W erze social mediów coraz mniej mówi się o roli dziennikarza we współczesnym świecie. Zgodnie z etosem tego zawodu, należy zawsze, za wszelką cenę, dążyć do prawdy i obiektywności. Każdy z nas wie, jak ogromny wpływ na zjawisko dezinformacji mają media. Jest to także potężne narzędzie, które politycy mogą wykorzystać w celu manipulacji i tworzenia propagandy. Wielka odpowiedzialność, jaka spoczywa na każdym publicyście, wiąże się niejednokrotnie z tematami poddawanymi społecznej dyskusji. Jednak w tym całym natłoku zdarzeń nie można zapomnieć o tym, by przekazywać emocje ważne dla naszych społeczności.
„Nie mogłam inaczej” – pytanie o Wołyń na Campusie Polska Przyszłości
Campus Polska Przyszłości to wyjątkowe wydarzenie, organizowane od 4 lat przy wsparciu polityków Koalicji Obywatelskiej. Głównym celem festiwalu jest stworzenie przestrzeni do swobodnej debaty politycznej. Politycy i prelegenci mają wręcz obowiązek odpowiadać na zadawane im pytania. Prowadzą oni warsztaty i panele, w czasie których można spotkać się z różnymi wizjami „Polski Przyszłości”, ale to, co wyróżnia wydarzenie od innych debat społecznych, to przede wszystkim wszechobecna wolność. Niezależnie od swoich osobistych poglądów, młodzi nie boją się wyrazić swoich myśli, nawet gdy są to tematy trudne, niewygodne dla opinii publicznej.
Mówienie o tym co ważne – społeczna odpowiedzialność dziennikarza
Uważam, że jako dziennikarze powinniśmy szukać okazji, aby mówić o tym co ważne. Ja postanowiłam zapytać ministra spraw zagranicznych Ukrainy Dymytra Kulebę o kwestię relacji historycznych.
Dużej ilości osób może się wydawać, że miała być to prowokacja dla krajowych mediów w związku z napiętymi w ostatnim czasie relacjami polsko-ukraińskimi. Jednak zadając takie pytanie chciałam pokazać, że możemy zadbać o nasze wspólne relacje. Bo dla każdego z nas pamięć o przodkach i tożsamość narodowa to zwyczajny wyraz troski o kraj.

Rzeź wołyńska jest głęboko zakorzeniona w polskiej pamięci narodowej jako jedno z najbardziej brutalnych i traumatycznych wydarzeń II wojny światowej. Dla wielu Polaków wspomnienia te są częścią ich rodzinnej historii, co sprawia, że temat ten budzi silne emocje i niełatwo o nim zapomnieć. Choć Ukraina uznaje, że doszło do tragedii, to nie ma jednoznacznego potępienia tych zbrodni na poziomie państwowym, a także nie doszło do szeroko zakrojonego rozliczenia historycznego. Dla wielu Polaków jest to oznaka braku pełnego pojednania i uznania winy, co utrudnia budowanie wzajemnego zaufania. Aby Polacy i Ukraińcy mogli budować silne i trwałe relacje, konieczne jest zmierzenie się z trudną przeszłością. Wspomnienia o rzezi wołyńskiej, choć bolesne, muszą być częścią dialogu historycznego i prowadzić do wzajemnego zrozumienia, a nie dzielić oba narody.

Kim w tej aferze jest dziennikarz?
I właśnie w tym momencie powinien pojawić się pośrednik między władzą polityczną a opiniami usłyszanymi w społeczeństwie. Dziennikarze pełnią w społeczeństwie funkcję strażników demokracji, edukatorów, informatorów oraz mediatorów. Ich praca wpływa na kształtowanie opinii publicznej na nierzadko trudne i bolesne tematy. Moje pytanie miało na celu przypomnienie, że ekshumacje, tak jak w przypadku innych zbrodni dokonywanych w okresie II wojny światowej, to pewnego rodzaju dowód historyczny, aby tak tragiczne zbrodnie nigdy więcej nie zostały powtórzone. Pierwsze ekshumacje na Wołyniu miały miejsce już w latach 90. XX wieku, jednak największa aktywność w tym zakresie przypada na lata 2013-2015. Niestety, w 2017 roku ukraińskie władze wprowadziły zakaz poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar wojen i konfliktów na terenie Ukrainy. Dla wielu Polaków jest to symbol tego, że państwo ukraińskie nie uznaje wydarzeń z 1943 r. za zbrodnię wojenną i nie chce, aby upublicznione zostały informacje o sposobach znęcania się nad ludnością polską.

Jest to swoista bariera w budowie zdrowego sojuszu politycznego. Polska od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę jest jednym z najważniejszych sojuszników tego kraju. Nasze wsparcie jest wielowymiarowe i obejmuje zarówno pomoc humanitarną, jak i wojskową. Polska otworzyła swoje granice dla milionów Ukraińców uciekających przed wojną, zapewniając im schronienie, opiekę medyczną i wsparcie w integracji. Przede wszystkim zależy nam na tym, aby wzajemnie się szanować i dbać o nasze rodzime tradycje. Dziennikarze muszą być świadomi, że ich praca może kształtować sposób, w jaki przyszłe pokolenia będą rozumieć ten konflikt – dlatego też ich odpowiedzialność za przekazywanie prawdy jest większa niż kiedykolwiek.

