odbywać się lekcje religii. Ja od początku byłem przeciwnikiem wprowadzenia lekcji religii do szkół. I dalej jestem. Ale jestem chrześcijaninem i zdaję sobie sprawę z tego, że to by Kościołowi znacznie zaszkodziło. Bo co się dzieje? Ksiądz w szkole nie jest księdzem. Ksiądz w szkole jest urzędnikiem państwowym i dostaje pensję od Ministra Edukacji Narodowej. On musi słuchać się ministra, nie swojego biskupa. Z drugiej strony dzieci mają lekceważące podejście do tego przedmiotu. Za moich czasów dzieci chodziły na religię do kościoła i to była prawdziwa religia! I wtedy ksiądz był księdzem! Religia w szkołach zniszczyła Kościół!
Zostając jeszcze przy tematach bliskich młodzieży, ostatnio dość palącym tematem jest LGBT i stwierdzenie przez prezydenta Dudę i posła Żalka, że „to nie są ludzie, to ideologia”. A jakie jest Pana zdanie na ten temat?
(S.Ż.) To oczywiście zostało wypaczone przez panią, która przeprowadzała wywiad z posłem Żalkiem. Albo ona jest głupia i nie zrozumiała, co on powiedział w tej sprawie, albo (co bardziej prawdopodobne) celowo zrobiła to, co zrobiła. Może on się źle wobec niej zachował? Nie oglądałem jednak tego wywiadu w całości. On nie mówił, że homoseksualiści to nie są ludzie, tylko że sama nazwa LGBT nie dotyczy ludzi, ale ideologii. Tak jak byśmy powiedzieli, że socjalizm to nie są ludzie, tylko ideologia. Ludzie to socjaliści, ale socjalizm to ideologia. Albo mamy kolejnictwo i kolejarzy. Więc albo ona jest taka głupia, w co trudno mi uwierzyć, albo zrobiła to celowo. W tej części kłótni, która wyniknęła, pan Żalek miał absolutną rację. Nawet nie powiedział nic złego na temat ideologii LGBT. W tym konkretnym zdaniu, oczywiście. Ja wiem, że on jest przeciwnikiem, ale nie powiedział niczego złego, po prostu uściślił nazewnictwo, co jest czym. Natomiast co do samego LGBT: dlaczego ja, jako prezydent, miałbym wtrącać się w to, co ludzie prywatnie, między sobą, robią? To nie moja działka. Państwo nie powinno się wtrącać w takie sprawy! W innym przypadku będziemy żyli w państwie policyjnym. Natomiast czym innym jest ta ideologia. Bo tu problem jest tego typu, że oni próbują to propagować w sposób nachalny i publiczny. Dla jasności, ja nie zgadzam się na tego typu propagacje również w innych sprawach, nie tylko LGBT. Nie chciałbym, żeby manifestowano, na przykład, za heteroseksualizmem, gdzie pokazywałyby się gołe baby, prostytutki. Też bym zakazał tego typu demonstracji, bo, po prostu, nie można demonstrować tego typu rzeczy. Tym bardziej, że większość ludzi sobie tego nie życzy, nie chcą, by dzieci na to patrzyły, sami nie chcą na to patrzeć. Chodzi tu więc o propagowanie ideologii i żądanie jakichś specjalnych przywilejów dla siebie. Te rzeczy są skandaliczne i całkiem się tutaj z panem Żalkiem i Dudą zgadzam. Natomiast opluwanie osoby homoseksualnej, jeśli nie demonstruje tego publicznie, jest bezpodstawne. Po co się wtrącać w życie tej osoby i mieć do niej pretensje. Tak naprawdę większość homoseksualistów nienawidzi tych demonstrujących świrów, bo oni robią im krzywdę. Z tego powodu wynikają różnego rodzaju draki, tych ludzi się nie szanuje, nie lubi, bije, nienawidzi. W rzeczywistości oni oczekują czegoś, co im się należy: zrównania w prawach z innymi ludźmi, bo przecież są obywatelami! Czyli, na przykład, takie same prawa w podatku – podatek dochodowy forsuje małżeństwa. Kretynizm, oni nie mogą z niego korzystać w pełni. W szpitalu nie mogą dowiedzieć się o stanie zdrowia partnera, muszą płacić podatek spadkowy. Ale z jakiej parafii? Gdybyśmy zlikwidowali podatek dochodowy, zniknęłyby jakiekolwiek pretensje. Wystarczy dodać, że każdy obywatel ma prawo zgłosić osobę, która ma dostęp do informacji o danej osobie [w kwestii szpitali – przyp. red.]. I tyle. Znowuż, czy my żenimy się po to, żeby mieć ulgę w podatku dochodowym? Ja myślałem, że to święty sakrament, że my sobie przysięgamy przed Bogiem, ale nie dla podatku! Przecież to skandal!
To teraz już ostatnie, szybkie pytanie. Czy, jeśli udałoby się panu zwyciężyć, to byłaby szansa spotkać się za kilka lat w Pałacu Prezydenckim i porozmawiać o tym, co udało się zrobić?
(S.Ż.) Jak najbardziej! Ja już się umówiłem z wieloma blogerami, osobami, którym udzielałem wywiadów. Jeśli ktoś w przyjaźni żyje wtedy, gdy jestem w biedzie, byłoby nieładnie z mojej strony, gdybym nie żył z nim w przyjaźni, gdy mi się wiedzie. Byłbym wtedy świnią, więc oczywiście, że tak. Ogólnie uważam, że lojalność jest jedną z ważniejszych cech człowieka, wbrew temu, co wielu ludzi twierdzi, że politycy nie mogą być lojalni, nawet dla swoich przyjaciół. Nieprawda! Ja wiem, co to rodzina, co to przyjaciele i czym jest lojalność!
Źródło zdjęcia: Łukasz „Toldo” Cichy, Wikimedia.
O autorze
Gazeta Kongresy to młodzieżowe media o ogólnopolskim zasięgu. Jesteśmy blisko spraw ważnych dla młodego pokolenia – naszych spraw.