XX Zjazd Komunistycznej Partii Chin zaowocował spodziewaną trzecią kadencją dla Xi Jinpinga, a także szeregiem działań, jakie chiński przywódca podjął, by zapewnić sobie niespotykaną od lat kontrolę nad Państwem Środka; media zalały komentarze, jakoby stał się on drugim Mao Zedongiem, rozpisywano się nad złamaniem tabu, jakim były dwie kadencje. Czego można spodziewać się po chińskiej polityce w ciągu najbliższych pięciu lat?
IZOLACJONISTYCZNE TRADYCJE
Decyzja o przyjęciu Chin do Światowej Organizacji Handlu w 2001 roku – warto zaznaczyć, iż w dużej mierze dzięki staraniom Amerykanów – stanowiła punkt zwrotny dla Państwa Środka. Nastąpiła era otwarcia na świat, gospodarczego rozwoju, gwałtownego wzrostu znaczenia na arenie międzynarodowej i nowych możliwości oddziaływania na partnerów z całego globu, między innymi poprzez Inicjatywę Pasa i Szlaku czy kluczową rolę w tworzeniu łańcuchów dostaw, od których uzależniony był w szczególności Zachód. Jednak globalistyczne Chiny, które w tak krótkim czasie uzależniły od siebie większość cywilizacji, stając się aktywnym twórcą architektury bezpieczeństwa, stanowią ewenement. Liczne lata w ich historii upłynęły bowiem pod znakiem izolacjonizmu i zdaje się, iż obecnie rozważany jest częściowy powrót do dawnych tradycji.
Pierwsze poważniejsze rysy na chińskiej idylli globalizacji i stopniowej liberalizacji wewnętrznej wystąpiły za prezydentury Donalda Trumpa. Obserwować można było wtedy zwiększające się napięcia między dwoma mocarstwami, co zaowocowało między innymi początkiem wojny handlowej czy coraz agresywniejszą retoryką obu stron w kontekście Tajwanu. Uwypukliła je pandemia COVID-19, utrudniając działanie zdominowanych przez ChRL łańcuchów dostaw. W tym okresie wyraźnie pogorszyły się również stosunki z Europą, co przejawiało się choćby poprzez dyplomatyczny konflikt chińsko-litewski, w który finalnie włączyła się także Unia Europejska. Pandemia oznaczała przede wszystkim znaczne ochłodzenie na linii Waszyngton-Pekin, które swoje apogeum osiągnęło wraz z rosyjską agresją na Ukrainę i chińską ambiwalencją, chylącą się raczej ku poparciu Federacji Rosyjskiej niż państw Globalnej Północy, a także napięciami dookoła Tajwanu.
Jednak w otwierającym zjazd przemówieniu Xi Jinpinga ani razu nie padła nazwa obcego państwa. Brakowało również tradycyjnego, silnego akcentu na kwestie gospodarcze, które do tej pory zajmowały wysokie stanowisko w hierarchii wartości KP ChRL. Zamiast tego, zgodnie z doniesieniami Bloomberga, aż 91 razy usłyszeć można było słowo „bezpieczeństwo”. Nowa mentalność przywódcy przebijała się także w jego komentarzach o zjednoczeniu z Tajwanem, utrzymaniu strategii zero-covid, w znacznym stopniu utrudniającej Chinom zacieśnianie współpracy z zagranicznymi partnerami, czy decyzji o obsadzeniu najważniejszych stanowisk w państwie własnymi lojalistami. Nastąpiła ewidentna zmiana optyki – następne pięć lat minąć ma pod sztandarem przystosowywania ChRL do polaryzującego się szybko świata, z blokami, sojuszami i tworzącą się od nowa architekturą bezpieczeństwa. Gospodarczy boom Chin, wraz z towarzyszącą mu liberalizacją życia wewnętrznego i otwarciem na Zachód – symbol rozwoju i potęgi Państwa Środka – powoli staje się reliktem przeszłości, ustępując miejsca ponownemu zacieśnianiu władzy partii. Zakończyła się era Deng Xiaopinga – okres wielkiego otwarcia na świat, reform i prymatu szybko rozwijającej się gospodarki. Kluczowe teraz będzie bezpieczeństwo, które rozumiane może być zarówno w kontekście twardej polityki zagranicznej, ponownego przyłączenia Tajwanu, uznawanego na kontynencie za chińskie terytorium, jak i konsolidacji władzy przez Xi Jinpinga i zapewnienia wewnętrznego spokoju – nawet kosztem dalszych strat ekonomicznych.
