Przejdź do treści

Refleksja nad kondycją człowieka współczesnego

Od pewnego czasu zastanawiam się nad sensem egzystencji człowieka oraz istotą zjawisk zachodzących we współczesnej kulturze zachodniej. Nie ukrywam, że tendencja do kwestionowania utartych schematów myślenia wynika u mnie przede wszystkim z poszerzania horyzontów oraz przeżywania stanów depresyjnych – w tym przypadku dojrzewanie intelektualne i poznawanie dorobku filozofii egzystencjalnej tylko wzmaga moje wątpliwości, co nie powinno dziwić. Wydaje mi się (na szczęście), że w opisanych tendencjach nie jestem osamotniony. Wystarczy przecież spojrzeć na kondycję przeciętnego, współczesnego człowieka – jest on, porównując do pożądanych przez kulturę ideałów, jednostką coraz słabszą, mniej pewną sensu swojej egzystencji, kwestionującą zdanie uznawanych dotychczas autorytetów.

Chcę poruszyć częściowo mój punkt widzenia na kwestię kondycji człowieka we współczesnym świecie, jak również zachęcić was do refleksji nad tym problemem, bo nigdy nie zdołam ostatecznie wyczerpać tematu. Poza tym charakter mojego artykułu będzie niezwykle subiektywny – nie uważam, że mam bezwzględną rację. Co więcej, okazać się może, że w przyszłości zmienię poglądy jeszcze kilkadziesiąt razy – w końcu rzeczą ludzką jest się mylić.

Kondycja człowieka we współczesnym świecie

Nie trzeba być socjologiem by stwierdzić, że kondycja psychiczna ludzkości jest obecnie najsłabsza w historii całej cywilizacji. Wydawać by się mogło, że większość z nas powinna być szczęśliwa – obiektywnie żyjemy przecież na zdecydowanie wyższym poziomie niż którekolwiek z wcześniejszych pokoleń, a mimo to wśród nas coraz więcej jest niepokoju o przyszłość czy bezpieczeństwo. Oprócz tego coraz więcej zastanawiamy się nad sensem istnienia i kwestionujemy autorytety, które wyznaczały ludzkości drogę przez ostatnie kilkadziesiąt wieków – instytucja Kościoła upada już nawet w naszym kraju, a w Europie Zachodniej od dawna dominują tendencje ateistyczne w swojej najczystszej postaci. W Polsce nie jesteśmy jeszcze na to gotowi, a bunt przeciwko Kościołowi opiera się zazwyczaj na niechęci do kleru – nie na samym w sobie kwestionowaniu wiary w istnienie demiurga. Jednak i te bardziej radykalne poglądy staną się u nas dominujące – jesteśmy po prostu zapóźnieni względem zachodu z powodu żelaznej kurtyny, która w latach 1945-1989 utrudniała przepływ informacji – w tym idei – między państwami kapitalistycznymi a krajami komunistycznymi.

aerial view of people walking on raod

Czy wolność to przekleństwo?

Wyraźnie widać, że żyjemy w świecie pełnym niepokoju – właściwie nie ma sprawy, w której ludzie byliby dzisiaj absolutnie zgodni. Różnimy się od siebie nawzajem na tyle, że każdy żyje w swoim własnym świecie, którego zasady mogą być zupełnie odmienne od naszego. Z jednej strony jest to piękne – popieram tolerancję wobec poglądów innych ludzi, co nie oznacza oczywiście zgody ze zdaniem drugiego człowieka. Należy zauważyć także fakt, że jako społeczeństwa rozpadamy się – brak jest w zasadzie autorytetów wspólnych dla wszystkich ludzi, jesteśmy coraz bardziej spolaryzowani, a akty przemocy na tle poglądów – niezależnie czy prawicowych, czy też lewicowych – mnożą się, co prowadzi do zobojętnienia wobec tego problemu, bo zaczynamy się do tego stanu rzeczy mimowolnie przyzwyczajać. Co więcej, istnieje tak wiele poglądów sprzecznych ze sobą nawzajem – a jednocześnie odnoszących się przecież do podstawowych aspektów ludzkiej egzystencji – że w tym swoistym chaosie poglądów coraz trudniej jest nam się połapać. To zjawisko można porównać w zasadzie do konfliktu tragicznego, bowiem człowiek musi wybierać między równorzędnymi wartościami. Oczywiście można tutaj kontrargumentować, że niczego nie musimy wybierać – pamiętajmy jednak, że brak zdania również jest wyborem, od którego konsekwencji nigdy nie zdołamy uciec, bo jak pisał Sartre, człowiek jest skazany na wolność. I to w zasadzie coraz popularniejsza idea wolności jest równocześnie naszym koszmarem, ponieważ stoimy nieustannie przed koniecznością wyborów, które zaważą później na naszym życiu.

