1 marca 2023 najsłynniejszy album zespołu Pink Floyd, The Dark Side of the Moon, kończy 50 lat. Krążek brytyjskiego zespołu to drugi po Thrillerze Michaela Jacksona najlepiej sprzedający się album w historii, a jego wszechobecność w popkulturze to zjawisko nieporównywalne z żadnym innym fenomenem współczesnej muzyki – w końcu słynne logo pryzmatu rozszczepiającego światło na czarnym tle było znane jeszcze na długo przed uzyskaniem popularności przez zespół. Natomiast sama płyta spędziła nieprzerwanie 18 lat na amerykańskiej liście Billboard 200. Najdobitniej wynika to z faktu, że utwory niegdyś wielbione przez naszych rodziców i dziadków teraz przeżywają drugą młodość, chociażby trendując na Tiktoku. Co jest zatem źródłem ponadczasowego fenomenu Dark side of the Moon?
Projekt okładki został zainspirowany zdjęciem pochodzącym z podręcznika do fizyki z 1963 r., przedstawiającym pryzmat z rzutowaną przez niego wiązką białego światła, rozszczepiającego się w kolory tęczy. Richard Wright, zlecając logo płyty, zaznaczył, żeby było to coś schludnego, prostego i z klasą – zupełnie jak grafika pudełka czekoladek Black Magic. Efekt spotkał się z jednoznaczną aprobatą wszystkich członków zespołu, a słynny pryzmat urósł do rangi symbolu, wkrótce masowo powielanego na okładkach, plakatach czy koszulkach. Co więcej, logo w minimalistyczny sposób reprezentuje warstwę liryczną albumu, odnoszącą się do blasków i cieni ludzkiej egzystencji od urodzenia aż do śmierci.
W 1972 Pink Floyd znajdowali się na swoistym rozdrożu: co prawda mieli już za sobą wydanie sukcesywnego Obscured by the Clouds, jednak najsłynniejsza era (Wish You Were Here, The Wall oraz rzecz jasna The Dark Side of the Moon) znajdowała się dopiero przed nimi. Sytuację dodatkowo komplikowało odejście z zespołu dawnego lidera Syda Barreta ze względu na problemy ze zdrowiem psychicznym. Wówczas obowiązki twarzy zespołu przejął Roger Waters, który jest również autorem wszystkich tekstów z The Dark Side of the Moon.
Ciemna strona księżyca powstał jako album koncepcyjny, reprezentujący gatunek rocka progresywnego. Sam pomysł na krążek opowiadający o egzystencjalnych dylematach współczesnego człowieka miał zrodzić się podczas wspólnego spotkania zespołu w londyńskim domu perkusisty – Nicka Masona. Zainspirowani stresem i presją związanymi z niekończącymi się trasami koncertowymi oraz rosnącą popularnością, członkowie Pink Floyd stworzyli wówczas uniwersalną listę trudności charakterystycznych dla ówczesnej epoki. Znalazły się wśród nich m.in. niepokój związany z upływem czasu (utwór Time), zachłanność i chciwość (Money), popadnięcie w obłęd (Brain Damage), strach przed lataniem (On the run) oraz lęk przed śmiercią (Eclipse).
Uniwersalna tematyka utworów znajdujących się w albumie nie jest jednak jedynym źródłem jego sukcesu. Z pewnością decydującą rolę odegrało tutaj charakterystyczne, awangardowe brzmienie, uzyskane przy pomocy efektów pozamuzycznych. Chociażby, otwierające album Speak to me rozpoczyna się dźwiękiem bicia serca, powstałego przy uderzaniu w bęben pałeczką owiniętą filcem (odgłos prawdziwego ludzkiego serca okazał się bowiem mało efektowny). Istotną rolę odegrały w tym przypadku sugestie producenta i realizatora dźwięku Alana Parsonsa, któremu zawdzięczamy m.in. słynną sekwencję bijących i tykających zegarów na początku Time, a także dźwięk otwieranych kas i przelewających się monet, otwierający utwór Money.
The Dark Side of the Moon to owoc współpracy wielu muzyków – nie tylko stałych członków Pink Floyd, ale również przypadkowych twórców, którzy przyczynili się do nadania albumowi jego niepowtarzalnego brzmienia. Jednym z tych „cichych bohaterów” jest na przykład Clare Torry, odpowiadająca za legendarną wokalizę w Great Gig In the Sky. Za swój wkład wokalistka otrzymała jedynie 30 dolarów i prosto ze studia wyszła na kolację z narzeczonym, nie wiedząc nawet, czy jej wykonanie znajdzie się w ostatecznej wersji albumu. W 2004 r. pozwała jednak wytwórnię EMI oraz Pink Floyd i ostatecznie udało się jej wywalczyć 50% należnych jej udziałów z piosenki.
W tym kontekście warto wyróżnić również Dicka Parry’ego – autora słynnego saksofonowego solo w Us and Them, a także zwykłych pracowników studia nagraniowego. To właśnie ich odpowiedzi na pytania egzystencjalne zadawane przez członków zespołu nadały The Dark Side of the Moon jego wyjątkowego, refleksyjnego i nihilistycznego charakteru. Co więcej, wypowiedź dozorcy budynku Gerry’ego Driscolla, którą możemy usłyszeć w ostatnich sekundach końcowego utworu Eclipse: There is no dark side in the moon, really. As a matter of fact it’s all dark stanowi zarówno podsumowanie całej płyty, jak i główną inspirację jej tytułu.
The Dark Side of the Moon to bez dwóch zdań album, zajmujący wyjątkowe miejsce w historii muzyki. Mimo że od jego wydania mija już 50 lat, awangardowość brzmienia i uniwersalizm tekstów sprawia, że płyta Pink Floydów cieszy się niesłabnącą popularnością po dziś dzień i spokojnie możemy przyznać jej miano jednego z najlepszych krążków wszechczasów.
Fot. nagłówka: Kilyann Le Hen/Wikipedia Commons
O autorze
Studentka prawa i polonistyki. Dużo mówi o historii i kulturze , a jeszcze więcej o niej pisze. Kocha stare kino, muzykę z lat 70. i literaturę piękną.