9 sierpnia 2022 roku w największych miastach Polski odbyły się tzw. Marsze Godności. Ich uczestnicy wyrażali sprzeciw wobec polityki Aleksandra Łukaszenki oraz Władimira Putina, solidaryzowali się z Białorusinami i Ukraińcami, a także domagali się uwolnienia więźniów politycznych. W tym artykule opiszemy marsz w Krakowie, zorganizowany przez mieszkającą pod Wawelem społeczność białoruską.
Dlaczego odbył się marsz?
Wpierw warto przypomnieć sobie kontekst. Dlaczego więc taka manifestacja została zorganizowana? Równo dwa lata wcześniej, 9 sierpnia 2020 roku, odbyły się sfałszowane przez Aleksandra Łukaszenkę wybory prezydenckie w Białorusi. W ramach niezgody z tak przeprowadzonym głosowaniem, Białorusini wyszli na ulice protestować. Były to największe jak do tej pory protesty w historii naszych wschodnich sąsiadów. Łukaszenka odpowiedział na to siłą – ORMO-wcy rzucali w protestujących gazem pieprzowym i granatami hukowymi. Oprócz tego zatrzymywali, bili i wsadzali tysiące obywateli, dziennikarzy i społeczników do więzień.
Opór przeciw białoruskiemu dyktatorowi został brutalnie stłumiony. Kto nie został aresztowany przez służby, ten zbiegł za granicę szukać azylu w państwach sąsiednich. W grudniu 2021 roku Straż Graniczna, cytowana przez Business Insider, podała, że w ciągu niecałego 1,5 roku do Polski uciekło ponad 20 tysięcy Białorusinów i Białorusinek.
Do tej pory za naszą wschodnią granicą panuje terror. Wielu z tych, którzy dwa lata temu protestowali lub po prostu sprzeciwiali się Łukaszence, wciąż siedzi „za kratami”. Według danych zbieranych przez centrum praw człowieka Viasna, 1262 osoby mają status więźniów politycznych. 2002 osoby z kolei zostały już skazane (stan na 10 sierpnia 2022).
Prześladowana przez Łukaszenkę jest również białoruska Polonia. Od marca 2021 roku w areszcie przebywa związany z Gazetą Wyborczą dziennikarz Andrzej Poczobut. Od tego też czasu czeka na proces. Przedstawiciele Związku Polaków na Białorusi byli lub wciąż są aresztowani, polskie szkoły są zamykane, używanie języka polskiego – zakazane, a polskie mogiły – bezczeszczone przez białoruskie służby.
Przebieg manifestacji
W drugą rocznicę wspomnianych wyżej wydarzeń mieszkający w Krakowie Białorusini, Ukraińcy i Polacy ponownie zademonstrowali swój sprzeciw wobec reżimu Łukaszenki. Zdaniem organizatorów ulicami Krakowa przeszło tego dnia kilkaset osób. Wszyscy zebrali się o godzinie 19 pod Wzgórzem Wawelskim i przeszli trasą, która, jak się okazało, nie została wytyczona przypadkowo. Wyjaśnia nam to jeden ze współorganizatorów wydarzenia, Patryk Golba-Zawadzki:
Wyruszyliśmy spod placu Wielkiej Armii Napoleona, czyli tej, która szła wyzwalać Białoruś spod jarzma Moskali na początku XIX wieku. Następnie przeszliśmy obok pomnika Tadeusza Kościuszki, który jest bohaterem narodowym nie tylko Polski czy Ameryki, ale również Litwy i Białorusi. On sam pochodził także z terenów dzisiejszej Białorusi. Ruszyliśmy w końcu pod pomnik Adama Mickiewicza – największego polskiego poety, który też był Białorusinem: pochodził z Nowogródka.
Symbolika marszu
W czasie trwania wielonarodowej manifestacji widoczne były liczne symboliczne gesty. Uczestnicy marszu wznosili biało-czerwono-białe flagi Wolnej Białorusi, flagi narodowe Ukrainy i Polski, a także pojedynczą flagę powstania styczniowego. Jej sens Patryk Golba-Zawadzki opisał w ten sposób:
Na Białorusi powstaniem styczniowym dowodził Konstanty Kalinowski, którego nazwalibyśmy polskim szlachcicem. W rzeczywistości jednak był zwykłym Białorusinem we współczesnym tego słowa rozumieniu. To tylko jeden z przykładów na to, jak Białorusini współtworzyli z nami historię.
