Przejdź do treści

Reakcja świata na ostatnie wydarzenia w Polsce

W nocy z 9 na 10 września, podczas masowych ataków sił powietrznych Federacji Rosyjskiej na piętnaście ukraińskich regionów z użyciem około 400 dronów oraz 40 rakiet, naruszona została także polska przestrzeń powietrzna. Według premiera Donalda Tuska, sytuacja ta miała miejsce w godzinach od 21:30 do 4:30. W tym czasie, przy wsparciu polskich myśliwców F-16, holenderskich F-35, niemieckich systemów Patriot rozmieszczonych na terytorium Polski, a także przy udziale logistyki lotniczej i rozpoznania NATO (samolotów rozpoznawczych i tankowców) oraz polskich naziemnych systemów obrony krótkiego zasięgu, udało się przeprowadzić skuteczną operację i całkowicie zneutralizować zagrożenie.  Warto zaznaczyć, że nie mamy informacji które dokładnie myśliwce i systemy obronne otwierały ogień do dronów. 

Co naruszyło Polską przestrzeń powietrzną?

Nie ma pełnej pewności, jakie dokładnie drony naruszyły polską przestrzeń powietrzną. Na podstawie nieoficjalnych źródeł można jednak przyjąć wysoce prawdopodobną tezę, że były to bezzałogowce typu Shahed-136 – ich tańsze odpowiedniki, określane jako Geran i inne konstrukcje, w walce używane częściej jako wabiki dla zmylenia systemów obronnych wroga.  Obie konstrukcje są rosyjskie (Geran), bądź rosyjsko-irańskie (Shahed), co czyni mało prawdopodobnym ich użycie przez inne państwa np. Ukrainę.

Potwierdzeniem tej hipotezy jest lista uzbrojenia, jakim Federacja Rosyjska zaatakowała Ukrainę tej nocy. Według oficjalnych doniesień strony ukraińskiej użyto wówczas dokładnie 415 bezzałogowców uderzeniowych Shahed-136 lub ich wariantów (Geran bądź inne konstrukcje), 42 pocisków manewrujących Kalibr, Ch-101 i Ch-69, rakiet powietrze-ziemia Ch-59 oraz jednej rakiety balistycznej Iskander-M lub KN-23 (produkcji północnokoreańskiej).

Najczęściej wskazywane i szeroko komentowane przez analityków hipotezy obejmują: zaplanowaną i wymierzoną w Polskę operację wojsk Federacji Rosyjskiej – z  udziałem bądź przy braku informowania sił białoruskich – bądź zakłócenia systemów nawigacyjnych rosyjskich dronów spowodowane przez działania obronne Ukrainy, prowadzone w odpowiedzi na rosyjskie ataki. W dalszej części tekstu przedstawimy międzynarodowe skutki tych zdarzeń oraz możliwe cele, jakie mogły przyświecać poszczególnym stronom.

fot. Manoj Balotia\ Unsplash

Celowa operacja wymierzona w Polskę, z udziałem sił Białorusi

Znając metody działania Federacji Rosyjskiej od czasu przejęcia władzy przez Władimira Putina oraz poziom zależności władz Białorusi od polityki Kremla, należy z góry zakładać, że oficjalne zaprzeczenia Moskwy, jakoby naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej było celowe, są niewiarygodne. Również komunikaty Mińska o rzekomym zestrzeleniu części dronów przez wojska białoruskie – mające dodatkowo wzmacniać narrację rosyjską – należy traktować z dużą ostrożnością, szczególnie biorąc pod uwagę ćwiczenia białorusko rosyjskie Zapad-2025 zaplanowane na dni od 12 do 16 września.

Przy założeniu, że była to celowa operacja wymierzona w Polskę, najbardziej prawdopodobnym celem Kremla było przetestowanie mechanizmów działania NATO – reakcji Stanów Zjednoczonych i innych państw członkowskich. Wydaje się, że szczególnie istotne mogło być sprawdzenie wiarygodności ostatnich deklaracji Donalda Trumpa, wygłoszonych przy okazji wizyty prezydenta RP Karola Nawrockiego w Białym Domu oraz rzeczywistej sprawności struktur Sojuszu.

Wydaje się, że scenariuszem najbardziej korzystnym dla Moskwy byłoby wyrządzenie rzeczywistych szkód na terytorium RP, co wymusiłoby podjęcie decyzji w kontekście zastosowań artykułu 5 Traktatu Północnoatlantyckiego. Istnieją doniesienia, że część dronów leciała z kierunku Białorusi, co mogłoby posłużyć za podstawę do formułowania zarzutów o akt agresji wobec terytoriów NATO – w takim przypadku odpowiedzialność dotyczyłaby również bądź tylko  Mińska.

Taki rozwój wypadków dałby Rosji możliwość przetestowania spójności i reakcji Sojuszu. Gdyby państwa członkowskie ograniczyły się jedynie do działań pomocowych wobec Polski – zamiast uruchomienia kolektywnej obrony w rozumieniu artykułu 5 – byłby to strategiczny sukces Kremla o bezprecedensowych konsekwencjach politycznych.

Działanie takie umożliwia Moskwie również prowadzenie skutecznej kampanii dezinformacyjnej, obniżającej poziom zaufania Polaków do komunikatów rządowych. Kreml mógłby też dążyć do rozszerzenia pakietu żądań wobec Ukrainy w ramach rozmów wielostronnych w ONZ lub bilateralnych z Polską i USA, a także do przetestowania reakcji międzynarodowych i rynkowych. Na przykład silna reakcja państw europejskich przy jednoczesnym paraliżu decyzyjnym administracji amerykańskiej mogłaby nie tylko zdestabilizować Pakt Północnoatlantycki, ale również postawić Donalda Trumpa w trudnej sytuacji politycznej.

