Przejdź do treści

Problem wypalenia wśród wolontariuszy na rzecz Ukrainy. Jak mu przeciwdziałać?

Ten dzień będziemy pamiętać do końca życia – 24 lutego 2022 roku naznaczony został piętnem największego konfliktu zbrojnego w Europie od ponad 77 lat. Cały świat za pośrednictwem mediów nieustannie śledził relacje z ogarniętej wojną Ukrainy, gdzie dwustutysięczna armia Władimira Putina bombardowała miasta, gwałciła kobiety i torturowała przedstawicieli do niedawna jeszcze „bratniego narodu”. W tej sytuacji znaczna część Polaków ruszyła na pomoc uciekającym uchodźcom zza wschodniej granicy. Było jednak jedno zasadnicze pytanie – jak długo to potrwa?

Pierwsze reakcje na wybuch wojny

Sam pamiętam swoją pierwszą reakcję na wydarzenia za naszą wschodnią granicą – przesuwający się na ekranie telewizora „czerwony pasek” oraz spięty głos prowadzącego program informacyjny spowodował, że moje ciało zaczęło się trząść z nerwów, a umysł nie mógł jeszcze poradzić sobie z wielkością wydarzeń, których byłem świadkiem. W tej samej sytuacji znalazło się zapewne wielu z nas – zwłaszcza tych, których odporność psychiczna jest słabsza. Było to zjawisko zupełnie normalne – pamiętajmy o tym, że w przypadku silnie stresogennych sytuacji aktywuje się nasz gadzi mózg, który reaguje wyłącznie na dwa sposoby – ucieczką albo walką. Z kolei te osoby, które w miarę szybko poradziły sobie z zamętem w głowie, hucznie ruszyły na pomoc uchodźcom w prawdopodobnie największym w najnowszej historii Polski „pospolitym ruszeniu”.

Pomoc uchodźcom jako wyraz buntu wobec status quo

Potrzeba reakcji na zastany stan rzeczy jest wpisana w naturę człowieka. Gdyby nie chęć zmiany świata na lepsze, nasza cywilizacja nigdy nie znalazłaby się w tym miejscu, w którym jest obecnie. W ostatnich miesiącach najlepszym przykładem na to, że ta zasada wcale się nie zdezaktualizowała, jest właśnie działanie polskiego społeczeństwa w sytuacji kryzysowej, jaką jest wojna oraz fala uchodźców uciekających przed rosyjskimi bombami. Najlepszą ilustracją wspomnianych działań pomocowych na rzecz Ukraińców są chociażby transporty z pomocą humanitarną, udostępnianie naszym wschodnim braciom powierzchni mieszkaniowych oraz liczne zbiórki pieniężne związane z zakupem sprzętu wojskowego czy produktów niezbędnych do przetrwania mieszkańcom ogarniętego wojną kraju.

Rosyjska dezinformacja i spadek chęci do pomagania

Jednak nie trudno było przewidzieć, że stopień zaangażowania Polaków w pomoc uchodźcom nie będzie utrzymywał się przez cały czas na stałym poziomie. Coraz częściej mamy do czynienia nawet z wrogimi gestami wobec wschodnich sąsiadów – po pół roku od rozpoczęcia wojny odradzają się stare historyczne niesnaski pomiędzy naszymi narodami, które są dodatkowo podsycane od samego początku konfliktu przez rosyjską dezinformację w przestrzeni internetowej. Tylko w przeciągu dwóch pierwszych dni marca przypuszczono na nasz kraj 120 tysięcy prób siania fermentu informacyjnego przy użyciu „troll kont” w mediach społecznościowych. Jedną z najgłośniejszych „wiadomości” było doniesienie o rzekomych bandach czarnoskórych uchodźców obrabiających polskie sklepy, którzy dostali się do naszego kraju dzięki otworzeniu granicy z Ukrainą.

Z biegiem czasu odporność społeczeństwa na rosyjskie fake newsy w oczywisty sposób spada, a nasza czujność nie jest już tak silna jak jeszcze kilka miesięcy temu. Obniża się także polska mobilizacja i gotowość do pomocy uchodźcom z Ukrainy: z jednej strony powoli przyzwyczajamy się do nowych wojennych okoliczności, a z drugiej odczuwamy negatywne konsekwencje inwazji – wysoki poziom inflacji i ubożenie naszych portfeli. To zniechęca Polaków do przeznaczania kolejnych środków najbardziej potrzebującym. Z kolei zamiast wolontariatu wybieramy coraz częściej nadgodziny w pracy, aby niejednokrotnie ledwo wiązać koniec z końcem.

Brak długofalowej strategii, czyli o zaniedbaniach rządu

Niestety, polski rząd jak zwykle zawiódł na całej linii. W obliczu ciężkiej sytuacji wojennej na poziomie centralnym nie stworzono długoterminowej strategii pobudzania motywacji wśród wolontariuszy do pomocy uchodźcom. Brakuje również uporządkowanej, strukturalnej koordynacji działań – Polacy zostali zostawieni sami sobie z problemem długofalowego wsparcia Ukraińców, więc nie powinno dziwić nas to, że obserwujemy spadek życzliwości wobec braci zza wschodniej granicy. Na naszą niekorzyść wpływa też rosyjska dezinformacja, której zasada działania polega na stałym, długookresowym oddziaływaniu na opinię publiczną, co – jak widać – przynosi zamierzone efekty. W mediach społecznościowych ciężko jest już dziś znaleźć post, gdzie nie widniałaby masa komentarzy o niezwykle negatywnej, wręcz propagandowej konotacji, uderzającej w Bogu ducha winnych Ukraińców.

Jak temu wszystkiemu zaradzić?

Priorytetem dla obecnego obozu rządzącego i władz samorządów powinno stać się stworzenie jednolitej, dalekosiężnej strategii wolontariackiej. W ramach takiego planu muszą powstać zhierarchizowane i dobrze skomunikowane struktury na poziomie centralnym, jak i terenowym. Wolontariusze powinni mieć stały dostęp do grupowych sesji superwizyjnych podobnych do tych, które funkcjonują już w grupie praktykujących psychoterapeutów. W ten sposób działacze na rzecz pomocy uchodźcom mogliby razem konsultować swoje działania, co skutkowałoby spadkiem poziomu stresu oraz wzrostem poziomu motywacji.

Bibliografia:

https://wyborcza.biz/biznes/7,177151,28178375,rosja-uderza-w-polske-duzy-wzrost-dezinformacji-w-sieci.html

O autorze

Student dziennikarstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego i członek Rady ds. Równego Traktowania przy prezydencie Krakowa. W przeszłości radny Młodzieżowej Rady Krakowa. Laureat VIII i IX Olimpiady Wiedzy o Mediach. Na co dzień interesuje się zagadnieniami z zakresu geopolityki, geografii społeczno-gospodarczej oraz historii.