Przejdź do treści

Romans na korcie, a raczej z kortem – recenzja filmu „Challengers”

Challengers to film, który próbuje dotknąć wielu przestrzeni jednocześnie: emocjonalnej, erotycznej i sportowej. Kompozycja trójkowa nie jest tu przypadkowa – cała fabuła opiera się na pełnym komplikacji trójkącie miłosnym, który intryguje, ale dezorientuje zarazem.

To, czego nie można odmówić najnowszemu filmowi Luci Gaudagnino, to reżyserska efektowność. Fabuła filmu zawieszona jest w czasie trwania jednego meczu, podczas którego pokazany zostaje nam cały potencjał post produkcyjny filmu. Niezwykła różnorodność perspektywiczna ujęć, dynamika wzmożona dźwiękiem i montażem, czy widowiskowe zbliżenia, to tylko niektóre z chwytów zaprezentowanych na ekranie. Podczas seansu nie widzimy tu zbyt wiele „czystego” tenisa (może to i lepiej, bo fanów tego sportu mogą momentami zaboleć oczy), lecz obserwować możemy serie uderzeń i wszystkie ich konsekwencje – monotonny ruch głów widowni, zacietrzewienie na twarzy zawodników i napięcie ich mięśni. Nagromadzenie efektów wizualnych i dźwiękowych wywoływać może jednak poczucie głębokiego przebodźcowania – nachalna, acz hipnotyzująca muzyka techno i zmienna dynamika ujęć nie jest dla każdego. Chwyty te jednak prawdziwie zamieniają tenis w sztukę, ale również zachowują jego psychologiczny aspekt, odzwierciedlając momenty fabuły (retrospekcji) w danej fazie meczu. W ramach kortu obserwujemy nieustanną rywalizację i napięcie, które staje się lustrem dla erotycznej relacji trójki bohaterów sprzed lat.

Fot. materiały prasowe/ Warner Bros

Nadmiernej estetyzacji poddani zostali jednak główni bohaterowie. Nie są oni ludźmi z krwi i kości, z którymi można by się utożsamiać czy przynajmniej sympatyzować. Ich decyzje wydają się często niezrozumiałe, zbytecznie „udramatyzowane”, a ich działaniami kieruje często ambicjonalny cynizm. Sens ma tylko jedno imię – tenis. Wszystko inne występuje obok ich życia, nawet oni sami. Wydaje się, że rola odgrywana przez każdego z bohaterów jest jednowymiarowa. Tashi to dawna nadzieja tenisa, która przez kontuzję kolana musiała porzucić swoje marzenia, przez co spełnienia szuka jako trenerka męża i skrzętnie ukrywa swoją złość na świat. Formą buntu jest dla niej powrót do romansu sprzed lat – w tej roli występuje Patrick, którego opisać można jako bawidamka i tenisistę-nieudacznika z wybujałym ego, dla którego nie ma sytuacji nie na miejscu. Art natomiast to światowa gwiazda tenisa, a także mąż Tashi, który zawsze był „tym drugim” i tą pozycję zajmuje niemal na każdym życiowym polu, z czasem nawet na tym sportowym. Z tego względu Challengers nie można nazwać niestety głębokim studium nietypowej relacji miłosnej trójki dysfunkcyjnych osób, a jedynie jej wyrywkowym uchwyceniem w kontekście dynamiki rozgrywki tenisowej – jedynego, co „ożywia” sylwetki bohaterów.

Próba dogłębniejszego zbadania związku emocjonalnego bohaterów kończy się niestety silnym poczuciem niedosytu i brakującego elementu układanki. Jaka jest przeszłość każdego z nich? Czy łączy ich coś więcej oprócz pożądania i nieodpartej chęci zwycięstwa? A w końcu – jaki jest finał tej historii? Zakończenie filmu ma charakter otwarty. Abstrahując od tenisowej nierealistyczności sytuacji przedstawionej w tej scenie, pozostawia ona niedosyt, szczególnie dla tych którzy ciekawi są rozwiązania narastającego napięcia pomiędzy trójką obecnych na korcie.

Fot. materiały prasowe/ Warner Bros

Challengers z pewnością nie jest filmem dla każdego. Ze świecą szukać tu żywego zaangażowania w losy bohaterów i głębokich refleksji długo po wyjściu z sali kinowej. Jest to film napakowany rozrywką, zmysłowymi wrażeniami i nieustannym ruchem. Pokaz możliwości reżyserskich może dla jednych stanowić filmową ucztę, dla innych natomiast przytłaczające efekciarstwo. Trudno na horyzoncie tego filmu znaleźć miejsce pomiędzy, nie tylko pod tym względem.

Fot. nagłówka: materiały prasowe/ Warner Bros

O autorze

Studentka polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Zafascynowana literaturą, szczególnie jej twórczą i życiodajną właściwością opowiadania świata. W czasie wolnym amatorka rysunku i tenisa.