XX Zjazd Komunistycznej Partii Chin | Fot. Li Xueren/Xinhua
PAŃSTWO JEDNEGO CZŁOWIEKA
Rządy Mao Zedonga uznać można za ciemny okres w historii Chin, naznaczony milionami ofiar i zawieruchą w polityce wewnętrznej oraz gospodarce. Po jego śmierci próbowano uniknąć ponownej konsolidacji władzy w jednych rękach i powrotu podobnie chaotycznych rządów, jakie trapiły Państwo Środka przez długie lata. Wprowadzono szereg reform, na mocy których implementowano wiele aspektów polityki wolnorynkowej, rozproszono nieco władzę między różnych urzędników i znacznie zwiększono konkurencyjność Chin, co umożliwiło błyskawiczny rozwój, czego rezultatem był rewolucyjnie wręcz szybki przeskok z podupadającego państwa do drugiej gospodarki świata.
Liberalizacja struktur władzy zdaje się dobiegać końca: żaden przywódca ChRL od czasów Mao nie cieszył się taką władzą, jaką obecnie uzyskał Xi, a zjazd partyjny jedynie umocnił jego pozycję. Jest on teraz pierwszym sekretarzem Partii Komunistycznej, prezydentem i zwierzchnikiem sił zbrojnych. Na tym jednak się nie kończy: najważniejsze stanowiska otrzymali lojaliści Xi Jinpinga, eliminując tym samym ryzyko powstania poważniejszej opozycji, zastępując ją bezwzględną wiernością wobec przywódcy. Polityków potencjalnie problematycznych skutecznie się pozbyto: zabrakło wielu znanych urzędników, pozbawionych jednak bezpośrednich więzów z Xi; natomiast jego poprzednika, Hu Jintao, siłą eskortowano z sali na oczach wszystkich. Tak wyraźna demonstracja władzy stanowiła jasny sygnał, iż niesubordynacja spotkać się może z dotkliwymi konsekwencjami.
Wszystkie te działania dadzą zapewne chińskiemu przywódcy ścisłą kontrolę nad większością elementów polityki, między innymi nad gospodarką, w założeniu domeną premiera. Nowo mianowany Li Qiang, będący obecnie drugą najważniejszą osobą w państwie i blisko powiązany z Xi, pozbawiony jest jakiegokolwiek doświadczenia, które tłumaczyłoby jego awans. Nie wróży to dobrze chińskiej gospodarce, która od dłuższego czasu mierzy się z licznymi problemami, m.in. kryzysem na rynku nieruchomości, ciągłymi lockdownami czy bezrobociem. Decyzja ta, która już pierwszego dnia wywołała falę niepokoju wśród inwestorów, zwiększy dalej wpływ Xi Jinpinga na decyzje podejmowane przez nowego premiera.
Tym, co wyróżniło natomiast Qianga, była zawziętość, z jaką kontrolował tegoroczny dwumiesięczny lockdown w Szanghaju. Polityka zero-covid umożliwia bowiem, oprócz ograniczenia rozprzestrzeniania się wirusa, znaczne zwiększenie kontroli nad społeczeństwem poprzez zamykanie miast na całe tygodnie, uniemożliwiając choćby wyjście z domu. W tym kontekście nie jest więc niczym dziwnym decyzja Xi Jingpinga o jej przedłużeniu – stanowiąc kolejny krok na drodze ku konsolidacji władzy. Zarazem spodziewać się można, iż utrzymanie lockdownów, w szczególności biorąc pod uwagę zintensyfikowaną monopolizację władzy przez chińskiego przywódcę, jeszcze bardziej odstraszać będzie zagranicznych partnerów i inwestorów, wpychając Chiny w coraz głębszą izolację.
