„Bóg nas oceni”. „Bóg daje mi siłę do życia”. Oto słowa jednej z bohaterek książki Piotra Matysiaka „Patożycie. Z notatnika kuratora sądowego”. Jak się niedługo przekonacie, te słowa przekornie zaprzeczają rzeczywistości opisywanej przez Matysiaka. Poznajcie świat, o którym Bóg zapomniał.
Kim jest przeciętny czytelnik/czytelniczka Gazety Kongresy? Z pewnością ma dostęp internetu, jest młody i na tyle wykształcony, że rozumie specjalistyczny język, używany nieraz w zamieszczanych artykułach. Spełnia zatem dwa z trzech warunków, których prawdopodobnie nie może spełnić – lub może w ograniczonym zakresie – typowy przedstawiciel dysfunkcyjnych środowisk opisanych w „Patożyciu”. Taki człowiek zapewne ma za to problem alkoholowy, trójkę nieślubnych dzieci i upośledzenie w stopniu lekkim. W ten sposób przynajmniej jawią się podopieczni autora reportażu. Niektóre z opisywanych historii są bardzo drastyczne; kazirodztwo, przemoc, znęcanie się nad małoletnimi – wszystko to dostajemy w pakiecie. Przeciętny czytelnik Kongresów być może stwierdzi: „To się nie dzieje naprawdę. Takie rzeczy to tylko w Uwadze!”. Poniekąd tak, ponieważ…
…powyższy wstęp to tylko ironiczny komentarz do stereotypowego przedstawienia ubóstwa. „Patożycie” to bardzo subiektywny opis, w którym autor opowiada o swoich frustrujących wspomnieniach. Należy pamiętać, że doświadczenie ubóstwa to niekoniecznie bezzębny alkoholik spod wiejskiego sklepu. Ubóstwo może mieć twarz tego cichego dzieciaka, który nigdy nie ma kanapki w szkole; starszej pani, która trzęsącymi rękami płaci miedziakami za Euthyrox w aptece. Ubóstwa może też doświadczać rezolutna nastolatka w adidasach, która jest wolontariuszką w schronisku dla zwierząt. Albo kolega z pracy – zawsze zadbany, wypachniony, ogolony.
Niestety: problem osób z niskim dochodem istnieje i jest realny. I dzieje się tuż pod naszym nosem. Świadomie lub podświadomie odwracamy wzrok – „ten świat” jest pełen nieszczęścia, nie pasuje do naszej bańki… Obudowano go również stereotypami, powielanymi przez opinię publiczną. W ten sposób obraz ubóstwa stał się jak samozaciskająca pętelka; jedna z klisz na temat ludzi w niekorzystnej sytuacji bytowej zdaje się mniej więcej taka: ćpuny i alkoholicy, którzy żyją z zasiłków, zbyt leniwi, żeby podjąć jakąkolwiek pracę. Po co im pomagać, skoro nie chcą zmiany?
Taki stereotyp jest wygodny zarówno dla osób w korzystniejszej sytuacji życiowej, jak i rządzących. Budżet na socjal, mieszkania czy też profilaktykę społeczną można ograniczyć do minimum i przeznaczyć na przykład na przekop Mierzei Wiślanej. Nie neguję doświadczeń Piotra Matysiaka. Głęboko wierzę, że tacy ludzie istnieją (patrz: morderstwo Kamilka z Częstochowy). Toteż jeśli ktoś chciałby zapoznać się z takimi brutalnymi historiami, zachęcam do przeczytania „Patożycia”. Jednocześnie chciałabym zaznaczyć, że myślenie o ubóstwie w jeden, określony sposób odbiera wrażliwość społeczną i krzywdzi.
„Ten problem”
„Ten świat”, „ten dzieciak”, „ta dzielnica”. Tak właśnie mówi się o tym, co trudne i niewygodne. „Ten”, czyli jaki? Czy ubóstwo to tylko przemoc i alkoholizm? Przyjrzyjmy się liczbom.

Wykres obrazuje aspekt ekonomiczny życia osób w niekorzystnej sytuacji bytowej, gdzie terminy podane w tabeli rozumie się w następujący sposób:
Ubóstwo skrajne, czyli takie, którego granicę wyznacza minimalna ilość dochodów, niezbędnych do zaspokojenia podstawowych potrzeb egzystencjalnych (w 2022 roku minimum egzystencjalne wynosiło 835 zł na jedną osobę).
Ubóstwo relatywne określa się na podstawie dochodów mniejszych niż 50% średnich wydatków gospodarstw domowych na przestrzeni miesiąca.
Sfera niedostatku uwzględnia nie tylko minimum egzystencjalne, lecz również dobra potrzebne do rozwoju umysłowego, fizycznego, duchowego (na przykład wykształcenie, rozrywki).
Deprywacja materialna to brak możliwości zaspokojenia podstawowych potrzeb w związku z problemami finansowymi.
Czy podane liczby to mało? A może dużo? Na tyle „mało”, że osoby doświadczające ubóstwa spotykają się z niezrozumieniem i wykluczeniem, a jednocześnie – wciąż 1,8 milionów ludzi za wiele. Dziennikarz OKO.press Jakub Szymczak wyliczył nawet, jak wyglądałby dochód stereotypowej rodziny utrzymującej się z zasiłków. Okazuje się, że przeżyć można – od pierwszego do pierwszego. A to i tak, jeśli wszystko dobrze pójdzie. System jest niespójny i mimo ustalenia kryteriów dochodowych do przyznania zasiłku, na przykład warunki przyznania mieszkania komunalnego są różne w zależności od gminy.

