Przejdź do treści

Czy Internet ma swój koniec? – dead-internet theory

W połowie lat 90. internet złapał w swoje sidła cały świat. Po raz pierwszy w historii każdy miał dostęp do niespotykanej ilości informacji. W tych wczesnych latach cała sieć była tworzona przez wykwalifikowanych webmasterów, którzy rozumieli wewnętrzne działanie internetu. Z czasem nowe technologie umożliwiły każdemu dzielenie się swoimi przemyśleniami i pomysłami z całym światem. Niedawno boty zostały wypuszczone w sieć, aby wypełniać różne zadania. Większość z tych robotów wykonuje niezbędne i pomocne polecenia. Niestety, poszczególne z nich zostały wykorzystane do złych celów. Główne strony internetowe udokumentowały gwałtowny wzrost ruchu botów na ich platformach w ciągu ostatnich kilku lat. Zwiększony ruch AI doprowadził niektórych ludzi do teorii, że internet jest martwy, a boty przejęły nad nim kontrolę.

Spędziłeś dzień w Internecie – nie jesteś sam

W ciągu ostatnich lat jedną z najważniejszych zmian w cyfrowym świecie było przejście od szeroko otwartej sieci do półzamkniętych platform, które wykorzystują Internet do transportu (a nie jedynie jako przeglądarkę do wyświetlania treści). Jest to świat, który coraz częściej wybierają konsumenci, nie dlatego, że odrzucają ideę sieci, ale dlatego, że te dedykowane platformy często lepiej pasują do ich życia. Producenci i konsumenci są zgodni: sieć nie jest kulminacją cyfrowej rewolucji.

Dekadę temu wyniesienie przeglądarki internetowej do centrum świata komputerów wydawało się nieuniknione. Wydawało się, że to tylko kwestia czasu, zanim Web zastąpi oprogramowanie aplikacyjne dla komputerów PC i zredukuje systemy operacyjne do „słabo zdebugowanego zestawu sterowników urządzeń”, jak mawiał współzałożyciel Netscape’a, Marc Andreessen. Najpierw Java, potem Flash i Ajax, a następnie HTML5 – coraz bardziej interaktywny kod internetowy – obiecały umieścić wszystkie aplikacje w chmurze i zastąpić pulpit webtopem.

Od zawsze istniała alternatywna ścieżka – taka, która postrzegała Web jako godne narzędzie, ale nie cały zestaw narzędzi. W 1997 roku Wired opublikował słynną okładkę „Push!”, która sugerowała, że nadszedł czas, aby „pocałować przeglądarkę na pożegnanie”. Argumentowano wówczas, że technologie push, takie jak PointCast i Active Desktop Microsoftu, stworzą „radykalną przyszłość mediów poza siecią”.

Kiss your browser goodbye

Komunikacja sieciowa wymaga interfejsów, które przeskakują pomiędzy węzłami, wykorzystując unikalny charakter połączeń rozproszonych. Technologia, która, powiedzmy, podąża za Tobą do następnej taksówki, delikatnie zachęcając Cię do odwiedzenia lokalnego akwarium, jednocześnie informując Cię na bieżąco o trwającym meczu Twojej ulubionej drużyny koszykarskiej. Inne urządzenie może dzwonić na Twoim nadgarstku, informując Cię o tym, że trasa do domu jest zakorkowana i wyświetlając adres restauracji, w której możesz zjeść tanie sushi, czekając na to. W domu, na komputerze, ten sam system będzie uruchamiał kojące wygaszacze ekranu pod regularnymi błyskami wiadomości, cały czas śledząc w jednym rogu komunikaty prasowe spółek, których akcje posiadasz. Z częstymi komunikatami handlowymi, oczywiście.

Fot. Gary Wolf

Akcja: Facebook

Serwis rozpoczął działalność jako darmowy, ale zamknięty system. Wymagał nie tylko rejestracji, ale akceptowalnego adresu e-mail (z uczelni, a później z każdej szkoły). Google miał zakaz przeszukiwania jego serwerów. Kiedy w 2006 roku strona została otwarta dla ogółu społeczeństwa – jej klubowe, wysoce regulowane podstawy były już gotowe. Jego atrakcyjność polegała na tym, że był to system zamknięty. Organizacja informacji i relacji na Facebooku stała się, w niezwykle krótkim czasie, redutą od sieci – prostszym, bardziej nawykowym miejscem. Firma zaprosiła programistów o utworzenie gier i aplikacji specjalnie do użytku na Facebooku, przekształcając witrynę w pełnoprawną platformę. I wtedy, w pewnym krytycznym punkcie masowym, nie tylko pod względem liczby rejestracji, ale samego czasu spędzonego, przyzwyczajenia i lojalności, Facebook stał się równoległym światem do sieci.

