O zbliżającym się mundialu w Katarze mówi się ostatnio coraz więcej. W końcu rozpocznie się już za 2 tygodnie, a w dodatku wystąpi na nim reprezentacja Polski. Jednak równie dużo, co o szansach poszczególnych zespołów na tryumf, potencjalnej taktyce i dyspozycji Polaków – dyskutuje się o absurdach, towarzyszących katarskiemu turniejowi. Z biegiem czasu ich lista jedynie się wydłuża.
Brutalna cena
Można powiedzieć, że Katar stadionami stoi. Nie dość, że zaprojektowane z rozmachem i stylistycznym wyczuciem, to jeszcze pojemne. Prawie 50-tysięczne 2Al-Khor Stadium czy Umm Salal Stadium to tylko wierzchołek góry lodowej. W tym aspekcie organizacyjnym Katarczycy deklasują poprzedników (Rosję, a wcześniej Brazylię).
Umm Salal Stadium/Fot. www.qatar.to
Różowo przestaje być wtedy, gdy zajrzymy za kulisy powstawania katarskich „olbrzymów”. Według śledztwa dziennika „The Guardian” od 2010 r. – kiedy to Katar otrzymał prawo do zorganizowania tej imprezy – zmarło ponad 6,5 tys. robotników. Pochodzili oni z różnych państw i byli w różnym wieku, ale wszyscy pracowali w okropnych warunkach i bez odpowiednich zabezpieczeń, mieszkali w przeludnionych barakach, a w wielu przypadkach nie dostawali nawet (albo ze znacznym opóźnieniem) swojego wynagrodzenia. „Kiedy chorowaliśmy, nie mogliśmy zostać w łóżku. Karano nas, przetrzymując na zewnątrz w upale” – opowiadał jeden z robotników na portalu bankier.pl.
Co więcej, dopóki sprawą nie zainteresowało się Amnesty International, nikt (włącznie z FIFĄ i władzami Kataru) nie kiwnął w tej sprawie palcem. Zgodnie z wyliczeniami „The Kathamndu Post”, przed pandemią na lotnisku w nepalskim Katmandu (z tego państwa pochodzi najwięcej taniej siły roboczej) codziennie lądowały trzy trumny z ciałami robotników migracyjnych z Zatoki Perskiej.
Podejrzane aplikacje
Kontrowersje wzniecił również news podany przez Piotra Piotrowicza na Twitterze. Trener piłkarski pracujący w Szwecji poinformował na swoim profilu o tym, że „wszyscy przybywający na mundial, w tym kibice, będą musieli ściągnąć aplikacje na telefon, która śledzi każdą czynność wykonywaną na urządzeniu oraz może edytować i usuwać dane z telefonów”. Mowa tu o aplikacjach Hayya Card i Ehteraz.
Emocje ostudził jednak kilka dni później na portalu Weszło.com Szymon Janczyk, który w swoim tekście zaznaczył, iż prawdopodobnie nie pojawi się wymóg zainstalowania drugiej z nich. Potrzebna będzie ona za to tylko w sytuacji, kiedy użytkownik zechce skorzystać z katarskich placówek służby zdrowia.
Redaktor Weszło zwrócił także uwagę na kilka innych kwestii złagodzonych przez Katar na czas mundialu. Wśród nich znalazły się:
- rozpowszechnianie/wywieszanie tęczowych flag, symbolizujących solidarność ze społecznością LGBT;
- publiczne okazywanie uczuć, niezależnie od tego, czy mowa o parach hetero- czy homoseksualnych;
- picie alkoholu w miejscu publicznym, nawet nadmierne (dopóki dana osoba nie popełni przestępstwa);
- walkę o przestrzeganie praw człowieka i nagłaśnianie tematów z nimi związanych.
Wbrew wcześniejszym spekulacjom wszystko wskazuje więc na to, że za powyższe zachowania gospodarze turnieju nie będą wyciągali żadnych konsekwencji prawnych.
Nocleg w kontenerze
Natomiast jeśli komuś zabrakło refleksu w rezerwacji pokojów hotelowych, prawdopodobnie czeka go noc na pustyni. W kontenerze. To właśnie tam zostały ostatnie wolne miejsca dla przyjezdnych. Jak informuje Piotrowicz, cena takiego noclegu to ok. 1200 zł za noc.
Wioska kibiców ułożona z kontenerów/Fot. Bloomberg
Za wisienkę na torcie możemy uznać fakt o miejscu zamieszkania prezydenta FIFA – Gianniego Infantino. Całkiem niedawno w mediach pojawiła się informacja o tym, że szwajcarski działacz osiadł w Katarze, a jego dzieci uczęszczają do szkoły w Doha.
„FIFA nadal nie jest transparentna, tak jak jest to przyjęte, chociażby w instytucjach publicznych. Nie przedstawia umów, faktur, raportów. Promuje postawę: «uwierzcie nam na słowo», za co jest krytykowana” – komentuje Piotrowicz. Tym samym idzie w sukurs skandynawskiej prasie, regularnie insynuującej FIFIE – a zwłaszcza stojącemu na czele Infantino – zamieszanie w korupcję i łapówki.
O autorze
Pochodzi z Krakowa, mieszka w Warszawie, studiuje prawo na UW. Interesuje się kinem, polityką i historią, sporo czyta i z zaciekawieniem śledzi wyniki rozgrywek piłkarskiej Ekstraklasy. W wolnych chwilach pisze i publikuje wiersze lub w nieskończoność odtwarza ulubione utwory na Spotify.