Nie tylko pieniądze
Upraszczanie sytuacji osób z niskim dochodem może doprowadzać do wyciągania chybionych wniosków. Jak głosi raport Poverty Watch 2023:
„Do pełnego rozumienia ubóstwa potrzebne jest również uwzględnienie jego przyczyn. One również są różnorodne i występują na poziomie bliższym jednostce i rodzinie oraz całych społeczeństw. Fakty takie jak starość, niepełnosprawność, choroba, śmierć w rodzinie, urodzenie dziecka, rozwód, konflikt z prawem, wychowanie się w rodzinie bez znajomości, z małymi zasobami materialnymi i kulturowymi, ale też dyskryminacja w edukacji, zatrudnieniu, niemożność znalezienia pracy, grożą zmniejszeniem dochodów z pracy lub ich brakiem”.
Ludzie to zbiór emocji, doświadczeń, osobistych historii. Postrzeganie tych, którzy doświadczają ubóstwa jako leniwych degeneratów jest niesprawiedliwe. Jeśli będziesz mieć pecha, sam lub sama możesz dostać etykietę „madki” żebrającej o 500+ lub alkoholika w barłogu.
Warto przy tym zaznaczyć, że oczywiście pewne uwarunkowania sprzyjają doznawaniu skrajnego ubóstwa. Nie każdy ma szczęście urodzenia się w dobrze sytuowanej rodzinie. Wykluczenie komunikacyjne, utrudniony dostęp do wykształcenia, choroby (zarówno fizyczne, jak i psychiczne)… Czynniki te są całkowicie niezależne od społeczności. To są problemy, których rozwiązanie ciąży na państwie. „Ten świat” to środowisko, o którym zapomniał nawet nie Bóg, a system.
Według badań MCPS z 2023 roku aż połowa beneficjentów ośrodków pomocy społecznej nie szuka aktywnie pracy. Według tego samego raportu jest to skutek „(…) kilku nakładających się wymiarów wykluczenia na rynku pracy. Wśród nich za kluczowe należy uznać: niepełnosprawność, choroba własna lub członka rodziny, niskie wykształcenie, (…) niska aktywność w poszukiwaniu zatrudnienia”. Część beneficjentów jest zatem uzależniona od pomocy socjalnej. Jednakże nie można upraszczać tego zjawiska tylko do cwaniactwa i nikczemności. Składa się na nie cały system złożonych mechanizmów psychologicznych i społecznych. W myśl zasady „dawać wędkę, nie rybę” pomoc socjalna nie powinna być wyłącznie finansowa. Tylko jak dawać wędki, jeśli brakuje pracowników i pracownic socjalnych?

Co z „Patożyciem”?
Obraz rodzin z książki Matysiaka w zasadzie wpisuje się w stereotypowy obraz dysfunkcyjnych środowisk. Jednocześnie frustracja autora jest zrozumiała. Niemal połowa pracowników i pracownic socjalnych odczuwa wypalenie zawodowe. Przeszkodą są też niskie pensje oraz braki kadrowe. Aparat państwowy obciąża również ośrodki pomocy społecznej pracą ponad siły i kompetencje. Trudno mówić o jakiejkolwiek integracji beneficjentów OPS-ów, jeśli nie działa sama metoda.
W „Patożyciu” widać zrezygnowanie i bezradność. Poprzez przedstawienie tak jaskrawych przypadków autor być może kompensuje żal, złość, zgorzknienie. Trzeba jednak pamiętać, że ów reportaż to indywidualne spojrzenie. Uzależnienia, przemoc i dysfunkcje rodzinne są tylko jedną ze stron życia osób doświadczających ubóstwa. Na drugim biegunie znajdują się bowiem ludzkie tragedie.
Fot. nagłówka: Unsplash
O autorze
Studentka V roku dziennikarstwa. Absolwentka studiów artes liberales. Wierzy, że rzetelne dziennikarstwo ma potencjał zmiany społecznej. Prywatnie mól książkowy i gamerka.