Przejdź do treści

Saloniki – Grecja na studencką kieszeń

Źródło nagłówka: Wojciech Zalewski

Pierwsza połowa maja to idealny czas dla tych, którym zawsze marzyło się poznanie Grecji. Tym bardziej, że można to zrobić za naprawdę niewygórowaną cenę. Opisana podróż za 5 dni może wynieść mniej niż 1500 złotych uwzględniając jedzenie i inne wydatki na miejscu.

Dlaczego Saloniki?

To drugie największe miasto Hellady, położone w jej północnej części. Oferuje nie tylko ciekawe zabytki, lecz przede wszystkim bajeczne widoki i wspaniałą kuchnię  Jest stolicą historycznej Macedonii, skąd wywodził się Aleksander Wielki. Na wstępie trzeba pamiętać, aby nie pomylić się w nazewnictwie, ponieważ Grecy do dziś nie akceptują nazwy Macedonia Północna w odniesieniu do innego państwa.

Transport

Z racji położenia, loty do Salonik są krótsze niż do Aten, przez co także tańsze. Przewoźnicy np. Rayanair oferują bezpośrednie połączenia z Polski, które trwają od dwóch do trzech godzin. Bilety najlepiej jest rezerwować w listopadzie i grudniu, ponieważ można wtedy trafić na świąteczne promocje oraz zaoszczędzić nawet 70% ceny biletu. Do miasta z Polski dolecimy także samolotami Lufthansy i LOT-u, ale trzeba się wtedy liczyć z wydatkami rzędu 800-1100 zł za osobę.

Pogoda i klimat

Położenie bliżej równika, tuż nad morzem zapewnia stabilną sytuację pogodową. W maju w Salonikach średnia temperatura powietrza oscyluje między 24°C a 15°C w nocy. Liczba dni z opadami deszczu na podstawie danych z ostatnich lat wynosi średnio 7. Nie są to może warunki, które zagwarantują opaleniznę niczym z tropików, natomiast na pewno pozwolą poczuć się jak na wakacjach, co po ciężkich, zimowo-wiosennych miesiącach w polskim klimacie, może mieć zbawienne konsekwencje dla naszego samopoczucia.

Jedna z głównych ulic centrum w Salonikach. Fot: Wojciech Zalewski
Jedna z głównych ulic centrum w Salonikach. Fot: Wojciech Zalewski

Saloniki – co warto zwiedzić?

W mojej opinii Saloniki nie są typowo turystycznym miastem. Poza kilkoma jego symbolami, jak np. Białą Wieżą przy nadmorskiej promenadzie, turyści nie znajdą tu wiele miejsc, przy których mogliby zrobić sobie selfie. Zdecydowanie warto wybrać się w górną część miasta, gdzie zachowały się mury obronne z czasów Bizancjum. Dużo lepiej niż wycieczkowym autobusem jest zwiedzać Saloniki na nogach, można to robić m.in. chodząc od kościoła do kościoła. To, na czym jednak warto się skupić, to niezwykła atmosfera miasta. Uliczki w centrum obfitują w puby i restauracje, gdzie Grecy przesiadują godzinami. Z kolei na innych można dostrzec codzienne życie mieszkańców, co także jest niezapomnianym doświadczeniem.

Noclegi i restauracje

Ceny w mieście zdecydowanie odstają od tych w innych europejskich metropoliach. Za czysty i zadbany apartament oddalony o 15 min na nogach od centrum zapłacimy 15 euro za noc (niecałe 70 zł). Także jedzenie (po przeliczeniu na złotówki!) wyniesie nas niewiele więcej, niż w polskich restauracjach. Za kolację w knajpie w samym centrum, składającą się z przystawki i drugiego dania zapłacimy 15-20 euro. W cenie dostaniemy butelkę z wodą i deser. Taki posiłek zapewni nam energię na pół dnia intensywnego zwiedzania. Zdecydowanie nie warto przepłacać za pobyt w hotelach, nawet jeśli w ich cenę jest wliczone śniadanie, ponieważ w kawiarenkach, które znajdują się prawie na każdej ulicy za kawę i bougatsę (tradycyjny grecki wypiek) zapłacimy niecałe 5 euro.

Ladadika to przyportowa dzielnica z wieloma restauracjami i pubami. To tam toczy się życie towarzyskie w Salonikach. Fot. Wojciech Zalewski
Ladadika to przyportowa dzielnica z wieloma restauracjami i pubami. To tam toczy się życie towarzyskie w Salonikach. Fot. Wojciech Zalewski

Grecy – najlepsi gospodarze

Grecję warto odwiedzić także ze względu na usposobienie jej mieszkańców. Podczas podróży kilkakrotnie potrzebowałem pomocy i nigdy nie spotkałem się z odmową. Wielokrotnie było to bezinteresowne wsparcie, które jednak wymagało poświecenia mi nawet 15 min. Polacy mogą się nauczyć od Greków spokoju i beztroski. U nas nie do pomyślenia byłoby przejście przez ruchliwą ulicę na czerwonym świetle. W Salonikach było to możliwe nawet na oczach policji. Oczywiście to skrajnie niebezpieczny przykład. Ogólnie jednak, jeśli ktoś chce rzeczywiście wypocząć odcinając się od pracy i innych obowiązków, w Europie może nie znaleźć na to lepszego miejsca. Z powrotem do Polski – oprócz pamiątek – warto przywieść greckie zwyczaje, które na pewno pozytywnie wpłyną na nasz nastrój. W Salonikach nikt się nigdzie nie śpieszy, a przynajmniej z zewnątrz wygląda na to, że wszystko działa.

Litochoro i Park Narodowy góry Olimp

Z Salonik realizowane są połączenia zarówno autobusowe (KTEL Pierias S.A.), jak i kolejowe (Hellenic Train) do miejscowości położonej u podnóży góry greckich bogów. Nawet jeśli nie ma się ochoty, aby wejść na sam szczyt Olimpu (najwyższa góra Grecji, 2918 m n.p.m), warto jest się przejść wyznaczonymi i dobrze oznakowanymi szlakami w pobliżu. Już z wysokości 1000 m rozciągają się bajeczne widoki na okolicę i morskie wybrzeże. W Litochoro możecie też poczuć, jak wygląda życie w małych, spokojnych, greckich miasteczkach. Szczególnie, że w maju nie ma tu jeszcze tak wielu turystów. Można również wybrać się na plażę. W samych Salonikach nie ma miejsca, gdzie można opalać się na piasku, ponieważ jest to miasto portowe. Na najbliższą plażę trzeba dojechać autobusem, co zajmuje z reguły prawie godzinę w jedną stronę. Niewiele krócej niż dojazd do Litochoro. Jest to dodatkowa propozycja, ale zdecydowanie warta rozważenia, jeśli ktoś będzie planował wycieczkę w do Salonik.

Widok z gór na Litochoro oddalone od Salonik o zaledwie godzinę drogi. Fot. Wojciech Zalewski
Widok z gór na Litochoro oddalone od Salonik o zaledwie godzinę drogi. Fot. Wojciech Zalewski
Szlak prowadzący na szczyt góry Olimp. Fot. Wojciech Zalewski
Szlak prowadzący na szczyt góry Olimp. Fot. Wojciech Zalewski

 

O autorze

Uczeń krakowskiego liceum w klasie o profilu prawniczo-ekonomicznym. Redaktor w czasopiśmie Młody Kraków - Czytajże!. Zwycięzca XLIX Olimpiady Historycznej. W wolnym czasie podróżuje, jeździ na rowerze lub chodzi po górach.