„Jedynym powodem, dla którego jestem w modzie jest chęć walki z konformizmem”
29 grudnia 2022 roku – w wieku 81 lat odchodzi jedna z największych ikon współczesnej mody, określana mianem matki chrzestnej punku – Vivienne Westwood. Projektantkę i aktywistkę, której ponadczasowe projekty, garściami czerpiące z historii oraz popkultury zdobyły ogólnoświatową sławę, nie sposób przypisać wyłącznie do jednej dekady; każda z kolekcji, tak jak uprzednio kolejne odsłony legendarnego butiku przy King’s Road prezentowała całkowicie nowe, rewolucyjne spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość, ale, w którym dokładnie momencie z burzącej konwenanse, wyśmiewanej przez branżę buntowniczki, Westwood stała się uosobieniem haute couture?
W wywiadzie dla New York Timesa z 2011 mówi, że nigdy nie chciała być projektantką mody. Zaczęła się tym zajmować wyłącznie z potrzeby, aby pomóc swojemu ówczesnemu chłopakowi – Malcolmowi McLarenowi, który w historii zapisał się przede wszystkim jako menadżer punkowego zespołu Sex Pistols. Kariera w przemyśle modowym nie była jednak jej pierwszym wyborem, jeśli chodzi o życiową ścieżkę. Vivienne wywodziła się z klasy pracującej; najstarsza z trójki rodzeństwa najpierw studiowała złotnictwo w Harrow School of Art, a po ukończeniu college’u nauczycielskiego, uczyła plastyki w jednej ze szkół podstawowych. W 1962 roku poślubiła Dereka Westwooda, praktykanta fabryki The Hoover Company (na ceremonię przygotowała własną suknię), jednak tradycyjna rola żony i matki nigdy nie był jej pisana – para rozwiodła się po trzech latach, a Westwood rozpoczęła burzliwy związek z McLarenem, który dał jej wstęp do artystycznego półświatka londyńskiej kontrkultury lat 70.
W 1971 rok para otworzyła legendarny butik przy King’s Road znany najpierw jako Let It Rock, w którym sprzedawała ubrania i dodatki w stylu subkultury Teddy boys – nawiązujące do lat 50 meble, pocztówki, buty na słoninie czy czasopisma z pin-up girls, jak również kostiumy teatralne i filmowe. W kolejnej odsłonie sklepu, czyli Too Fast to Live Too Young to Die na wieszakach zagościły bardziej punkowe akcenty w postaci ciężkich, skórzanych kurtek, tartanowych bluzek czy koszulek z ćwiekami. Sporo kontrowersji wzbudziło również następne wcielenie butiku, tym razem pod różowym szyldem SEX, gdy w asortymencie pojawiły się stroje dla sadomasochistów, lateksowe płaszcze oraz skórzana bielizna. Natomiast już jako Seditionaries zaczął być utożsamiany z oryginalnym, anarchistycznym stylem, który stał się znakiem rozpoznawczym Westwood aż do końca życia i kariery. To właśnie wtedy pojawiły się w nim m.in. słynne koszulki z wizerunkiem Elżbiety II przebitej agrafką i napisem God Save The Queen, które współcześnie możemy oglądać w zbiorach Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku.
Jako projektantka mody, Vivienne zadebiutowała dopiero w roku 1981, stworzoną wspólnie z McLarenem kolekcją Pirate. Na wybiegu zagościły wówczas barwne, wzorzyste motywy korsarskie, zwiewne koszule z bufiastymi rękawami, szerokie spodnie przypominające XVIII-wieczne kuloty oraz napoleońskie bikorny. Kreacje bezpośrednio inspirowane okresem Wielkiej Rewolucji Francuskiej zostały jednak zmodyfikowane i odświeżone w duchu zyskującego na popularności nurtu new wave i new romantic.
Inspiracje historyczne miały jednak jeszcze powrócić w twórczości Westwood i to niejednokrotnie. Najsłynniejsza kolekcja projektantki – legendarna Mini Crini z 1985 r. ponownie nawiązywała do dawnej mody. Korzystając z XIX-wiecznych wykrojów autorstwa Janet Arnold i historycznych technik krawieckich, Vivienne wprowadziła na salony tytułową mini crini, czyli wiktoriańską krynolinę o długości współczesnej minispódniczki, artystyczne gorsety oraz inne stylizacje inspirowane garderobą Elżbiety II i baletem Strawińskiego Pietruszka. Początkowo wyszydzana przez branżę mini crini, której zarzucano egzaltację i brak praktycznego zastosowania, w rzeczywistości stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych kreacji Westwood, do której z powodzeniem odwołują się również współcześni projektanci.
Dość pokaźną część dorobku artystycznego Westwood zajął również przewrotny dialog z brytyjską kulturą i tradycją. Przy pracy nad Harris Tweed z 1987 roku korzystała wyłącznie z tkanin produkowanych przez rodzimych włókienników, a w samej kolekcji można zaobserwować inspirację mundurami noszonymi przez królewskich gwardzistów czy strojami angielskich arystokratów. Jednakże fascynacja Westwood brytyjskością osiągnęła swoiste apogeum w jesienno-zimowej Anglomanii z 1993 r. Wówczas spódnice i sukienki w szkocką kratę i klasyczne bluzki z żabotami prezentowały na wybiegu najsłynniejsze nazwiska światowego modelingu – Kate Moss, Linda Evangelista oraz Naomi Campbell.
Wkład Vivienne Westwood w rozwój haute couture jest niezaprzeczalny, za co została z resztą uhonorowana tytułem szlacheckim i otrzymanym z rąk Elżbiety II orderem Imperium Brytyjskiego za zasługi dla rodzimej mody. Jednocześnie, warto przy tym pamiętać, że moda stała się dla projektantki nie tylko narzędziem autoekspresji, a również platformą do nagłośnienia palących kwestii społecznych. Prawie każdy pokaz zwracał uwagę na takie problemy jak: łamanie praw człowieka, kryzys klimatyczny czy galopujący kapitalizm. Zachęcając do kupowania mniej, Westwood wielokrotnie stawała w opozycji do swojej własnej, konsumpcjonistycznej branży. Jednak jej działań w żaden sposób nie możemy nazwać jedynie performatywnym aktywizmem – w 2011 roku przekazała milion funtów na rzecz fundacji walczącej z wycinką lasów pierwotnych, a kilka lat później, we współpracy z ONZ, dała pracę najbiedniejszym społecznościom w Kenii, angażując je do tworzenia toreb z materiałów z recyklingu. Zatem, mimo że Vivienne Westwood już nie ma wśród nas, swoim życiem i działalnością z pewnością udowodniła, że „punk is not dead”.
Fot. nagłówka: Tristan Fewing/Getty Images
O autorze
Studentka prawa i polonistyki. Dużo mówi o historii i kulturze , a jeszcze więcej o niej pisze. Kocha stare kino, muzykę z lat 70. i literaturę piękną.