Z drugiej strony nie posiadamy chyba lepszej alternatywy niż obecny model społeczeństwa liberalnego. Z doświadczeń historycznych wiemy przecież, że ograniczanie wolności człowieka prowadzi do katastrofalnych skutków, czego przykładem jest działalność reżimów totalitarnych XX wieku – hitlerowskich Niemiec, Związku Radzieckiego czy faszystowskich Włoch. Wygląda więc na to, że musimy najwyraźniej pogodzić się z ciężarem, jaki niesie wolność dla każdego z nas, bo oddanie dyspozycji nad odpowiedzialnością komuś innemu, niż nam samym, może być ryzykowne.

Wyczerpanie człowieka w świecie chaosu

Filozof Zygmunt Bauman to jeden z twórców idei ponowoczesności, która zakłada między innymi brak możliwości naukowego dojścia do obiektywnej prawdy. We współczesnym świecie każdy ma swoją prawdę, która wcale nie jest mniej zasadna od poglądów kompletnie z nią sprzecznych, co wywołuje w ludziach poczucie znajdowania się w chaosie. W ten sposób jesteśmy pozbawieni idei, o które możemy się bezwzględnie oprzeć – nie będziemy bowiem nigdy pewni zasadności naszego wyboru w kwestii chociażby wyznawanych wartości. Opisany problem w dużym stopniu łączy się ze wspomnianą wcześniej problematyką wolności jako siły zniewalającej w pewnym stopniu człowieka.

W tym miejscu można powołać się także na filozofię egzystencjalizmu ateistycznego, którego koncepcja świata, jako miejsca absurdalnego i nieposiadającego większego sensu, jest w moim przekonaniu bardzo prawdopodobna. Otóż – żadnego boga może po prostu nie ma, a my sami żyjemy w chaosie, którego nie jesteśmy współcześnie w stanie okiełznać z uwagi na zatracenie pewności w istnienie siły wyższej i wartości a priori. Jednocześnie to człowiek nadaje sens swojemu życiu, co pomaga mu przetrwać. Z drugiej strony wciąż borykamy się z kwestią braku celu naszej egzystencji, co może wielu doprowadzić na skraj załamania nerwowego – w związku z tym potwierdza się hasło, że mierzenie się z prawdą jest bolesne. Dlatego warto zastanowić się nad tym, czy życie w nieświadomości jest lepszym wyborem niż kierowanie się prawdą o świecie. Tezę tą można analizować też w kontekście całego społeczeństwa – religia jest tak naprawdę jednym z adaptacyjnych mechanizmów ewolucyjnych, które powstały w celu przetrwania człowieka, rozwoju społeczeństwa i jednoczenia wokół wyższych wartości.

O autorze

Student dziennikarstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego i członek Rady ds. Równego Traktowania przy prezydencie Krakowa. W przeszłości radny Młodzieżowej Rady Krakowa. Laureat VIII i IX Olimpiady Wiedzy o Mediach. Na co dzień interesuje się zagadnieniami z zakresu geopolityki, geografii społeczno-gospodarczej oraz historii.