Trudno chyba znaleźć Polaka, który nie słyszałby o uroczystościach 11 listopada. Według raportu sprzed paru lat aż 98 procent z nas wie, że tego dnia obchodzi się Święto Niepodległości. Większe wątpliwości może budzić jednak kwestia, dlaczego przypada ono właśnie na tę datę. Co wydarzyło się 11 listopada?
Kres Wielkiej Wojny
Jesienią 1918 roku I wojna światowa dobiegała końca, a jej rezultat dawał Polakom niepowtarzalną szansę na przywrócenie kraju na mapę Europy. Państwa zaborcze – Rosja, Austria i Niemcy – znalazły się bowiem w rozsypce. Rosję wyeliminowały z gry dwie rewolucje 1917 roku. Najpierw w lutym tamtejszego kalendarza obalono cara, a następnie w październiku po władzę sięgnęli bolszewicy. Wywołali oni nadzwyczaj krwawą, wieloletnią wojnę z lojalnymi wobec poprzedniego reżimu „białymi” generałami. Austria i Niemcy, które dzięki temu zwyciężyły na froncie wschodnim, nie były bynajmniej w dużo lepszej sytuacji. Wiedeń nie zdołał powstrzymać rozpadu wielonarodowościowego imperium Habsburgów. Coraz głośniej niezależności domagały się w nim mniejszości dotąd podległe Austriakom i Węgrom. Z kolei Berlin przegrywał czteroletnie zmagania na froncie zachodnim; szalę na korzyść wojsk brytyjskich i francuskich przechyliło przystąpienie Stanów Zjednoczonych do zmagań po stronie Ententy kilkanaście miesięcy wcześniej. Gwoździem do trumny okazała się wieść o buncie marynarzy w niemieckim porcie Wilhelmshaven, który wywołał rewolucyjną falę w całym kraju. 9 listopada cesarz Wilhelm II abdykował, a Niemcy ogłoszono republiką. 2 dni później Niemcy podpisały historyczny rozejm w Compiègne, kończący I wojnę światową.
A zatem wszystko jasne. 11 listopada to Święto Niepodległości, gdyż właśnie wówczas zakończyła się walka na froncie zachodnim I wojny światowej – czyż nie? To oczywiście jedna z interpretacji, która mnie jednak w pełni nie przekonuje. Choć porażka Rosji, Austrii i Niemiec w konflikcie umożliwiła powstanie odrodzonej Polski, nie było bezpośredniego związku pomiędzy rozejmem w Compiègne a nową sytuacją polityczną w naszej części Europy. Dopiero paryska konferencja pokojowa parę miesięcy później przyniosła Warszawie formalne uznanie niepodległości na arenie międzynarodowej. Walka zbrojna o granice Polski trwała zaś aż do 1921 roku. Poza tym Polacy nie odegrali żadnej roli w rozejmie w Compiègne. Biorąc pod uwagę powyższe, można przypuszczać, że większy wpływ na upamiętnienie 11 listopada jako święta narodowego miały wydarzenia w kraju.
Pamiętny dzień?
W listopadzie 1918 roku miało miejsce wiele kluczowych zdarzeń, które nadawałyby się na symbole odzyskania niepodległości. 14 listopada rozwiązała się Rada Regencyjna – powołany przez Niemcy podczas wojny ośrodek władzy w Polsce, przekazując jednocześnie całość zwierzchniej władzy Józefowi Piłsudskiemu. 18 listopada powstał rząd Jędrzeja Moraczewskiego, uznawany często za pierwszy gabinet II RP. 22 listopada Piłsudski wydał dekret o najwyższej władzy reprezentacyjnej Republiki Polskiej, ustalający ustrój republikański Polski i kompetencje ówczesnych organów władzy. Wreszcie 28 listopada wydano dekret o ordynacji wyborczej do Sejmu Ustawodawczego, rozpisujący pierwsze wybory do Sejmu w odrodzonym państwie i przyznający prawa wyborcze kobietom po raz pierwszy w historii.
Szczerze mówiąc zmiany, które zaszły 11 listopada, bledną nieco w porównaniu z tymi doniosłymi wydarzeniami. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, iż 11 listopada nie wydarzyło się nic o prawdziwie państwowotwórczym znaczeniu. Na ten dzień przypadła co prawda kulminacja rozbrajania żołnierzy niemieckich w kraju, szczególnie w Warszawie. W większości proces ten przebiegał jednak bezkrwawo – tylko gdzieniegdzie, na przykład w Zamku Królewskim i Ratuszu, Niemcy stawili opór. Proces rozbrajania Niemców trwał oczywiście dłużej niż jeden dzień. Poza tym był to drugi dzień pobytu w Polsce Józefa Piłsudskiego, świeżo zwolnionego z więzienia w Magdeburgu. Ponieważ Piłsudski cieszył się sławą bohatera, wspomniana tu już Rada Regencyjna przekazała mu 11 listopada, na trzy dni przed samorozwiązaniem, władzę wojskową. I… tyle. Wątpliwości dotyczące wyjątkowości tego dnia wzmaga fakt, że polskie gazety 11 listopada nie odnotowały „odzyskiwania niepodległości”. Jak pisze historyk Agnieszka Jankowiak-Maik, głównymi tematami w prasie były rewolucja w Niemczech oraz powrót Piłsudskiego z Magdeburga. Świadkowie wydarzeń zapewne nie mogli przypuszczać, że właśnie 11 listopada przejdzie do historii.