Kontrowersja w pracy dziennikarza
Wojna na Ukrainie, która rozpoczęła się w 2014 roku aneksją Krymu przez Rosję, a następnie eskalowała do konfliktu zbrojnego w 2022 roku, stanowi jedno z najważniejszych wydarzeń współczesnej historii. W tym kontekście praca dziennikarza staje się niezwykle trudna i odpowiedzialna, zwłaszcza gdy chodzi o przekazywanie prawdy historycznej. Konflikt ten jest bowiem nie tylko walką zbrojną, ale również wojną informacyjną, w której media odgrywają kluczową rolę.

Jednym z największych wyzwań, przed którymi stają dziennikarze relacjonujący wojnę na Ukrainie, jest ogromna skala dezinformacji, która towarzyszy temu konfliktowi. Zarówno Rosja, jak i Ukraina prowadzą intensywną kampanię propagandową, starając się wpłynąć na opinię publiczną na całym świecie. W takiej sytuacji dziennikarze muszą wykazać się wyjątkową ostrożnością w doborze źródeł i weryfikacji informacji, aby nie stać się narzędziem w rękach którejkolwiek ze stron. Dezinformacja może obejmować nie tylko fałszywe wiadomości, ale także manipulowanie kontekstem wydarzeń, wybiórcze prezentowanie faktów czy tworzenie fałszywych narracji historycznych, które mogą na długie lata zniekształcić postrzeganie tego konfliktu.
Wojna dezinformacyjna – najpotężniejsza broń w XXI wieku:
W XXI wieku informacja stała się jednym z najcenniejszych zasobów, natomiast dezinformacja wyrosła na jedno z najpotężniejszych narzędzi w arsenale współczesnych konfliktów. Wojny dezinformacyjne nie toczą się na tradycyjnych polach, lecz w mediach, na portalach społecznościowych i w świadomości milionów ludzi na całym świecie. Zamiast czołgów i karabinów, główną bronią są fake newsy, zmanipulowane obrazy i narracje, które mają na celu wprowadzenie chaosu, podziałów i destabilizacji. Wojna dezinformacyjna jest realnym zagrożeniem, które może prowadzić do destabilizacji społeczeństw i podważać fundamenty demokracji. Dlatego tak ważne jest, abyśmy jako społeczeństwo byli świadomi tej broni i nauczyli się przed nią bronić. Szczególnie my, Polacy, jako naród solidarny z Ukrainą, doświadczyliśmy tego zjawiska wielokrotnie. Rosja prowadziła skoordynowane kampanie dezinformacyjne na całym świecie, mające na celu przedstawienie konfliktu w Ukrainie w sposób korzystny dla Kremla. Korzystając z mediów społecznościowych, botów internetowych, trolli oraz mediów sponsorowanych przez państwo, Rosja szerzyła fałszywe informacje, które miały zdezorientować odbiorców, podważyć zaufanie do zachodnich mediów i instytucji oraz osłabić wsparcie dla Ukrainy ze strony Zachodu.
W takim razie, jak mamy prowadzić dialog ze Wschodem?
Dialog ze Wschodem powinien opierać się na jasnych i niezmiennych zasadach. Należy wyraźnie komunikować, jakie są nasze oczekiwania, granice oraz wartości, których nie zamierzamy negocjować. Jest to główny cel, jaki naszym politykom stawiają nie tylko obywatele, ale i przedstawiciele medialni. Kluczowym elementem dialogu ze Wschodem jest zachowanie jedności wśród krajów Zachodu, w tym także w często pomijanym sektorze, jakim jest znaczenie kultury i edukacji. Wymaga to gotowości do kompromisu, ale nie kosztem fundamentalnych wartości i zasad. Prawda historyczna jest pojęciem złożonym, gdyż historia nie jest jedynie zbiorem faktów, ale także ich interpretacją. Dziennikarze, relacjonując wydarzenia o znaczeniu historycznym, muszą stawić czoła wielu wyzwaniom. Jednak najważniejsze jest to, aby mieć odwagę do mówienia prawdy, nawet gdy wydaje się to niemożliwe. Dziennikarstwo historyczne wymaga głębokiej znajomości kontekstu, w którym dane wydarzenia miały miejsce oraz umiejętności oddzielania faktów od interpretacji. Wtedy zadbamy o to, żeby współczesne media wkroczyły na najwyższy poziom w formie przekazu. Stwierdzenie, że media to „czwarta władza”, na nowo zostanie realizowane w sposób właściwy.
Fot. nagłówka: Campus Polska Przyszłości/ Platforma X
O autorze
Studentka dziennikarstwa na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Pasjonatka historii Polski XIX wieku i czasów napoleońskich. Prywatnie wielbicielka literatury pięknej, a także działaczka społeczna. Ulubione tematy to polityka krajowa i międzynarodowa.