Przejdź do treści

Kości. Recenzja filmu „Mechanik”

Obskurne mieszkanie gdzieś w Los Angeles. Powolnym krokiem wczłapuje się do środka Trevor Reznik (Christian Bale). Pierwsza rzecz, która zwraca uwagę, to jego niecodzienny wygląd.

Bohater Bale’a to człowiek wycieńczony z powodu deficytu snu, zachowujący jednak pozory prowadzenia codziennego życia. Mimo iż Trevor przeraża otoczenie zaniedbanym zarostem i widocznym wyraźnie na plecach kręgosłupem, ma pracę i kochankę (Jennifer Jason Leigh). Inna kwestia, że praca ta polega na byciu popychadłem w fabryce, a jego kochanka jest pomiataną przez klientów sexworkerką. Mrok wewnątrz, mrok na zewnątrz.

A person walks across a wet street in the rain.
Fot. Josh Hild

W KALIFORNII, W KATALONII

„Mechanik” jest koprodukcją hiszpańską. Najprawdopodobniej z tego właśnie powodu zdjęcia do produkcji z Bale’em powstawały w całości w Barcelonie. Barcelona, przypomnę, odgrywa w tym filmie rolę Los Angeles. Za nic nie powiedzielibyśmy jednak, że jest to okolica znana z tego, że rosną tam pomarańcze.

„Mechanik” to film rozgrywający się przede wszystkim w przestrzeniach industrialnych, szarych i przygnębiających jak twarz Reznika. W obskurnej toalecie dozownik z mydłem odpada od ściany, robotnicy tracą ręce w pracy (za co, jak się okazuje, można otrzymać bajeczne odszkodowanie), a samotność wpędza człowieka w schizofrenię. Nie takie Los Angeles podziwialiśmy.

To miasto, które prędzej przywodzi skojarzenia z najbardziej obskurnymi miejscami w Federacji Rosyjskiej niż ze słoneczną Hiszpanią/Kalifornią, co jest też jednak pewną kreacją. Świat dla Reznika nie zawsze był miejscem okrutnym. Zaważyło kilka błędnych decyzji i incydent, który bohater będzie nieść na barkach przez resztę życia.

A person walks on a bridge in black and white.
Fot. Valeria Nikitina

WYBRZEŻE

Obraz rozpoczyna scena na wybrzeżu, gdy Reznik stara się ewidentnie pozbyć czyjegoś ciała pod osłoną nocy. Scena ta, jest oczywiście klamerką i jej kontynuację ujrzymy pod koniec filmu. Kluczem do jej zrozumienia okaże się pewien tajemniczy mężczyzna. Tajemniczy i diaboliczny, w typie Blofelda z filmów o Jamesie Bondzie. Mimo że daleko mu do wizerunku spracowanego robotnika, Reznik wierzy, że Ivan jest jego kolegą z załogi.

Chociaż otoczenie daje do zrozumienia Trevorowi, że Ivan nie istnieje (nikogo takiego nikt w fabryce nigdy nie widział), bohater upiera się przy swoim i jest gotów podążać za swoim alter ego (wątek doskonale znany z „Fightclub” czy „Pięknego umysłu”). Bohater brnie w urojenia. Reperkusje tego będą, jak nietrudno się domyślić ze względu na mroczną konwencję filmu, katastrofalne.

Ciężko jest, mimo wszystko, porównywać groteskowy „Fightclub” czy familijny „Piękny umysł” z „Mechanikiem”. Film z genialną kreacją Christiana Bale’a to obraz świata, o którym pragniesz jak najszybciej zapomnieć, by móc znów spokojnie zasnąć. Żałuję jedynie, że muzyka Nine Inch Nails ostatecznie nie pojawiła się w filmie. Chociaż nie podziwiam tej kapeli, tak mogła ona stworzyć z „Mechanikiem” świetną kooperatywę. Wówczas film byłby muzyką, a muzyka filmem.

Fot. nagłówka: MyStock Library

O autorze

Pomorzanin, urodzony w Warszawie, mieszkający w Krakowie. Student kulturoznawstwa, pasjonat poezji, miłośnik talentu Larsa von Triera i Stanleya Kubricka.