Przejdź do treści

„Stałem się śmiercią, niszczycielem światów” – recenzja filmu „Oppenheimer”

„Stałem się śmiercią, niszczycielem światów” — cytat z jednej ze świętych ksiąg hinduizmu — Bhagawadgita. Robert Oppenheimer wypowiedział te słowa po udanym teście „Trinity”, pierwszej bomby atomowej.

Najnowszy film Christophera Nolana „Oppenheimer” jest niewątpliwie najgłośniejszym filmem tego roku. Światowe oczekiwania co do niego były bardzo wysokie i pojawiła się obawa czy film o stworzeniu pierwszej bomby atomowej spełni nadzieje widzów. Sam mogę zaświadczyć, że wystarczy dosłownie pierwszych kilkanaście sekund przed kinowym ekranem, aby przekonać się na własnej skórze, że były to obawy bezpodstawne.

Źródło: Universal Pictures

Ojciec bomby atomowej

Juliusz Robert Oppenheimer był synem niemieckich Żydów. Od dziecka przejawiał zdolności intelektualne nie tylko w naukach ścisłych, ale również przy nauce języków. Studiował i wykładał na najlepszych uczelniach ówczesnego świata m.in. na Uniwersytecie Harvarda, Uniwersytecie w Cambridge czy Uniwersytecie Kalifornijskim. W trakcie II wojny światowej został szefem tajnego rządowego „Projektu Manhattan”, którego głównym celem było stworzenie pierwszej bomby atomowej, która mogłaby pokonać nazistowskie Niemcy. Pomysłodawcą tego projektu był Albert Einstein, który obawiał się, że Niemcy jako pierwsi skonstruują taką bombę. Prezydent Roosevelt zrozumiał obawy naukowca i polecił rozpocząć pracę nad tym projektem. Bombę udało się stworzyć już po przegranej Niemiec, jednak została ona użyta przeciwko walczącej jeszcze wtedy Japonii. Hiroszima i Nagasaki stały się symbolem niszczycielskiej siły atomu, która latem 1945 roku na zawsze zmieniła świat.

Źródło: wikipedia.pl

Pomysł na arcydzieło 

Christopher Nolan wpadł na pomysł nakręcenia tego filmu kilka lat temu. Czynnikiem, który go zmotywował oraz zainspirował do zabrania się do tego filmu, była książka „Oppenheimer — Triumf i tragedia ojca bomby atomowej” autorstwa Kai Bird oraz Martin J. Sherwina, która zdobyła nagrodę Pulitzera.

 

Źródło: lubimyczytać.pl

Sposób przedstawienia historii 

Ten film nie jest do końca biografią Roberta Oppenheimera. Nie dowiemy się wiele o jego dzieciństwie i wczesnej młodości. Wszystko jest skupione i połączone z jednym wydarzeniem, które ujrzymy na ekranie po mniej więcej dwóch godzinach seansu — pierwszego atomowego wybuchu w dziejach ludzkości. Cała historia jest opowiedziana w sposób wspaniały, jednak niekiedy trzeba naprawdę połączyć pewne fakty ze wcześniejszych scen, aby zorientować się, co się dzieje na ekranie. Christopher Nolan położył duży nacisk na pokazanie kontrowersji, jakie wzbudził Oppenheimer już po udanej próbie atomowej w ośrodku badawczym w Los Alamos. Nie zdradzając za wiele szczegółów, mogę powiedzieć, że jeśli budujemy bombę atomową dla amerykanów w trakcie II wojny światowej, nie powinniśmy kolegować się z komunistami. 

Źródło: Universal Pictures

Christopher Nolan jest znany ze swojej niechęci do CGI (obrazy generowane komputerowo). Dlatego w swoim najnowszym dziele przy tworzeniu sceny pierwszego atomowego wybuchu nie wykorzystał on najnowocześniejszych technologii, ale zdecydował się na tradycyjne metody filmowe. Co prawda nie zdetonował on prawdziwego ładunku atomowego, ale kilka mniejszych wybuchów i doskonałe ujęcia dały efekt powalający. Na uwagę zasługują również ujęcia w kolorze czarno-białym, które również znalazły się w tym filmie. Dopełniają one klimatu oraz podkreślają wagę tych wydarzeń. 

Hollywoodzka śmietanka

Obsada aktorska, jaką wybrano do produkcji tego filmu, jest jak najbardziej z górnej półki. Na ekranie zobaczymy m.in. Roberta Downeya Jr., Matta Demona, Emily Blunt oraz Cilliana Murphy’ego, który wcielił się w rolę Roberta Oppenheimera. Cillian Murphy jest aktorem, który najczęściej pojawia się w filmach Christophera Nolana. Z pewnością wpłynęło to na lepsze porozumienie na linii reżyser — aktor oraz dało oszałamiający efekt. 

Podsumowanie

Ten film jest przede wszystkim dziełem psychologiczno-społecznym. Wydaje się, że historia stworzenia pierwszej w dziejach bomby atomowej była tylko pretekstem do przekazania w formie filmu refleksji, jaka wiąże się z bronią jądrową. Nie ulega wątpliwości, że skutki tamtych wydarzeń odczuwamy do dziś. Wojna na Ukrainie i ponowne widmo światowego konfliktu na nowo obudziły w społeczeństwie strach przed wojną atomową. Oglądając ten film w obecnym światowym kryzysie, odbieramy go dosadniej i głębiej niż by to miało miejsce w czasach pokoju. 

„Nie wiem, jaka broń będzie użyta w trzeciej wojnie światowej, ale czwarta będzie na kije i kamienie”. – Albert Einstein 

O autorze

Uczeń klasy maturalnej o profilu prawniczym w LXV Liceum Ogólnokształcącym z Oddziałami Integracyjnymi im. gen. Józefa Bema w Warszawie, działacz w Polskim Stowarzyszeniu Paliw Alternatywnych, pracownik jednego z warszawskich antykwariatów. Interesuję się prawem konstytucyjnym, polityką oraz najnowszą historią Polski.