W Legnicy w dniach 26-28 lipca odbyły się trzy pokazy filmowe w ramach Avant Art Festival 2024. W kameralnym kinie „Piast” na przestrzeni weekendu obejrzeć można było następujące filmy: Wrócicie do siebie, Bestia oraz Grand Tour. Ideą Avant Art Festival jest przedstawienie oryginalnej, awangardowej muzyki i sztuki, która zazwyczaj nie pojawia się na mainstreamowych festiwalach. Uczestnictwo w tym wydarzeniu to świetna okazja, by odkryć coś nowego, intrygującego oraz przełamującego utarte schematy.
O kinie
Mieszczące się przy ulicy Biskupiej 5 kino studyjne od lat funkcjonuje pod nazwą „Piast”. Jest to najdłużej działająca placówka kinowa w Legnicy, a pieczę nad nią sprawuje Dolnośląskie Centrum Filmowe. Obiekt został otwarty w roku 1970, kiedy to dołączył do nieczynnych już „Ogniska”, „Bałtyku” i „Kolejarza”. Z zewnątrz budynek nie przyciąga zbytnio wzroku, gdyż jego szare ściany wtapiają w krajobraz legnickich ulic. W środku jest za to bardzo klimatycznie. Znajdziemy tu stare czerwone fotele, a przy wejściu przywita nas dawny projektor filmowy. Kino nie serwuje popcornu ani przekąsek. Oferuje za to oryginalne seanse i wyjątkową atmosferę. To zdecydowanie jedno z takich miejsc, które raz odkryte nieustannie zachęca, by do niego powracać.
Wrócicie do siebie
Festiwal otworzył hiszpańsko-francuski komediodramat w reżyserii Jonása Trueby pod tytułem Wrócicie do siebie. Film trwa niecałe dwie godziny i porusza tematykę rozstania. Podczas seansu widz śledzi historię pary. Ona jest reżyserką, a on aktorem. Ale (Itsaso Arana) i Alex (Vito Sanz) wspólnie podejmują decyzję o rozstaniu po kilkunastoletnim związku. Postanawiają zorganizować imprezę z okazji rozstania, która przypominać ma przyjęcie weselne. Spotyka się to ze zdziwieniem ze strony rodziny oraz znajomych, którzy dość sceptycznie podchodzą do tego pomysłu. Co ciekawe, bohaterowie nadal mieszkają razem i dobrze się dogadują, co jest szczególnie widoczne podczas przygotowań do wyprowadzki – wspólnie pakują rzeczy, doradzają sobie nawzajem.
Za zdjęcia odpowiedzialny jest Santiago Racaj i trzeba przyznać, że poradził sobie z tym zadaniem dobrze. Kadry nie są przekombinowane, a jednocześnie nie nudzą. Taki efekt pomaga również uzyskać montaż. Ten został powierzony Marcie Velasco, która wykazuje się idealnym wyczuciem co do długości poszczególnych scen. Wisienką na torcie są kostiumy, o które zadbała Laura Renau. Wybrane przez nią kreacje idealnie wpasowują się w klimat produkcji i, co ważne, nie odciągają uwagi od aktorów, którzy zresztą również spisali się znakomicie. Swoją rolą urzekł mnie w szczególności Sanz. Jego mimika oraz gestykulacja idealnie oddawały emocje granej przez niego postaci.
Podczas seansu zaintrygował mnie również motyw filmu w filmie. Wielokrotnie ukazane zostaje jak Ale dopracowuje ostatnie szczegóły produkcji, by później podzielić się efektami swojej pracy z rodziną oraz znajomymi. Efekt nie pojawia się jednak na ekranie, a montaż sugeruje, że film, o jakim mowa, to właśnie ten, który oglądamy. Obraz okazał się lekki i przyjemny w odbiorze, a jednocześnie skłaniający do refleksji.
Bestia
Następnego dnia odbył się pokaz filmu pod tytułem Bestia. Jest to dzieło z gatunku fantastyki naukowej, w reżyserii Bertranda Bonella. Obraz ukazuje świat przyszłości, zdominowany przez sztuczną inteligencję. Ludzie coraz częściej „wyłączają” swoje emocje, przechodząc zabieg nazywany „oczyszczeniem”. Jest to warunek konieczny do uzyskania zgody na pracę w zawodach wymagających odpowiedzialności i obiektywnego myślenia. Lista profesji dla pozostałych osób jest z kolei mocno ograniczona. Ta niewątpliwie ciekawa produkcja trwa prawie dwie i pół godziny. Na jej oryginalny klimat duży wpływ ma muzyka, której autorem jest sam reżyser.