Założyciel Facebooka – Mark Zuckerberg, miał jasną wizję imperium: taką, w której programiści budujący aplikacje na platformie, której właścicielem i kontrolerem była jego firma, zawsze będą podporządkowani samej platformie. Sieć niezliczonych przedsiębiorców została przyćmiona przez model pojedynczego przedsiębiorcy-wizjonera, bezwzględnego wzoru wszystkiego, czym sieć nie była: sztywnych standardów, wysokiego projektu, scentralizowanej kontroli.

Zuckerberg, nie był jedynym chętnym do obalenia modelu otwartej sieci Google. Firmy zajmujące się tworzeniem treści, uzależnionych od reklam, aby sfinansować tworzenie i rozpowszechnianie swoich produktów, wydawały się tracić wiarę w swoją zdolność do robienia tego w sieci. Sieć została zbudowana przez inżynierów, a nie redaktorów. Nikt nie zwrócił więc uwagi na fakt, że strony internetowe zbudowane w HTML-u (najbardziej zaawansowana forma mediów internetowych i projektowania)  okazały się dość kiepskim medium reklamowym.

Przez długi czas było to zamaskowane przez wzrost udziału w widowni, a następnie stale rosnący udział w reklamach, aż do momentu, gdy około dwóch lata temu, rzeczy zaczęły zwalniać. Reklamy online wzrosła do około 14 procent wydatków reklamowych konsumentów, ale zaczął się poziom off (w przeciwieństwie do tego – telewizja, która również stanowi 35 procent naszego czasu medialnego, dostaje prawie 40 procent dolarów reklamowych).

Prawo Metcalfe’a, mówi, że wartość sieci wzrasta proporcjonalnie do kwadratu połączeń, tworzy rynki typu „zwycięzca bierze wszystko”, gdzie różnica między numerem jeden a numerem dwa jest zwykle duża i stale rośnie.

Chaos nie jest modelem biznesowym. Nowa rasa potentatów medialnych wprowadza porządek – i zyski – do cyfrowego świata.

Michael Wolff

Rząd USA angażuje się w napędzane sztuczną inteligencją gazowe oświetlenie całej światowej populacji – użytkownik na Agora Road

Użytkownik twierdził, że internet „umarł” w 2016 lub 2017 roku – a to, co widzimy teraz, to sztucznie generowane treści, które są spreparowane, aby skłonić nas do kupowania kolejnych rzeczy.

W przeciwieństwie do wielu innych internetowych teoretyków spiskowych, którzy są nudni lub naprawdę łatwowierni, lub motywowani przez dziwną politykę, ludzie z martwego internetu w pewnym sensie mają rację.

Kaitlyn Tiffany, The Atlantic

Teoria oferowała pewne breadcrumbs: internet jest bardziej przebodźcowany przez boty i AI-generated treści niż kiedykolwiek, a eksperci przewidują, że fala będzie wkrótce się powiększać. Timothy Shoup (z Copenhagen Institute for Futures Studies) przewidział, że do 2025-2026 roku prawie 99% internetu będzie generowane przez sztuczną inteligencję. GPT-3 to Generative Pre-trained Transformer maszyna, która wykorzystuje istniejące wcześniej dane do generowania tekstu podobnego do ludzkiego. I może być coraz trudniej to odróżnić.

Jak w każdej teorii spiskowej, są w niej elementy prawdy. Dzisiejszy Internet jest zupełnie inny od tego, co było jeszcze kilka lat temu. W miarę jak algorytmy stają się coraz bardziej wyrafinowane, świat online staje się coraz bardziej agregowany do kaprysów korporacji. To, co widzimy w sieci, jest często wynikiem ukierunkowanego AI i algorytmów – ostatecznie, biorąc użytkowników coraz dalej od organicznych doświadczeń.

Fot. nagłówka: Reddit

O autorze

Studentka administracji na Uniwersytecie Warszawskim. Stara się wydłużyć dobę do 48 godzin. Entuzjastka picia kawy. Interesuje się prawem rynków kapitałowych oraz nowymi technologiami. W wolnym czasie robi zdjęcia oraz organizuje city breaks.