Czterodniowy tydzień pracy to wizja mająca zrewolucjonizować rynek pracy, gospodarkę oraz mentalność obywateli. Zgodnie z projektem ustawy, który jest już w Sejmie, Polacy będą mogli zacząć weekend już w czwartek. Czy taka zmiana wyjdzie nam na dobre? Czy będziemy mieć niższe wynagrodzenie ze względu na krótszy tydzień pracy? Czy jesteśmy gotowi zmienić nawyki?
Skąd pomysł na czterodniowy tydzień pracy w Polsce?
Polacy statystycznie pracują najdłużej w UE, a jednocześnie mają jedne z najniższych pensji. Krótszy tydzień pracy ma zmniejszyć zagrożenie wypaleniem zawodowym, poprawić motywację do pracy i zwiększyć jej wydajność.
Przejście na czterodniowy tydzień pracy jest analogiczny do sytuacji sprzed lat, gdy rezygnowano z roboczych sobót. Pierwszą wolną sobotą był 21 lipca 1973 roku. Pięciodniowy tydzień pracy został ostatecznie zatwierdzony w 1989 roku wraz ze zmianą ustrojową. Gospodarka miała wiele wolnych mocy produkcyjnych, w instytucjach i przedsiębiorstwach państwowych nadal królowało ukryte bezrobocie. Wolny rynek budził się do życia. Czy i dzisiaj skrócenie tygodnia pracy byłoby dobrym rozwiązaniem?
Jak to ma wyglądać?
Zdaniem partii Razem, pomysłodawców zmniejszenia wymiaru etatu, jest to rozwiązanie, które odpowiada dzisiejszej gospodarce, w której rozwija się robotyzacja i cyfryzacja. Wstępna propozycja prezentuje się następująco: czas pracy zostałby skrócony z 40 godzin do 35 tygodniowo, przy czym wynagrodzenie pozostanie takie samo. Projekt ten ma być wprowadzany stopniowo zaczynając od 38 godzin tygodniowo, a proces wdrażania nowego systemu miałby zająć dwa lata. Oprócz tego czterodniowy tydzień pracy ma być elastyczny jeśli chodzi o organizację czasu pracy. Oznacza to, że weekend mógłby się zacząć już w czwartek po południu lub zostać przedłużony do poniedziałku. Wielu specjalistów uważa tą perspektywę za zbyt optymistyczną i przewidują, że czas wprowadzania takiej zmiany to co najmniej 10 lat.
Polska na tle innych krajów
Aż 80% Polaków (wg. najnowszego badania przeprowadzonego przez firmę Personnel Service) chciałoby pracować krócej i dołączyć do Hiszpanii, Nowej Zelandii, Wielkiej Brytanii, Islandii; które cieszą się trzydniowym weekendem. Nic dziwnego, że Polacy czują, że odstają jeśli chodzi o czas pracy. Obok Greków i Rumunów jesteśmy w UE tym narodem, który pracuje w tygodniu najdłużej. W Grecji w pracy spędza się tygodniowo średnio 40,1 godzin, w Rumunii – 39,8 godziny, a w Polsce – 39,7 godziny.
Trwająca dyskusja ZA i PRZECIW
Pracodawcy łapią się za głowę, bo postulat ten w praktyce oznacza wzrost wynagrodzeń o 20% dla zatrudnionych pracowników. Dodatkowo pojawi się problem z ograniczoną dostępnością pracowników o jedną piątą i koniecznością dodatkowych zatrudnień, co pociąga za sobą zarówno koszty, jak i wyzwania organizatorskie.
Dziś jesteśmy na wyczerpaniu siły roboczej, bez pracowników z zagranicy wiele branż by stanęło. Produktywność pracy nadal jest poniżej wskaźników liderów w Europie. Przeciętnie wydajność polskiego pracownika stanowi ok. 66 % średniej unijnej. W latach 2010-2020 produktywność wzrosła o 25 %. W czasie pandemii spadła o ok. 4 %. Teraz znów idzie do góry, nadrabiając stratę. Gdyby produktywność szybko wzrosła o 20 %, a my bylibyśmy liderami wydajności i mieli dostęp do chętnych do pracy ludzi, moglibyśmy sobie pozwolić na takie wdrożenie. Nie miałoby to negatywnego wpływu na gospodarkę, a może doświadczalibyśmy wielu potencjalnie pozytywnych aspektów.
Czterodniowy tydzień pracy jest dla nas osiągalny, ale dla zdrowia systemu powinien być wdrażany pod następującymi warunkami: 1) zrównanie produktywności pracy z topowymi gospodarkami światowymi; 2) dostęp do pracowników cudzoziemskich z odpowiednimi kwalifikacjami, zdolnych do pracy zdalnie lub osobiście; 3) ograniczenie popytu na pracę poprzez technologię, co uwolni osoby do wzmocnienia branż pracochłonnych, gdzie wymagana jest praca ludzka.
Choć dotychczasowe badania prowadzą do pozytywnych wniosków, należy pamiętać, że dotyczyły w większości firm gromadzących tak zwanych pracowników wiedzy, gdzie odpowiedni wypoczynek może przekładać się na produktywność w kolejnych dniach. Pilotaż prowadzony w Wielkiej Brytanii był prowadzony na firmach z branż finansowych, IT, HR. Natomiast nie zwiększy się produktywność fryzjerów czy produkcji, ponieważ zależy ona od tempa pracy maszyn czy czasu trwania obsługi klienta. Nie mamy też danych z dłuższych okresów, np. kilku lat z rzędu, przez co nie możemy nazwać tego systemu w pełni sprawdzonym czy skutecznym.
