Przejdź do treści

Jak zacząć przygodę z fotografią analogową?

Obecnie, być może pod wpływem seriali takich jak „Stranger things” czy „That 70s show”, coraz większą popularnością cieszy się wszystko, co możemy uznać za vintage – do łask powraca moda z lat 80. i 70. z kultową skórą i dzwonami, a zamiast zachwycać się zdobyczami XXI-wiecznej techniki, coraz częściej wzdychamy za klimatem płyt winylowych. Ta specyficzna nostalgia naturalnie obejmuje również fotografię, choć z drugiej strony – czy można się temu dziwić? Zdjęcie uchwycone na kliszy wymaga w końcu znacznie więcej uwagi i precyzji niż kilka pospiesznych fotek wykonanych telefonem, jednocześnie nabierając przy tym wartości. Jednak, aby swobodnie wykonywać zdjęcia analogiem, w żadnym wypadku nie trzeba być profesjonalnym fotografem – oto kilka wskazówek, jak możesz nadać swoim fotografiom niezapomniany klimat już teraz.

Krok pierwszy – wybór aparatu

Pierwszą i najważniejszą rzeczą, której potrzebujesz do wykonania analogowych zdjęć, jest rzecz jasna aparat analogowy – rolki filmu nie jesteśmy w stanie włożyć do pierwszej z brzegu cyfrówki. W tym przypadku masz kilka opcji – sięgnięcie po używanego analoga, należącego do któregoś z członków rodziny, bądź zakup nowego lub używanego aparatu w sklepie albo przez internet, choć w przypadku tej pierwszej ewentualności trzeba niekiedy liczyć się z wyższymi kosztami. Z doświadczenia wiem jednak, że dla amatora na początek w zupełności wystarcza używany sprzęt. Do najpopularniejszych marek należą Kodak, który może pochwalić się modelami zróżnicowanymi pod względem liczby funkcji; Canon, Zenit czy kultowa radziecka Smiena, którą z pewnością posiadał kiedyś niejeden z waszych dziadków. Tutaj jednak drobna uwaga – przed rozpoczęciem użytkowania warto upewnić się u profesjonalisty, czy wszystkie funkcje działają prawidłowo i żadna część aparatu nie jest uszkodzona bądź brakująca. Niedopatrzenia w tym zakresie mogą się odbić na jakości zdjęć, a nie ma nic gorszego niż zapłata za wywołanie prześwietlonych zdjęć!

Krok drugi – zakup kliszy

Aparat już mamy, teraz pora na kliszę. Niestety z ich dostępnością w sklepach stacjonarnych bywa różnie – najlepiej szukać u fotografów lub w sklepach fotograficznych czy firmowych, np. Kodaka. Szybszą i niekiedy zdecydowanie tańszą opcją są zakupy przez internet. Na rynku jest wiele firm oferujących klisze – do najpopularniejszych należą wspomniany wcześniej Kodak, Fuji czy Ilford Pan. Cena różni się w zależności od tego, czy zależy nam na zdjęciach w kolorze czy czarno-białych (to na ogół tańsza opcja, lecz nie mniej atrakcyjna), stopnia światłoczułości oraz od ilości klatek na kliszy. Liczba klatek równa się liczbie zdjęć, które możemy wykonać na danej kliszy – zazwyczaj waha się ona od 12 do 36. Dlatego, jeśli zajmujemy się tym typem fotografii bardziej okazjonalnie niż zawodowo, warto „oszczędzać” kliszę na konkretne okazje, takie jak urodziny, imprezy czy wspólne wyjazdy; wówczas kliszy starcza na dłużej i nie trzeba tak szybko kupować kolejnej.

Krok trzeci – włożenie kliszy do aparatu

Tutaj często zaczynają się schody. Założenie filmu we właściwym miejscu i w taki sposób, aby go nie uszkodzić, może na pierwszy rzut oka wydawać się niezłym wyzwaniem, ale całe szczęście w internecie nie brakuje filmików instruktażowych, prezentujących wszystko krok po kroku i w odniesieniu do konkretnego modelu aparatu. Uogólniając, najpierw należy otworzyć tylną kasetę aparatu za pomocą przycisku z boku i ewentualnie wyjąć poprzednią, zwiniętą kliszę. Po jednej stronie będzie znajdować się otwór na kliszę, a po drugiej szpula do nawijania filmu. Po umieszczeniu kliszy w otworze przeciągamy jej początek przez tylną ściankę, zaczepiamy o pustą szpulę i naciągamy aż będzie napięta (czasami to miejsce jest oznaczone strzałką), po czym zamykamy drzwiczki. Ale uwaga – nie wolno otwierać kasety z już naciągniętym filmem, który nie jest skończony, ponieważ grozi to prześwietleniem wszystkich zdjęć.

Krok czwarty – możesz robić zdjęcia!

Najtrudniejsze mamy za sobą, teraz zostało już tylko samo wykonanie zdjęć. Chociaż niewprawionych może to nieco przytłaczać (po raz pierwszy podaj aparat znajomemu, aby cię sfotografował, to przekonasz się sam ;)), w istocie jest to dziecinnie proste. Wystarczy odsłonić migawkę zasłaniającą obiektyw, spojrzeć w wizjer znajdujący się w górnej tylnej części aparatu i nacisnąć przycisk z boku. W przypadku wykonywania zdjęcia w nocy lub przy kiepskim oświetleniu najprawdopodobniej sam włączy się flesz. Czy zdjęcie zostało wykonane, poznasz po zmieniającej się na małym ekranie cyfrze, oznaczającej liczbę zapełnionych klisz, aczkolwiek ten element różni się w zależności od aparatu. W momencie skończenia się filmu zacznie się odliczanie od końca i zerowanie tej liczby, a ty usłyszysz charakterystyczny dźwięk zwijającej się kliszy. Oczywiście szczegóły techniczne dotyczące przybliżania, oddalania czy wyostrzania obrazu są indywidualne dla każdego aparatu.

Krok piąty – ciesz się wywołanymi zdjęciami

Zwinięty film pozostaje wyjąć z tylnej kasety aparatu i zanieść do fotografa w celu wywołania. Jest tutaj możliwość zdigitalizowania naszych zdjęć tak, aby były one dostępne na komputerze, oraz wykonania fizycznych odbitek w interesującym nas formacie. Jest to niestety jeden z droższych elementów całego procesu – w zależności od ilości klatek na kliszy cena wywołania + odbitek oscyluje od ok. 40 do ponad 60 złotych. Uwzględniając te koszta, często nasuwa się pytanie, czy w dobie ogólnodostępnej fotografii cyfrowej w ogóle warto bawić się z analogami, skoro od razu po wykonaniu nie jesteśmy w stanie ocenić, jak wyszło zdjęcie, a żeby ujrzeć odbitki, trzeba niekiedy czekać kilka tygodni bądź miesięcy. Osobiście uważam jednak, że opłaca się spróbować. Jest to pasja ucząca precyzji, cierpliwości i kreatywności – żeby wypełnić miejsce na filmie, często trzeba podchodzić do robienia zdjęć z konkretnym planem i pomysłem. Jednocześnie wykonane w ten sposób fotografie nabierają większej wartości personalnej – są długo wyczekiwane i niesamowicie klimatyczne. Natomiast uczucia podniecenia i satysfakcji tuż przed obejrzeniem świeżo wywołanych zdjęć nie da się porównać z niczym innym na świecie.

O autorze

Studentka prawa i polonistyki. Dużo mówi o historii i kulturze , a jeszcze więcej o niej pisze. Kocha stare kino, muzykę z lat 70. i literaturę piękną.