Przejdź do treści

W cieniu fleszy – wystawa „OLDBOYS”

Pracowni Wschodniej, znajdującej się na warszawskiej Pradze-Północ, do 7 grudnia można oglądać wystawę „OLDBOYS”. Cykl ten pochodzi ze zbioru zdjęć stanowiących pracę dyplomową absolwenta warszawskiej Akademii Fotografii – Mikołaja Napiórkowskiego. Jest to wizualna opowieść o ludziach, którzy przez lata dbali o każdy detal telewizyjnych widowisk, jednak nie kojarzyli się nigdy z właściwym temu medium blichtrem.

Zanim przejdziemy do tematu „OLDBOYS”, cofnijmy się na chwilę do początków. Kiedy w latach pięćdziesiątych tworzyła się w Polsce pierwsza telewizja, była jedną z najnowocześniejszych na świecie. Uruchomienie regularnie nadawanego programu datowano jednak na rok 1940 – plany te pokrzyżowała natomiast wojna. Pochłonęła większość personelu, wymuszając zatrudnienie zupełnie nowych osób. Swoją szansę dostało dzięki temu wielu młodych, którzy przełożyli twórcze idee na nowo kształtującą się rzeczywistość. Wojciech Orliński, krytyk kultury, w dokumencie zrealizowanym przez Telewizję Kraków w 2001 roku mówi, że:

„Było to coś, co było niesłychaną eksplozją kreatywności wielu młodych, utalentowanych ludzi, którzy właśnie dzięki telewizji mogli zabłysnąć”.

Podczas gdy zachodnie telewizje wciąż używały przedwojennych fontów, by wpasować się w gusta konserwatywnego telewidza, polska była na wskroś awangardowa – od stylistyki, poprzez muzykę, aż po teatr, porównywany do brytyjskiego „Masterpiece Theatre”. Złota era przypadła na lata 60. – co się stało, że zostały po niej tylko „złote kalosze”?

Telewizja awangardy i absurdów

Przez brak obiektywizmu politycznego i aż nazbyt wyraźne popieranie rządu, przekraczające wszelkie granice absurdu, TVP przestało być atrakcyjnym pracodawcą dla młodych ludzi. Nic więc dziwnego, że kulturalną i techniczną stronę Telewizji Polskiej trzymają w ryzach jej wieloletni pracownicy, tytułowi „OLDBOYE” – profesjonaliści w swoim fachu, a także ciekawi indywidualiści.

Zdjęcia z cyklu „OLDBOYS” mają to do siebie, że są niezwykle żywe. Im dłużej się im przypatrujemy, tym więcej szczegółów i absurdów jesteśmy w stanie dostrzec. Słowo „absurd” jest właśnie jednym z najczęściej przewijających się słów, nie tylko w opowieściach Mikołaja, ale także w historiach, o których mówią same zdjęcia – a mówią one naprawdę dużo. Nie jest to jednak absurd nacechowany negatywnie. Wręcz przeciwnie – obrazuje on indywidualny charakter bohaterów zdjęć – zarówno ludzi, jak i przedmiotów. Bo pomyślcie, czy widzieliście kiedyś przy jednym biurku pudełka z karmą dla rybek, logo „The Voice of Poland” i bilet na koncert? Warto dodać, że jest to miejsce pracy malarza.

Na wystawie znalazło się też między innymi zdjęcie słynnego „pana od mikrofonów”, czyli Marka Grąbczewskiego, czy też dokumentalisty Jana Sosińskiego, wyglądającego jakby szykował się do nagrania ciężkiej, rockowej piosenki. Oprócz nich możemy zobaczyć lodówkę rodem z filmu science fiction oraz wspomniane przeze mnie wcześniej złote kalosze – metaforę Telewizji Polskiej w obecnych czasach.

Na początku był Chaos

W należących do telewizji magazynach napotykamy znajdujące się obok siebie rzeczy, które nigdzie indziej nie mogłyby trafić nawet do jednego pomieszczenia, bo z natury nie są sobie przeznaczone i mogą się nawzajem tylko dziwić. I jeśli wyobrażacie sobie teraz regały z Ikei, na nich stare, zdobione szafy, a obok obrotowe fotele z seryjnej produkcji – to właśnie tak to wygląda.

Mikołaj często podsumowywał zdjęcia, mówiąc po prostu: „Telewizja…”. I słusznie – patrząc na niektóre fotografie, mogliśmy odnieść wrażenie, że ktoś zebrał wszystkie przedmioty z całego świata, pomieszał je ze sobą i poustawiał w sobie tylko znanym porządku. Ten twórczy nieład ma w sobie niezwykły urok i sprawia, że chciałoby się wejść do przedstawionego świata. Może to jedyny sposób, żeby uzyskać odpowiedzi na miliony pytań, które rodzą się w naszej głowie, kiedy oglądamy wystawę „OLDBOYS”.