Polityka pamięci
Dlaczego zatem to właśnie 11 listopada, a nie żadna z innych, być może właściwszych dat, został Świętem Niepodległości? Przede wszystkim wiąże się to z narracją, wedle której to wojskowi mieli najistotniejszy wpływ na odtworzenie Polski w 1918 roku. Rozbrajanie żołnierzy niemieckich i przekazanie Piłsudskiemu władzy wojskowej mają bowiem wspólny mianownik – oba wydarzenia umożliwiły kształtowanie się niezależnej polskiej armii.
Warto zauważyć, że w II RP kolejne rocznice odzyskania niepodległości były właśnie uroczystościami wojskowymi, których nie obchodziła większość partii politycznych. Ponadto przez kilka lat święto uważano za ruchome, odbywające się w pierwszą niedzielę po 11 listopada. Data ta nie urosła do rangi symbolu – do czasu.
Po zamachu stanu przeprowadzonym przez Józefa Piłsudskiego w maju 1926 roku, jego zwolennicy, sami będący w znacznej mierze byłymi legionistami lub wywodzący się z innych formacji wojskowych, zaczęli bowiem nadawać obchodom 11 listopada charakteru propagandowego. Zgodnie z forsowanym przez nich kultem Piłsudskiego, jego osobie bardzo chętnie przypisywano nadzwyczajne zasługi w odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Taki motyw miało zapewne wprowadzenie Święta Niepodległości ustawą w 1937 roku, dwa lata po śmierci marszałka. W ustawie stwierdzono, że dzień „(…) po wsze czasy związany z wielkim imieniem Józefa Piłsudskiego, zwycięskiego Wodza Naczelnego w walkach o wolność Ojczyzny – jest uroczystym Świętem Niepodległości”. Uzasadnienie nie zawiera więc wzmianek o konkretnych wydarzeniach, które czynią 11 listopada wyjątkowym. Z pewnością nie było mowy o wspominaniu rozejmu w Compiègne, gdyż Piłsudski nie przewidział, że Niemcy przegrają wojnę. Celebrowanie Compiègne kłóciłoby się z jego wizerunkiem jako nieomylnego wodza i genialnego stratega, którego imieniem nazywano wówczas masowo ulice i place polskich miast. W 1938 roku piłsudczycy uchwalili nawet specjalną ustawę o ochronie imienia Józefa Piłsudskiego. Za „uwłaczenie jego Imieniu” przewidziano w niej karę do 5 lat więzienia.
Należy tu przypomnieć, że propagandowy kult Piłsudskiego nie był jedyną przewiną obozu władzy po 1926 roku, zwanego sanacją (od łacińskiego sanatio – uzdrowienie; piłsudczycy postulowali „sanację moralną” Polski). Sanacyjna elita wprowadziła ustrój autorytarny, w którym prześladowano przedstawicieli opozycji i fałszowano wybory. Sam zamach majowy, dzięki któremu Piłsudski doszedł do władzy, kosztował życie 379 osób i nieomal przerodził się w poważniejszą wojnę domową.
Święto Niepodległości dziś
Oczywiście obecnie Święto Niepodległości raczej nie kojarzy się jednoznacznie z kultem Piłsudskiego czy przedwojenną polityką. Nie oznacza to, że uroczystość jest pozbawiona konotacji politycznych. Najczęściej kontrowersje przy okazji jej obchodów są związane z tak zwanym Marszem Niepodległości, którego inicjatorami są nacjonalistyczne ugrupowania. W badaniach opinii publicznej z 2018 roku 45% ankietowanych zgodziło się ze stwierdzeniem, że 11 listopada jest pretekstem do zamieszek i awantur. Ponad trzy czwarte było ponadto zdania, że podczas Święta Niepodległości szczególnie widać podziały polityczne. Paradoksalnie w tym samym badaniu większość ankietowanych uznała jednak również, że Święto Niepodległości „łączy wszystkich Polaków”. To ta funkcja uroczystości podkreślana jest przez władze państwowe od 1989 roku, gdy święto przywrócono po okresie II wojny światowej i PRL. Uchwała Sejmu z 1997 roku w sprawie Święta Niepodległości stwierdza:
„(…) Ta uroczysta rocznica skłania także do refleksji nad półwieczem, w którym wolnościowe i demokratyczne aspiracje Polaków były dławione przez hitlerowskich i sowieckich okupantów, a następnie – obcą naszej tradycji – podporządkowaną Związkowi Radzieckiemu komunistyczną władzę”.
Fot. nagłówka: Pixabay
O autorze
Jestem licealistą ze Szczecina. Pasjonuję się polityką krajową i międzynarodową, historią (szczególnie XX wieku), geografią polityczną i pokrewnymi dziedzinami. Lubię też gry planszowe oraz muzykę rockową.