Przejdź do treści

Sromotne zwycięstwo

Jak to wszystko się zaczęło?

W lutym 2021 roku rząd ówczesnego premiera Republiki Czeskiej, Andreja Babiša – na wniosek ministerstw środowiska i spraw zagranicznych – wniósł do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej pozew przeciwko działalności kopalni i elektrowni w Turowie. Minister środowiska, Richard Brabec, przekonywał wówczas o konieczności uwzględnienia wpływu wydobycia węgla na mieszkańców przygranicznych terenów. Strona czeska skargę do unijnej instytucji argumentowała chęcią ochrony obywateli oraz troską o środowisko. 

21 maja 2021 r. TSUE nakazało wstrzymanie wydobycia węgla w turowskiej kopalni. Polski rząd, powołując się na dobro obywateli i konieczność pracy kopalni ze względów ekonomicznych, odmówił i zdecydował o kontynuacji prac wydobywczych. 

W nocy z 24 na 25 maja premier Morawiecki stwierdził, że „Republika Czeska zgodziła się wycofać wniosek do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej”. Deklarację tę, następnego dnia, podczas briefingu prasowego zdementował Babiš. Mieliśmy do czynienia z prawdziwą kompromitacją Rzeczypospolitej na arenie międzynarodowej, oświadczenie Morawieckiego okazało się opowieścią z mchu i paproci. 

Na „kontratak” władz Czech nie trzeba było długo czekać. Już 7 czerwca, nasi południowi sąsiedzi, zapowiedzieli wniosek do Trybunału Sprawiedliwości UE o wymierzenie Polsce kary. 20 września, z powodu kontynuacji wydobycia węgla w Turowie, na Polskę nałożono karę w wysokości 500 tys. euro dziennie, przychylając się tym samym do wniosku rządu Babiša.

Słodko-gorzkie porozumienie

W czwartek 3.02 br., po spotkaniu polskiego i czeskiego premiera, ogłoszono porozumienie ws. pracy kopalni. Na mocy postanowienia, Rzeczpospolita jest zobowiązana do wypłacenia 45 mln euro odszkodowań oraz do dokończenia budowy bariery, która zapobiegnie odpływowi wód podziemnych z Czech do Polski. 

Premier Republiki Czeskiej Petr Fiala zapowiedział wycofanie skargi do Trybunału Sprawiedliwości, warunek był jeden – przelew pełnej sumy, ustanowionych w polsko-czeskiej umowie, należności. Porozumienie nie zwalnia jednak rządu od uregulowania kar, jakie zostały nałożone przez luksemburski trybunał. Wysokość należności nieustannie można śledzić na ilekosztujeturow.pl

Skarga zniknęła, niesmak pozostał

Nikt z nas nie lubi przepłacać, chyba, że nie dysponuje własnymi pieniędzmi. Inaczej nie można zdefiniować działań polskiego rządu, który swoją nieudolnością doprowadził do ogromnych strat skarbu państwa. W wyniku działań gabinetu premiera, Polska nie dość, że zobowiązała się do wypłacenia całości, uprzednio żądanych przez Republikę Czeską pieniędzy, to jeszcze musi zapłacić – nałożoną przez TSUE – karę. 

Sprawa Turowa jeszcze nie raz zagości na ustach unijnych urzędników. Na to przynajmniej wskazuje opinia rzecznika generalnego TSUE. Czytamy w niej m.in., iż „Polska dopuściła się szeregu naruszeń prawa Unii”. 

Rzeczpospolita, pomimo ugody z Czechami, wciąż jest zobowiązana do zapłacenia należnych kar, zasądzonych przez TSUE. Zawarte, przez premiera Morawieckiego, porozumienie, dla zaangażowanych w życie polityczne obywateli, brzmi jak nieśmieszny żart. Polski rząd nie dość, że kupił niedziałającą pralkę po zawyżonej cenie, to jeszcze do niej dopłacił. Na pewno nie jest to „sukces negocjacyjny”, którym tak chętnie chwalą się m.in. Anna Moskwa i Jacek Sasin. Choć ten drugi przyzwyczaił nas już do niemałego zakrzywiania rzeczywistości, aby wszystko ładnie wyglądało i brzmiało w „Wiadomościach”.

Fot. nagłówka: Daniel Gnap/Kancelara Prezesa Rady Ministrów

O autorze

Redaktor Prowadzący Gazety. W projekt zaangażowany od grudnia 2021 roku. Pisze o polityce, edukacji oraz organizacjach pozarządowych. Laureat programu „Liderzy Innowacji”. W wolnym czasie smakosz kawy, amator książek i miłośnik nauk społecznych.