Miejsca, w których czterodniowy tydzień pracy się przyjął to kraje o wysokim etosie pracy. Tam, gdzie jest ona sama w sobie wartością, a techniki organizatorskie i uzbrojenie pracy w urządzenia techniczne jest nieporównywalnie wyższy. W przypadku Polski pojawiają się obawy, że część pracowników wykorzystałaby dodatkowy dzień na „dokończenie” pracy, co staje w opozycji do wypoczynku, który podwyższyłby produktywność.
Naturalne jest, że na fali entuzjazmu po pozytywnej zmianie produktywność rośnie. To samo zjawisko uzyskujemy przy odczuwalnych podwyżkach. Jednak z czasem jej poziom spada, powracając do punktu wyjścia. Dlatego trzeba obserwować pilotażowe wdrożenia w poszczególnych firmach, jak i krajach.
Nowy system odebrałby scenę tak zwanym pionierom, czyli tym którzy angażują się w życie firmy bardziej niż inni, poświęcają się, udowadniają, że pracując ciężej/więcej wspinają się po drabinie kariery. Tacy ludzie swoją uprzywilejowaną pozycją (na przykład mogą pracować mniej) stanowią dopalacz dla reszty. Jeśli pewne przywileje wobec pracowników staną się powszechne efekt motywatora zniknie.
Z drugiej strony, dodatkowy wolny dzień to czas, który można poświęcić swojej rodzinie, hobby lub dodatkowej pracy zarobkowej. Ma być także źródłem upragnionego odpoczynku, regeneracji, która ma z kolei dostarczyć energii potrzebnej do jak najbardziej efektywnej pracy. W tym samym czasie pracownik jest w stanie zrobić więcej poprzez lepsze zorganizowanie, dobre nawyki, utrzymywanie koncentracji na zadaniach.
By powyższe nadzieje się ziściły, pomocny może okazać się jeden z programów typu „personal efficiency program”. Wdrożenia tego typu systemów nadal nie są częste i dotyczą głównie firm konsultingowych, prawnych i inżynierskich. Dążą one do osiągnięcia stanu, w którym jeden dzień będzie mógł zostać uwolniony.
Kolejnym źródłem efektywności jest automatyzacja i robotyzacja pracy, aby to, co rutynowe i żmudne, oddać maszynom.
A co mówią badania?
Naukowcy z University of Cambridge i z Boston College w USA postanowili sprawdzić, jak na ludzi i biznes wpływa skrócenie czasu pracy. Przebadano 2,9 tys. pracowników 61 firm w Wielkiej Brytanii. Wśród uczestników znaleźli się reprezentanci handlu internetowego, hotelarstwa, branży doradztwa, nieruchomości, HR, marketingu, opieki zdrowotnej, IT, branży filmowej i rozrywkowej oraz kosmetycznej. Całe badanie trwało pół roku, od czerwca do grudnia 2022 r.
Zaobserwowano, że wśród pracowników spadł znacznie poziom stresu. Aż 71 proc. badanych zadeklarowało, że odczuwa mniejszy poziom wypalenia zawodowego.
Podczas eksperymentu o 65% spadła liczba dni, kiedy pracownicy przebywali na zwolnieniu chorobowym. Sami uczestnicy odnotowali poprawę work-life balance (równowaga pomiędzy życiem prywatnym a zawodowym). U większości z badanych udało się pozbyć tzw. syndromu poniedziałków/syndromu niedzieli, czyli niedzielnego stresu spowodowanego koniecznością powrotu do pracy. Część badanych zadeklarowała, że czas wolny wykorzystywała na rozwijanie swoich kwalifikacji zawodowych, co pozytywnie wpłynęło na ogólną działalność firmy. 60% badanych twierdziło, że skrócenie czasu pracy ułatwiło im opiekę nad dziećmi, a 62 proc. zadeklarowało dzięki zmianom większe zaangażowanie w życie społeczne. Po pół roku eksperymentu odnotowano średni wzrost dochodów na poziomie 1,4%.
Inny eksperyment zorganizowany przez społeczność non-profit 4 Day Week Global również trwał pół roku, obejmował 33 firm działających w sześciu różnych państwach i przyniósł podobne rezultaty.
Czy polskie społeczeństwo jest gotowe na czterodniowy tydzień pracy?
Ciężko udzielić mi odpowiedzi na to pytanie. Jesteśmy narodem ze skłonnością do pracoholizmu, istnieje obawa, że wolny piątek będzie dniem na odrabianie zaległości lub dodatkowe prace. Polacy lubią się prześcigać w zarobkach i statusie materialnym, dlatego większość mogłaby nie wykorzystać tej okazji do odpoczynku, zwiększenia produktywności, a o to przecież chodzi. Nie jestem pewna czy w naszym kraju ten system dobrze się przyjmie. Jest to jednak coś obiecującego pod wieloma względami, warto to obserwować, a czy będzie dotyczyć to także Polski – czas pokaże.
Fot. nagłówka: iStock
O autorze
Jestem studentką Dziennikarstwa i medioznawstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Od dziecka uwielbiam pisać. W naszej gazecie poruszam najróżniejsze tematy, które wydają mi się nieoczywiste i godne uwagi naszych czytelników. W wolnym czasie tańczę, maluję czy rozmyślam podczas długich spacerów. Jestem też miłośniczką dobrego jedzenia, podróży oraz rodzinnych wieczorów.