„Magiczna rana nigdy się nie zarasta ani nie goi. Zaklęte w niej cierpienie ciągle się odnawia, pobudzając i przynosząc nieskończone korzyści. Może pani poprosić o co bądź, a to się spełni” (Dorota Masłowska „Magiczna rana”).
Dorota Masłowska to pisarka dobrze znana polskiej scenie popkulturowej, zdobywczyni nagrody Nike w 2006 r. Już wtedy chciała ,,pisać książki, jakich jeszcze nie napisano’’. I to jest właśnie główna dewiza prozy Masłowskiej.
Jest autorką niezwykle płodną, aktywną, pomysłową. Uważnie przygląda się światu i jego transformacjom. Także teraz, w ,,Magicznej ranie’’, wraca z wieloma brutalnymi prawdami o społeczeństwie. To nieduży zbiór, zaledwie kilku historii, które początkowo łączą się w niezrozumiały sposób. Niby traktują o tym samym, ale tego bohatera już jakoś kojarzymy, ten motyw też już się pojawiał, tylko jak? Dopiero gdy autorka zamyka zbiór klamrą, zwracamy uwagę na wielogłosowość bohaterów. Ten wspólny mianownik może powodować konsternację. Być może to zagranie jest jednym z celów pisarki, bo nie tylko o odmienność interpretacji chodzi. Namnażanie tropów w tak skondensowanej formie oraz próby połączeń między jednym a drugim opowiadaniem przypominają współczesne sztuczne wyrzuty dopaminy, będące wynikiem scrollowania w internecie. Później, przebodźcowani, ledwo łączymy ze sobą fakty i znacznie trudniej wyciągamy wnioski. A przecież właśnie tak wygląda rzeczywistość pokolenia millenialsów i generacji Z. I chyba ten fakt jest najstraszniejszy.

Masłowska w tej książce jest absolutnie za pan brat z tematem ludzkich porażek i nigdy niegojących się ran, które zostawił nam, na resztę życia, drugi człowiek. Każdy z jej bohaterów figuruje jako zmęczona istnieniem jednostka, zupełnie osamotniona, która marzy o akceptacji, rozmowie, seksie. Błaga wręcz o uwagę, analizuje w głowie sytuacje, które już do końca życia nie dadzą jej spokoju i usprawiedliwia swoje działania, by nie poczuć się jeszcze gorzej.
Autorka serwuje nam wachlarz osób, różnych ról społecznych, ich słabości i dziwactwa. Matka z niepełnosprawnym synem Damianem – ona chce choć trochę normalnie żyć, ale nie ma szczęścia do mężczyzn i zawsze towarzyszy jej poczucie, że dla syna również jest niewystarczająca. Zoldana, studentka w obcym kraju, doświadcza tak aktualnie powszechnego problemu bycia na emigracji, bycia ,,nie u siebie’’. Jest również były bankier, którego największym szczęściem w chwili zwolnienia był fakt zachowania karty Multisport. Jest pracownik baru, który nienawidzi robić tostów, a gdy do baru podchodzi znajoma twarz i składa to nieszczęsne zamówienie, niesie to za sobą tragiczną lawinę wspomnień i znajomego od lat uczucia, że nic nie znaczy. Nawet wysoko postawione małżeństwo doznaje rozpadu, gdy po latach okazuje się, że ambicje męża nigdy nie zostały spełnione.
Każda z tych postaci żyje w cieniu – własnego ja, strachu, innego człowieka, który coś, kiedyś, nam zrobił. Nawet jeśli nieświadomie – zostawił ranę, wyjątkową, taką, która już zawsze pozostanie otwarta. I choć z tej perspektywy bohaterowie są pokrzywdzeni i samotni, to Masłowska nie zapomina o tym, by oddać ich faktyczny charakter. Sięga w tym celu głęboko do współczesnej popkultury, podkręca i aktualizuje swój literacki debiut, czyli ,,Wojnę polsko-ruską’’. Czerpie z języka, którego aktualnie wszyscy jesteśmy odbiorcami – internetowego slangu, anonimowego hejtu, przekleństw i polszczyzny wychodzącej z bloków z wielkiej płyty, ławek w parku i gwarnych domów. Obnaża zepsucie, drwi z ich chlebków miso, housewarming party, karty multisport. Tania pokazówa, która wewnątrz kryje wiele niezabliźnionych ran.
Niejednoznaczna narracja i plątanina pomiędzy jednym, a drugim głosem. Nieprawdopodobnie prosto, acz przerażająco zbudowany świat przedstawiony, reprezentuje nasze teraz i przestrzega przed nim bardzo wyraźnie, jeśli nie chcemy obudzić się w realiach niczym z odcinka ,,Black Mirror’’. Właśnie taki klimat dostajemy od Masłowskiej w jej prozatorskim powrocie. ,,Trashowy zbiór opowiadań’’, jak piszą wydawcy, nie jest przełomem, ale stanowi brutalnie realistyczny przekrój społeczeństwa, który odrzuca, żenuje, a także bawi prostotą potrzeb i myśli bohaterów.
fot. nagłówka: Wydawnictwo Karakter
O autorze
Studiuję kulturoznawstwo, pisałam dla Dziennika Teatralnego, publikuję poezję w Akancie oraz Migotaniach, a także pracuję w teatrze. Uwielbiam śledzić polską scenę teatralną, kinematografię i zaczytywać się w literaturze pięknej.