Celowa operacja bez wiedzy Mińska

Mimo niskiej wiarygodności komunikatów płynących ze strony Mińska (o rzekomym zestrzeleniu części dronów) oraz wątpliwości co do przekazywania przez Białoruś ostrzeżeń Polsce przed atakiem, warto rozważyć scenariusz, w którym rosyjskie siły operujące z terytorium Białorusi wysłały część dronów bez informowania władz białoruskich. Takie działanie Moskwy mogłoby służyć przetestowaniu wiarygodności Sojuszu – a równocześnie umożliwiłoby prowadzenie ograniczonych starć na granicy NATO, nominalnie toczących się nad terytorium Białorusi.

Ten wariant byłby najgorszy dla Mińska i korzystny dla Kremla: propagandowo Rosja mogłaby próbować legitymizować swoje działania jako odpowiedź na rzekomą agresję Sojuszu, a jednocześnie utrzymywać narrację o „braku zamiaru” wobec państw NATO. Taka hipoteza tłumaczyłaby jednocześnie oficjalne zapewnienia Mińska o nieagresywności, jego raporty o rzekomych zestrzeleniach nad terytorium białoruskim oraz przekazywanie informacji do polskich służb.

Zakłócenia dronów podczas obrony Ukrainy

Systemy obrony przeciwlotniczej Ukrainy obejmują również zakłócanie sygnałów nawigacyjnych bezzałogowców. Istnieje więc scenariusz, w którym zakłócone drony obrały kurs na Polskę bez wiedzy Federacji Rosyjskiej. Według części analiz zestrzelone maszyny mogły mieć zasięg około 1200 kilometrów. Należy jednak brać pod uwagę również hipotezę, że strona ukraińska celowo nie zneutralizowała dronów stanowiących zagrożenie dla Polski. Włączenie państw NATO do czynnej obrony przestrzeni powietrznej Ukrainy jest dla Kijowa kwestią fundamentalną, a wszelkie oznaki rosyjskiej agresji wobec terytorium Sojuszu mogłyby wzmocnić jego pozycję.

Reakcja międzynarodowa oraz działania Polski i państw sojuszniczych

Naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez drony doprowadziło do zwołania awaryjnego posiedzenia Biura Bezpieczeństwa Narodowego, decyzją prezydenta Karola Nawrockiego – także Rady Bezpieczeństwa Narodowego, a przez premiera Donalda Tuska – gabinetu kryzysowego. Polska uruchomiła również procedury przewidziane w artykule 4 Traktatu Północnoatlantyckiego. Powołanie się na ten artykuł było w pełni uzasadnioną reakcją i zapoczątkowało formalny proces konsultacji sojuszniczych, w ramach których przedstawione zostaną raporty i rozważone dalsze możliwości, w tym ewentualne działania wynikające z artykułu 5 w przypadku dalszej eskalacji.

Na chwilę obecną państwa Sojuszu mówią jednym głosem, nie uznając co prawda naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej za akt agresji ze strony Kremla (co uruchomiło by procedury art. 5 NATO), ale wyrażając solidarność z Polską. Kolejnym ważnym krokiem było zwołanie przez Warszawę nadzwyczajnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ, zaplanowanego na piątek. Polska uzyska tym samym możliwość przedstawienia raportów przed stałymi członkami Rady, wzmocnienia swojej pozycji międzynarodowej oraz wywarcia impulsu do wydania oświadczeń – np. potępienia incydentu bądź zapowiedzi sankcji.

Stanowisko Rosji

Moskwa prezentuje odmienne stanowisko. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zaprzeczył, jakoby naruszenia były celowym działaniem, deklarując jednocześnie gotowość do konsultacji z Polską i NATO. W piątek strony spotkają się podczas nadzwyczajnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ, a o rzeczywistym zaangażowaniu Rosji świadczyć będzie m.in. ranga wysłanych przez nią dyplomatów.

Na co szczególnie powinniśmy uważać?

Obecnie największym zagrożeniem pozostaje kampania dezinformacyjna prowadzona przez Kreml. Już wraz z pierwszymi doniesieniami o wtargnięciu dronów do polskiej przestrzeni powietrznej w mediach społecznościowych zauważono wzrost aktywności tzw. trolli, szerzących propagandę i dezinformację. Nawet jeśli incydent nie był wcześniej zaplanowany przez Moskwę, stanowi on dla niej doskonałą okazję do oddziaływania na opinię publiczną. Szczególnie groźnym celem byłoby skłonienie Polaków do korzystania z alternatywnych źródeł informacji – np. sprawdzania niezweryfikowanych treści z kanałów na Telegramie czy wpisów w serwisie X – co mogłoby podważyć zaufanie do oficjalnych komunikatów państwowych.

Skuteczność takich działań rośnie wraz z upolitycznieniem dyskursu – zwłaszcza gdy szczegółowych danych (np. tras dronów) brakuje, a dociekanie informacji bywa traktowane przez część polityków jako atak na ich osobę i działanie wbrew interesom państwa. Mimo zdecydowanej reakcji Polski i państw NATO, incydent pokazuje, w których obszarach nasze państwo wciąż musi wzmocnić swoje mechanizmy odporności na zagrożenia.

Fot. nagłówka Marek Studzinski\ Unsplash

O autorze

Student kierunku Stosunki Międzynarodowe. Głównie zajmują mnie sprawy Afryki i Bliskiego Wschodu- pewnie z sentymentu do pierwszych przeczytanych reportaży. Na pół etatu muzyk w zespole “Powolno”. Te powolniejsze dni spędzam przy dobrej książce i z najbliższymi.