Gra aktorska wypada bardzo dobrze, jednak oglądając sceny przedstawiające Louisa (George MacKay), czułam pewien niedosyt. Odniosłam wrażenie, że w aktorze drzemie niewykorzystany do końca potencjał. Obraz obfituje w wiele ciekawych ujęć, które warto oglądać uważnie ze względu na ich szczegółowość oraz wszechobecną symbolikę. W filmie często pojawia się na przykład gołąb, uznawany na ogół za pozytywny symbol oraz znak ducha świętego. Inaczej dzieje się natomiast, gdy ptak wleci do domu – wtedy zwiastuje śmierć.
Taka sytuacja niejednokrotnie spotyka główną bohaterkę o imieniu Gabrielle (Léa Seydoux). Przydarza jej się to w różnych wcieleniach, gdyż w filmie pojawia się wątek reinkarnacji. W każdym ze swoich żyć kobieta zakochuje się z wzajemnością w tym samym mężczyźnie – Louisie. Jednak czy ich miłość ma rację bytu w nowym nieczułym świecie? Film skłonił mnie do refleksji nad zastosowaniem nowych technologii. Uważam tę produkcję za udaną oraz wyjątkowo przyjemną wizualnie. Jest to mój faworyt z tego zestawienia.
Grand Tour
Jako ostatni wyświetlony został film podróżniczy pod tytułem Grand Tour. W jego produkcję zaangażowało się aż sześć państw: Portugalia, Włochy, Francja, Niemcy, Japonia i Chiny. Trwający nieco ponad dwie godziny obraz wyreżyserował Miguel Gomes. Przedstawił w nim podróż Edwarda (Gonçalo Waddington), który ucieka przed swoją narzeczoną o imieniu Molly (Crista Alfaiate). Główny bohater to brytyjski urzędnik, pragnący odciąć się od przeszłości. Swoją podróż zaczyna od dawnej stolicy Birmy, Rangun. Następnie odwiedza Bangkok, Sajgon, Osakę i Szanghaj. Jego śladami wytrwale podąża kobieta, którą miał poślubić. Pomimo niechęci ukochanego Molly próbuje odnaleźć go w Azji i nie,rzadko podejmuje ryzyko podczas podróży.
Za zdjęcia odpowiedzialni są Sayombhu Mukdeeprom oraz Rui Poças. Z kolei montaż to dzieło Pedra Filipe’a Marquesa i Telma Churra. Na ekranie pojawia się czerń i biel na przemian z kolorem. Reprezentuje to czasy współczesne, które mieszają się z rokiem 1917. Dostrzec można także motywy zaczerpnięte z kina niemego. O kostiumy zadbała Silvia Grabowski i uważam, że dopasowała je idealnie. Dobranie odpowiednich kreacji do czarno-białych scen było szczególnym wyzwaniem.
W filmie znalazło się wiele fascynujących motywów oraz budzących grozę scen. Ukazane zostały na przykład niebezpieczna wyprawa w górę rzeki oraz moment zażywania opium. Nie zabrakło też oryginalnych ujęć i ciekawych postaci. Alfaiate zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Aktorka idealnie sprawdziła się w swej roli. Obraz jednak nie do końca do mnie przemówił. O ile pojedyncze sceny zrealizowane zostały znakomicie, o tyle scenariusz wydał mi się chaotyczny i zagmatwany. W mojej ocenie został nieco przekombinowany, przez co całość stała się nużąca i trudna w odbiorze. Mimo to film jak najbardziej zasługuje na uwagę, ponieważ stanowi interesujący przykład awangardowego eksperymentu z formą.
Wrażenia z festiwalu
Podczas festiwalu w kinie „Piast” bawiłam się znakomicie. Spędziłam czas w przyjemnej atmosferze. Na sali kinowej nie usłyszałam chrupania popcornu, a przed seansem nie byłam zmuszona oglądać trwających kwadrans reklam. Pojawiły się tylko dwa zwiastuny filmów. Traktuję to wydarzenie jako część swojego rozwoju osobistego. Festiwale filmowe stanowią bowiem formę rozrywki, która nie tylko bawi, ale także wnosi coś wartościowego do naszego życia. Cudownie było również odwiedzić to urokliwe legnickie kino.
Fot. nagłówka: Maria Stanisławska/Gazeta Kongresy
O autorze
Studiuję twórcze pisanie i edytorstwo na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Wrocławskiego. Uwielbiam sztukę filmową, literaturę oraz długie spacery 🙂