Dnia 7 czerwca 2025 roku, pod zarzutem rozpowszechniania w mediach społecznościowych nieprawdziwych informacji, które miały prowadzić do zniesławienia kenijskiego urzędnika państwowego – pełniącego obowiązki zastępcy szefa Police Service, Eliuda Lagata – został zatrzymany Albert Omondi Ojwang. Był on nauczycielem oraz znanym aktywistą, który popularność zyskał dzięki działalności na portalu X. W swojej retoryce stanowczo sprzeciwiał się korupcji, nepotyzmowi oraz trudnej sytuacji ekonomicznej w Kenii.
Wpis, który prawdopodobnie przesądził o jego aresztowaniu, przedstawiał rzekome dowody zaangażowania zastępcy szefa Police Service w korupcję na dużą skalę, a także jego fotografię wykonaną przed luksusową nieruchomością w Dubaju wartą 334 miliony dolarów.
Wywołało to poruszenie wśród części społeczeństwa, szczególnie dotkniętej rosnącym zadłużeniem kraju wobec Chin, pogłębiającym się długiem publicznym oraz wysoką inflacją. Te czynniki sprawiają, że Kenijczycy coraz mocniej odczuwają wzrost kosztów życia. Bezpośrednim zapalnikiem do protestów, które wybuchły 9 czerwca, była informacja o rzekomym samobójstwie Ojwanga, którego – według oficjalnych doniesień – miał dokonać w celi poprzez „uderzenie głową w mur”.
Społeczeństwo kenijskie, mające w pamięci ubiegłoroczne protesty przeciwko próbie wprowadzenia nowej ustawy podatkowej (tzw. Financial Bill), której celem miało być ratowanie gospodarki poprzez podniesienie podatku VAT oraz innych danin publicznych, dobrze zdaje sobie sprawę z brutalnych metod, jakimi posługują się służby porządkowe podczas tłumienia demonstracji. Trudno się więc dziwić, że państwowy komunikat o samobójstwie Ojwanga spotkał się z powszechnym niedowierzaniem, a protesty rozlały się na znaczną część kraju i trwają do dziś.

Demonstracje, które sparaliżowały Nairobi, obecne są również w ponad 25 powiatach Kenii. Najaktywniejszą grupę stanowią młodzi ludzie (w wieku 18–25 lat), świadomi propagandy obecnej w mediach państwowych i czerpiący informacje z niezależnych źródeł. Wśród protestujących znajdują się także lekarze oraz nauczyciele. Szczególnie w Nairobi manifestacje są dobrze zorganizowane – ich inicjatorzy zadbali o dostęp do pomocy prawnej i medycznej dla uczestników, a także o punkty z darmową żywnością. Obecne protesty można uznać za kontynuację zeszłorocznych napięć, jakie wywołało forsowanie przez prezydenta Williama Ruto wspomnianego wcześniej Financial Bill.
W wyniku starć protestujących ze służbami bezpieczeństwa do 1 lipca 2025 roku odnotowano 50 ofiar śmiertelnych. Organizatorzy informują o 553 osobach rannych i 532 zatrzymanych. Znając realia kenijskiego podejścia do obywatelskiego nieposłuszeństwa, można przypuszczać, że dane te są zaniżone, a rzeczywista liczba zatrzymanych, przebywających bez postawienia zarzutów w aresztach, może być znacznie wyższa. Jest to i tak optymistyczna wersja wydarzeń – zakładająca, że wszyscy nadal żyją.
Kenijskie służby porządkowe dopuszczają się licznych nadużyć wobec protestujących. Do dziś, bez aktu oskarżenia i prawa do obrony, w aresztach przebywa około 600 osób – wśród nich politycy, aktywiści, blogerzy i dziennikarze. Policja używa przeciwko tłumowi armatki wodne, broń białą oraz ostrą amunicję. Kenijska Komisja Praw Człowieka alarmuje o łamaniu podstawowych praw dziecka – szczególne poruszenie wywołała śmierć dwunastoletniej dziewczynki oraz liczne przypadki aresztowań nieletnich. Na światło dzienne wychodzą również świadectwa nadużyć popełnionych podczas protestów w 2024 roku – relacje o torturach, nieludzkim i poniżającym traktowaniu, przypadkach zaginięć, a także odnajdywaniu ciał w lasach i rzekach tylko potęgują napięcie społeczne.
Największe nasilenie demonstracji miało miejsce w poniedziałek, 7 lipca – w rocznicę historycznych protestów z 1990 roku, kiedy społeczeństwo Kenii skutecznie sprzeciwiło się autorytarnym rządom Daniela arapa Moiego. Wydarzenia te stanowiły punkt zwrotny w procesie demokratyzacji kraju, rozpoczynając erę systemu wielopartyjnego i budowania podstaw praw obywatelskich.
W tym roku, skandując hasło „Saba Saba”, protestujący jednoznacznie wyrazili swoją ocenę wobec prezydentury Ruto. Kenijczycy pokazali, że solidarność międzypokoleniowa i zaangażowanie w walkę o prawa obywatelskie pozostają żywe. Niestety, ten dzień zapisał się jako wyjątkowo krwawy – zginęło 31 osób, a ponad 70 zostało rannych.

Prezydent William Ruto przyjął ostrą retorykę wobec protestujących, określając ich działania jako „deklarację wojny” oraz „akt terroryzmu” wobec państwa. Duże poruszenie wywołała jego wypowiedź po wydarzeniach z 7 lipca: „Nie powinni ich zabijać, ale powinni strzelać w nogi”.
Takie stanowisko wydaje się desperacką próbą utrzymania się przy władzy. Prezydent Ruto, który nie planuje wcześniejszego ustąpienia ze stanowiska, prawdopodobnie zdaje sobie sprawę, że jakiekolwiek dalsze ustępstwa – podobnie jak wycofanie się z Financial Bill po protestach z 2024 roku – mogłyby ostatecznie podważyć jego autorytet jako przywódcy. Gdyby teraz zrezygnował, jego spuścizną pozostałby kryzys gospodarczy, rosnąca inflacja oraz obraz uległości wobec żądań społeczeństwa. Tymczasem właśnie dymisja prezydenta jest głównym żądaniem uczestników obecnych protestów.
W zaistniałej sytuacji rezygnacja wydaje się mało prawdopodobna. Moim zdaniem, bez zdecydowanej interwencji dyplomatycznej ze strony państw takich jak Chiny czy USA, jedynymi realistycznymi scenariuszami pozostają: przejęcie władzy przez wojsko w wyniku zamachu stanu albo brutalne, krwawe stłumienie protestów – co odebrałoby obywatelom resztki nadziei i pozbawiłoby Kenię ostatnich przejawów demokracji.
Fot. nagłówka: Story Zangu\ Unsplash
O autorze
Student kierunku Stosunki Międzynarodowe. Głównie zajmują mnie sprawy Afryki i Bliskiego Wschodu- pewnie z sentymentu do pierwszych przeczytanych reportaży. Na pół etatu muzyk w zespole “Powolno”. Te powolniejsze dni spędzam przy dobrej książce i z najbliższymi.