Fot. Mikołaj Napiórkowski/plakat wystawy w Pracowni Wschodniej

W tym chaosie jest jeszcze coś więcej. To niesamowita ilość i różnorodność barw, która cieszy oko. Mam tu na myśli w szczególności zdjęcie znajdujące się na plakacie wystawy. Wszystkie kostiumy, a także stojąca wśród nich kobieta, to kawał historii. Telewizja, tam, gdzie to możliwe, jest samowystarczalna. Nadal posiada Zakład Budowy Dekoracji, w którym znajduje się stolarnia, modelatornia, ślusarnia, malarnia i tapicernia artystyczna.

Bez „OLDBOYÓW” nie byłoby telewizji

Pomysł na temat pracy dyplomowej zrodził się w głowie Mikołaja podczas pobytu w pracy jego taty – Marka Napiórkowskiego, będącego notabene bohaterem jednego ze zdjęć.

„Od dzieciństwa sztuka była ważnym elementem mojego życia. Zawsze interesowałem się, jak powstaje dany koncert czy program telewizyjny. Zrozumiałem, jak wiele pracy potrzeba, abyśmy mogli zobaczyć gotowy produkt w telewizji lub teatrze. Postanowiłem więc podziękować ludziom za ich ciężką pracę tak, jak umiem, czyli za pomocą dokumentu fotograficznego”.

Zdjęcia zostały wykonane w miejscach, do których normalnie nikt spoza TVP nie ma wstępu. Jest to kolejny powód, dla którego warto wybrać się na tę wystawę. To obecnie jedna z niewielu możliwości zobaczenia tej instytucji od środka. W 2020 roku, ze względu na pandemię, zawieszono do odwołania organizację wycieczek do TVP. Kiedy jednak to odwołanie nastąpi – nie wiadomo.

Wielu „OLDBOYÓW” udało się już na zasłużoną emeryturę. Również niektórzy z tych obecnych na zdjęciach w Pracowni Wschodniej. Wernisaż, który odbył się 26 listopada, był więc okazją do ponownego spotkania po latach. Mikołaj mówił, że towarzyszyła temu rodzinna atmosfera. Widać było, jak ci ludzie są ze sobą zżyci.

Atmosfera pracy

Wybór miejsca wystawy nie był przypadkowy. Pracownia Wschodnia, jak sama nazwa wskazuje, jest obecnie pracownią w pełnym tego słowa znaczeniu. Wchodząc do środka, nie widzimy sterylnej galerii sztuki. Wręcz przeciwnie – mijamy ludzi przy pracy, na przykład malujących ściany. Wszędzie jest dużo narzędzi i innych przedmiotów, które dopełniają klimat wystawy. Można odnieść wrażenie, że niektóre ze zdjęć nie zostały wykonane w magazynach telewizji, ale właśnie w Pracowni Wschodniej.

Zaintrygowało mnie to, że żadna z fotografii nie została opatrzona podpisem. Szybko doszedłem jednak do wniosku, że byłyby one zbędne. Zdjęcia mówią same za siebie, a ewentualne objaśnienia mogłyby ograniczyć możliwości ich interpretowania. Dostajemy za to ulotkę, na której znajduje się 8 cytatów „OLDBOYÓW”.

A jaka była atmosfera pracy nad dyplomem? Na pewno niełatwa. Zdjęcia powstawały w przeciągu trzech dni i były swego rodzaju wyjściem ze strefy komfortu. Mikołaj mówił, że najbardziej lubi pracę w studiu, która pozwala na wykonanie „czystych” i zaplanowanych zdjęć. Dokument jest natomiast dziedziną zgoła inną – tutaj najlepiej wychodzą rzeczy niezaplanowane. Musiał więc przestawić się psychicznie do pracy w zupełnie nowych warunkach. Efekt wyszedł moim zdaniem świetny – „OLDBOYS” to spójny i intrygujący cykl zdjęć, nieco humorystyczny i otwarty na niejednoznaczną interpretację.

Dzieła tworzone przez bohaterów wystawy można za darmo obejrzeć na Ninatece. Różnego rodzaju treści pojawiają się tam zarówno w ramach ograniczonych czasowo cykli, jak i stale dostępnych kategorii. Od kina retro, przez konferencje, aż po Teatr Telewizji – jest w czym wybierać.

Fot. nagłówka: Damian Bajkowski/Gazeta Kongresy

O autorze

Student Dziennikarstwa międzynarodowego na Uniwersytecie Łódzkim. Pasjonat szeroko pojętej kultury, a także fotografii i wszystkiego, co jest vintage.