Oprócz tego manifestanci śpiewali pieśni, które stały się już nieodzowną częścią białoruskiego ruchu oporu. Wśród nich znalazły się między innymi „Mury” Jacka Kaczmarskiego, śpiewane zarówno w języku polskim, jak i białoruskim, a także „Kupalinka”. Aby do tego wspólnego manifestowania włączyć wszystkie osoby, Stowarzyszenie Jagiellonica rozdawało specjalnie na tę okazję wydrukowane śpiewniki. Można było w nich znaleźć teksty najważniejszych pieśni, głównie w języku białoruskim (w cyrylicy oraz jej transliteracji).
Cytowany już wyżej Golba-Zawadzki uzasadniał dystrybucję tychże śpiewników chęcią pokazania krakowianom, że walczyć należy śpiewem, uśmiechem i radością – nie płaczem. Dlatego na ostatniej stronie tego śpiewnika organizatorzy umieścili portrety tysiąca lat historii Białorusi. Tam przedstawili tych Białorusinów, którzy aktywnie działali na rzecz istnienia państwa, rozwijali ten naród, a potem zasłynęli w walce o naszą i waszą wolność.
Przesłanie uczestników marszu
O idei marszu oraz przesłaniu niesionym przez zgromadzonych w tym szczególnym czasie powiedział nam więcej jego współorganizator, Patryk Golba-Zawadzki:
Aktualnie Białoruś otrzymuje ogromne wsparcie w tej walce, ale ciągle jest za słaba tylko dlatego, że wciąż nie ma wsparcia nas – opinii publicznej i innych zwykłych ludzi w tych walkach. To właśnie z tego powodu przypomnieliśmy dzisiaj krakowianom i Polakom, że Białorusini żyją – są wokół nas i nigdy nie zginą.
Podobne spostrzeżenia zawarła również uczestnicząca w Marszu redaktorka Gazety Kongresy, Alicja Bazan:
Widziałam, że w marszu uczestniczyło nie tylko dużo osób z Polski, ale również z Ukrainy, oraz wielu tych, którzy przyjechali tu z Białorusi i dla których było to bardzo ważne wydarzenie. Dostrzegłam łzy w ich oczach i przejęcie, poruszenie.
Myślę, że dla nich było to szczególnie ważne wydarzenie, bo mogli zobaczyć, jak wielkie mają wsparcie od mieszkających w Polsce, jak mogą na nas liczyć. Mogli też wtedy pokazać solidarność z rodakami, którzy zostali w ojczyźnie, którzy nie mogli bądź nie chcieli z różnych względów wyjechać, i którym tam na miejscu jest bardzo trudno.
Z kolei Yuliana Orysyk, inna uczestniczka marszu, podzieliła się z nami następującymi przemyśleniami:
Byłam pod wrażeniem liczby ludzi, którzy przyszli wesprzeć Białorusinów oraz stać się głosem dla działań będących sprzeciwem dla antydemokracji. Po raz kolejny przekonałam się, że społeczeństwo domaga się demokratycznego, wolnego państwa.
Wszyscy jesteśmy różni, ale chcemy tego samego: sprawiedliwości, równości, demokracji. To od nas zależy nasza przyszłość i to my powinniśmy to pokazywać oraz bronić nasze prawa.
O autorze
Krakowianin z urodzenia, student prawa na UJ. Pasjonat architektury, polityki, podróży, historii, literatury, muzyki i sportu. W wolnych chwilach szwenda się po ulicach Krakowa, słucha muzyki lub podcastów oraz czyta książki i gazety. Próbuje być pilnym obserwatorem otaczającej go rzeczywistości oraz zapisywać swoje spostrzeżenia. Na łamach Gazety Kongresy pisze głównie o polityce międzynarodowej i krajowej oraz o historii.
Student dziennikarstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego i członek Rady ds. Równego Traktowania przy prezydencie Krakowa. W przeszłości radny Młodzieżowej Rady Krakowa. Laureat VIII i IX Olimpiady Wiedzy o Mediach. Na co dzień interesuje się zagadnieniami z zakresu geopolityki, geografii społeczno-gospodarczej oraz historii.