W ostatnich tygodniach w przestrzeni publicznej głośnym echem odbiła się sprawa przyznania Zuzannie Wiewiórce Medalu „Zasłużony dla Wymiaru Sprawiedliwości” przez wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowa. Dla tych, którzy nie wiedzą, kim jest pani Zuzanna – to wolontariuszka antyaborcyjnej Fundacji PRO – Prawo do Życia, która zajęłą się sprawą siedemnastolatki, która poprzez Facebooka szukała pomocy przy przeprowadzeniu aborcji.
Źródło: Maria Oswalt, unplash.com.
Działaczka, przeczytawszy ogłoszenie na jednej z Facebookowych grup dotyczących aborcji farmakologicznej, napisała do jego autorki, chcąc odwieść ją od decyzji wykonania zabiegu. Kiedy to się nie udało, poinformowała rodzinę dziewczyny o zaistniałej sytuacji. Okazało się, że jej chłopak oraz rodzice nie wiedzieli o tym, że spodziewa się ona dziecka. Kiedy zostali o tym poinformowani przez panią Wiewiórkę, nie pozwolili dziewczynie na wykonanie zabiegu i zmusili do donoszenia ciąży.
Incydent został następnie nagłośniony przez media, ale był opisywany ze skrajnie odmiennych perspektyw przez różne środowiska polityczne. Jak twierdzi Zuzanna Wiewiórka w opublikowanym przez siebie oświadczeniu: „Napisałam do niej, proponując pomoc oraz wsparcie w znalezieniu lepszego wyjścia. Niestety dziewczyna agresywnie odmówiła pomocy, dlatego zdecydowałam się napisać do ojca jej nienarodzonego dziecka, prosząc go, żeby jeszcze raz przemyśleli tę decyzję – okazało się, że nie wiedział nawet o tym, że jest ojcem”. Jednak działacze organizacji zajmujących się prawami kobiet, w tym, dostępem do aborcji inaczej opisywały działania Zuzanny Wiewiórki. W komentarzu dla gazety „Kongresy” przedstawicielka Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny Liliana Religa – koordynatorka ds. promocji i komunikacji w następujący sposób odniosła się do poczynań pani Wiewiórki powiedziała tak: „Pani Wiewiórka nie zapobiegła żadnemu przestępstwu, a jedynie przyczyniła się do cierpienia dziewczyny i wymuszenia porodu. Rekomendacja Konwencji CEDAW, którą Polska ratyfikowała, mówi jasno, że zmuszanie do kontynuowania ciąży jest przemocą ze względu na płeć, która może być równoznaczna z torturą lub okrutnym, nieludzkim i poniżającym traktowaniem. Tak więc zachowanie Zuzanny Wiewiórki było niemoralną ingerencją w cudze życie”.
Co więcej, sposób, w jaki Zuzanna Wiewiórka, „stara się nakłaniać do zmiany decyzji w sprawie aborcji” również budzi ogromne kontrowersje. Jak podaje portal „Elle”, działaczka Fundacji PRO miała wysyłać kobietom, które odnajduje na forach aborcyjnych, zdjęcia rozszarpanych płodów oraz oskarżać niedoszłe matki o chęć zabijania własnych dzieci. Ujawniono również komentarze Pani Wiewiórki na Facebooku, w których odpowiada się za „wysadzaniem budynków, w których wykonuje się aborcję oraz zabijaniem osób przeprowadzających zabieg”. Gazeta „Kongresy” skontaktowała się z Fundacją PRO – Prawo do Życia, prosząc o odpowiedź na powyższe oskarżenia. Do pytań załączony był zrzut ekranu, na którym Pani Wiewiórka pisze w jednym z komentarzy: „tu też temat [wysadzania klinik aborcyjnych, jeśli ludzie są w środku – przyp. red.] uważam do dyskusji, jeżeli są [w klinice aborcyjnej – przyp. red.] np. aborterzy. Można zabić w obronie, a jeśli aborter ma na co dzień umówionych X zabiegów, to zabicie go jest powstrzymaniem od zabijania niewinnych”. Jednak jedyną odpowiedzią, jaką Kongresy otrzymały, było: „Zaczyna Pani od kłamstwa. Z kłamcami nie rozmawiamy”.
Źródło: Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, Facebook.
Działalność pani Wiewiórki ma też zwolenników. Organizacje anti-choice okrzyknęły ją swoją bohaterką ze względu na „uratowanie nienarodzonego dziecka”. Jednak, jak pani Wiewiórka informuje w swoim oświadczeniu: „Na forach internetowych opublikowanych zostało bardzo wiele obelg i pomówień na mój temat, zachęcano do ataków fizycznych na mnie, udostępniając mój adres zamieszkania oraz wysłano do mnie i mojej rodziny setki wiadomości z groźbami i wyzwiskami”.