Xi jinping i Li Qiang | Fot. Tingshu Wang/Reuters
MARZENIE O WIELOBIEGUNOWYM ŚWIECIE
Nie wszyscy jednak zdają się być zaniepokojeni zmianami, jakie zachodzą teraz w Chinach. Duże kontrowersje wzbudziła niedawno informacja, jakoby planowano sprzedać 35% udziałów w strategicznie kluczowym porcie w Hamburgu firmie Cosco, mającej powiązania z chińskim rządem. Decyzja wywołała poruszenie nie tylko w Niemczech, lecz także w całej Europie, wywołując obawy o uzależnienie infrastruktury krytycznej od Chin i powtarzania błędu, jaki wcześniej popełniono w relacjach z Rosją. I choć w wyniku presji na rząd postanowiono, iż Cosco wykupić będzie mogło jedynie 24.9% udziałów – ponad 10% mniej niż pierwotnie zakładano – nie oznaczało to końca niemieckich prób zacieśniania swoich więzi z Chinami.
3 listopada kanclerz Niemiec Olaf Scholz opublikował bowiem w Politico artykuł, w którym uznał, iż Chiny z ich 1.4 mld ludności odbywać będą kluczową rolę w przyszłości, a Niemcy, które miały tak bolesne przeżycia w czasach Zimnej Wojny, nie są zainteresowane powstawaniem nowych bloków. Jest to nie tylko spojrzenie odstające od mentalności, jaka od czasu rosyjskiej agresji zaczęła dominować w wielu krajach Zachodu, lecz także bezpośrednie zaprzeczenie interesom amerykańskim, których celem jest zacieśnianie antychińskiej koalicji oraz niepogłębianie stosunków z państwem Xi.
Artykuł opublikowano na dzień przed wizytą kanclerza w Chinach, gdzie udał się wraz z CEOs kilku niemieckich firm, które zainwestowały ogrom kapitału na chińskim rynku. Stanowi to wyraźny znak, iż mimo polaryzacji świata i coraz większej kontroli Xi nad biznesem i społeczeństwem, w oczach Niemiec izolacja i decoupling przy obecnym potencjale społecznym, technologicznym i gospodarczym Chin nie są możliwe. Choć kanclerz miał być pierwszym zagranicznym przywódcą w Państwie Środka po XX zjeździe, w międzyczasie zdążyli go już wyprzedzić inni – przed nim wizytę złożył między innymi prezydent Wenezueli.
Olaf Scholz i Xi Jinping/ Fot. REUTERS
CO DALEJ Z CHINAMI
Chiński potencjał demograficzny, gospodarczy i technologiczny dla wielu wciąż pozostaje kuszący; mimo zacieśniającej się kontroli państwa nad społeczeństwem i biznesem, Państwo Środka w oczach niektórych dalej jest atrakcyjne jako miejsce lokowania kapitału i pełne perspektyw na dalsze poszerzanie współpracy. W czasie, gdy tworzy się nowa architektura bezpieczeństwa, nie sposób jest dokładnie przewidzieć, jak rozwijać się będą Chiny, jak zmieniać się będzie ich koniunktura i relacje z innymi państwami. Na wierzch ponownie wychodzą nie tylko izolacjonistyczne tradycje, lecz również i te autorytarne –prawdopodobne jest, iż kolejne pięć lat minie pod znakiem ścisłej kontroli partii nad państwem, co zapewnić może wewnętrzny spokój i umożliwić skupienie się na umocnieniu własnej pozycji międzynarodowej, by w perspektywie kilku bądź kilkunastu lat podjąć na przykład próbę przejęcia Tajwanu. Póki co marny zdaje się być los marzeń, jakoby Chiny miały stać się pariasem, odrzuconym przez państwa zachodnie – choć wielu inwestorów, dziennikarzy i przywódców patrzy na przemiany w Państwie Środka dość nieprzychylnie, liczne państwa pozostają niezainteresowane wizją polaryzacji świata, definiowanego ścisłymi blokami czy sojuszami, próbując zamiast tego przeforsować własną agendę, co doskonale widać na przykładzie Niemiec. Jest to podejście, jakie sprzyjać będzie nowemu wyobrażeniu polityki Xi Jinpinga, bardziej skupionej na sobie, aniżeli na próbach przyciągania zagranicznych partnerów. Koniunktura międzynarodowa może natomiast zmienić się jeszcze wiele razy; w jakimkolwiek kierunku jednak nie pójdą Chiny, niewątpliwie fascynujące będzie obserwowanie nowej ery, w jaką właśnie wkraczają.