O postaci pani Wiewiórki w mediach jest bardzo głośno. Niewiele oficjalnych informacji można natomiast znaleźć o dziewczynie dotkniętej jej działalnością. W oświadczeniu działaczka pisze: „[…] jak się później dowiedziała[m], on [chłopak – przyp. red.] i rodzice dziewczyny stanęli na wysokości zadania i udało im się zapobiec zabiciu tego nienarodzonego dziecka, za co dziękuję Bogu i również tej młodej dziewczynie”. Wypowiedź wskazuje na to, że wspomniana siedemnastolatka musiała donosić ciążę wbrew swojej woli. Co więcej, nie ma żadnych informacji o stanie zdrowia psychicznego dziewczyny. Portal „Elle” relacjonuje jedynie, że „dziewczyna podjęła kilka prób samodzielnej aborcji, ale nic z tego nie wyszło i czeka na rozwiązanie. […] przez komplikacje spowodowane próbami pozbycia się dziecka bez pomocy lekarza, stan jej zdrowia mocno się pogorszył, zagrażając życiu jej oraz jej dziecka”.
Abstrahując od tego, czy zachowanie Pani Wiewiórki było właściwe moralnie, czy nie, poza życiem dziecka, wolontariusze organizacji antyaborcyjnych powinni zwracać również uwagę na zdrowie psychiczne i fizyczne matki. Badania przeprowadzone przez University of California San Francisco przekazują kilka istotnych informacji, jeśli chodzi o porównanie zdrowia psychicznego matek, które poddały się aborcji oraz tych, których wniosek o nią został odrzucony. Badania były prowadzone przez pięć lat na grupie 1000 kobiet w Stanach Zjednoczonych. Ich wyniki były następujące: „W porównaniu z otrzymaniem aborcji, odmowa wykonania żądanej aborcji wiązała się z wystąpieniem większej ilości objawów lęku i niskiego poczucia własnej wartości w tydzień po odmowie”. „U kobiety, którym odmówiono aborcji, występowało takie samo prawdopodobieństwo depresji, jak u kobiet, które miały zabieg, przez pięć lat po jego wykonaniu”.
Fundacja PRO – Prawo do Życia, odpowiadając, sugeruje, że jeśli matka, nie chcąc mieć dziecka, zdecyduje się zrezygnować z aborcji, otrzyma od organizacji wsparcie finansowe. Jednak, jak stwierdziła przedstawicielka Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny w komentarzu dla Kongresów, „żadna pomoc finansowa, deklaracje wsparcie, nie zadośćuczynią prawa do pozbawianie sprawczości w kwestii tak fundamentalnej jak urodzenie bądź nie dziecka. Autonomii czy godności nie da się zastąpić darowizną, czy paczką pieluszek”.
Co więcej, według American Psychological Association, niechciane dzieci są bardziej narażone na różnego typu zagrożenia. Badania przeprowadzone przez tę organizację mówią między innymi o tym, że „niechciana ciąża jest związana z deficytami w procesach poznawczych, emocjonalnych i społecznych dziecka. Dzieci te są bardziej narażone na negatywne długoterminowe skutki w okresie dorosłości, takie jak zwiększone prawdopodobieństwo zaangażowania w zachowania przestępcze, uzależnienie od pomocy publicznej i niestabilne małżeństwo”.
Konkluzją artykułu niech będzie fakt, że uniemożliwienie przeprowadzenia aborcji to więcej niż tylko kwestia uratowania ludzkiego życia. Podjęcie takiej decyzji za kogoś ma drugą stronę medalu, która może wiązać się ze skazaniem dziecka, a jednakowo jego matki na długotrwałe cierpienie.
W celu zapoznania się ze źródłami lub pytaniami skierowanymi do p. Zuzanny Wiewiórki prosimy o kontakt z redakcją.
Paula Filipek
Ilustracja: Agata Szmytkowska
O autorze
Uczennica II klasy 2SLO z Oddziałami Międzynarodowymi im. Pawła Jasienicy. Była radną Mlodzieżowej Rady Bielan, posłanką XXV kadencji
Sejmu Dzieci i Młodzieży oraz wolontariuszką w organizacji Forum
Obywatelskiego Rozwoju. Pasjonuje się polityką, szczególnie brytyjską oraz amerykańską oraz rolą kobiet w polityce. Aktywnie wspiera ruch Polskich Babć oraz inicjatywy pro-klimatyczne. W wolnym czasie miłośniczka powieści Arturo Pereza-Revertego i twórczości Frank'a Sinatry oraz Michael'a Buble.